„Serce w obłokach” trzecia część popularnego cyklu rozgrywającego się w Miasteczku, odsłania przed nami mroczną tajemnicę z przeszłości.  |  | ‹Serce w obłokach›
|
W poprzednim tomie główna bohaterka Klementyna, samotnie wychowująca córkę Dobrochnę, zdecydowała się na wyjazd do Miasteczka, gdzie czekała na nią odziedziczona w spadku stara kamienica. Spełniła swoje marzenia i otworzyła cukiernię, przyciągającą klientów nie tylko słodkimi łakociami, ale i domową, serdeczną atmosferą. Klementyna wyjechała przede wszystkim z powodu podupadającej na zdrowiu babki Agaty. Wszystko wskazuje na to, że dla starszej pani była to dobra decyzja. Powrót w rodzinne strony okazał się dla niej korzystny. Nawet jeśli nie czytaliśmy poprzednich dwóch części cyklu („Serce w skowronkach” i „Serce z piernika”), tyle informacji wystarczy, aby w pełni cieszyć się lekturą „Serca w obłokach”. Klementyna, Dobrochna i babka Agata zaaklimatyzowały się już w nowym otoczeniu, a ich cukiernia oraz dom są zawsze otwarte dla gości. Na stole zawsze znajdzie się herbata i coś słodkiego, można porozmawiać na różne tematy. Tylko jedna z najstarszych mieszkanek Miasteczka, Stara Anna, obdarzona telepatycznymi zdolnościami, przeczuwa, że niedługo stabilne i spokojne życie małej społeczności zaburzy coś złego. Coś, co ma źródło w przeszłości i nadal ma ścisły związek z tym, co dzieje się obecnie. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj stary, zrujnowany dwór i jego mroczna historia. Okazuje się, że znalazła się chętna osoba do kupienia dworu. Transakcja kończy się dosyć zaskakująco, a my zastanawiamy się, czy przedmioty materialne rzeczywiście mogą mieć swoją pamięć i „duszę”? Ogólny zamysł powieści nie jest specjalnie oryginalny, ale na tyle intrygujący, że dałoby się napisać książkę bardziej zapadającą w pamięć, a przede wszystkim – z ciekawszą, bardziej wyrazistą akcją. Tymczasem wszystko tutaj jest mocno „rozwodnione”: dialogi (szczególnie te toczące się w kuchni u Klementyny) przegadane i o niczym, a poszczególne wątki niespecjalnie się ze sobą wiążą, z konsekwencją ich prowadzenia też bywa różnie. Przez pierwszych sześćdziesiąt stron książki wszyscy zajmują się znalezioną przez małą Dobrochnę sroczką, „która równa się goście”, jak twierdzi Stara Anna. Ci rzeczywiście się zjawią, ale o sroczce dalej nie będzie już prawie ani słowa. Scena „odzyskania” przez Klementynę Kuby jest chyba najbardziej zabawna w tej książce, ale też raczej oderwana od reszty. W powieści są dwie perspektywy czasowe: dowiemy się, że przed laty stary dwór był świadkiem tragicznych wydarzeń. Niestety, świat dawniej nie był przyjazny dla kobiet. Szkoda, że i ten wątek z przeszłości tak mało przekonująco łączy się z tym współczesnym. Być może autorka chce go rozwinąć w dalszej części cyklu, ale jak na razie tutaj nie są one szczególnie ściśle powiązane. To, że dalszy ciąg rzeczywiście będzie – sugeruje także zakończenie powieści. Przybycie gości do domu Klementyny spowoduje w jej życiu sporo zmian, o których zapewne przeczytamy w nowym tomie. „Serce w obłokach” będzie atrakcyjną lekturą raczej dla tych, którzy czekali na dalszy ciąg cyklu o Miasteczku. Dla pozostałych – miłą i niezobowiązującą rozrywką na dwa, trzy popołudnia, książką, którą najlepiej czyta się przy filiżance herbaty z domowym ciastem.
Tytuł: Serce w obłokach Data wydania: 13 marca 2019 ISBN: 978-83-240-5835-8 Format: 400s. 144×205mm Cena: 37,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 60% |