„Zatopić «Niezatapialną»” Anny Hrycyszyn to opowieść o piratkach na rzecznym parowcu w fantastycznym świecie. Akcja może za bardzo pędzi na łeb na szyję, tracąc okazję do głębszego oddechu, lecz świat jest oryginalny i – ku mojej czytelniczej nadziei – rozwojowy.  | ‹Zatopić „Niezatapialną”›
|
Dziarski spis treści już ma wstępie sygnalizuje, z jakim typem historii będziemy mieli do czynienia. W opisie rozdziałów w stylu retro ujął mnie zwłaszcza epilog: „Gdyby ktoś przechodził przypadkiem, czyli ten moment, w którym autorka, wiedziona wrodzoną szlachetnością serca, postanawia oszczędzić czytelnikowi domysłów”. Tak, czytamy przygodową powieść, może nie płaszcza i szpady, ale parowca i pistoletu na pewno. Tło wydarzeń jest bardzo ciekawe: to wielka rzeka, ze splątanym systemem dopływów i Deltą, skalą przywodząca na myśl Amazonkę, choć niewątpliwie w chłodniejszym klimacie (w pewnym momencie nadchodzą mrozy). Po jej falach pływa parowiec, podrasowany kilkoma malowniczymi steampunkowymi dopalaczami, piracki – a jakże – i do tego z całkowicie damską załogą. Główna bohaterka, kapitan „Niezatapialnej”, to postać idealnie wręcz wpasowująca się w ducha tego typu romantycznych (w sensie wywrotowym, a nie miłosnym) opowieści: Jollienesse Rożnowski jest zdeklasowaną córką pewnego wysoko postawionego człowieka, którego demokratyczne zapędy doprowadziły do osobistej i rodzinnej katastrofy. Jeśli o mnie chodzi – pomysł-torpeda. To debiutancka powieść i ma niestety słabości debiutu. Zdecydowanie brakuje pogłębienia: postaci, motywacji, tła; a szkoda, bo to wszystko mogłoby być naprawdę interesujące. Skoro wydarzenia toczą się w zawrotnym tempie, chwilami brakuje umocowania w logice. Gdyby autorka usunęła kilka mniej przemyślanych scen – też nie płakałabym za nimi. W zasadzie materiału fabularnego byłoby tu i na trylogię, gdyby wykorzystać te wszystkie ścieżki prowadzące głębiej w charaktery postaci czy świetnie pomyślany, lecz tylko lekko naszkicowany świat. Jednak moim zdaniem dobrze się stało, że „Zatopić «Niezatapialną»” jest samodzielną całością. Jest, istnieje, przeczytaliśmy, pierwsze koty za płoty – a równocześnie w żaden sposób nie zamknęło to dróg do dalszej literackiej eksploatacji tak dobrze zapowiadającego się świata. Jest on zdecydowanie rozwojowy – jak nie z tymi bohaterami, to z innymi, drugo-, trzecioplanowymi albo w ogóle spoza tej historii. Malowniczy krajobraz i parowce jako środek transportu po kraju same w sobie stanowią efektowny i zapadający w pamięć punkt wyjścia. Są też elementy nie tyle magii, ile fantastycznie alternatywnej nauki – tu mamy gogle do widzenia w ciemności, tam coś lata, jak to w steampunku. Nie zabrakło nawet – w epizodzie – kolei żelaznej, co jakoś czytelnika umiejscawia (pseudo) historycznie, choć to świat zdecydowanie inny, co objawia się chociażby właśnie w nieporównanie większej niż w czasach wiktoriańskich wolności kobiet. Co zresztą też jest chyba częstym motywem steampunku. Najciekawsze jest jednak całe to tło konfliktu społecznego: strajków górniczych, narastających niepokojów, zamieszek, wreszcie krwawych pacyfikacji kolejnych miejscowości. Z jednej strony mamy arystokratów, oficerów i ministrów – środowisko, z którego wywodzi się przecież nasza bohaterka – a z drugiej zwykłych ludzi, z którymi przyszło jej żyć od wczesnej dorosłości (bo młoda, nawet bardzo, to ona jest nadal). Pochodzenie panny Rożnowski, legenda jej ojca, jest kartą do rozegrania w tych niespokojnych czasach i to był pomysł dobry, oryginalny. Znowu: nic nie stoi na przeszkodzie, by autorka mogła do tych wątków wrócić, w kolejnych powieściach czy opowiadaniach, teraz, kiedy już będzie mogła rozwinąć je mniej pośpiesznie, uważniej, z większą literacką pewnością i wyczuciem. Zwabiona barwnością świata – czytałabym.
Tytuł: Zatopić „Niezatapialną” Data wydania: 28 lutego 2017 ISBN: 978-83-7995-083-6 Format: 382s. 125×195mm Cena: 34,99 Gatunek: fantastyka |