„Wojna nieskończoności” to jeden z najlepszych komiksów, jakie ukazały się za czasów TM-Semic. Teraz po ten tytuł sięgnął Egmont i okazało się, że w 1994 roku otrzymaliśmy bardzo okrojoną wersję tego crossoveru.  |  | ‹Wojna nieskończoności›
|
W czasach prehistorycznych (czyli w latach 90. ze szczególnym wskazaniem na ich pierwszą połowę), karty na rynku superbohaterskim rozdawał TM-Semic. Poza tradycyjnymi wydawnictwami miesięcznymi posiadał w ofercie także kwartalniki, zawierające dłuższe historie, których czytanie dawało namiastkę ekskluzywności. Nawet pomimo wypadających kartek… W ofercie mieliśmy dwa takie wydawnictwa: „Wydania specjalne”, które z czasem przejęły pozycje ze stajni DC, oraz „Mega Marvel”. To właśnie w ramach tego drugiego otrzymaliśmy „Wojnę nieskończoności”, widzianą oczami Fantastycznej Czwórki. Stanowiła ona kumulację radości, ponieważ Pierwsza Rodzina Marvela nie doczekała się wtedy swojego większego występu w Polsce, a poza nimi można było popatrzeć na cała rzeszę innych superbohaterów, o większości których nawet nie mieliśmy pojęcia. I co najważniejsze była to po prostu świetna historia. Po 25 latach przypomina ją Egmont w o wiele bardziej efektownym wydaniu, niż kiedyś, posiadającym twardą oprawę, porządne zszycie i o więcej stron. Okazuje się bowiem, że niegdyś opowieść solidnie przycięto, pozbawiając nas szeregu wątków ją uzupełniających (choć nie wszystkich, albowiem event swoim zasięgiem ogarnął większość wydawanych w USA serii). Przede wszystkim jeszcze lepiej możemy przyjrzeć się działaniom Warlocka i Thanosa, którzy stanowią siłę napędową akcji. Okazuje się, że w kosmosie pojawiła się groźna anomalia wynikająca z użycia zadziwiająco dużej energii. Ponieważ może to zaszkodzić całej galaktyce, przykuwa ona uwagę wszystkich najpotężniejszych graczy w uniwersum. By odkryć jej pochodzenie, na własną rękę ruszają Thanos, Galactus, a nawet tworzący spółkę dr Doom i Kang. Tymczasem na Ziemi pojawiają się złowrogie sobowtóry superbohaterów, które chcą przejąć miejsce oryginałów, najzwyczajniej w świecie je eliminując. Tym sposobem do kosmicznego zamieszania zostają włączone najsilniejsze jednostki nadludzi z Avengers, X-Men, Fantastyczną Czwórką i The New Warriors na czele. „Wojna nieskończoności” stanowi kontynuację „Rękawicy nieskończoności”. Nad całością czuwał scenarzysta Jim Starlin. Wymyślił bardzo spójną i interesującą od początku do końca (co nie jest regułą) opowieść, w której poza głównymi postaciami dramatu, mają szansę zaprezentować się dziesiątki bohaterów pobocznych. Jest to bardzo wdzięczna i nieczęsta umiejętność, że nawet herosi z trzeciego rzędu w takich kosmicznych przedsięwzięciach mają dla siebie kilka kadrów, zaznaczając nimi swoją obecność. W związku z tym nie ma się poczucia obcowania z bezimiennym tłumem. By poczuć z nimi więź wystarczą takie drobne momenty, jak ten, kiedy Czarna Wdowa i Czarna Kotka zostają w szpitalu przy poobijanych Spider-Manie i Hawkeye′u, po czym narzekają, że nie mogą brać udziału w akcji, ale ze smutkiem konstatując, że to robota dla potężniejszych od nich. Czy nawet drobne wtręty, kiedy zagubiony, nie biorący udziału w wydarzeniach opisanych w „Rękawicy Nieszkończoności” Speedball, dopytuje kim jest Thanos. Jednak największą przemianę w czasie komiksu przechodzi właśnie tytan. Niespodziewanie staje się on bohaterem pozytywnym, choć oczywiście nie wszyscy mu wierzą. Jego działania mają swój konkretny cel, ale im bardziej się do niego zbliża, tym bardziej w jego pustych oczach zaczyna się tlić odrobina człowieczeństwa. Całość została w przeważającej większości narysowana przez rewelacyjnego Rona Lima. Co prawda jest to typowy dla lat 90. sposób kadrowania, który może dziś trącać myszką, ale kto powiedział, że kiedyś nie robiono tego bardzo dobrze. Wszystko jest bardzo przejrzyste i pomimo sztabu postaci przewijających się przez kadry, nie ma się uczucia tłoku i chaosu. Być może przemawia za mną sentyment, ale dziś lektura „Wojny nieskończoności” przysporzyła mi jeszcze więcej radości, niż kiedyś. A to chyba dobry znak, świadczący o tym, że komiks ten wcale się nie zestarzał, a wręcz przeciwnie, z czasem zyskuje, pozostając niedoścignionym wzorem dla wszystkich ambitnych scenarzystów, próbujących stworzyć niebagatelne, zakrojone na potężną skalę eventy.
Tytuł: Wojna nieskończoności Data wydania: 24 kwietnia 2019 ISBN: 9788328134843 Format: 400s. 170x260mm Cena: 109,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 100% |