Po płytach nagranych przez basistę Krzysztofa Majchrzaka w składach trzy- („Magic Hands”) i dwuosobowych („H-E-K-A”) przyszła kolej na album solowy. Również w pełni improwizowany. Również łączący elementy jazzu z rockiem i ambientem. Również zasługujący na uwagę. A chodzi o wydany we wrześniu ubiegłego roku „Cosmic Trip”.  |  | ‹Cosmic Trip›
|
Przyglądając się trzem wspomnianym w „zajawce” płytom mieszkającego od trzech dekad we Francji Krzysztofa Majchrzaka, można dostrzec dążenie artysty do minimalizmu. Zapewne trochę przypadkowe, wynikające z takiego właśnie doboru prezentowanego materiału. Choć nie zmienia to faktu, że od czasu rozstania się z częstochowską formacją Tie Break, a następnie opuszczenia Polski, muzyk ten unika rozbudowanych składów. Na porywającym, jazzrockowym krążku „ Magic Hands” (2014) towarzyszyli mu skrzypek Henryk Gembalski i perkusista G. Calvin Weston; na opublikowanym cztery lata później wydawnictwie „ H-E-K-A” już jedynie klawiszowiec i perkusista David Lewandowski (ukrywający się pod pseudonimem Drummonaut), z kolei „Cosmic Trip” to dzieło solowe. Nieczęsto – i chyba jedynie w środowisku jazzowym – trafiają się płyty nagrane w stu procentach przez basistę bądź perkusistę (vide „Miró” Norwega Paala Nilssen-Love’a czy „Walking with Mirabeau” Szweda Kjella Nordesona), bez korzystania z pomocy innych artystów. Decydując się na realizację „Cosmic Trip”, Majchrzak podjął więc duże ryzyko. Bo kogo, oczywiście poza innymi basistami, może zainteresować taka muzyka? Wbrew pozorom – wielu. Chociaż pod warunkiem, że słuchacze ci nie stronią od twórczości minimalistycznej. By jednak nie straszyć hasłem, które może wywołać ból głowy u nieco mniej wyrobionych fanów jazzu, należy dodać od razu, że obok inspiracji awangardą Polak – dzięki wykorzystaniu efektów elektronicznych – tworzy też bogate brzmieniowo kompozycje o zabarwieniu ambientowym. Którym na dodatek nie brakuje klimatu i które, słuchane w odpowiedniej scenerii, mogą skłonić do kontemplacji. Wydany własnym sumptem album „Cosmic Trip” ujrzał światło dzienne w tym samym momencie co „ H-E-K-A”. Chcąc nie chcąc, trzeba więc zestawić oba wydawnictwa – tym bardziej że, pomimo pojawiających się różnic, wykazują one także wiele podobieństw. Najistotniejszym są inspiracje ambientem, widoczne w upodobaniu Majchrzaka do tworzenia dźwiękowych plam. Dzięki wykorzystaniu – jako punktu wyjścia – gitar basowych, są to najczęściej tony przyjazne, ciepłe i głębokie, różniące się od niepokojących syntezatorowych pasaży Drummonauta, a w jeszcze większym stopniu od przenikliwych i ostrych jak skalpel skrzypiec Gembalskiego słyszanych na „ Magic Hands”. Ale i na „Cosmic Trip” trafiają się kompozycje, które mogą wywołać zaniepokojenie, jak chociażby znaczona nadzwyczaj nerwowym rytmem tytułowa czy wzbogacona partią gitary elektrycznej „Erydan – Tau 4”. Pozostałe utwory nadają się idealnie do słuchania przede wszystkim nocą, tworząc – oczywiście wraz z tymi, które już zostały wspomniane – ponad półgodzinny „kosmiczny” concept-album, spięty klamrą dwoma bliźniaczymi w nastroju fragmentami: „Initium” i „Plenitudo”. Pomiędzy nimi także nie brakuje skłaniających do refleksji opowieści, jak „In prima luce Achemaru” i „Erydan – Tau 2”. Zaskakujące natomiast, że najwięcej „światła” wprowadzają kompozycje najkrótsze, to jest „Stardust” i „Expectationem”. Ale to nawet dobrze, bo Majchrzak najbardziej przekonujący jest wówczas, gdy niepokoi. Skład: Krzysztof Majchrzak – gitara basowa, gitara basowa bezprogowa, gitara elektryczna, żabka (spinka), elektroniczny smyczek, multiefekt basowy, looper
Tytuł: Cosmic Trip Data wydania: 8 września 2018 Nośnik: CD Gatunek: ambient, jazz, rock W składzie Utwory CD1 1) Initium: 02:16 2) Cosmic Trip: 10:14 3) Stardust: 02:30 4) In prima luce Achemaru: 06:16 5) Erydan – Tau 2: 05:11 6) Erydan – Tau 4: 03:18 7) Expectationem: 01:15 8) Plenitudo: 03:26 Ekstrakt: 70% |