Słowackiego pisarza Dominika Dána polski czytelnik zna głównie dzięki powieści „Czerwony kapitan”, która doczekała się ekranizacji filmowej z Maciejem Stuhrem w roli głównej. Obraz Michala Kollára prezentuje się całkiem nieźle, a jak ma się rzecz z jego literackim pierwowzorem? Na tyle dobrze, że warto sięgnąć po niego, nawet jeśli wcześniej oglądało się film.  |  | ‹Czerwony kapitan›
|
rzyznam, że z „Czerwonym kapitanem” zapoznałem się w odwrotnej kolejności, nie jak Pan Bóg przykazał: najpierw obejrzałem film Michala Kollára (2014), a dopiero później przeczytałem powieść Dominika Dána, która stała się jego podstawą. Nie wiem, czy to dobrze, ale całkiem możliwe, że gdybym najpierw sięgnął po pierwowzór literacki, teraz oceniłbym go wyżej. Dán to pseudonim słowackiego autora kryminałów, który od wielu lat pracuje również jako policjant – nic więc dziwnego, że szukając odpowiedniej fabuły do swoich powieści, korzysta z własnych doświadczeń. A że niekiedy podejmuje dość wrażliwe wątki z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku, kiedy w Czechosłowacji upadał komunizm i rozpadało się państwo – woli nie podawać swego prawdziwego nazwiska ani nie pojawiać się publicznie. Do tej pory, począwszy od 2005 roku, wydał dwadzieścia osiem książek, których głównym bohaterem jest Richard Krauz, detektyw Wydziału Zabójstw w policji bratysławskiej. „Czerwony kapitan” – wydany pierwotnie w 2007 roku – był szóstą powieścią Dána; w ujęciu chronologicznym czasu akcji lokuje się jednak na miejscu ósmym. W porównaniu z filmem Kollára fabuła nie wykazuje znaczniejszych odstępstw, co nie oznacza jednak, że nie ma ich wcale. Początek obu dzieł jest identyczny: podczas przenoszenia grobów na jednym z nieczynnych już cmentarzy w centrum miasta dochodzi do niefortunnego zdarzenia; z trumny wypada nieboszczyk, w którego czaszkę wbity jest gwóźdź. Szef ekipy wzywa policję; porucznik Krauz i jego mentor, kapitan Edo Burger, ustalają tożsamość trupa, którym okazuje się były kościelny w jednej z bratysławskich parafii. Ale nie to wzbudza ich niepokój; dużo bardziej frapujący okazuje się fakt, że – zgodnie z księgami parafialnymi – pochowano go w dniu śmierci. Dodając do tego widoczne – poza gwoździem w głowie – znaki zadawanych nieboszczykowi za życia tortur, Krauz ma coraz mniej wątpliwości co do tego, że Karol Klokner padł ofiarą ŠtB, czyli komunistycznej bezpieki. Tylko dlaczego? Burger najchętniej odpuściłby sprawę. ŠtB już wprawdzie rozwiązano (dwa lata wcześniej), ale jego funkcjonariusze wciąż zachowali spore wpływy w aparacie władzy. Ambitny Richard ma inne zdanie: raz, że sprawa się nie przedawniła, a wszystkie znaki wskazują na to, iż dokonano morderstwa; dwa, że chcąc raz na zawsze zerwać z przeszłością i odzyskać reputację w społeczeństwie, trzeba dopaść i wsadzić za kratki do niedawna jeszcze bezkarnych „czekistów”. Dominik Dán sprawnie opisuje prowadzone przez Krauza śledztwo, nie brakuje mu przy tym rozmachu fabularnego; interesująco wypadają zwłaszcza wątki związane z działalnością byłych bezpieczniaków i ich późniejszymi losami (które zapewne w wielu przypadkach pokrywają się z tym, co działo się po 1989 roku z funkcjonariuszami peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa). Można jednak odnieść wrażenie, że w jednym miejscu słowackiego pisarza poniosła trochę wyobraźnia – gdy zaczął zagłębiać się w przeszłość Kloknera, budując jednocześnie fundament pod przyczynę zainteresowania ŠtB jego osobą. W tych partiach „Czerwony kapitan” zaczyna bowiem niebezpiecznie przypominać „Pana Samochodzika i templariuszy” Zbigniewa Nienackiego. Nie, to naprawdę nie żart! Wątek ten odbiera nieco powagi wyjątkowo mrocznej intrydze wymyślonej przez Słowaka. Na szczęście, w wersji filmowej zrezygnowano z niego całkowicie, na czym obraz Kollára jedynie zyskał, stając się jeszcze wyrazistszym oskarżeniem pod adresem komunistycznych służb specjalnych i ich współpracowników w kręgach kościelnych. Po „Czerwonym kapitanie” na język polski przetłumaczono cztery kolejne powieści Dána: „Celę numer 17” (2007), „Grzech nasz codzienny” (2008), „Noc ciemnych kłamstw” (2009) oraz „Zapisane na skórze” (2012), co jest dla czytelnika takiego jak ja podwójnie dobrą informacją: po pierwsze – będę mógł niebawem wrócić do postaci porucznika Krauza, po drugie – jeżeli polski wydawca powieści (czyli poznańska oficyna Media Rodzina) nie straci zainteresowania słowackim pisarzem, jeszcze przez wiele lat będzie on dostarczał mi rozrywki.
Tytuł: Czerwony kapitan Tytuł oryginalny: Červený kapitán Data wydania: 23 maja 2014 ISBN: 978-83-7278-972-3 Format: 450s. 135×205mm Cena: 39,90 Gatunek: kryminał / sensacja / thriller Ekstrakt: 70% |