Czy można napisać cokolwiek odkrywczego o dziewiątym już tomie opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza?  |  | ‹Karpie bijem›
|
Andrzej Pilipiuk bez skrępowania dorzuca do pieca wszystko, co tylko przyjdzie do głowy. Na łamach „Karpie bijem” (niezłym pomysłem jest sam tytuł, a właściwie jego wizualizacja – wyglądająca jak przerobione czerwoną farbą graffiti „Carpe diem”) spotykamy kosmitów, Babę Jagę, złotą kaczkę (tę legendarną), szaloną (na swój sposób) krowę, potomków Kapitana Nemo, panią Wędrowycz (w końcu skądś wziął się wnuk Jakuba, prawda?), ducha dziedziczki, nadgorliwego komunistę, starego esbeka oraz samą Śmierć. Zwiedzamy prawie-Narnię, dowiadujemy się, z jakiego powodu na poczcie wciąż trzeba stać w kolejce i czym może się skończyć jedzenie mięsa tęczowych kucyków-jednorożców. Ciekawie zapowiadała się opowieść dziejąca się w czasie wojny, gdy stosunkowo młodzi Jakub i Semen (oraz Bardak!) wchodzili w skład partyzanckiego oddziału składającego się z poznanych w pierwszym (!) tomie mieszkańców Dębinki – ale już gdzieś tak w połowie zmienia się jej ton w kierunku tych tradycyjnych historyjek, to jest: wszystko się może zdarzyć. Zaskoczyć może tekst, w którym przyjaciele są proszeni przez policję o pomoc w śledztwie dotyczącym seryjnego mordercy. Rozbawić – alternatywna wersja wydarzeń rozpoczynających bitwę pod Grunwaldem. Zaszokować – bądź co bądź nieumyślna – pomoc Bardakom. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi.
Tytuł: Karpie bijem Data wydania: 17 lipca 2019 ISBN: 978-83-7964-441-4 Format: 416s. Cena: 39,90 Gatunek: fantastyka, humor / satyra Ekstrakt: 60% |