Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz kolejny (wschodnio)niemiecka orkiestra jazzowa Klausa Lenza.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Połowa lat 70. XX wieku to okres największych sukcesów – komercyjnych i artystycznych – enerdowskiej orkiestry Klausa Lenza. Zespół często koncertował w kraju i zagranicą, pojawiał się także na ważnych festiwalach jazzowych, jak chociażby siedemnasta edycja polskiego Jazz Jamboree, na który zaproszono go jesienią 1974 roku. Występ ten miał miejsce w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki drugiego dnia imprezy, w piątek 25 października 1974 roku. Oprócz muzyków z „zaprzyjaźnionego” NRD, u boku lidera wystąpili również polscy jazzmani – po latach przyznawał się do tego na przykład gitarzysta Jarosław Śmietana (już niebawem założyciel jazzrockowego Extra Ball). Owocem wojażu do Warszawy okazała się wydana parę miesięcy później przez Polskie Nagrania składanka „Jazz Jamboree ’74, Vol. 1”, na której Klaus Lenz Big Band zajął całą pierwszą stronę winylowego krążka (zmieściły się tam dwa utwory: „Sisyphos” oraz „Dancers”); na stronę B trafiły natomiast nagrania norweskiego kwartetu kontrabasisty Arilda Andersena, który na festiwalowej scenie pojawił się tego samego dnia, zaraz po Niemcach. „Polski” dorobek fonograficzny Lenza jest jednak bogatszy niż ten split. Korzystając z rosnącej popularności orkiestry, Polskie Nagrania zdecydowały się także wydać w 1974 roku pełnowymiarowy album zespołu, na który trafił materiał koncertowy odkupiony od enerdowskiego radia. Niestety, w opisie albumu nie znalazła się informacja, kiedy dokładnie i gdzie kompozycje te zostały zarejestrowane. Ważne jednak, że nie powielał on „treści” poprzedniej płyty formacji – „ Klaus Lenz – Modern Soul – Big Band” (1974). Dzięki temu można go uznać za pełnoprawne wydawnictwo, a nie jedynie za okazjonalną składankę. Tym razem słyszymy orkiestrę Lenza w „czystej” postaci, bez domieszki grupy Modern Soul Band, choć za jej oficjalnego reprezentanta na tej płycie możemy mimo wszystko uznać wokalistę Klausa Nowodworskiego, który wniósł w posagu dwie piosenki skomponowane przez Gerharda Laartza (lidera MSB).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na całość wydawnictwa składa się pięć kompozycji, w tym cztery nagrane z wokalistami – wspomnianym już Nowodworskim oraz Uschi (Ursulą) Brüning. Ona właśnie album otwiera, śpiewając utwór Lenza, w którym wykorzystano tekst wschodnioniemieckiego pisarza Waltera Kaufmanna, w Polsce znanego przede wszystkim z opowiadań i powieści morskich i podróżniczych, jak chociażby „Przekleństwo nad Maralinga” (1958) czy „Narodziny Ryszarda Hamiltona” (1964). Początek jest nadzwyczaj energetyczny, znaczony rytmicznym fortepianem i potężnymi dęciakami (trudno się temu dziwić, skoro sekcja dęta liczy jedenastu muzyków!). Dopiero kiedy głos zabiera Uschi, robi się nieco spokojniej – przeobraża ona bowiem ten numer w rasową soulowo-popową piosenkę. Gdy jednak tylko milknie, budzą się… nie, wcale nie demony, tylko inni soliści. W tym przede wszystkim gitarzysta (Eberhard Klunker czy Fred Baumert? – tego akurat nie wiadomo), który serwuje słuchaczom rozbudowaną jazzrockową partię, której nie powstydziliby się mistrzowie zza Oceanu. Na zakończenie powraca śpiewająca Ursula i wszystko zostaje spięte efektowną wokalną klamrą.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po Brüning na scenie melduje się Klaus Nowodworski, aby zaśpiewać „Man Without a Girl”. I jest to kolejna porcja dynamicznego „czarnego” soulu wymieszanego z bigbandowym jazz-rockiem. Wsłuchując się w głos wokalisty, bardzo łatwo pomylić go z Brytyjczykiem Geffem Harrisonem, znanym głównie z zachodnioniemieckiego psychodeliczno-progresywnego Twenty Sixty Six and Then. Choć piosenka jest krótka – trwa niespełna cztery minuty – dużo się w niej dzieje; w każdym razie znajduje się miejsce i na solówkę saksofonu, i na rasowy duet gitary z fortepianem elektrycznym. W „I Got to Find My Way” wokaliści ponownie zamieniają się miejscami. Tym razem Uschi śpiewa – do własnego tekstu – utwór skomponowany przez klawiszowca Mario Petersa. Można więc zrozumieć, dlaczego zaczyna się on od psychodeliczno-rockowej introdukcji organowej, choć z czasem coraz więcej do powiedzenia mają dęciaki (intrygująco wypada zwłaszcza „punktowa” wstawka puzonu basowego!). Ursula ponownie śpiewa soulowo, idealnie oddając nastrój wczesnych utworów Arethy Franklin. Z innej, jazzrockowej „bajki” jest natomiast smakowita solówka Dietricha Petzolda na skrzypcach elektrycznych.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Stronę B wydawnictwa wypełniają tylko dwie kompozycje. Pierwszą jest jedenastominutowy, instrumentalny „Permutation” autorstwa młodego saksofonisty Axela-Glenna Müllera, który podjął się także trudu zaaranżowania całości. I postarał się o to, aby mimo mnóstwa pojawiających się instrumentów, wszystko brzmiało przejrzyście i porywająco. Dał też szansę wykazania się kilku solistom, począwszy od Ulricha Gumperta (fortepian elektryczny), poprzez Petzolda (ponownie skrzypce elektryczne), aż po Joachima Graswurma (trąbka), który zresztą wciąga Dietricha do intensywnej „pogaduszki”. Wszystkie te popisy publika – jak najbardziej zasłużenie – nagradza rzęsistymi brawami. Müller natomiast w ostatniej części stopniowo wycisza emocje, pozwalając jednocześnie swoim kolegom z sekcji dętej na podjęcie repryzy motywu przewodniego. Grupa żegna się ze słuchaczami kolejną piosenką Nowodworskiego – „Do-Right-Daddys Can’t Help You”. Choć może akurat tym razem słowo „piosenka” nie jest adekwatne do zawartości utworu. Owszem, część wokalna to kolejna porcja popu, soulu i jazzu, ale za to instrumentalna daje pełen przegląd zainteresowań gatunkowych muzyków – od bluesa (vide harmonijka ustna Jochena Gleichmanna) po rock (jeszcze jeden duet gitary z fortepianem elektrycznym).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Żal, że ten album trwa tak krótko – spokojnie znalazłoby się na nim miejsce na jeszcze jedną kompozycję. Z drugiej strony i tak daje on spore pojęcie o tym, jaki potencjał miał w sobie big band Klausa Lenza. Co zresztą potwierdził następnymi płytami. Półtora miesiąca po występie na Jazz Jamboree, orkiestra ponownie wystąpiła w drezdeńskim Muzeum Higieny i po raz kolejny zapis tego koncertu został opublikowany na longplayu Amigi – jako „Klaus Lenz Big Band” (1975). A potem nadeszła pora na ostatnią wschodnioniemiecką płytę formacji, to jest „ Aufbruch” (1976), i późniejsze, wydane już po drugiej stronie „żelaznej kurtyny”, czyli „ Wiegenlied” (1977), „ Fusion” (1978) oraz „ Sleepless Nights” (1980). Skład: Uschi Brüning – śpiew (1,3) Klaus Nowodworski – śpiew (2,5) Klaus Lenz – lider, trąbka Claus Dieter Knispel – trąbka Jochen Gleichmann – trąbka, harmonijka ustna Joachim Graswurm – trąbka, skrzydłówka Axel-Glenn Müller – saksofon altowy, saksofon tenorowy Ernst-Ludwig Petrowsky – saksofon altowy Rainer Gäbler – saksofon barytonowy Helmut Forsthoff – saksofon tenorowy Sieghardt Schubert – puzon Hermann Anders – puzon Gerhard Lau – puzon basowy Eberhard Klunker – gitara elektryczna Fred Baumert – gitara elektryczna Mario Peters – fortepian elektryczny, fortepian, organy Ulrich Gumpert – fortepian elektryczny, fortepian, organy Dietrich Petzold – skrzypce elektryczne Jörg Dobersch – gitara basowa Karl-Jürgen Rath – perkusja Wolfgang Schneider – perkusja
Tytuł: Klaus Lenz Big Band with Uschi Brüning and Klaus Nowodworski Data wydania: 1974 Nośnik: Winyl Czas trwania: 35:55 Gatunek: jazz, rock, soul W składzie Uschi Brüning, Klaus Nowodworski, Klaus Lenz, Claus Dieter Knispel, Jochen Gleichmann, Joachim Graswurm, Axel-Glenn Müller, Ernst-Ludwig Petrowsky, Rainer Gäbler, Helmut Forsthoff, Sieghardt Schubert, Hermann Anders, Gerhard Lau, Eberhard Klunker, Fred Baumert, Mario Peters, Ulrich Gumpert, Dietrich Petzold, Jörg Dobersch, Karl-Jürgen Rath, Wolfgang Schneider Utwory Winyl1 1) It is Than That You Love Most: 07:10 2) Man Without a Girl: 03:34 3) I Got to Find My Way: 06:21 4) Permutation: 11:04 5) Do-Right-Daddys Can’t Help You: 07:47 Ekstrakt: 80% |