powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLXXXIX)
wrzesień 2019

Kobra kąsa zawsze dwa razy
Yves Swolfs ‹Durango #15: El Cobra›
Powstały po trzech latach przerwy piętnasty tom „Durango” jest zarazem drugim, do pracy nad którym scenarzysta Yves Swolfs dopuścił rysownika Thierry’ego Giroda. Podobnie jak przy poprzednim, opłaciło się to w dwójnasób. Girod – obeznany ze stylistyką westernową – nie tylko idealnie wypełnił swoje zadanie, ale na dodatek wniósł sporo zadziorności.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Czytając „Dziedziczkę” (1994), czyli dwunastą odsłonę serii wymyślonej już prawie cztery dekady temu przez Yves’a Swolfsa, łatwo zrozumieć fascynację Durango Celią Norton – kobietą piękną i odważną, potrafiącą stawić czoło Złu, nawet temu, które rozpleniło się w jej własnej rodzinie. Belgijski scenarzysta tak pokierował wówczas wydarzeniami, że można było odnieść wrażenie, iż błękitnooki rewolwerowiec znajdzie wreszcie swą spokojną przystań. Że przestanie przemierzać pustynie, kaniony i stepy Dzikiego Zachodu, osiądzie w Nortonville i cieszyć będzie się szczęściem u boku wybranki. Niestety, jak wiemy z lektury kolejnych tomów cyklu, to jest „Bez litości” (1998) i „Kroku do piekła” (2006), nie było mu to dane. Z jednej strony żal, bo przecież nikt nie życzyłby nawet najgorszemu wrogowi, by spotkało go to, co stało się udziałem Celii, ale z drugiej…
…gdyby wyobraźnia Swolfsa pokierowała losami bohaterów inaczej, nie cieszylibyśmy się kolejnymi mrocznymi przygodami Durango. W powstałym po trzech latach przerwy „El Cobra” tytułowy bohater wciąż tropi sprawców nieszczęścia, jakie spadło na jego ukochaną. Tym razem dociera do zagubionego w górach miasteczka Leadville, gdzie znajduje się biuro firmy Lawrence Mining Company. Jej adres znalazł przy jednym z zabitych przez siebie łotrów. Całkiem możliwe, że właśnie tam znajdzie zleceniodawcę zbrodni, która bezpowrotnie zniszczyła jego nadzieje na szczęśliwą starość. Brzmi to wszystko trochę melodramatycznie, prawda? Ale taki charakter ma tylko introdukcja; ciąg dalszy tej opowieści to wyjątkowo ponury spaghetti-western, którego okrucieństwa mógłby wystraszyć się sam Clint Eastwood.
Durango jest w swoim fachu zabójczo skuteczny. Gdy wpada na trop człowieka, którego chce dorwać, nie odpuszcza nawet wtedy, gdy ryzykuje własnym życiem (zwłaszcza wtedy!). A teraz pcha go do przodu jeszcze straszliwsza siła – chęć dokonania zemsty, wyrównania rachunków i powetowania strat. Nie spodziewa się jednak tego, że na swojej drodze spotka innego rewolwerowca, który ma dokładnie takie same plany. To przybysz z dalekiej Argentyny, dokąd swoją drogą także dotarła sława Durango, tytułowy – jedynie w kontekście tego konkretnego albumu – El Cobra. Latynos zdaje się być jeszcze bardziej okrutny i bezwzględny; sam Durango, widząc, do czego jest zdolny i jak umiejętnie postępuje, określa go mianem „maszyny do zabijania”. Kogoś takiego zdecydowanie lepiej jest mieć po swojej stronie. Problem w tym, że od pewnego momentu zamiary Durango i Kobry zaczynają się nawzajem wykluczać.
Na dodatek zdaje się on być nicią mogącą doprowadzić Durango do poszukiwanego od dawna kłębka. Yves Swolfs, mimo czasu poświęcanego na inne serie komiksowe – vide najpierw sensacyjno-futurystyczny „Vlad” (2000-2006), potem fantastyczno-przygodowa „Legenda” (od 2003 roku) – nie wyszedł z wprawy. Wciąż znakomicie radzi sobie z podstawowymi elementami westernowego uniwersum. Wie więc, że chcąc podbić napięcie, należy wprowadzić do fabuły piękną kobietę; najlepiej niezbyt cnotliwą, aby przy okazji można było skupić się na jej wdziękach. Tę rolę spełnia ciemnowłosa kelnerka Mary. Nie zapomniał również o konieczności zainicjowania jakiegoś rewolwerowego pojedynku. Cóż, w „El Cobra” jest ich kilka i przy każdej okazji trup ściele się gęsto. Czego brakuje? Chyba tylko happy endu. Ale przecież doskonale wiemy, że w tej serii pobrzmiewałby on wyjątkowo fałszywym tonem. Thierry Girod ponownie mógł się wykazać – wszak scenariusz Swolfsa to idealny materiał do stworzenia dynamicznych i tym samym zapadających w pamięć rysunków, obfitujących w kadry o symbolicznym znaczeniu. Gdzie każdy gest i każde spojrzenie niosą ze sobą więcej niż dziesiątki słów. Francuskiemu grafikowi udało się w warstwie wizualnej spotęgować przesłanie fabuły. A to niemała sztuka!



Tytuł: Durango #15: El Cobra
Tytuł oryginalny: Durango: El Cobra
Scenariusz: Yves Swolfs
Data wydania: grudzień 2017
Rysunki: Yves Swolfs
Przekład: Wojciech Birek
Wydawca: Elemental
Cykl: Durango
ISBN: 978-83-947324-5-5
Format: 46s. 215x290 mm
Cena: 38,00
Gatunek: western
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

76
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.