powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CXC)
październik 2019

Zagraj to jeszcze raz Sam: Lament zniewolonego ludu
Dziś będzie o utworze, który w zasadzie równie dobrze mógłby znaleźć się w rubryce „Zanim zagrał to Sam”. A to dlatego, że niewiele osób wie, że „Rivers of Babylon” wcale nie jest autorskim dziełem Boney M. I nie chodzi o odwołania do „Biblii”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Rivers of Babylon” to przede wszystkim parafraza fragmentów „Psalmu 137” z „Księgi Psalmów” wchodzącej w skład „Starego Testamentu”. W oryginale stanowi on lament do Boga Izraelitów znajdujących się w niewoli babilońskiej. Wspominają w nim Ziemię Obiecaną – Syjon.
Utwór z wykorzystaniem „Psalmu”, jako pierwszy nagrała jamajska grupa reggae The Melodians w 1970 roku. Zespół rejestrował swoje płyty dla legendarnej wytwórni Trojan Records. Tekst piosenki miał obrazować nękanych przez władzę i policję rastafarianów, często zamykanych do więzienia za posiadanie marihuany. Stąd porównanie swojej sytuacji do losu zniewolonych Izraelitów. „Rivers of Babylon” okazał się miejscowym przebojem, ale nie był przepustką do międzynarodowej kariery.
Ta stała się udziałem Boney M, który przerobił utwór na modłę disco, przy okazji tworząc jeden z dyskotekowych przebojów wszech czasów, niemalże definiujący klubową scenę lat 90. Szczególną popularność zyskał sobie za Żelazną Kurtyną, zaś sama grupa cieszyła się statusem gwiazdy i jako pierwsi zachodni muzycy została zaproszona na koncert do Moskwy przez samego Leonida Breżniewa. Rok później wystąpiła na deskach Opery Leśnej w czasie Festiwalu w Sopocie (wtedy nazywanego Międzynarodowym Festiwalem Interwizji).
„Rivers of Babylon” był wielokrotnie coverowany, zaś jedną z jego najnowszych wersji możemy znaleźć na płycie „Warhead” z 2018 roku projektu Kazik + Zdunek Ensamble. Panowie wzięli na warsztat utwory punkowych formacji, które ukształtowały ich światopogląd. Niespodziewanie wśród nich znalazł się także przebój The Melodians, który w miły sposób urozmaica całość, wnosząc do zestawu nieco oddechu. Warto przy okazji odnotować, że coverowi temu bliżej do oryginalnej wersji, niż dyskotekowego szlagieru, co należy niewątpliwie zapisać na plus. I tylko szkoda, że Kazik nie pokusił się o napisanie polskiego tekstu, tak jak to zrobił w singlowych „Wojnach” (czyli „Warhead” U.K. Subs).
powrót; do indeksunastwpna strona

101
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.