Alcest! I nie trzeba mówić nic więcej. Francuski duet, którego nazwa przyprawia o szybsze bicie serca wszystkich wielbicieli post-rocka i post-metalu, wydał właśnie nową płytę. Trzyletnie oczekiwanie na „Spiritual Instinct” dłużyło się straszliwie, ale jakość wydawnictwa rekompensuje wszystkie wcześniejsze niedogodności.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czas, zaiste, jest pojęciem względnym. Gdy ukazują się płyty wykonawców przez nas nieszczególnie lubianych, nawet gdyby ich wydanie dzieliły długie lata, zareagowalibyśmy zapewne spostrzeżeniem: „Już? Znowu?!”. Z kolei gdy czekamy na albumy swoich ulubieńców, każdy rok jest prawdziwą katorgą. Takie uczucia towarzyszyły mi, kiedy wypatrywałem – jak Orfeusz swojej Eurydyki – nowego krążka Australijczyków z We Lost the Sea („ Triumph & Disaster”); nie inaczej było w przypadku Francuzów z Alcest, którzy przez długie trzy lata trzymali swoich wielbicieli – w tym i mnie – w wielkiej niepewności. Na szczęście ta niepewność stała się nieaktualna w ostatni październikowy piątek, gdy w sprzedaży pojawił się szósty pełnometrażowy krążek duetu – „Spiritual Instinct”. Radość z jego pojawienia się była tym większa, że już kilka pierwszych odsłuchów wystarczyło, aby autorytatywnie stwierdzić, że prezentuje się lepiej niż jego poprzednik. Przypomnijmy: wcześniejsze płyty Alcest to – nie licząc debiutanckiej EP-ki „Le Secret” (2005) – „Souvenirs d’un autre monde” (2007), „Écailles de Lune” (2010), „Les voyages de l’Âme” (2012), „ Shelter” (2014) oraz „ Kodama” (2016). Wszystkie wyszły spod ręki wokalisty i multiinstrumentalisty Stéphane’a Pauta (ukrywającego się pod pseudonimem Neige), u boku którego od dziesięciu lat, to jest od sesji do „Écailles de Lune”, wiernie stoi perkusista Winterhalter, czyli Jean Deflandre. Do nagrania kolejnych płyt zapraszali oni gości specjalnych; tym razem jednak w studiu pojawił się tylko jeden – norweska, chociaż urodzona w Stanach Zjednoczonych, wokalistka Kath(e)rine Shepard, liderka projektu Sylvaine, z którym nagrała już trzy longplaye, w tym dwa z pomocą Neige’a („Wistful”, 2016; „Atoms Aligned, Coming Undone”, 2018). Ich bliska kooperacja nie powinna być żadnym zaskoczeniem, wszak muzycznie Alcest i Sylvaine wywodzą się z tego samego źródła. Od początku istnienia zespołu Stéphane Paut penetruje okolice black metalu i post-rocka. Z czasem jednak muzyka Alcest stawała się coraz bardziej klimatyczna i natchniona. Ta ewolucja ostatecznie została przypieczętowana przed pięcioma laty albumem „ Shelter”, który sprawił, że o Francuzach usłyszeli również wielbicieli innych gatunków rocka. Praca nad najnowszym dziełem zajęła Neige’owi i Winterhalterowi całą pierwszą połowę roku – od stycznia do czerwca. W tym czasie nie tylko zarejestrowali cały materiał (ponownie w studiu Drudenhaus w miasteczku Isse w Kraju Loary), ale poddali go także obróbce, by następnie mógł on trafić w ręce szefostwa legendarnej niemieckiej wytwórni Nuclear Blast. Zmiana wydawcy może nieco zaskakiwać, ponieważ firma z Donzdorf kojarzy się przede wszystkim z ekstremalnymi gatunkami metalu. A Stéphane i Jean – przynajmniej w kontekście Alcest – dawno już zrezygnowali z artystycznego ekstremizmu  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tak naprawdę jednak nieważne kto ją wydał, ważne, że płyta „Spiritual Instinct” w końcu się ukazała! Znalazło się na niej sześć kompozycji; w sumie trochę ponad czterdzieści minut muzyki. Niezwykle urokliwej i emocjonalnej, urzekającej pięknem, ale i potrafiącej wzbudzić niepokój. Słowem: nic nowego! Ale przecież nikt nie oczekiwał po Alcest żadnej zasadniczej zmiany. Opowieść Neige’a – odpowiedzialnego nie tylko za teksty i muzykę, lecz także za aranżacje – zaczyna się od ośmiominutowego „Les jardins de minuit”. Jest to początek o tyle zaskakujący, że od pierwszych sekund mamy do czynienia z pełną gamą postmetalowych dźwięków: motoryczną perkusją, pulsującym basem i przenikliwą gitarą. W kontraście do warstwy instrumentalnej wokaliza Stéphane’a ujmuje delikatnością i zwiewnością. I nie zmienia się nawet wówczas, gdy wraz z Jeanem podkręcają tempo, by wykrzesać jeszcze więcej energii. Ba! Paut nie stroni także od blackmetalowego śpiewu, który znacznie bardziej kojarzy się z jego dokonaniami spod znaku Amesoeurs czy Peste Noire. Całość wieńczy jednak pełna symfonicznego rozmachu część instrumentalna oparta na partiach syntezatorów i gitar.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Drugi w kolejności „Protection” został wybrany na utwór promujący wydawnictwo. Niekoniecznie dlatego, że ma potencjał na przebój, choć oczywiście absolutnie nic mu nie brakuje. Zachwyca głównie monumentalnością i potęgą brzmienia, a przy tym bardzo przestrzenną aranżacją; na dodatek za sprawą – po raz kolejny – ekstremalnego śpiewu Neige’a budzi skojarzenia z sympho-blackiem spod znaku Dimmu Borgir, Cradle of Filth czy Tiamat. Chociaż mimo wszystko więcej tu zwiewności i eteryczności. O ile dwie pierwsze kompozycje mają mroczno-niepokojący charakter, o tyle w „Sapphire” zespół decyduje się na bardziej optymistyczny przekaz. Mimo że w warstwie instrumentalnej nie zmienia się zbyt wiele – wciąż dominują gęste gitary i dynamiczna sekcja rytmiczna. Najbardziej zróżnicowanym utworem jest natomiast „L’île des morts”, który zaczyna się pulsującymi syntezatorami, które następnie giną w zalewie gitar i perkusji. Fragmenty ostre i dynamiczne przetykane są klimatycznymi i melodyjnymi, a przeciwwagę do chropawego głosu Stéphane’a stanowi natchniona wokaliza Sylvaine.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ostatnia minuta „L’île des morts” wycisza emocje i jednocześnie idealnie wprowadza do „Le miroir”, którego introdukcja – znaczona monotonnymi partiami gitary i organów (możliwe jednak, że to odpowiednio zaaranżowany syntezator) – urzeka pięknem. Nawet kiedy Neige i Winterhalter nabierają rozmachu – gitary stają się zgrzytliwe, a organy przytłaczające ciężkością – utwór ten nic nie traci na uroku. Zamykający wydawnictwo numer tytułowy „Spiritual Instinct” nie wyróżnia się może niczym szczególnym, ale jest wręcz wzorcowym przykładem idealnej kompozycji postmetalowej. Melodia – ponownie optymistyczna – miesza się z rockowym czadem, a całość zostaje na dodatek przyprawiona progresywnym, ba! symfonicznym (to stopień wyżej!) rozmachem. Poprzednie wydawnictwo Francuzów, czyli „ Kodama”, mogło się podobać (zwłaszcza wielbicielom anime), ale patrząc na nie przez pryzmat „Spiritual Instinct”, nie sposób przyznać, że znamionowało jednak delikatny spadek formy. Na szczęście nie ma już po nim najmniejszego śladu! Skład: Neige (Stéphane Paut) – śpiew, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe Winterhalter (Jean Deflandre) – perkusja, instrumenty perkusyjne
gościnnie: Kathrine Shepard – wokaliza (4)
Tytuł: Spiritual Instinct Wykonawca / Kompozytor: AlcestData wydania: 25 października 2019 Nośnik: CD Czas trwania: 41:02 Gatunek: metal, rock EAN: 0727361509606 W składzie Utwory CD1 1) Les jardins de minuit: 07:53 2) Protection: 05:50 3) Sapphire: 05:01 4) L’île des morts: 09:04 5) Le miroir: 05:31 6) Spiritual Instinct: 07:43 Ekstrakt: 80% |