powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXCI)
listopad 2019

Krótko o filmach: Zawiedzione nadzieje
David Yarovesky ‹Brightburn: Syn ciemności›
Pomysł wyjściowy na fabułę „Brightburna: Syna ciemności” z pewnością miał w sobie spory potencjał. Otóż na ekranie śledzimy historię dziecka, która już od pierwszych scen budzi skojarzenia z losami Supermana, z tą różnicą, że tutaj chłopiec w miarę rozwoju wydarzeń ujawnia swe niszczycielskie skłonności. Niestety, z każdą kolejną minutą film staje się też coraz nudniejszy.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie chodzi nawet o to, że efekty specjalne nie są tutaj aż tak oszałamiające jak choćby w święcących tryumfy kolejnych produkcjach z Marvel Cinematic Universe, bo mimo wszystko nie schodzą one poniżej akceptowalnego poziomu. Szkopuł tkwi w tym, że trudno przez półtorej godziny emocjonować się jedynie stopniową przemianą Brandona Breyera z posłusznego dziecka w siejącego zniszczenie antybohatera oraz scenami nawiązującymi do obrazów znanych z filmów o człowieku ze stali. A tak naprawdę nic więcej w „Brightburnie” nie ma. Jeżeli zna się tytuł filmu, to nie można przecież mieć jakichkolwiek złudzeń co do prawdziwej natury Brandona i dlatego nawet jego okrutne czyny nie potrafią wzbudzić w widzach wielkiego przerażenia.
Na ekranie zwyczajnie brakuje postaci mogącej być przeciwwagą dla tytułowego bohatera, tak abyśmy mogli być świadkami emocjonującej walki, a nie jednostronnej demolki w wykonaniu kosmicznego przybysza. W pewnym momencie można było wprawdzie mieć nadzieję, że twórcom uda się w ciekawy sposób wykorzystać wątek przybranych rodziców Brandona, ale również one okazują się płonne. Cóż z tego bowiem na przykład, że matka długo nie dopuszcza do siebie myśli, że z jej synem coś jest jednak nie w porządku, skoro scenarzyści nie wykazali się ani pomysłowością, ani subtelnością przy konstruowaniu sceny, w której Tori Breyer odkrywa prawdę. A jeśli nawet w takich – wydawałoby się kluczowych – momentach brakuje napięcia, to przecież nie ma szansy, żeby „Brightburn” mógł być udanym dziełem. Co gorsza, trudno byłoby tutaj trafić na jakieś zapadające w pamięć dialogi, a aktorzy też nie mają wielkiego pola do popisu. W efekcie z ekranu zamiast grozą wieją nudą…



Tytuł: Brightburn: Syn ciemności
Tytuł oryginalny: Brightburn
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 24 maja 2019
Reżyseria: David Yarovesky
Scenariusz: Brian Gunn, Mark Gunn
Muzyka: Tim Williams
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: USA
Gatunek: dramat, groza / horror, SF
Zobacz w:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.