Każdy z nich ma już ugruntowaną pozycję na polskiej scenie jazzowej. Za sobą mnóstwo projektów, które spotkały się z uznaniem fanów i krytyków. W tej konstelacji jednak pojawiają się po raz pierwszy. I aby nie ostatni, ponieważ album „North Meridian” – sygnowany przez Mikołaja Trzaskę, Jacka Mazurkiewicza i Pawła Szpurę – to jedno z najciekawszych rodzimych wydawnictw powoli zbliżającego się do końca roku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dokładne przedstawienie każdego z muzyków tworzących trio zajęłoby sporo miejsca, dlatego trzeba ograniczyć się do niezbędnego minimum. Saksofonista i klarnecista Mikołaj Trzaska (rocznik 1966) to już na polskiej scenie postać konstytutywna. Zaczynał w latach 90. ubiegłego wieku jako współtwórca sceny yassowej, grając między innymi w takich formacjach, jak Miłość, Łoskot, NRD czy Tymon i Trupy. Później poszedł jednak własną drogą, z jednej strony ku znacznie bardziej wyrafinowanemu jazzowi improwizowanemu (vide Riverloam Trio, projekty z Kenem Vandermarkiem czy duet z Timem Daisym), z drugiej – nie stroniąc od inspiracji muzyką żydowską (kooperacja z Shofar). Do tego należałoby dorzucić jeszcze eksperymentalno-rockowy koncept Rimbaud (do spółki z Michałem Jacaszkiem i Tomaszem Budzyńskim z Armii) oraz muzykę ilustracyjną, tworzoną głównie do filmów Wojciecha Smarzowskiego („ Wołyń”). W 2015 roku Trzaska nawiązał współpracę z kontrabasistą Jackiem Mazurkiewiczem. Najpierw wydali singiel „Runo” (2015), a następnie pełnowymiarową płytę „Nightly Forester” (2016). Przez kilka lat mogło się wydawać, że był to jedynie krótki epizod w karierze obu muzyków, ale czas pokazał, że o sobie nawzajem nie zapomnieli. Mimo że w tym czasie Mazurkiewicz sporo energii poświęcał innym zespołom, jak chociażby Pulsarus, KaMaSz, Modular String Trio czy triu tworzonemu z trębaczem Wojciechem Jachną i perkusistą Jackiem Buhlem („Dźwięki ukryte”, 2016; „God’s Body”, 2018). Nie mniej zapracowanym artystą jest bębniarz Paweł Szpura, którego niezwykły talent można docenić, wsłuchując się w dokonania grup Wovoka, To Tu Orchestra i Hera Wacława Zimpla oraz Cukunft i Purusha. Choć największe popularność i uznanie przyniosło mu Lotto. Teraz już wiecie, z jakiej miary twórcami mamy do czynienia na „North Meridian”! Materiał, jaki znalazł się na płycie, trio zarejestrowało na początku marca ubiegłego roku w gdyńskim studiu Highwave; wydany został natomiast dokładnie półtora roku później – 7 września – nakładem założonej przez Jacka Mazurkiewicza (który tym samym pozazdrościł chyba Trzasce, właścicielowi Kilogram Records) firmy Plank-Tone Records, która reklamuje się hasłem: „Muzyka niechciana”. Czy można z tego wyciągać wniosek, że wcześniej muzycy próbowali sprzedać te nagrania którejś z istniejących oficyn – i spotkali się z odmową? Jeśli rzeczywiście tak było, wydaje się to o tyle niezrozumiałe, że „North Meridian” to jeden z najciekawszych tegorocznych polskich albumów z kręgu – szeroko rozumianego – jazzu improwizowanego. Na dodatek przecież nagrany przez instrumentalistów o wyrobionej marce i olbrzymim dorobku. Może być jednak i tak, że hasło to będzie odnosić się dopiero do płyt, które Mazurkiewicza zamierza wydać…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Punktem wyjścia kompozycji zawartych na „North Meridian” jest free jazz, lecz trio nie ogranicza się tylko do niego. Za sprawą Mazurkiewicza, odpowiedzialnego – poza partiami kontrabasu – również za efekty elektroniczne, zespół odważnie podąża w stronę ambientu (nierzadko w wersji dark); z kolei Szpura przydaje tej muzyce sznytu rockowego. Nad wszystkim unosi się jednak duch zespołowej improwizacji. Chciałoby się dodać: nadzwyczaj mroczny duch! Otwierający płytę, najkrótszy w całym zestawie „Holy Darkness” ma jeszcze w sobie nostalgiczne ciepło (głównie za sprawą saksofonu Trzaski), aczkolwiek przywołuje już niepokój, który – z różnym natężeniem – towarzyszy „lekturze” płyty do samego końca. W „Eternity on my Knees” jest go naprawdę sporo. Monotonny początek, znaczony rytmicznymi uderzeniami dzwonka, odpowiednio wprowadza w nastrój; podobnie jak pojawiające się w oddali, ale z każdą kolejną sekundą przybliżające się dęciaki i elektroniczny szum.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z czasem, jak w klasycznie skonstruowanej kompozycji postrockowej, natężenie i intensywność dźwięków, podobnie zresztą jak i ich głośność rosną. Saksofon przebija się na plan pierwszy, współtworząc – wraz z elektroniką – klimat grozy. Niewiele za to dzieje się w „Swallows and Eagles”. Minimalistyczna, awangardowa sekcja rytmiczna towarzyszy tam saksofonowej improwizacji, która rozkręca się z każdą kolejną minutą. Trio przy wykorzystaniu bardzo prostych środków wyrazu uzyskuje maksymalny efekt,czego kolejnym dowodem jest „Bio Bypass” – ponownie bardzo monotonny, ale wciągający, głównie za sprawą pulsujących bębnów. Nowym elementem jest natomiast partia kontrabasu, na którym Mazurkiewicz gra smyczkiem rzewną melodię. Do niego należy także otwarcie „Touching Engine Body”, ale tym razem obsługuje elektronikę. Generowane przez niego szumy i zgrzyty wypełniają drugi plan; na pierwszym pojawia się zaś zespołowa improwizacja, prowadząca do potężnej freejazzowej eksplozji.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Takich klimatów nie powstydziłby się nawet sam Mats Gustafsson, chętnie współpracujący z takimi tuzami noise’u, jak Japończyk Merzbow oraz Amerykanin Thurston Moore (vide „ Cuts of Guilt, Cuts Deeper”, 2015; „Cuts Up, Cuts Out”, 2018). Być może „Touching Engine Body” zrodził się właśnie z inspiracji awangardowymi dokonaniami Szweda i jego międzynarodowej kompanii, w której istotną rolę odgrywa jeszcze węgierski perkusista Balázs Pándi. Całość zamyka dziewięciominutowy „Tap Fire”, w pierwszej części zbudowany na popisach solowych Mikołaja Trzaski i Pawła Szpury, w drugiej z kolei – na darkambientowych peregrynacjach Jacka Mazurkiewicza. Najwięcej jednak do powiedzenia ma Trzaska, który swym zapętlonym motywem saksofonu potrafi przyprawić o wstępne stadium szaleństwa. Bezpiecznego, bo jeśli nikt nas w trakcie odsłuchu płyty nie podejrzy – nie ma obaw, że zostaniemy odwiezieni do miejsca odosobnienia. Skład: Mikołaj Trzaska – saksofon altowy, klarnet basowy Jacek Mazurkiewicz – kontrabas, efekty elektroniczne Paweł Szpura – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: North Meridian Data wydania: 7 września 2019 Nośnik: CD Czas trwania: 43:48 Gatunek: jazz W składzie Utwory CD1 1) Holy Darkness: 02:59 2) Eternity on my Knees: 06:11 3) Swallows and Eagles: 07:10 4) Bio Bypass: 05:37 5) Touching Engine Body: 12:56 6) Tap Fire: 08:57 Ekstrakt: 80% |