powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXCI)
listopad 2019

Przebudzony potwór kontratakuje!
Konrad Wągrowski
Roland Emmerich ‹Midway›
To nie będzie klasyczna recenzja filmowa. Nie spodziewajcie się szczegółowej analizy scenariusza, reżyserii, aktorstwa. Dla mnie, pasjonata historii wojen morskich, który nad „Burzą nad Pacyfikiem” Zbigniewa Flisowskiego spędził niemało godzin, w filmowej ekranizacji bitwy o Midway liczy się przede wszystkim bitwa.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przyznam, że przed filmem miałem jak najgorsze przeczucia. Spodziewałem się „jeszcze raz Pearl Harbor”, czyli kolejnego wojennego kuriozum w stylu widowiska Michaela Baya z 2001 roku. Do takich obaw prowokowała osoba reżysera – Niemiec Roland Emmerich, król filmowego patosu i rozwałki od zawsze był uważany za pokrewną duszę Baya (często są zresztą myleni, wiele osób musi dłużej się zastanowić, by skojarzyć który z nich stoi za jakim filmem). Zwiastuny też jakoś nie budziły zaufania – zapowiadało się bombastyczne kino nastawione na wybuchy i efekty specjalne, niewiele mające wspólnego z historią. Poza tym zadawano sobie pytanie o sensowność tej ekranizacji – wszak istnieje już zupełnie przyzwoita filmowa opowieść o bitwie o Midway z 1976 roku i kręcenie kolejnego filmu na ten temat wydawało się niespecjalnie potrzebne.
O dziwo, nowe filmowe „Midway” okazało się być zupełnie innym zjawiskiem filmowym niż niesławne „Pearl Harbor”. Powstał film wojenny w starym stylu – którego głównym celem jest przedstawienie faktów związanych z jakimś wojennym wydarzeniem, najczęściej ukazywanym z perspektywy jego uczestników. Nie znajdziecie tu godzinnego melodramatycznego wstępu, rozmydlania fabuły w miłosne trójkąty. Po krótkim przedwojennym intro, akcja przenosi nas do 7 grudnia 1941, by opowiedzieć najpierw o wydarzeniach, które ostatecznie doprowadziły do bitwy. Zobaczymy więc tu ponownie japoński atak na bazę amerykańskiej marynarki wojennej na Hawajach, ale przedstawiony w dużo bardziej zwarty i rzetelny sposób niż u Baya. Żadnych niesfornych pilotów w hawajskich koszulach, żadnych pobocznych wątków wypełniających czas seansu, tylko kilkuminutowa sekwencja nalotu, która ma później uzasadnić determinację lotników podczas starcia pod Midway. Następnie skrót wydarzeń kilku następnych miesięcy, widzianych z perspektywy wybranych pilotów i marynarzy z lotniskowca „Enterprise”. W zdecydowanej większości postaci autentycznych. A potem – bitwa. Opowiedziana precyzyjnie, szczegółowo i całkiem emocjonująco.
Oczywiście film jest efekciarski, inaczej u Emmericha pewnie być nie może, można czasem się uśmiechnąć na widok pewnych uproszczeń czy przerysowań, w ukazywaniu okrętów i zmagań lotniczych. Pewne fakty są też naginane. Marginalny w sumie rajd na Wyspy Marshalla z lutego 1942 urasta do wielkiego wojennego wydarzenia. „Enterprise” i „Hornet” przybywają na Morze Koralowe by na własne oczy oglądać agonię „Lexingtona”. W filmie wciąż też przesadnie podkreśla się znaczenie bitwy, starając się stworzyć wrażenie, że po ewentualnym zwycięstwie pod Midway Japończycy już wkrótce zaczną bombardować Kalifornię (co oczywiście jest grubą przesadą). Nigdy jednak nie byłem zwolennikiem tego, by filmy fabularne były tożsame z dokumentami i rozumiem, że pewne rzeczy dla atrakcyjności widowiska się podkręca. Zwłaszcza, że poza tym w „Midway” widać duży szacunek dla faktów i historycznej dokładności. Pewnie kiedyś na stopklatce pooglądam sobie sylwetki okrętów, ale już na pierwszy rzut oka było widać, że „Enterprise” wygląda jak „Enterprise”, a japońskie lotniskowce nie mają wielkich rozbudowanych nadbudówek jak u Baya. Bohaterami są prawie same autentyczne postacie – Wade McClusky, Richard Best (to głównie z jego perspektywy – jedynego lotnika w historii, który tego samego dnia zbombardował dwa lotniskowce wroga – opowiadany jest ten film), William Halsey, Chester Nimitz, Bruno Gaido, ale też Isoroku Yamamoto, Chuichi Nagumo czy przedstawiony z szacunkiem Tamon Yamaguchi. Nie zabraknie różnorodnych historycznych detali – ukazane zostaną nieskuteczne wcześniejsze ataki samolotów z atolu i eskadr torpedowców, swój mały udział będzie miał George Gay, jedyny ocalały z eskadry z „Horneta”, który w wodzie będzie miał widok z pierwszego rzędu na zagładę japońskich lotniskowców, pokazany zostanie pomysł by odnaleźć japońską flotę podążając w kierunku w jakim płynął nadganiający po próbie wytropienia okrętu podwodnego niszczyciel. Zaakcentowane zostało nawet oddzielenie trzech załóg do ataku na „Akagi” podczas gdy w pomyłkowo dwie eskadry bombardowały „Kagę”, czy też branie przez pilotów na cel wielkich słońc namalowanych na pokładach startowych. W sumie więc mnóstwo smaczków dla pasjonatów.
Dlatego też, jako człowiek, który w latach 80. przeczytał chyba wszystkie dostępne książki o wojnie na Pacyfiku, znał na pamięć stan japońskiej floty, potrafił wymienić jakie okręty brały w jakich bitwach i które z nich zatonęły, nie potrafię oceniać tego filmu według prawideł filmowych. Nie przeszkadza mi, że reżyseria Emmericha nie powala, a aktorstwo bywa manieryczne (zwłaszcza Eda Skreina) i pompatyczne, że nieco na siłę próbuje się w końcówce nadać filmowi jakieś drugie dno i sztucznie wywoływać wzruszenia, że efekty specjalne bywają momentami średniej jakości i zapewne szybko się zestarzeją. Liczy się coś innego. Liczy się to, że drzemiący we mnie nastolatek piszczał w ekscytacji, gdy eskadra McCluskeya spadała z nieba na flotę Nagumo, kolejne bomby rozrywały kadłuby japońskich lotniskowców, a „Kaga”, „Akagi”, „Soryu” i „Hiryu” rozpoczynały swój ostatni rejs – na dno Oceanu Spokojnego…



Tytuł: Midway
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 8 listopada 2019
Reżyseria: Roland Emmerich
Scenariusz: Wes Tooke
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Chiny, USA
Czas trwania: 138 min
Gatunek: akcja, dramat, historyczny
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

68
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.