„Rosewater” Tade’a Thompshona, pierwszy tom trylogii „Wormwood”, z pewnością należy do ciekawszych powieści traktujących o inwazji obcych. Jednak właśnie z uwagi na to, że mamy do czynienia z początkiem cyklu, historia zdaje się nie wykorzystywać w pełni swojego potencjału.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Powieść jest klasycznym przykładem sf z przewagą fiction. Głównym bohaterem powieści jest Kaaro, czterdziestoletni agent jednej z rządowych organizacji wyróżniający się zdolnościami, które najłatwiej byłoby określić mianem parapsychicznych. Umie „czytać” w myślach innych (dzięki czemu często współpracuje przy przesłuchaniach) oraz wpływać na cudze myśli. Nie jest to jednak „magiczna” cecha, ale coś, co autor tłumaczy jednym z podstawowych elementów świata przedstawionego, czyli obecnością obcych na Ziemi. Najbardziej widocznym obcym elementem jest tajemnicza kopuła, która pewnego dnia wyrosła z ziemi gdzieś w Nigerii. Od czasu jej powstania pory stała się nie tylko niemożliwą do przeniknięcia w żaden ze znanych sposobów barierą, ale też stanowi centrum dla powstałego wokół niej miasta Rosewater. Dla jego mieszkańców obcy byt stacjonujący to nie tylko element codzienności, ale też źródło energii. Dla rządu jest on czymś, co trzeba zbadać i poznać jak najlepiej. Ale mimo licznych prób, nikomu nie udało się dostać do środka ani zdobyć wystarczającej wiedzy na temat tego, z czym ludzkość tak naprawdę ma do czynienia. Ale (tutaj wracamy do zdolności głównego bohatera) w powietrzu unoszą się również mikroskopijne cząsteczki obcego grzyba, które – połączone ze sobą – tworzą „sieć” znaną jako ksenosfera, do której ludzie tacy jak Kaaro mają dostęp. Owszem, jest to dość karkołomna wizja (opierająca się na tym, że skoro ktoś oddycha powietrzem wypełnionym kawałkami obcego, to ich obecność umożliwia bohaterowi oddziaływanie na takiego delikwenta), ale przedstawiona dość zgrabnie i nawet przekonująco. Szczególnie że odpowiednio sterylne powietrze skutecznie powstrzymuje te zdolności. Akcja powieści toczy się w Nigerii, kraju, który nie stanowi najbardziej oczywistej lokalizacji dla wydarzeń mogących wpłynąć na przyszłość ludzkości. Autorowi udaje się przedstawić lokalny koloryt i uczynić z Rosewater, podobnie jak innych odwiedzanych przez bohatera miast, obce kulturowo i społecznie miejsce (chociażby opis samosądów na złodziejach). Jednak ten afrykański kraj, jego mieszkańcy i zwyczaje stanowią tylko i wyłącznie tło. Tak naprawdę akcja powieści mogłaby rozegrać się gdziekolwiek. I jest to poważny zarzut, szczególnie jeśli mieliśmy możliwość poznać o wiele bardziej dopracowane wizje nie-europejskich przyszłości Iana Macdonalda: Indiami z „ Rzeki bogów”, Turcją „ Domu derwiszy” czy Brazylią „ Brasyl”. Tade Thompson Macdonaldem nie jest i jego starania pozostają… no właśnie, tylko staraniami, by uczynić z postkolonialnej, pół cyberpunkowej Nigerii coś więcej niż przewijającą się gdzieś na marginesach ciekawostkę i fabularny dodatek. Zabrakło tu głębi, która wskazywałaby wyraźniej, że taki, a nie inny wybór miejsca akcji był uzasadniony czymś więcej niż tylko pobytem samego autora w tym kraju. Thompson dorzuca bardzo wiele elementów, które świadczą wyraźnie o tym, że jego pomysł na świat przedstawiony i opowiedzianą historię daleko wykracza poza fabułę „Rosewater”. Niewiele dowiadujemy się na przykład o losach Ameryki (która, po zidentyfikowaniu obcego zagrożenia, całkowicie odcięła się od reszty świata), nie wiemy zbyt dużo na temat Bicycle Girl i technologii, którą dysponuje. Są to zapewne elementy, których pozbawiona wytłumaczenia obecność w powieści sugeruje, że doczekają się one więcej uwagi w kolejnych tomach. Jeżeli ma to być zachęta do sięgnięcia po następną część, to niestety – na mnie nie zadziałała. Nie zrozumcie mnie źle – lektura książki należy do przyjemnych, bohaterowie są charakterystyczni i nieszablonowi, a fabuła, z powodzeniem spinająca w całość wątki z różnych okresów życia głównego bohatera, naprawdę wciąga. Czegoś jednak do pełni szczęścia zabrakło. Wydaje mi się, że problem nie leży w sferze klimatu, co raczej w fabule. Mimo całej swojej złożoności, rozpisanej na kilka płaszczyzn czasowych, pod sam koniec historia łapie zadyszkę. Deus ex machina wymieszane z motywem wybrańca prowadzi do obowiązkowego happy endu – może nie dla ludzkości, ale przynajmniej dla głównego bohatera.
Tytuł: Rosewater Data wydania: 23 lutego 2017 ISBN: 978-19-37009-29-8 Format: 364s. 140×216mm Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 70% |