powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXCVI)
maj 2020

Non omnis moriar: W nowym wydaniu – na festiwalowej scenie
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czwarte (a pierwsze koncertowe) podejście do dyskografii amerykańskiego pianisty jazzowego McCoya Tynera.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Choć był Amerykaninem, McCoy Tyner doskonale znał Europę Zachodnią – jeszcze za czasów Kwartetu Johna Coltrane’a, w latach 1961 i 1962, odbył dwie długie trasy koncertowe, obejmujące między innymi Francję, Danię, Szwecję, Finlandię, Austrię oraz Republikę Federalną Niemiec (wraz z Berlinem Zachodnim). W późniejszych latach również wracał na Stary Kontynent, tym razem jako lider własnego zespołu. Jednym z najgłośniejszych okazał się występ, jaki kwartet Tynera dał podczas – organizowanego od 1967 roku – Montreux Jazz Festival w Szwajcarii. Choć polscy fani zapewne woleliby, aby za takowy uchodził o rok późniejszy występ (tym razem w składzie pięcioosobowym) podczas warszawskiego Jazz Jamboree ’74. Tyle że ten pierwszy doczekał się rejestracji w formie dwupłytowego albumu, a po tym drugim pozostał jedynie jeden winylowy krążek Polskich Nagrań, na dodatek dzielony na pół z grupą Stana Getza. Może gdyby Polacy postarali się bardziej…
Zaproszenie na festiwal w Montreux przyszło do Tynera w artystycznie najlepszym dla niego momencie. W ciągu dwóch poprzednich lat wydał on bowiem płyty, które dzisiaj zaliczane są do najciekawszych i najwybitniejszych w jego bardzo przecież bogatej dyskografii: począwszy od „Sahary” (1972), poprzez „Song for My Lady” (1973), po „Song of the New World” (1973). Organizatorzy imprezy, która w tamtym (i następnym) roku odbywała się w Montreux Music & Convention Centre, nie mogli liczyć jednak na to, że usłyszą wiernie odegrany materiał ze wspomnianych wcześniej wydawnictw. W takim wypadku McCoy musiałby przywieźć do Szwajcarii cały big-band, a na to zwyczajnie nie było środków finansowych. W efekcie na scenie pojawiło się jedynie czterech muzyków: poza Tynerem – perkusista Alphonse Mouzon (który tym samym wieńczył swoją współpracę z McCoyem i otwierał nowy – solowy – rozdział swojej kariery), kontrabasista Jooney Booth (który dołączył do składu podczas sesji do „Song of the New World”) oraz nowy saksofonista – następca Sonny’ego Fortune’a – Azar Lawrence (rocznik 1952), dla którego był to dopiero początek profesjonalnej drogi artystycznej.
Koncert w Montreux miał miejsce 7 lipca 1973 roku. Zarejestrowany „na żywo” materiał został następnie zabrany przez muzyków do Stanów Zjednoczonych – tam poddany miksowi i masteringowi i jeszcze w tym samym roku wydany na płycie przez nowojorską wytwórnię Milestone. Co ciekawe, podczas ponad godzinnego występu grupa zaprezentowała same nowe kompozycje (wszystkie autorstwa lidera), co – patrząc z perspektywy czasu – zasługuje na szczególną pochwałę, ale z punktu widzenia tych, którzy byli wtedy obecni na widowni, zapewne było sporym minusem. Na szczęście rekompensowanym przez możliwość usłyszenia i ujrzenia na własne uszy i oczy muzyka, który już w poprzedniej dekadzie stał się legendą. Tym, który zapowiedział kwartet i przedstawił artystów, był Pierre Lattès – zmarły przed siedmioma laty znany francuski prezenter radiowy, dyskdżokej i dziennikarz muzyczny, wielki miłośnik i propagator jazzu. Nie powinien dziwić fakt, że największymi oklaskami powitani zostali Alphonse i McCoy…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Utworem, od którego kwartet rozpoczął występ, był trwający dwadzieścia cztery minuty, trzyczęściowy „Enlightenment”, mający konstrukcję typową dla dzieł symfonicznych. Część pierwszą suity („Genesis”) otwiera wprowadzenie na scenę – w duetach – poszczególnych instrumentalistów: najpierw słyszymy pianistę wraz z saksofonistą (grających charakterystyczny, zapadający w pamięć motyw), później dochodzą kontrabasista i bębniarz. Po tej „prezentacji” rozpoczyna się pierwszy solowy popis lidera – prawie czterominutową improwizację Tynera kończy powrót Lawrence’a i zagrana przez nich wspólnie repryza tematu z introdukcji. Część druga („The Offering”) to solowy, oddający pełnię możliwości twórczych i odtwórczych jednocześnie, występ McCoya, który płynnie przechodzi do części trzeciej („Inner Glimpse”), najbardziej dynamicznej i energetycznej, znaczonej wirtuozerskimi solówkami na fortepianie i saksofonie (oba instrumenty na przemian wybijają się na plan pierwszy, by następnie ukryć w tle).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Już po tym utworze słuchacze mogli się zorientować, jak istotną różnicę wprowadziło w stylu zespołu odejście Sonny’ego Fortune’a i przyjęcie do składu Azara Lawrence’a. Azar gra zupełnie inaczej, nie jest tak dynamiczny, jego dźwięki są bardziej miękkie i stonowane. O ile Fortune kontynuował freejazzową drogę wytyczoną przez Johna Coltrane’a, o tyle Lawrence podążał ścieżką przetartą przez mistrzów be- i hard-bopu. Jeszcze wyraźniej słychać to w „Presence”, które w całości „zatopione” jest w latach 60. ubiegłego wieku. Tyner gra tu bardzo nastrojowo, ale z wewnętrznym zadziorem. Niekoniecznie kołysze do snu, ale też nie rwie nerwów. Dopiero pod koniec pozwala sobie na nieco więcej szaleństwa w duecie z Azarem. Wielbiciele afro-kubańskich rytmów, obecnych na studyjnych płytach McCoya z początku lat 70., mogli poczuć się w pełni usatysfakcjonowani dopiero, kiedy kwartet zagrał utwór zatytułowany „Nebula”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Alphonse Mouzon dwoi się tu i troi, a dodatkowo wspomaga go na perkusjonaliach sam Tyner. Ta transowa dynamika zostaje utrzymana do samego końca, mimo że po drodze następuje sporo zmian. Przede wszystkim pojawiają się kolejne popisy solowe pianisty i saksofonisty, ale też – i na to warto zwrócić szczególną uwagę – bębniarza! Całość koncertu wieńczy druga suita (podobnie jak „Enlightenment” trwająca w sumie dwadzieścia cztery minuty) – „Walk Spirit, Talk Spirit”. Zaczyna się nieco usypiająco, od trzyminutowej introdukcji Jooneya Bootha na kontrabasie. Jeśli jednak w tym czasie komuś rzeczywiście udało się przysnąć (w co osobiście nie wierzę), przebudzenie musiał mieć twarde w momencie, gdy do akcji wkroczyli pozostali muzycy. Na tle wcześniejszych kompozycji, ta mogła zaskakiwać optymistycznymi dźwiękami i romantyczno-klasycyzującą partią Tynera na fortepianie. Pod koniec kwartet zatoczył wielkie koło i wrócił do skocznego motywu z pierwszych minut. Trudno byłoby sobie wyobrazić piękniejsze podsumowanie koncertu!
Zdaję sobie jednak sprawę, że dla wielu wielbicieli McCoya Tynera zmiana, jaka dokonała się w obsadzie etatu saksofonisty, mogła być zaskakująca, a może nawet i szokująca. Czym kierował się lider? Może chciał odciąć się od porównań z Kwartetem Coltrane’a i pójść nową drogą, a może nagle zaczęło mu inaczej grać w duszy i stonowany Lawrence bardziej pasował do jego nowej koncepcji niż zadziorny Fortune. A wracając do „Walk Spirit, Talk Spirit”… Ten utwór McCoy zagrał także jesienią następnego roku podczas Jazz Jamboree. Tyle że w innym już składzie: z Lawrence’em i Boothem, ale bez Mouzona, którego zastąpił Wilby Fletcher. Piątym muzykiem na scenie był natomiast brazylijski perkusjonalista Guilherme Franco. Warto odszukać starą płytę Polskich Nagrań i porównać obie wersje!
Skład:
McCoy Tyner – muzyka, fortepian, instrumenty perkusyjne
Azar Lawrence – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy
Jooney Booth – kontrabas
Alphonse Mouzon – perkusja



Tytuł: Enlightenment
Wykonawca / Kompozytor: McCoy Tyner
Data wydania: 1973
Wydawca: Milestone
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 69:47
Gatunek: jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Presenting: 01:20
2) Enlightenment, Part 1: Genesis (10:04)
3) Enlightenment, Part 2: The Offering (04:00)
4) Enlightenment, Part 3: Inner Glimpse (10:06)
5) Presence: 10:36
Winyl2
1) Nebula: 09:41
2) Walk Spirit, Talk Spirit: 24:07
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

121
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.