Współpraca z artystą takiego formatu, jak amerykański perkusista jazzowy Hamid Drake, jest dla każdego muzyka nobilitacją. Polskiego trębacza i gitarzystę Przemysława Drążka, stojącego na czele chicagowskiego tria Mako Sica, zaszczyt ten spotkał po raz drugi. Dzięki temu w dwa lata po wyśmienitym albumie „Ronda” ukazał się kolejny, równie interesujący – „Balancing Tear”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
O Hamidzie Drake’u można by już napisać niejedną pracę doktorską, a pewnie i habilitacyjną. To artysta niezwykły, z ogromną biegłością „przemieszczający” się pomiędzy gatunkami – od jazzu improwizowanego po szeroko rozumianą world music. Artysta, którego usłyszeć można na płytach takich wykonawców, jak Peter Brötzmann, Charles Gayle, Hera Wacława Zimpla czy też kierowane przez Kena Vandermarka DKV Trio i Summit Quartet. A to i tak jedynie wierzchołek góry lodowej! Drake chętnie przyjmuje licznie składane mu propozycje współpracy, także od wykonawców, którzy dopiero pracują na swoją markę. Jak chociażby polsko-amerykańskie trio Mako Sica. Choć w jego przypadku akurat stwierdzenie o „pracy na swoją markę” może być nieco krzywdzące. Wszak zespół istnieje od trzynastu lat i właśnie wydał swój – jeśli dobrze liczę – dziesiąty pełnowymiarowy materiał. Do tego trzeba doliczyć należy jeszcze dokonania wcześniejszych projektów lidera grupy, czyli pochodzącego z Pomorza Zachodniego trębacza i gitarzysty Przemysława Drążka, który przed emigracją do Stanów Zjednoczonych stał na czele formacji Krzycz i Rope (z tą drugą właśnie przeniósł się za Ocean). Ale nie zmienia to faktu, że znacznie więcej fanów jazzu i muzyki okołojazzowej kojarzy jednak głównie Drake’a. To on w tym zestawieniu jest znakiem marketingowo bardziej znaczącym. Choć wcale nie dominującym. Artystyczne porozumienie z Mako Sica zawarte zostało bowiem na warunkach w pełni partnerskich. Więcej nawet! To Hamid jest tutaj gościem. Wyczekiwanym i hołubionym, ale mimo wszystko… gościem. „ Ronda” (2008) – pierwsza wspólna płyta kwartetu – była ekscytującą mieszanką free jazzu i muzyki etnicznej. Nie dziwi zatem, że po jej wydaniu współpraca Drążka z Drakiem była kontynuowana. Że artyści pojawiali się razem na scenie i że ponownie weszli do studia. Prace nad albumem „Balancing Tear”, wydanym w Stanach Zjednoczonych przez teksańską wytwórnię Astral Spirits w połowie kwietnia tego roku, odbywały się w kilku chicagowskich studiach nagraniowych. Możliwe więc (ale pewności co do tego oczywiście nie mam), że każdy z artystów realizował swoje partie osobno. Razem spotykali się jednak na koncertach i właśnie z występu na żywo pochodzi ostatni umieszczony na krążku utwór (a w zasadzie dwa połączone w jedno) – „Trapeze / Maku”. Skład, w jakim nagrano ten materiał, jest taki sam, jak w przypadku „ Rondy”, co oznacza, że Drążka i Drake’a wsparli jeszcze Brent J. Fuscaldo i Chaetan Newell. Każdy z nich zagrał przynajmniej na kilku instrumentach – tych typowych (jak na przykład gitara basowa, gitara klasyczna, fortepiany elektryczny i akustyczny, syntezator i inne), ale i egzotycznych (jak chociażby tybetańska misa dźwiękowa, ukulele czy północnoafrykański, względnie bliskowschodni saggat, który można uznać za kuzyna hiszpańskich kastanietów). Ta „egzotyczność” niektórych instrumentów nie jest jedynie kwiatkiem do kożuszka – jest ściśle powiązana z muzyką, jaką proponują panowie z Mako Sica i Hamid Drake. A jest to oparta na afrykańskich rytmach muzyka kontemplacyjna, w której z jednej strony znajdziemy nawiązania do Milesa Davisa, a z drugiej – do orientalnego folku. W której niezwykle istotną rolę odgrywają zarówno natchnione improwizacje trębacza (swoją rzewnością przywodzące na myśl dokonania późnego Tomasza Stańki z okolic „Litanii” czy „Dark Eyes”), jak i urzekające subtelnością partie perkusyjne. Ogromny wpływ na nastrój płyty mają również „chropawe” wokalizy Brenta Fuscaldo, w jednej chwili brzmiącego jak natchniony Georgios Dalaras, w następnej sprawiającego wrażenie wokalisty zafascynowanego dokonaniami innego, tym razem „polskiego” Greka – Jorgosa Skoliasa. Swoją drogą ciekawe, czy Amerykanin miał okazję poznać twórczość któregoś z inkryminowanych mu przeze mnie artystów. Pierwsze trzy kompozycje na płycie – „Trapeze”, „The Unknown” i „Enchanted City” (to nieco ponad dwadzieścia pięć minut muzyki) – powstały w studiu. Stylistycznie tworzą całość, oparte są na podobnych brzmieniach, różnią się jednak aranżacjami i instrumentalnymi „smaczkami”. W „Trapeze” chociażby pojawiają się gitara elektryczna (Drążek) i fortepian elektryczny (Newell), w „The Unknown” zostajemy uraczeni dźwiękami gitary klasycznej (Fuscaldo), natomiast w „Enchanted City” możemy wyłowić ukulele i altówkę (w obu przypadkach odpowiada za to Newell). Wspólnym mianownikiem wszystkich trzech utworów są natomiast wokalizy Brenta i partie trąbki Przemysława. Ostatni numer – „Trapeze / Maku” – zarejestrowany został na żywo podczas występu w chicagowskim klubie Constellation. Tu z kolei jako wypełniacz tła Chaetan wykorzystuje głównie syntezator, który obok sekcji rytmicznej odpowiada za delikatną strukturę dzieła. Towarzyszy im natomiast przestrzenna – Davisowska w duchu – trąbka Drążka. Druga odsłona współpracy tria Mako Sica i Hamida Drake’a nie jest już wprawdzie tak zaskakująca jak pierwsza, ale wciąż podsyca nadzieję na to, że drogi obu wykonawców w przyszłości jeszcze niejeden raz się przetną. Skład: Hamid Drake – perkusja, instrumenty perkusyjne MAKO SICA: Przemysław Krzysztof Drążek – trąbka, trąbka kieszonkowa, gitara elektryczna Brent J. Fuscaldo – śpiew, gitara basowa, gitara klasyczna, harmonijka ustna, misa dźwiękowa, żarówka Chaetan Newell – fortepian, fortepian elektryczny, wiolonczela, altówka, kontrabas, perkusja, syntezator, tamburyn, ukulele, saggat, pstrykanie palcami, efekty dźwiękowe
Tytuł: Balancing Tear Data wydania: 17 kwietnia 2020 Nośnik: Winyl Czas trwania: 39:41 Gatunek: folk, jazz W składzie Utwory Winyl1 1) Trapeze: 07:39 2) The Unknown: 12:23 3) Enchanted City: 05:42 4) Trapeze / Maku [live]: 13:57 Ekstrakt: 70% |