Oto jest! Od dawna zapowiadanie starcie Invincible′a i jego sojuszników z rasą Viltrum, z której pochodzi jego ojciec. Co z tego wynikło opowiada siódmy tom zbiorczy serii wydawany u nas przez Egmont.  |  | ‹Invincible #7 (wyd. zbiorcze)›
|
Poprzednim razem widzieliśmy Marka Graysona, jak zbiera siły, zarówno fizyczne, jak i psychiczne na ostateczną walkę z potężną rasą zdobywców – Viltrum. Kiedy okazało się, że jej przedstawicieli jest jedynie kilkudziesięciu, całe szeregi galaktycznych wojsk zwarły się, by za pomocą jednego uderzenia unicestwić to największe zagrożenie dla pokoju w galaktyce. Trzeba jednak pamiętać, że nawet tak zdziesiątkowana populacja Viltrum stanowi śmiertelnie niebezpieczeństwo. Co tu dużo mówić, starcie jest epickie i krwawe. Zadbał o to niezmordowany rysownik Ryan Ottley, nie bojący się prezentowania oderwanych kończyn, czy wyprutych flaków. Zwłaszcza pojedynek Invincible′a z Conquestem, jednym z najtwardszych wojowników Viltrum, to feeria ekstremalnej brutalności, potęgowanej przez jaskrawo czerwony kolor krwi wylewającej się z kadrów. A jednak, pomimo ewidentnie batalistycznego początku komiksu, klimat ten nie został utrzymany do końca. Scenarzysta Robert Kirkman po raz kolejny udowodnił, że potrafi tworzyć nieszablonowe fabuły i w nosie ma tradycyjne rozwiązania. Wojna z Viltrum kończy się mniej więcej w połowie tomu i nie jest to zakończenie oczywiste. W dalszej części komiksu śledzimy to, jak bardzo wpłynęło ono na samoświadomość Graysona. Świat w jego oczach przestał być czarno-biały, a rzeczy, które do tej pory wydawały mu się niedopuszczalne, teraz stały się godne rozważenia, jak choćby stworzenie przez Cecila armii Reanimenów (zombie-terminatorów) z ciał poległych Invincible′ów z alternatywnych rzeczywistości. Jest także rozwinięcie romansu Marka z Atom Eve. Przy okazji recenzji poprzedniego tomu zachwycałem się sposobem jej portretowania przez Ryana Ottleya. Przez stres związany z oczekiwaniem na powrót ukochanego z wojny, jej atrakcyjność nieco… hm… przygasła. Na szczęście nie wpłynęło to na uczucie pary, która ma sobie wiele do wyjaśnienia. Siódmy tom „Invincible′a” to zatem mieszanka akcji i bardziej refleksyjnych momentów, co w efekcie składa się na intrygującą i nieszablonową całość. Tak więc nazywania go najlepszym komiksem superbohaterskim we wszechświecie jest wciąż aktualne. I nie wygląda na to, by miało się to zmienić.
Tytuł: Invincible #7 (wyd. zbiorcze) Data wydania: 25 marca 2020 ISBN: 9788328198517 Format: 368s. 170x260mm Cena: 109,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |