powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXCVII)
czerwiec 2020

Człowiek, który gapił się na rzeczy
Julien Lambert ‹Miasto wyrzutków #1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie›
„Miasto wyrzutków: Mężczyzna, który gromadził rupiecie” to komiks, który łatwo przegapić w bogatej ofercie, jaką obecnie możemy cieszyć się na rynku. Warto go jednak poszukać, bo to kolejna świetna pozycja wydawnictwa Non Stop Comics.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Miasto wyrzutków #1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie›
‹Miasto wyrzutków #1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie›
„Miasto wyrzutków” to w zasadzie stereotypowa historia w klimacie noir. Mamy brudne, ponure otoczenie betonowej dżungli, surowego i czerstwego głównego bohatera, sprytne dzieciaki, których ciekawość sprawia, że zostają wmieszane w wir wydarzeń i wreszcie porwaną kobietę. To jednak tylko szkielet, który został obudowany niezwykłymi pomysłami i niestandardowymi rozwiązaniami fabularnymi, które wprowadzają oniryczny, baśniowy klimat.
Głównym bohaterem komiksu jest Jacques Peuplier, samotnik, posiadający umiejętność rozmawiania z przedmiotami. Dzięki temu sprawnie realizuje się jako poszukiwacz zaginionych lub zrabowanych przedmiotów. W wyniku zbiegu okoliczności, nadepnął na odcisk miejscowej rodzinie mafijnej. Aby wyjść cało z opresji, zobowiązał się odnaleźć należącą do klanu Christinę, którą najprawdopodobniej porwano z jej mieszkania. A wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest latający człowiek-mucha.
Przyznaję, że ten fantastyczny klimat zauroczył mnie bez reszty. Zwłaszcza, że z początku nie docierała do mnie odrealniona atmosfera Miasta Wyrzutków (na pierwszej planszy, jego pejzaż niebezpiecznie przypomina rejon warszawskiej stacji Powiśle) i wydawało mi się, że rozmowa Jacquesa z przedmiotami to wynik alkoholowej delirki. Te są bowiem wobec niego bezlitosne. Wypominają mu jego samotność i brak okrzesania w kontaktach z innymi ludźmi. Te rozmowy stanowią najmocniejszy punkt opowieści. Zwłaszcza, że przedmioty mają swoje humory i cechuje je spory indywidualizm. Na przykład stojący na dachu najwyższego budynku w mieście billboard bardzo ciężko jest przekonać do współpracy, ponieważ przez lata samotności, nauczył się nikomu nie ufać. Z drugiej strony mamy śmieci, które docinają Jacquesowi w czasie jego rozmowy z kobietą, której pomógł odnaleźć zaginiony naszyjnik. A gdzieś pomiędzy są np. dwie opróżnione i pozostawione na ulicy puszki po piwie, zapytane o to, czy widziały kogoś ze wspomnianym naszyjnikiem. Jedna odpowiada, że „był tutaj 5 minut temu”, a druga ją poprawia, że „4 minuty”.
To jednak tylko jeden z elementów, które czynią komiks Juliena Lamberta wyjątkowym i godnym polecenia. Niepozorna z początku fabuła z każdą stroną robi się coraz bardziej wciągająca, aż w momencie, kiedy album się kończy, po prostu chce się natychmiast sięgnąć po jego kontynuację.
Brudną atmosferę baśniowości oddają także rysunki Lamberta. Choć niewątpliwie pasują do samej historii, to nie można powiedzieć, by należały do najbardziej spektakularnych. Owszem, plansze prezentujące ponure miasto i trzeci plan w kadrach, został bardzo starannie oddany. Gorzej z samymi postaciami, które niejednokrotnie wyglądają karykaturalnie.
Niemniej pierwszy tom „Miasta Wyrzutków” to bardzo dobra pozycja, która na pewno wyróżnia się na plus. Posiada własny, indywidualny klimat i pomimo dość sztampowego punktu wyjścia, jawi się jako rzecz wyjątkowo oryginalna. Nie mogę się doczekać kontynuacji.



Tytuł: Miasto wyrzutków #1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie
Scenariusz: Julien Lambert
Data wydania: 15 stycznia 2020
ISBN: 9788381109314
Cena: 49,00
Gatunek: kryminał, sensacja
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

88
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.