Ile już oglądaliśmy filmów opowiadających o zaginięciu dziecka? Bardzo dużo i większość z nich opierała się na podobnych rozwiązaniach fabularnych. Gwarantuję, że „Godzina prawdy” może pod tym względem zaskoczyć, ale nie gwarantuję, że uznacie ją za udaną produkcję.  |  | ‹Godzina prawdy›
|
Pamięta ktoś przyszywanego ojca Edwarda ze „Zmierzchu” – blondwłosego doktora Carlisle’a Cullena? Grający go Peter Facinelli po zakończeniu wampirzej sagi zniknął z wielkiego ekranu i zajął się pracą przy serialach. W 2018 roku zadebiutował jako reżyser komedii romantycznej „Breaking & Exiting”. Niezbyt udany odbiór filmu nie zraził Facinelliego, który spróbował swoich sił w zupełnie innym gatunku, tym razem łącząc funkcje reżysera i scenarzysty. „Godzina prawdy” to thriller psychologiczny eksplorujący temat porwania dziecka i wpływu tak traumatycznego wydarzenia na relację między rodzicami. Historia rozpoczyna się jak w bajce. Paul (Thomas Jane) i Wendy (Anne Heche) jadą razem z córką na kemping. Wszyscy uśmiechnięci, skorzy do żartów i wyczekujący wspólnego odpoczynku. Idylla szybko się kończy. Nie mija nawet 10 minut filmu, kiedy dojeżdżają na miejsce, a chwilę później córka ginie bez śladu. W sprawę zostaje błyskawicznie zaangażowana lokalna policja z prowadzącym śledztwo szeryfem Bakerem (Jason Patric). Rodzice dowiadują się, że gdzieś w pobliskich lasach ukrywa się zbiegły skazaniec. W dodatku zarówno pracownicy kempingu, jak i inni wczasowicze zachowują się co najmniej podejrzanie. Jak wyjaśnić porwanie dziecka, jeśli upływające dni przynoszą coraz więcej zagadek związanych z popełnianymi w okolicy morderstwami? Po takim opisie można byłoby się spodziewać schematycznego filmu o porwaniu, rozgrywającego się gdzieś na odludziu. Ale główni bohaterowie zachowują się coraz bardziej absurdalnie, przez co niektóre wydarzenia trudno brać na poważnie. Przykładem niech będzie scena, w której rodzice porwanego dziecka szukają jakichkolwiek poszlak w kamperze innych wczasowiczów. Paul natrafia tam na nagie zdjęcia kobiety w aparacie fotograficznym. Najwyraźniej zostaje mu to w głowie bardziej niż zaginięcie córki, bo w nocy próbuje namówić żonę do stosunku. Z kolei ona rzuca oskarżeniami we wszystkich wokół, co doprowadza do kilku kuriozalnych scen. Inna sprawa, że Facinelli skonstruował postaci drugoplanowe tak, aby każda z nich miała jakieś sekrety lub dziwne zachowania. Niektórzy łypią groźnie spode łba albo mają tiki nerwowe, a inni zamykają się na klucz w pomieszczeniu skrytym za bardzo niepokojąco wyglądającymi drzwiami. Nie możemy być pewni nawet intencji szeryfa, który kiedyś sam stracił dziecko, a teraz nadużywa alkoholu. Facinelliego bardziej interesują kolejne zwroty akcji niż charaktery bohaterów. Finałowego twistu nie powstydziłby się sam M. Night Shyamalan, chociaż po początkowym cytacie z poezji Emily Dickinson i dalszym rozwoju wydarzeń można mieć pewne podejrzenia. „Godzina prawdy” jest bałaganem gatunkowym – dramat rodzinny łączy się bez ładu i składu z kinem grozy, a nawet czarną komedią. Najprawdopodobniej wyszło to zupełnie przypadkiem, ale jest kilka naprawdę przezabawnych momentów, kiedy trudno powstrzymać się od śmiechu. Paradoksalnie to właśnie wtedy film jest najlepszy, ponieważ mimowolnie staje się kinem klasy B, w którym dramaty służą wyłącznie rozrywce. Natomiast napięcie budowane jest dosyć nieporadnie za pomocą muzyki oraz tajemnic kempingu stopniowo odkrywanych na własną rękę przez bohaterów. Kilka zabiegów jak skradanie się po ciemnym korytarzu albo koszmar ze zwłokami wynurzającymi się z wody pochodzi bezpośrednio z kina grozy. Facinelli-reżyser potrafi ciekawie zainscenizować scenę, pokazać klaustrofobiczne przestrzenie kamperów lub skupić się na emocjach targających bohaterami. Gorzej, że Facinelli-scenarzysta traktuje swój materiał ze śmiertelną powagą, jednocześnie mnożąc wątki poboczne i groteskowe sceny. Nie pomaga mu również obsada. Anne Heche daje pokaz fascynująco złego aktorstwa, a Thomas Jane chwilami wcale nie ustępuje jej kroku. Aktorka szczególnie upodobała sobie środek aktorski polegający na składaniu rąk jak do modlitwy. Jedyną pociechą może być fakt, że Jane i Heche zeszli się akurat na planie tego filmu. Znajomy ze studiów powiedział kiedyś, że zawsze wybierze kino nieporadne zamiast nijakiego. „Godzinę prawdy” obejrzałby pewnie z niekłamaną przyjemnością, obserwując kolejne sceny, w których Facinelli wykłada się jako scenarzysta i naśladowca Hitchcocka. Nie sposób skreślić tej propozycji w całości, ponieważ w trakcie oglądania trudno przewidzieć, jak ta historia potoczy się dalej i co jeszcze dziwniejszego zrobią bohaterowie. Ostatecznie „Godzinę prawdy” ogląda się jak pogrzeb wujka, który nagle w połowie ceremonii wstaje z trumny i z ciekawością pyta: „A kto umarł?”.
Tytuł: Godzina prawdy Tytuł oryginalny: The Vanished Data premiery: 27 sierpnia 2020 Rok produkcji: 2020 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 95 min Gatunek: akcja, thriller Ekstrakt: 40% |