Nie da się ukryć, że obserwowanie poczynań niesfornych dzieci bywa zabawniejsze niż ich grzecznych kolegów. Potwierdza to także „Mordercza Adelka. To się wszystko źle skończy”, bo główna bohaterka nie tylko daje w kość swemu otoczeniu, ale również potrafi skutecznie rozbawić czytelników. Inną sprawą jest, że poczucie humoru autorów nie każdemu przypadnie do gustu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czego jak czego, ale wyrazistości Adelce nie można odmówić – i to zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i charakter. Przecież już na okładce przyciąga nasz wzrok rudowłosa dziewczynka z dużą głową, mająca na sobie swoje ulubione ubranie (plisowana spódniczka, sweterek, biała koszula i krawat), a z kolei niczego miłego nie wróży jej palec wędrujący ku włącznikowi mikrofalówki, w której zamknięty jest sympatyczny kotek. Szybko możemy się też przekonać, że Adelka nie jest zbyt przyjaźnie nastawiona do innych. W sumie dość łatwo można zaakceptować to, że główna bohaterka najwyraźniej nie nadaje na podobnych falach co chodzące z nią do tej samej klasy Jaga i Miranda. Ostatecznie Adelka ma przecież prawo nie podążać za najnowszymi krzykami mody i nie musi lubić wróżek czy księżniczek. Mimo wszystko trudniej jednak zrozumieć, czemu za wszelką cenę stara się sprawić przykrość koleżankom. Jasne, że na tego typu pomysłach polega urok czarnego humoru, ale nie wszystkie scenki wypadają tutaj rzeczywiście przekonująco i zabawnie. Zdecydowanie ciekawsze i śmieszniejsze są historyjki z udziałem Gotfryda, który chciałby być chłopakiem Adelki. No cóż, dziewczynka traktuje go niemal jak własnego niewolnika, a on tymczasem spełnia jej zachcianki z entuzjazmem i uśmiechem na ustach! Stosunek bohaterki do zwierząt też jest nietypowy. I tak Adelka potrafi przejąć się losem karalucha, którego zabito w telewizyjnej reklamie. Mogłoby się więc wydawać, że chociaż tutaj wykazuje jakąś wielką wrażliwość. A tymczasem jesteśmy świadkami tego, że dziewczynka daje sobie wmówić, że jej kotek Ajaks jest małym lwem, a kiedy odkrywa jego prawdziwą naturę – próbuje uśmiercić swego pupila. Nie ulega też wątpliwości, że wychowywanie takiego dziecka jak Adelka to ciężki kawałek chleba. Trzeba też przyznać, że rodzice nie tylko naprawdę bardzo ją kochają, ale też dzielnie znoszą jej ekscentryczne zachowania. Aczkolwiek nie da się ukryć, że córka trochę jednak ich terroryzuje, to wbrew pozorom wcale nie pozwalają jej na wszystko. Jeżeli mielibyśmy zaś wskazać osobę, do której Adelka żywi najcieplejsze uczucia, to bez wątpienia będzie to jej babcia. W tym przypadku nie chodzi tylko o to, że główna bohaterka uważa, że ta starsza pani jest prawdziwą czarownicą. Trudno nie podziwiać bowiem fantazji Adelki, kiedy wypisuje dla babci usprawiedliwienie, aby ta ostatnia po śmierci wręczyła je Bogu i mogła wrócić do wnuczki. Warto zaznaczyć, że od strony graficznej „To się wszystko źle skończy” prezentuje się naprawdę dobrze. Dość duże kadry pozwalają twórcom wyeksponować wyrazistą mimikę wszystkich postaci, a w szczególności samej Adelki. Poszczególne krótkie jedno- czy dwustronicowe historyjki mają jednak nierówny poziom. Owszem, autorzy potrafią na przykład sprytnie wykorzystać motyw zabaw z wymyślonym przyjacielem, ale trafiają się tutaj też prawdziwe kawały z brodą, jak w scence, gdy bohaterka stwierdza, że zastanawia się , czy nauczycielka rzeczywiście skończyła studia, skoro spędza czas na zadawaniu pytań uczniom. Wszystko to zaś sprawia, że komiksom o Adelce raczej trudno będzie odnieść w Polsce tak duży sukces jak we Francji (sprzedano tam ponad dwa miliony egzemplarzy).
Tytuł: Mordercza Adelka. To się wszystko źle skończy Tytuł oryginalny: Tout ça finira mal Data wydania: 12 sierpnia 2020 ISBN: 978-83-240-5221-9 Format: 96s. 160×200mm Cena: 34,99 Gatunek: humor / satyra Ekstrakt: 70% |