powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXCIX)
wrzesień 2020

Podziemny front: Bitwa o szyny
Konrad Wągrowski
Mieczysław Wiśniewski ‹Podziemny front #5: Przed świtem›
W dzieciństwie piąta część komiksowej serii „Podziemny front” zatytułowana „Przed świtem” wydawała mi się najsłabszym zeszytem w całym tym cyklu. Dziś patrzę na nią dużo łaskawiej.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Narzekałem tydzień temu, że nie ma żadnych historycznych potwierdzeń, że wydarzenia opisane w IV części cyklu były oparte na jakichś historycznych zdarzeniach, w przypadku piątego zeszytu nie ma już takich wątpliwości. Głównym tematem komiksu są ataki na kolejowe transporty, a akurat ta część działalności Armii Ludowej była jednym z jej najistotniejszym zadań. Pamiętajmy, że organizacja dostawała rozkazy z Moskwy, zadania powinny więc w jak największym stopniu wspierać działania na wschodnim froncie. A co może najbardziej wspomóc boje Armii Czerwonej? Przecież nie zamachy na niemieckie lokale, egzekucje konfidentów, czy wrzucanie granatów do studzienek telekomunikacyjnych. Polska była wówczas oficjalnym terenem przerzutowym transportów wojskowych na wschód. I każdy taki zniszczony transport, każde uszkodzenie torów opóźniające przerzucanie uzupełnień na front było działalnością bezpośrednio osłabiającą niemieckie wojska w Rosji, korzyścią dla sił sowieckich.
„Przed świtem” opowiada właśnie historię takiej akcji i fabułą wyraźnie nawiązuje do faktów historycznych. Otrzymana ze „sztabu partyzanckiego” (w rzeczywistości zapewne po prostu z centrali w Moskwie) wytyczna mówi, że atak na linie komunikacyjne ma odbyć się dwudziestego trzeciego. „Zbyszek” pyta „Dlaczego sztabowi partyzanckiemu zależy na tej dacie?”, „Stefan” odpowiada: „Widocznie szykują większą operację wojskową”, co „Zbyszek” puentuje: „Czyli nasze działania są związane z frontowymi”. O jakiego dwudziestego trzeciego może chodzić? Nie jest to trudna zagadka – z pewnością 23 czerwca 1944 roku. Dzień wcześniej, w trzecią rocznicę najazdu Niemiec na ZSRR miała ruszyć najpotężniejsza ofensywa Armii Czerwonej w tej wojnie1). Operacja „Bagration” obejmowała blisko 2 miliony żołnierzy uderzających na całej linii frontu, nietrudno było przewidzieć, że dzień później będą musiały ruszyć niemieckie transporty. I to one miały stać się celem akcji partyzanckich.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O jednej z takich akcji opowiada komiks. Partyzanci otrzymują rozkaz zniszczenia jednego z wiaduktów. Marcin „Kolejarz”, przystojny partyzant (w serialu gra go sam Jan Englert), pracujący na dworcu Ostbahn (czyli Warszawa Wschodnia), zdobywa informacje o niemieckich transportach i pojawia się kusząca myśl, by ten wiadukt wysadzić, gdy będzie przejeżdżał po nim wyładowany bronią wojskowy pociąg. Zanim jednak do tego dochodzi obserwujemy historię dostarczenia do warszawskiej kryjówki nowej radiostacji oraz niemieckiej próby wykrycia punktu, w której ona pracuje (kilkukrotnie pada tu sformułowanie „pelengacja”, oznaczające namierzanie radiowe). Niemcy jak zwykle poniosą porażkę, choć przyznam, że (zapożyczony zresztą z serialu) sposób na wykiwanie hitlerowców jakoś kojarzy mi się z akcjami Rene Artois i ukrywaniem radia pod łóżkiem teściowej. Nie ma tu może zrzędliwej madame Fanny, ale Niemcy nie okazują się specjalnie bystrzejsi od swych odpowiedników z Château w Nouvion.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Od strony narracji ten zeszyt nie jest zbyt udany. Szkodzi mu podział na dwie mocno od siebie odseparowane części. W pierwszej połowie oglądamy transport nowej radiostacji do konspiracyjnego lokalu, a potem ukrywanie jej przed obławą, w drugiej – akcję wysadzania wiaduktu. Ta pierwsza część nie jest zbyt zajmująca, tym razem komiksowa adaptacja serialowej fabuły ustępuje pierwowzorowi. Telewizyjna opowieść miała lepszą dramaturgię, napięcie. Śledziliśmy wydarzenia z perspektywy Tolka (Stanisław Niwiński), kolejnej postaci, którą w komiksie zastąpił „Zbyszek”, bohater uciekał, pościg deptał mu po piętach. W komiksie tego zabrakło. W wątku ataku na wiadukt też mamy zmianę nieco na niekorzyść fabuły. Marcin „Kolejarz” w serialu pomyłkowo bierze transport więźniów z Pawiaka za transport wojskowy, w komiksie nie ma w tym jego winy, pociągi zostają podmienione bez wiedzy bohatera. Telewizyjna opcja jest znów bardziej dramatyczna, mocniej uzasadniona będzie determinacja Marcina w próbie zatrzymania pociągu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tak jak wspomniałem, podczas pierwszej lektury „Przed świtem” wydawało mi się najsłabszym zeszytem całej serii. Dziś patrzę na to nieco inaczej. Narracyjne rozdarcie oczywiście nadal nie jest atutem, ale jednak komiks ma swoje zalety. Jednym będzie rysunek Wiśniewskiego, najbardziej chyba przejrzysty w tym cyklu, z lepiej dopracowanym tłem, ciekawszymi pomysłami na oddawania twarzy bohaterów (zwraca uwagę ciekawe ujęcie wystraszonego właściciela lokalu z wodą sodową, u którego ukrył się „Zbyszek”). Drugą zaletą będzie dramatyczny finał, brak happy endu, przyznanie, że w akcjach partyzanckich rzadko wszystko mogło iść zgodnie z planem i założeniami.
1) Jak się później okazało – była to również jedna z najbardziej skutecznych ofensyw. W ciągu dwóch miesięcy linię frontu udało się przesunąć od Mińska na linię Wisły, niemiecka Grupa Armii „Środek” praktycznie przestała istnieć.



Tytuł: Podziemny front #5: Przed świtem
Data wydania: 1971
Gatunek: historyczny, sensacja
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

22
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.