„Liga Sprawiedliwości” pisana przez Bryana Hitcha była dotychczas bardzo kiepską serią. Hitch jest niezłym rysownikiem (co pokazał w takich komiksach jak „Authority” czy „Ultimates”), ale scenarzysta z niego mierny. Ktoś jednak z jakiegoś powodu powierzył mu pisanie przygód drużyny największych herosów, broniących naszej planety. Piąty tom jest na szczęście ostatnim, który wyszedł spod jego pióra – w kolejnym albumie pałeczkę przejął Christopher Priest („Batman kontra Deathstroke”). W tym tekście zajmiemy się właśnie tymi dwoma komiksami, kończącymi pewien etap w historii Ligi Sprawiedliwości.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tom piąty, zatytułowany „Dziedzictwo” skupia się na konfrontacji członków Ligi z ich potomstwem. Przybyłym z przyszłości, co warto zaznaczyć. Przyszłość, podobnie jak w innych tego typu historiach jest mroczna, starzy herosi nie żyją, a młodzi cofają się w czasie, by zapobiec katastrofie. Takich fabuł było mnóstwo i Hitch nie pokazuje tu niczego nowego. Grzebanie w czasoprzestrzeni, przyszłość, która nadejdzie, a może jednak nie. I oczywiście dużo bijatyk. Przez cały czas prowadzenia „Ligi Sprawiedliwości” (prawie 30 zeszytów) autor nie nauczył się pisać i popełnia dokładnie te same błędy co zawsze: pisze fatalne dialogi, nie potrafi stworzyć wiarygodnych relacji między postaciami i większość konfliktów rozwiązuje za pomocą mordobicia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Szósty album cyklu („Piasek w trybach”) jest grubszy – zawiera dwa albumy wydania oryginalnego, które jednak składają się na spójną fabułę. Zaczyna się nieźle. Liga zawodzi – akcja uwolnienia zakładników nie udaje się, terrorysta zabija kobietę mieczem Wonder Woman. Rozpętuje się ogólnokrajowa debata na temat odpowiedzialności zamaskowanych herosów. Pojawiają się napięcia wewnątrz zespołu. Przywódca (Batman) jest przemęczony i nie radzi sobie z obowiązkami. W dodatku na ulicach pojawia się tajemniczy mężczyzna w stroju Mrocznego Rycerza, który morduje przeciwników Ligi. Priest zadaje też ciekawe pytania na temat funkcjonowania superbohaterów – niekoniecznie oryginalne, wiele z nich było już wielokrotnie wałkowane, ale dobrze wpisujące się w fabułę. Niestety, nie daje na nie równie ciekawych odpowiedzi – im dalej, tym historia coraz bardziej się rwie. A finał pozostawia odbiorcę z uczuciem rozczarowania. Widać jednak, że Priest jest o wiele bardziej wyrobionym pisarzem niż Hitch. Jego fabułę po prostu lepiej się czyta. Nawet gdy historia staje się coraz głupsza, to wciąż nie wywołuje takiego zgrzytania zębów jak komiksy wcześniejszego scenarzysty. Do końca czytelnik ma nadzieję, że zaraz opowieść zrobi się lepsza – co niestety nie następuje. Priest to twórca z potencjałem, ale musi lepiej przemyśleć swoje fabuły. Rysunkowo oba tomy są poprawne. Tworzy je cały zastęp rysowników, którzy jednak posługują się w miarę podobnymi stylami. To solidne rysunki, czasem lepsze, czasem gorsze, ale nie wybijające się nigdy ponad średnią amerykańskiego głównego nurtu. Piąty i szósty tom Ligi Sprawiedliwości nie są komiksami, które można polecić. Hitch jak zwykle tworzy historię banalną i źle napisaną, a Priest – mimo ciekawego początku – nie potrafi doprowadzić fabuły do satysfakcjonującego finału. Szkoda czasu. Plusy: - Początek fabuły Christophera Priesta
- Niektóre okładki są ładne
Minusy: - Scenariusz Bryana Hitcha
- Zakończenie albumu Priesta
Tytuł: Liga Sprawiedliwości #5: Dziedzictwo Data wydania: 27 lutego 2019 ISBN: 9788328141216 Format: 132s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 30%
Tytuł: Liga Sprawiedliwości #6: Piach w trybach Data wydania: 17 lipca 2019 ISBN: 9788328141650 Format: 216s. 167x255mm Cena: 69,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 50% |