powrót; do indeksunastwpna strona

nr 04 (CCVI)
maj 2021

Patriarchat (nie)możliwy?
Margaret Atwood, Renee Nault ‹Opowieść podręcznej. Powieść graficzna›
„Opowieść podręcznej”, klasyczna powieść Margaret Atwood przełożona na język komiksu przez Renée Nault, jest zaskakująco udaną adaptacją, a jej autorce udało się znaleźć styl idealnie pasujący do treści.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Historia wymyślona przez Margaret Atwood w 1985 roku, czyli w samym środku prezydentury Reagana, została niedawno wzięta na feministyczne sztandary i wraz z adaptacją serialową przeżywa renesans popularności. To także klasyka dystopii (ale też przeciwieństwo ideowe takiej „Seksmisji” Juliusza Machulskiego), a więc zarazem fantastyki. Co ciekawe, jej autorka nie chce mieć nic wspólnego z SF – jak powiedziała w wywiadzie do „The Guardian” w 2003 roku, „science fiction to potwory i wielkie statki kosmiczne”, a w audycji „BBC Breakfast” – „gadające kalmary w kosmosie” (co na to Peter Watts?). Zażyczyła sobie natomiast, by jej twórczość określano mianem fikcji spekulatywnej. Być może dlatego, że „Opowieść podręcznej” jako „spekulatywny” utwór antycypujący pewne realne tendencje społeczne ma większy ciężar gatunkowy niż (rzekomo) oderwana od rzeczywistości i oskarżana o kosmiczny eskapizm SF.
Powieść w Polsce pojawiła się w wydaniu książkowym w 1992; chwilę przedtem obszerne fragmenty drukowała „Nowa Fantastyka”. W 1997 roku do setki powieści w „Kanonie SF” w tymże miesięczniku wprowadziło ją „konserwatywne” jury (Maciej Parowski, Lech Jęczmyk, Marek Oramus). Tu moja trochę smutna konstatacja, że dzisiaj utwory niezgodne z wyznawanymi przez nas wartościami prędzej się zbojkotuje, niż doceni. Dla jednych zatem książka Atwood będzie przykładem „wojującego feminizmu” i bajką o żelaznym wilku: wszak idziemy w stronę feminizacji, pogłębiającego się kryzysu męskości, mężczyźni nie chcą bronić ojczyzny, a kobiety rodzić dzieci (jak twierdził o. Józef Maria Bocheński), przyrost naturalny w Polsce jest ujemny albo zerowy. A straszenie fundamentalizmem religijnym, kiedy autorytet Kościoła dramatycznie upadł… Oczywiście druga strona widzi to zupełnie inaczej, w tej optyce to rządzący chcą, by kobiety były „maszynkami do rodzenia”, nie mają żadnych praw, a o równości mogą zapomnieć. Bałagan wokół ustawy antyaborcyjnej tylko dolał oliwy do ognia.
Autorką adaptacji komiksowej jest kanadyjska ilustratorka, Renée Nault, która odpowiada za scenariusz, tusz i kolory. Udało jej się znaleźć formę adekwatną do treści: postawiła na delikatną kreskę i malowanie akwarelami, nie bojąc się przy tym białych (czasem czarnych), niewypełnionych przestrzeni w tle. Dużo tu czerwieni, dużo zabawy kadrami, a styl całości przypomina nieco ekspresjonizm z elementami symbolizmu (detale czy kolory). W najbardziej drastycznych scenach (próba przedarcia się przez granicę) kreska staje się zdecydowanie bardziej dynamiczna, „pospieszna”, a pociągnięcia tuszem wyrazistsze. Natomiast podczas ukazywania retrospekcji z czasów sprzed powstaniem Gileadu rysunek nabiera odpowiednio sielskiego charakteru: tusz zanika niemal zupełnie, zostają same kolory, i to w zdecydowanie większej różnorodności; nie ma też pustego tła. Czcionka użyta w komiksie też jest „nieoczywista”, przypomina pismo drukowane, a nie typowo komiksowe litery tej samej wielkości (program do rozpoznawania czcionek zasugerował, że użyto tu „Ship to Shore”, przynajmniej w oryginale, choć w polskiej wersji jest ona bardzo podobna – jeśli ktoś ciekaw).
Powieść graficzna ukazała się w 2019 roku (u nas w 2021), dwa lata po adaptacji serialowej. Jest, o ile mnie pamięć nie myli, adaptacją dość wierną i ma, podobnie jak książka (i pierwszy sezon serialu), otwarte zakończenie: jej finał to scena, kiedy to Freda/June opuszcza Gilead. Przyzwyczajonych do wizualizowania w wyobraźni wersji „serialowej” zaskoczy całkowicie odmienny wygląd postaci – Komendant jest tu starszym, niespecjalnie atrakcyjnym mężczyzną i zupełnie nie przypomina Josepha Fiennesa. Mąż June, czyli Luke, nie jest Afroamerykaninem, którego pamiętamy z serialu. Są też inne różnice, dotyczące np. projektu kostiumu Podręcznych.
Wcale nie trzeba popierać obiema rękami strajku kobiet, by czerpać przyjemność z lektury. Opowieść o ofierze systemu, która próbuje się z niego wyrwać, szukając sprzymierzeńców, budzi tak zgrozę, jak i czytelniczą empatię. Niektóre zachowania, jak np. „kombinatorstwo” i powszechna nieufność przypominać mogą czasy PRL. Z tą różnicą, że w Gilead panuje teokracja, więc na każdym kroku nadzorcy odwołują się do Boga, który, jeśli karze, to w słusznym celu, żeby „dać nauczkę” nieposłusznym kobietom, nieustannie zresztą wpędzanym w poczucie winy. Być może są to kasandryczne lęki mocno na wyrost, ale warto zrozumieć, że wiele kobiet rzeczywiście boi się, że obudzi się kiedyś w takim świecie. A jeśli ktoś nie czytał powieści Atwood, komiks może go zachęcić do lektury.



Tytuł: Opowieść podręcznej. Powieść graficzna
Scenariusz: Margaret Atwood
Data wydania: 7 kwietnia 2021
Rysunki: Renee Nault
Wydawca: Jaguar
ISBN: 978-83-7686-964-3
Format: 240s. 165x240 mm
Cena: 59,90
Gatunek: fikcja
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

80
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.