To jest wiersz socjologiczny proszę o tym pamiętać – przyp. autora Zaczynam się nieco bać Bo teraz rzadziej się uśmiecham Coraz rzadziej się śmieję Z rzeczy, które niedawno były Śmieszne Teraz są zwyczajne Trzeba się skupiać Trzeba się wysilać Żeby jeszcze je widzieć Jak igliwie we włosach Jak starą bliznę Która dawniej miała znaczenie  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jeszcze mamy chwilę czasu Kilka wędrówek ziemi Niewiele więcej pewnie Dobrze, że choć tyle Zanim zaczniemy wymierać Jak niepotrzebne gatunki Może jeszcze będzie księga W której to zapiszą Może już jej nie będzie Pewnie nie będzie miało to znaczenia Nie dla tych zapisanych Złożą jeszcze hołd ostatniemu Jak temu czarnemu nosorożcowi Który żył, ale już nic nie mógł zmienić A nawet jeżeli był sparowany to za mało Przynajmniej na koniec Czy mamy coś zrobić? Nie mam pojęcia Nie zadawaj mi tego pytania To przecież wiersz socjologiczny
W zimie księżyc jest jak misa Do której wlewa się ćwierć kosmosu A zimno jest zimnem I ciemność jest ciemnością Wśród tych oczywistości Nie trzeba zbyt wiele zastanawiać się Na jeszcze mniej silić
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jestem ciężki jak globus nie poznałem Atlasa który to uniesie który chciałby to dźwigać którego w ten sposób ukarano Jesteś ciężki jak globus z papierową hipsometrią ciemnymi plamami oceanicznych głębin wypełnionych dziwnym życiem Strzeliści jak brązowe ośmiotysięczniki lubujemy się w przeskakiwaniu skal Kopernik jest dla nas fraszką zapomniał że słońce jest tylko jedno Nie lubimy się dzielić chyba że na dwie części gdy pękamy wzdłuż linii klejenia i wyglądamy jak parodie samych siebie
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Słowa nam się wysypały z miedzianym dźwiękiem niepotrzebności nastała cisza skomplikowanych gestów opisanych jak japońskie tańce Nie zbieraliśmy słów podnosiliśmy ręce czasami głosy nam się podnosiły jak szum w koronach drzew To wszystko jednak już było bywało choć może nieco inaczej wystarczająco często jednak żeby popaść w przyzwyczajenie I tak podobnie zgodnie ze scenariuszem Mówił Tomek aż przestaje się wierzyć że coś jeszcze nas czeka
To było jakiś czas temu Spotkałem ulicznego proroka Chciał papierosa Jak wielu proroków przed nim W zimowej kurtce w ciepły dzień Z pokornie rozwiązanymi sznurowadłami Bez trzech guzików i szalika Narzekał że nikt go nie słucha Nikt go nie widzi Nie zatrzymuje się nikt Przenikają przez niego jakby nie był z materii Wieszczył Połykając dym że za trzy dni nikt z nich nic mieć nie będzie że już nie mają i są bez głów jak przetrącone pomniki w słusznej lub niesłusznej sprawie że za trzy dni na jedną chwilę przypomną sobie go jak im mówił a wtedy nie słuchali i ta jedna chwila wystarczy bo on jest prorokiem końca i takim wystarczy chwila uwagi wystarczy żeby mieli rację Kilka dni temu spotkałem ulicznego proroka Nie był tym samym ulicznym prorokiem Chciał tego samego i dwóch monet na szczęście Miał stary sweter i przetarte na kolanie spodnie Nic nie wieszczył Nie wskazywał palcem Nie udzielał rad Siedział na murku i patrzył na Teneryfę Laguna odklejała się od jakiegoś czasu Pod nią inny plakat bez krajobrazu Usiadłem z widokiem na morze I zastanawiałem się czy już minęły trzy dni I tamci byli zmuszeni do wspomnienia jak ja „Rocznik 84, więc już niemłody. Pełnię kilka szanowanych funkcji jak ojciec, mąż, brat, syn, zięć, szwagier, bratanek, nauczyciel i kilka mniej szanowanych jak pisarzopoeta – amator, łazik, minimalistyczny podróżnik, domorosły filozof, człowiek robiący zdjęcia, lokalny historyk i taki trochę przewodnik czasami reżyser teatralny, scenarzysta i scenograf. Można spotkać mnie w Poznaniu, Bieszczadach, sporadycznie w innych częściach kraju. Mam za sobą dwa tomiki wierszy, jedną książkę i tysiąc odłożonych na emeryturę planów. W przygotowaniu dwa tomiki poezji, dwa zbiory opowiadań i powieść. W założeniu kilka kolejnych tomików, kilka powieści i kilkanaście zbiorów opowiadań, budowę domu i podróż na rowerze po Polsce, Europie i Świecie. Przy okazji marzy mi się napisać sztukę teatralną, którą wyreżyseruję, a w której nie zagram żadnej roli. Chciałbym również rozwiązać wszystkie palące kwestie społeczne, tak w zakresie lokalnym, jak i globalnym. To jednak mnie już nieco przerasta. Kilka razy zostałem nagrodzony, a nawet wydrukowany”. |