powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CCVII)
czerwiec 2021

Opowieść o przyprawie i czerwiach
Raul Allen, Kevin J. Anderson, Brian Herbert, Frank Herbert, Patricia Martin ‹Diuna - Powieść graficzna. Księga I›
Brian Herbert i Kevin J. Anderson nie próżnują i konsekwentnie dopisują do uniwersum Diuny nowe rozdziały, a teraz zabrali się za adaptacje komiksowe. „Diuna. Powieść graficzna” to pierwsza, udana odsłona serii, stawiająca za cel maksymalną wierność oryginałowi.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To nie pierwszy komiks z uniwersum Diuny, w roku 1984 powstała adaptacja filmu Davida Lyncha autorstwa Ralpha Macchio (adaptacja) i Billa Sienkiewicza (rysunki), wydana jako „Marvel Comics Super Special #36: Dune”, a rok później w trzech zeszytach zatytułowana po prostu „Dune #1-3”. Była to jednak adaptacja filmu, nie książki, w czym upewniał czytelników spoglądający z okładki rysunkowy Kyle MacLachlan.
Zapewne nieprzypadkowo obecna komiksowa adaptacja jest zbieżna w czasie ze zbliżającą się wielkimi krokami premierą filmu Denisa Villeneuve’a. Podobnie jak literacki pierwowzór, będzie składać się z trzech części (druga jest zapowiadana jako „Muad’Dib”, więc skończy się zapewne „Prorokiem”).
Ambicją autorów, o czym piszą we wstępie, było stworzenie jak najwierniejszej adaptacji, właściwie hołdu dla Franka Herberta i jego twórczości. Może nazbyt czołobitnego, we wstępie „Diuna” jest nazywana „najwybitniejszą powieścią SF wszech czasów”. Oczywiście nikt nie odmawia jej wybitności i miejsca w ścisłej czołówce, ale czytelnik bywa uczulony na taką przesadną autoreklamę.
Przyznać trzeba jednak, że w powieści Herberta właściwie wszystko zagrało – i przygodowa fabuła, i warstwa „problemowa” (ekologia, religia, polityka), i wreszcie samo uniwersum. We wstępie do ‘Roju Hellstroma”, innej powieści Franka Herberta, Adam Roberts próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie o przyczyny jej olbrzymiej popularności:
„Szerokie przestrzenie przedstawione w Diunie układają się zarówno w opis topograficzny, jak i metaforę – na tyle konkretne (mają coś wspólnego z „Arabią” i islamem, ze zmianą klimatu i mistycyzmem), że nie są nieokreślone, ale jednocześnie na tyle niepełne, że zostawiają czytelnikom miejsce, które mogą oni wypełnić wytworami swojej wyobraźni. Wydaje mi się, że międzynarodowy sukces zawdzięcza Diuna w pewnej mierze owej imaginacyjnej przestrzenności, otwartej estetyce, która pozwala jej miłośnikom puścić wodze fantazji.” (s. 6-7).
Ciekawe wytłumaczenie, ale na owej „imaginacyjnej przestrzenności” nie poznali się początkowo ani wydawcy (powieść odrzuciło 20 oficyn), ani czytelnicy (pierwsze wydanie było klapą finansową), ani krytycy (ci narzekali na… nudę i brak akcji). Dopiero kolejne wydanie odniosło sukces.
Komiks oddaje najważniejsze wątki powieści w zadowalającym stopniu, można go czytać bez znajomości oryginału. Choć pewnych informacji brakuje (nie jest np. wyjaśnione, dlaczego właściwie tak się wszyscy biją o tę przyprawę, ale może na etapie jednej trzeciej powieści nie jest to jeszcze wyjaśnione). Dobrze dobrano proporcje między tekstem a obrazem – tylko czasami (np. podczas przyjęcia organizowanego przez Leto) wydaje się, że przesadzono z ilością gadających głów zapełniających kilkadziesiąt kadrów. Ale też, gdyby tekstu było jeszcze mniej, można by się pogubić w historii i intrygach.
Przypomnijmy pokrótce punkt wyjścia opowieści: rodzina Atrydów, czyli Leto, jego konkubina Jessica i ich syn Paul przybywają na pustynną planetę Diunę, którą imperator Szaddam IV nadał im jako lenno. Zarządzali nią dotychczas Harkonennowie, ale oczywiście nie zamierzają grzecznie ustąpić. Planetę zamieszkują też tubylcy-Fremeni. Niedobór wody implikuje u nich różne tabu (np. splunięcie jest znakiem szacunku i „darem ciała”). Paul odkrywa w sobie zaskakujące mesjańskie inklinacje, związane w jakiś sposób z przynależnością matki do żeńskiego zakonu Bene Gesserit. Olbrzymie czerwie pustyni sprawiają, że wydobywanie przyprawy grozi ciągłym niebezpieczeństwem. W bliskim otoczeniu księcia dochodzi do zdrady, sytuacja dość szybko się komplikuje i główni bohaterowie zostają rzuceni na głęboką wodę. Czy raczej głęboki piasek.
Wzbudza uznanie strona graficzna komiksu. Nie ma tu co prawda awangardowych eksperymentów czy szaleństw z kadrami, postawiono raczej na szlachetną klasykę, niemniej świat – tak postacie, jak lokacje – oddany jest z dużą pieczołowitością. Co prawda akurat pustynne krajobrazy może nie umożliwiają rysownikowi nadmiernego wykazania się, ale sceny w oranżerii czy pałacowe wnętrza cieszą oko detalami. Owszem, dużo kadrów jest statycznych, ale pamiętajmy, że i powieść nie oferowała ciągłej akcji. Kolory są intensywne, choć czasami wypełnienia są może zbyt jednolite. Styl okładki (autorstwa Billa Sienkiewicza) jest mylący: sugeruje chropowatość, ziarnistość, brud i piach sypiący się z kadrów. Nic z tych rzeczy – w środku jest sterylnie i kolorowo, może aż do przesady. Starano się inspirować wyłącznie powieścią, a nie filmami czy grami.
Można być malkontentem i traktować kolejną propozycję Herberta i Andersona jako ponowne sięgnięcie do kieszeni fanów, tym bardziej, że za granicą ukazuje się już w odcinkach kolejny tytuł, mianowicie „House of Atreides” (scenarzyści są ci sami, tylko rysownik inny). Niemniej lektura jest sporą przyjemnością, tym większą, jeśli ktoś nie zna albo nie pamięta literackiego oryginału. Celem była wierna adaptacja, a nie reinterpretacja – a skoro tak, został on osiągnięty.



Tytuł: Diuna - Powieść graficzna. Księga I
Data wydania: 1 czerwca 2021
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-8188-191-3
Format: 176s. 165x245mm
Cena: 59,90
Gatunek: SF
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

121
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.