John Zorn bardzo mocno przeżył w ubiegłym roku śmierć Ennia Morriconego. Do tego stopnia, że po raz kolejny zaprosił na sesję muzyków tworzących The Gnostic Trio (wraz z gościem specjalnym, jakim okazał się organista John Medeski). Owocem ich pracy okazał się wydany w lutym tego roku poświęcony legendarnemu Włochowi album „Gnosis: The Inner Light”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
To już wiemy: John Zorn to artysta, którego nieustannie rozsadza energia twórcza. Który gdy nie komponuje, aranżuje czy nagrywa – jakby nie żył. Wśród wielu jego projektów ważne miejsce zajmuje powołane do życia dekadę temu, mocno inspirujące się muzyką klasyczną The Gnostic Trio, w skład którego od początku istnienia wchodzą: harfistka Carol Emanuel, legendarny jazzowy i jazzrockowy gitarzysta Bill Frisell oraz wibrafonista Kenny Wollesen (wszyscy pojawiają się zresztą gościnnie w innych formacjach tak chętnie tworzonych przez właściciela wytwórni Tzadik Records). Grupa zadebiutowała w 2012 roku albumem „ The Gnostic Preludes”, a potem wydała kolejno: „The Mysteries” (2013), „In Lambeth – Visions from the Walled Garden of William Blake” (2013), „Testament of Solomon” (2014), „Transmigration of the Magus” (2014), „The Mockingbird” (2016) oraz będący częścią jedenastopłytowego boksu „The Book Beri’ah” krążek „Netzach” (2019). Na szczęście nie okazał się on ostatnim dziełem formacji, której dyskografia w lutym tego roku wzbogaciła się o – tradycyjnie wydaną przez Tzadik Records – płytę zatytułowaną „Gnosis: The Inner Light”. Sesja nagraniowa odbyła się w ciągu trzech wrześniowych dni ubiegłego roku (od 24 do 26) w nowojorskim studiu EastSide Sound. Co ciekawe, oprócz podstawowego składu zameldował się również współpracujący z Zornem od wielu już lat klawiszowiec – tym razem grający na organach, fortepianie akustycznym oraz elektrycznym pianie Fendera – John Medeski („ The Last Judgment”), etatowy muzyk najważniejszego w ostatnim czasie projektu Amerykanina, to jest tria Simulacrum. John, będący kompozytorem całego materiału, tradycyjnie zachował dla siebie również funkcję aranżera i producenta, ale też i dyrygenta tej miniorkiestry. Sesja odbyła się dwa i pół miesiąca po śmierci legendarnego twórcy soundtracków Ennia Morriconego (co stało się 6 lipca 2020 roku) – i to właśnie jemu Zorn poświęcił „Gnosis: The Inner Light”. Nie była to przypadkowa decyzja, na album trafiło bowiem kilka utworów, które zdradzają bardzo silne inspiracje twórczością wielkiego Włocha. Całkiem możliwe, że te akurat numery powstały już po jego odejściu. Biorąc pod uwagę wszechstronność i pracowitość Johna, wydaje się to wielce prawdopodobne. Krążek trafił do sprzedaży 5 lutego, a uwagę przykuwała już sama, wyjątkowo mroczna, okładka, na której wykorzystano obraz nieco już dzisiaj zapomnianego siedemnastowiecznego malarza niderlandzkiego Bernardusa Coendersa van Helpena. Wybór wydaje się nieprzypadkowy – jego posępny nastrój oddaje bowiem idealnie zawartość „Wewnętrznego światła”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Płytę otwiera kompozycja (niemal) tytułowa, czyli „Gnosis”. To ponad sześć minut zachwycających subtelnością melodii. Na początek rozbrzmiewa niebiańska harfa Emanuel, do której z czasem dołączają, nie mniej delikatne, gitara Frisella i – na samym końcu – wibrafon Wollesena. Choć to nieprecyzyjne określenie, bo przecież… mamy jeszcze niezwykłego gościa, który też ma swój udział w powstaniu tego utworu. To oczywiście Medeski, który tak niepostrzeżenie dołącza do pozostałych muzyków, że trzeba naprawdę mocno wytężyć słuch, aby zwrócić uwagę na pojawiające się w tle dźwięki najpierw fortepianu elektrycznego, a następnie organów. Akustyczne instrumentarium sprawia też, że stylistycznie „Gnosis” zbliża się do muzyki dawnej, co na pewno nie jest przypadkowym zbiegiem okoliczności. W drugim w kolejności „Poimandres” (tytuł nawiązuje do pojawiającej się w mitologii hellenistycznej istoty mistycznej) na plan pierwszy wybija się lekko jazzująca, ale jednocześnie nostalgiczno-balladowa, gitara Billa. Zaskoczeniem może być natomiast rozbrzmiewająca elektronika, wprowadzająca w ukształtowaną strukturę pewien chaos i skłaniająca gitarzystę do improwizacji.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Dance of the Cross” to pierwsze bardzo wyraziste nawiązanie do filmowych dokonań Morriconego. Przynajmniej w pierwszej części, bo w drugiej nieco więcej, niż Włocha, jest już samego Zorna. Przyczyniają się do tego głównie Frisell i Medeski, chociaż w finale – za sprawą Emanuel i Wollesena – powracają klimaty rodem z natchnionych ścieżek dźwiękowych zmarłego przed rokiem kompozytora. „Three Forms of First Thought” to typowy przerywnik – oparta przede wszystkim na „poukładanej” gitarze i improwizującym fortepianie. Po niej następuje jeden z najbardziej wzruszających fragmentów albumu. To prawie pięciominutowa „Kephalaia”, której ton nadaje gitara; wokół niej natomiast rozwijają się wątki poboczne, za które odpowiadają harfistka i wibrafonista. Gdy wszyscy instrumentaliści spotykają się w zamykającej całość sekwencji, serwują tak przygnębiająco smutną melodię, że aż chwyta za gardło.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Parthian Songs” muzycy dają sobie więcej czasu – a w zasadzie daje im to Zorn – na budowę nastroju. Może też dzięki temu, obok nastrojowych organów i gitary, pojawia się – ewidentnie płynący pod prąd – optymistyczny wibrafon. Pozostali muzycy wydają się tym faktem tak zaskoczeni, że desygnują do „walki” Carol, która partią harfy przywraca właściwe proporcje smutku i radości. „Prayer of the Messenger” to drugi na „Gnosis” hołd złożony Morriconemu. Chociaż utwór jest krótki, to jednak treściwy. W każdym razie wyobraźcie sobie któryś z charakterystycznych fragmentów muzycznych jednego z westernów Sergia Leonego i dodajcie do niego… jazzowe organy. „Sophia=Wisdom” także zahacza o stylistykę typową dla Włocha – z tą różnicą, że tym razem inspiracją na pewno nie była żadna z opowieści o Dzikim Zachodzie, a raczej współczesny melodramat pokroju włosko-jugosłowiańskiej „Magdaleny” (1971) Jerzego Kawalerowicza. To właśnie do tego filmu Morricone skomponował słynne „Chi Mai”, rozsławione dekadę przez dramat sensacyjny „ Zawodowiec” (1981) Georges’a Lautnera. Album zamyka „Garment of Light” – kolejny numer o proweniencji filmowej, który głównie za sprawą gitary Frisella sprawdziłby się jako ilustracja do jakiegoś romantyczno-mrocznego dramatu. Skład: Carol Emanuel – harfa Bill Frisell – gitara Kenny Wollesen – wibrafon
gościnnie: John Medeski – organy, fortepian, fortepian elektryczny oraz John Zorn – muzyka, aranżacja, produkcja, dyrygent
Tytuł: Gnosis: The Inner Light Data wydania: 5 lutego 2021 Nośnik: CD Gatunek: filmowa, jazz W składzie Utwory BR1 1) Gnosis: 06:31 2) Poimandres: 04:16 3) Dance of the Cross: 08:00 4) Three Forms of First Thought: 02:08 5) Kephalaia: 04:52 6) Parthian Songs: 06:50 7) Prayer of the Messenger: 03:25 8) Sophia=Wisdom: 03:21 9) Garment of Light: 03:12 Ekstrakt: 70% |