Zdaje się, że jednym z głównym zadań literatury jest wpływanie na umysł i zmysły. Te drugie, niechby istotne, nie powinny przy tym górować nad pierwszym, chociaż nieuchronnie się z nim łączą; dobra książka każe przede wszystkim rozważać. Idąc za tym przepisem, nowa powieść Wita Szostaka, „Cudze słowa”, pozwala czytelnikowi na sporo poruszeń, ale jeszcze więcej zastanowień.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Emocje, zmysły, odczucia są bardziej ulotne niż utrwalone przeświadczenia. Oczywiście – głębsze refleksje też potrafią uciec, zanim zdążą się zagnieździć, ale często można je zatrzymać samą decyzją i odrobiną starania. Zmieniać, odrzucać, kiedy pojawią się lepsze. Wrażenia kontrolować trudniej. A jeśli już, to przy pomocy logosu: rozumowania ujętego w strukturę. Bez niego pozostają nieopanowane. W tym znaczeniu Benedykt – główny bohater nie tyle książki, ile składających się na nią kunsztownie splecionych wypowiedzi-zapisków siedmiorga bliskich mu osób – nie wydaje się dobrą lekturą. Jego czytelnicy – powieściowi narratorzy – są za jego sprawą poddani mocnym uczuciom, z których wynikają kluczowe dla nich postanowienia, ale te rozważania są wtórne; raczej nie są przez Benedykta zasiane, choćby, charyzmatyczny, umiał sprawiać pozory. Potrafiący czarować słowem, budować pozbawione uściśleń nastroje, stanowi idealne źródło mitów; tego, co poruszające, melodyjne, lecz niekoniecznie składne. Szostak, w codziennym i akademickim świecie znany jako Dobrosław Kot, jest filozofem i najpewniej dlatego jego powieści są tak filozofią, jak filozofami przesiąknięte. Stąd warto tu przywołać zdanie jednego z myślicieli mu najbliższych; zdanie, którego echo często wybrzmiewa u pisarza. „Mniemanie – uczył Heidegger w «Co zwie się myśleniem?» – o zniszczeniu μῦθος [mythos] przez λόγος [logos] jest przesądem historii i filologii”. Obaj więc, a zarazem jeden: literat i badacz, szukają w swoim pisaniu przestrzeni, w jakiej istotne są nie tylko ścisłe pojęcia, lecz także umykające owym pojęciom opowieści, a wespół z nimi sprzeczności oraz niejasności. Paradoksalnie to one, jak da się wyczytać u Kota–Szostaka, pozwalają odnaleźć w życiu ślady sensu. W „Cudzych słowach” te znajdowane sensy zanikają. O Benedykcie wiadomo coraz więcej, a zarazem coraz mniej, bo kolejne informacje wykluczają się wzajem, nieraz zwodząc i zawodząc. Niepokoju dostarczyć mogą też autorzy opowieści, każdy spoglądający z innej strony, na inne drobiny tej samej, ważnej dla nich osoby; każdy myślący w odmienny sposób i odmiennie myśli-uczucia – ich skrawki – wyrażający. Każdy narzucający, jak się zdaje, własne odczytania tego, co wokół, a to przy pomocy języka, z jakiego korzysta, a nawet określeń, z których rezygnuje; narzucający je także samemu sobie. Ale – można zapytać za jedną z bohaterek – na ile te odbiegające od siebie konstrukcje w istocie są swoje, na ile zapożyczone z usłyszanych lub przeczytanych schematów? Gdzie leży granica? Tu odpowiedzi nie ma: nie może jej być. Szostak gra niepewnościami, nade wszystko tymi, które dotyczą ludzi. Bawi się postaciami, nadając im zmienne historie – odbierając konsekwencję i przewidywalność (bawi się też nawiązaniami do samego siebie, niby stonowana, taktowna wersja Houellebecqa). Pojawia się w książce sugestia, że powtórzenie, dokładność, a za nimi ścisły porządek zabijają. Bo co jest bliższe życiu, a co martwocie: trwałość, nietrwałość? To pytanie, znów bez odpowiedzi, może przywieść na myśl dwie najbliższe mi jak dotąd powieści pisarza; nowa wydaje się nie mniej warta uwagi niż one. „Chochoły” opowiadały o własnym umiejscowieniu, „Wróżenie z wnętrzności” o tym, jak się ze swojego miejsca uchodzi („u-chodzi”, napisałby Tadeusz Sławek w godnym uwagi eseju pod tytułem „u-chodzić”: oddala o kilka kroków, by zachować w sobie lekkość). „Cudze słowa” subtelnie portretują nieokreśloność: brak oparcia i jakiegokolwiek punktu, do którego można z przekonaniem się odnieść. Kłopot z powieścią – w którym wolno dostrzec tak wadę, jak zaletę – zdaje się tkwić w okoliczności, że nie daje ona nadziei; że może ją ona wręcz odebrać. Skrajne porównanie: spoglądam na, całkiem przecież odmienną, „Drogę” Cormaca McCarthy’ego. Postapokaliptyczny świat w oparach wstrząsającej przemocy to inny ciężar niż małe, współczesne światy Szostaka, przepełnione, owszem, rozczarowaniami, nieszczerością i niepowodzeniem, ale prowadzące zwykle do nie tak znowu dużych okrucieństw. „Droga” jednak pod istotnym względem właśnie nadziei dotyczy. Z reguły wprawdzie złudnej, lecz w ostateczności rzeczywistej, niechby gorzkiej i ledwie zauważalnej. W „Cudzych słowach”, zamiast zaistnieć pod koniec, nadzieja stopniowo zanika, pozwalając co najwyżej łagodnie się z tym pogodzić. Rzecz bowiem w tym, że mity mogą się zdemitologizować. Różne odbicia tej samej osoby, każde tworzące odrębną historię, nie muszą się nawet spotkać, żeby ze względu na kolejne zjawiska się rozpaść. Zamysł Szostaka, w odmienne sposoby ćwiczony już w książkach wcześniejszych, na tym między innymi polega, że niszczeją zarówno poszczególne kawałeczki mitów o Benedykcie, nakreślonych przez prowadzących opowieści bohaterów, jak i cząstki wyobrażeń czytelniczych. Ci, którzy opisują wydarzenia, oraz my, którzy je odbieramy – kreujemy narracje o innych na podstawie ledwie dostępnych nam źródeł i niepełnego kontekstu: łatwo więc o porażkę. Zupełnie – bo i o tym pozwalają pomyśleć „Cudze słowa” – jak o sobie: skreślamy niektóre wyrazy, inne dodajemy, czasem z lepszym, czasem z gorszym zamiarem, niekiedy mniej, niekiedy bardziej umyślnie. Budujemy obraz z tych nielicznych skrawków, które jesteśmy zdolni nie tylko poznać, ale i uporządkować; uporządkować na tyle, żeby mieć do dyspozycji schemat, jakim posługiwać się łatwiej. I jeśli dobrze pójdzie, poznajemy pewien ważny wymiar siebie, kto wie, czy nie ważniejszy niż te, które widzimy u innych. Ale co poza nim, skoro spora część każdego z nas nadal tkwi w ciemności? Natura, uczył Heraklit, lubi się skrywać. Kiedy już się ujawnia, to tylko na mgnienie oka. Zanika.
Tytuł: Cudze słowa Data wydania: 14 października 2020 ISBN: 978-83-66178-38-0 Format: 280s. 135×205mm; oprawa twarda Cena: 39,– Gatunek: mainstream Ekstrakt: 80% |