Może fabularnie „Luca” nie ma odkrywczości „Shreka” czy „Toy Story”, ale za to fraza „Silenzio, Bruno!” ma szansę przejść do historii. Przełamywanie nieśmiałości jest tu pokazane dość… niewychowawczo, jednak w necie sporo osób przyznaje się do zamiaru stosowania tej metody we własnym życiu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Bycie dwunastolatkiem, który właśnie zwiał z domu, nie jest łatwe. Szczególnie wtedy, kiedy trzeba za wszelką cenę unikać fontann, konewek, deszczu i w ogóle jakiejkolwiek styczności z wodą. Woda bowiem wydobywa na jaw prawdziwy wygląd trytonów: suche przybierają ludzką postać, zamoczone – powracają do własnej. Luca i jego przyjaciel Alberto to „morskie potwory” jak twierdzą mieszkańcy rybackiego miasteczka Portorosso. Nie wiedzą, że podwodne istoty to w rzeczywistości łagodny lud, trudniący się rolnictwem i pasterstwem (zaganianie pobekujących ryb 1) na wodorostową łąkę przyprawiło mnie o głośny chichot), który w dodatku – w większości – panicznie boi się lądowców. Historia rozgrywa się na idyllicznym włoskim wybrzeżu, w idyllicznej epoce, kiedy nie znano słowa „turysta”, zaś największymi przejawami nowoczesności było tranzystorowe radio i skuter marki vespa. To właśnie ta hałaśliwa i smrodliwa motorynka staje się obiektem pożądania chłopców. Po nieudanych acz malowniczych próbach zbudowania własnej, bohaterowie ruszają między ludzi, z mglistymi planami zdobycia oryginału, którym wyruszą w podróż dookoła świata. Wtedy zaczyna się właściwa akcja. Luca i Alberto przyłączają się do ambitnej Giulii, by wystartować w dorocznym wyścigu pływacko-kulinarno-rowerowym. Za nagrodę kupią sobie vespę – może nie tak piękną i lśniącą jak na plakacie reklamowym, ale zawsze jakąś. Skoro jest wyścig, to wiadomo, że musi pojawić się Główny Antagonista, który będzie dzieciaki wyśmiewał i prześladował, aby w finale przegrać sromotnie. A skoro mamy dwóch kumpli i dziewczynę, to wystąpi też wątek zazdrości. Alberto czuje się zepchnięty na boczny tor, bo Lukę oczarowują… nie, nie rude loki i szelmowski uśmiech, ale KSIĄŻKI. Oraz teleskop. Giulia pasjonuje się astronomią, zaś Luca okazuje się podzielać jej pęd do wiedzy. Czy męska przyjaźń przetrwa taką próbę?… Jak to zawsze w przypadku animacji Pixara, wszystko zrobione jest z dbałością o najdrobniejsze szczegóły: nawet takie, że przebywający już od dłuższego czasu na lądzie Alberto jest opalony, a Luca nie. Wytwórnia wysłała swoich grafików do Ligurii, aby mogli dobrze odtworzyć krajobrazy, domy, wnętrza a nawet gestykulację mieszkańców. „Włoska Riviera” jest pokazana pięknie, animowane fale pluskają i chlapią jak prawdziwe, i w ogóle mam silne podejrzenie, że Enrico Casarosa (reżyser) po cichu liczy, że poharatana covidem gospodarka Włoch odrobinę stanie na nogi po tym, jak milion widzów zapragnie spędzić wakacje w kraju lazurowego morza, chrzęszczących kamykami plaż i nastrojowych knajpek w malowniczo wąskich uliczkach. 1) W polskim tłumaczeniu zaginął żart: barweny, które wypasa Luca, po angielsku nazywają się „goatfish”, czyli „kozoryby”.
Tytuł: Luca Data premiery: 18 czerwca 2021 Rok produkcji: 2021 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 101 min Gatunek: animacja, dla dzieci i młodzieży, fantasy Ekstrakt: 80% |