Dla zdrowia psychicznego człowiek powinien mieć jakiś cel w życiu. Celem może być na przykład generał Drejkow, którego Natasza Romanow planuje sprzątnąć, w wolnej chwili między wojną bohaterów a wojną nieskończoności. „Czarna Wdowa” to film, który pojawił się odrobinę za późno, i nie mam tu na myśli opóźnienia spowodowanego epidemią. A czy jest dobry?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Film nakręcono tak, aby mogli się nim rozkoszować również widzowie nie mający pojęcia o poprzednich przygodach Nataszy. Oczywiście wspominane są pewne imiona czy fakty, jednak brak znajomości dzieł takich jak „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” czy „Avengers” nie będzie przeszkadzał w seansie (co w przypadku niektórych filmów Marvela nie było takie oczywiste). Trochę szkoda, że film nie został wyprodukowany zgodnie z chronologią: jego akcja toczy się w roku 2016, tuż po fatalnym w skutkach rozłamie w drużynie Mścicieli, i oglądanie w odpowiednim czasie byłoby pewnie bardziej emocjonujące. Nie żeby emocji brakowało – i to zarówno tych rodem z kina akcji (przy scenie ucieczki awionetką autentycznie wstrzymywałam oddech), jak i bardziej subtelnych, pochodzących z konfrontowania się z bardzo odległą przeszłością Nataszy. Co prawda przy pierwszym obejrzeniu odebrałam sekwencję spotkania w daczy jako niepotrzebnie rozwleczoną: w myślach wykrzykiwałam do reżysera, że to, że bohaterami są Rosjanie, nie oznacza konieczności popadania w rozmowy długie niczym „Wojna i pokój”. Owszem, pomogło to zbudować relacje między postaciami i padła jedna czy dwie istotne wypowiedzi. Jednak całość można by spokojnie skrócić o jakieś 30%. Wielkim plusem jest natomiast młodociana wersja Nataszy (grana przez córkę Milli Jovovich): nie tylko idealnie pasuje z wyglądu, ale też dobrze naśladuje drobne manieryzmy „oryginału”, jak choćby specyficzne patrzenie z ukosa. Scena dziejąca się w 1995 roku nabiera nowego wymiaru mniej więcej w połowie filmu, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ponure miny małej Nat nie wynikały z zazdrości o to, że matka czulej zajmuje się młodszą siostrą. Nie, dziewczynka zazdrościła tego, że sześcioletnia Jelenka nie ma świadomości brania udziału w wielkiej mistyfikacji. I jest to świetnie zagrane, podobnie jak późniejsza scena rozpaczy na lądowisku. Paradoksalnie, młodsza siostra robi tytułowej postaci konkurencję przez cały film, trochę jak Loki w pierwszym „Thorze”. Studio Marvela wyraźnie szykuje Jelenę na bohaterkę kolejnego utworu – scena po napisach nie pozostawia co do tego wątpliwości. Wygląda na to, że „Czarna Wdowa” to „origin movie” zupełnie innej postaci… Wspomniałam o tym, że nie trzeba znać poprzedzających filmów, aby dobrze bawić się na seansie – jednakowoż ich znajomość pozwala wyłapać pewne nawiązania. Niektóre, jak Budapeszt czy „dziękuję za współpracę”, użyte bardzo celnie, inne, niestety, mniej. Cytat z „red in your ledger” (zabijcie mnie, nie pamiętam, jak to brzmi po polsku) wciśnięto na siłę jako gruboskórny element humorystyczny, który zresztą mnie rozśmieszył w równym stopniu, co Nataszę. Lepiej wyszły aluzje wizualne: nieprzytomne siostry leżące obok siebie w helikopterze to nawiązanie, można powiedzieć, wewnątrzfilmowe, jak i przypomnienie poświęcenia Nataszy w „Endgame” 1). Uważni widzowie rozpoznają kamizelkę Nataszy z „Infinity War”, a jeszcze uważniejsi (i znający rosyjski alfabet) przeczytają tatuaże na ramionach Aleksieja czy zauważą portret Rasputina na ścianie pewnego gabinetu. Zresztą strona wizualna ogółem wyszła bardzo dobrze: kolor czerwony użyty jako motyw przewodni, starannie zakomponowane kadry (ciało agentki nieruchome w nieruchomej wodzie, oddziały maszerujące przez korytarz oświetlony światłami awaryjnymi, widoczne z góry jako na wpół abstrakcyjne czarne kształty na czerwonym tle, kokardka zmieniająca się w symbol stylizowanej klepsydry…) czy efektowna scena walki w stanie swobodnego spadania. To ostatnie to zresztą jedno z obecnych w filmie nawiązań do pewnego filmu z Jamesem Bondem, którego miłośniczką okazuje się być nasza bohaterka. Z kolei znawcy komiksów Marvela ucieszą się (lub zbulwersują) takimi detalami, jak ironicznie rzucony pseudonim Szkarłatne Dynamo albo więzień o przezwisku Ursa. Studio podrzuciło też fanom tłusty kęs w postaci monologu Aleksieja: czy jego opowieść o walce z Kapitanem Ameryką to zmyślenie w stylu Zagłoby, czy może faktycznie spotkał on taką postać? Bardzo starannie NIE JEST bowiem powiedziane, że chodzi o Steve’a Rogersa, a w komiksach pewne „posady” bywały przechodnie. Może ten film nie przejdzie do historii, ale w kategoriach kina sensacyjno-przygodowego sprawdza się doskonale (szczególnie, jeśli ktoś – jak ja – daje się nabrać na wciąż te same triki 2)). Zresztą, zobaczymy po drugim seansie. 1) Chodzi konkretnie o pozę, w której leżała po rzuceniu się z urwiska. 2) Znfxv olłl whż jlxbemlfgnar j „Mvzbjlz żbłavremh” v zaófgjb enml j „Zvffvba Vzcbffvoyr”, n wn v gnx mebovłnz jvryxvr „Bbbbb!”
Tytuł: Czarna Wdowa Tytuł oryginalny: Black Widow Data premiery: 1 maja 2020 Rok produkcji: 2020 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, przygodowy, SF Ekstrakt: 70% |