Jak najlprościej podkręcić klimat grozy? Wrzucić na ekran hordę nietoperzy. To zawsze skutkuje. No, prawie zawsze.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgodnie z obietnicą sprzed tygodnia dzisiaj drugi kadr z indyjskiego filmu „Hawa”, czyli „Widmo”. Widzimy na nim… No cóż, nietoperza. Pierwsza rzecz, która może nie pasować, to to, że widzimy go w dzień. Wszelkie złowieszcze nietoperze, najczęściej kojarzone z wampirami – w końcu wampir potrafi się przemienić w nietoperza i ssać w tej formie krew – latają w nocy. Są zasadniczo niedostrzegalne – póki nie wpiją się w aortę. Albo nie wkręcą we włosy. Filmowe włosy, bo wiadomo, że w życiu codziennym włosy nie są dla nietoperza żadną atrakcją i je sumiennie omija. No ale co tam, twórcy i tak podrzucili dźwięk chóralnego, złowieszczego poćwierkiwania, mającego brzmieć złowieszczo i upiornie. W końcu bohaterka w tym właśnie momencie odkrywa, że siedząca na ławeczce nad rzeką starsza pani już nie oddycha. Tu jednak dochodzimy do problemu numer dwa. Sportretowany nietoperz – i jego kompani – to rudawka wielka, przesympatyczne owocożerne stworzenie, posługujące się nie echolokacją, której po prostu nie posiada, a wzrokiem. Jak my. Żeruje więc i lata w dzień. Umie też pływać. I miewa do półtora kilo wagi, przy skrzydłach osiągających rozpiętość do półtora metra. To naprawdę jeden z najbardziej nietrafionych wyborów, jeśli chodzi o istotę mroku i zła. Dlaczego? No cóż, wystarczy zerknąć na załączony filmik, na którym widać australijskiego kuzyna rudawki wielkiej, zwanego u nas rudawką żałobną (o ileż ładniejsza jest angielska nazwa – black flying fox, czyli czarny latający lis): Co do obiecanej przed tygodniem genezy bytu atakującego bohaterkę – otóż miejscowi od setek lat eliminowali ze społeczności różne wredne osobniki poprzez wrzucanie ich do pieczary i kamienowanie. W końcu tyle duchów się tam nagromadziło, że jak podczas burzy trzasnął w pieczarę piorun, to duchy zlały się w jeden wkurzony, ultrazły byt – niewidoczny, aczkolwiek pod koniec niepotrzebnie wizualizowany jako gigantyczne yeti. PS. A wiecie, że rudawki potrafią żyć dłużej niż kot? Ta poniżej obchodziła dwa tygodnie temu 34. urodziny. Prawdziwy senior. |