Trauma Team to jeden z wielu rozpoznawalnych elementów Cyberpunka 2020, którego nie mogło zabraknąć w odświeżonej wersji gry (najpierw komputerowej, później, oczywiście, RPG). Jeśli natomiast chodzi o komiks koncentrujący się właśnie na przygodach należącej TT kobiety… ten może przypaść do gustu jedynie fanom uniwersum.
Nie ulega wątpliwości, że miała być to opowieść o moralności w XXI wieku znanym z gier. Trudno jednak traktować tę historię na poważnie w sytuacji, w której roi się ona od dziur logicznych. Trzeba naprawdę wielu dobrych chęci, by przymknąć na nie wszystkie oko i spróbować cieszyć się opowiedzianą historią. Ta jednak należy do gatunku mało wyszukanych i wykorzystuje motywy znane nam chociażby z „
Dredda” (bohaterowie uwięzieni w pełnym nieprzyjaciół wieżowcu). Główny problem polega tutaj na tym, że bardzo ciężko w ogóle zainteresować się losami bohaterki, której poprzedni zespół został wyrżnięty przez tajemniczego zabójcę. Owszem, jest tu kilka ciekawych twistów, ale neurotyczna Nadia, która najwyraźniej wciąż nie otrząsnęła się po poprzedniej tragedii, to raczej kiepski materiał na głównego bohatera (po prawdzie – jedynego wyróżniającego się bohatera, bo wszyscy inni to praktycznie wyłącznie statyści – nie liczę tu oczywiście głównego antagonisty). Jeśli jest coś, w czym komiks nie zawodzi, to prezentacja mrocznej przeszłości, w której potrzebujący nie mogą liczyć na żadną pomoc, a ci, którzy na ratunek nie zasługują, mogą sobie na nią pozwolić. Ale to o wiele za mało.
Format: 96s. 167x255mm