powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CCVIII)
lipiec-sierpień 2021

Danie w średnim stanie
‹Fantastyczne pióra 2019›
„Fantastyczne pióra 2019” to już drugie spotkanie z tekstami publikowanymi na portalu Fantastyka.pl. Spotkanie nie do końca udane.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Portal Fantastyka.pl już od ponad dekady zachęca początkujących literatów do zamieszczania swoich dzieł na specjalnym forum, gdzie zostają poddane publicznej krytyce. Naturalnie – tej konstruktywnej, prowadzącej do ulepszenia samego tekstu, jak i ogólnie warsztatu literackiego autora. Od roku 2018 opowiadania, które zyskają najlepszą ocenę wśród użytkowników forum, są zbierane razem i wydawane w formie bezpłatnej antologii elektronicznej, której towarzyszy niskonakładowa edycja papierowa. Antologie wydawane są jednak ze sporym poślizgiem – ta za 2018 rok wyszła dopiero w połowie 2020 roku, zaś ta za 2019 w końcówce marca roku bieżącego.
Samo opóźnienie nie stanowi najmniejszego problemu. W końcu to nie chrupiąca bułeczka, z każdym dniem tracąca na atrakcyjności. Kłopot leży w czym innym. Przede wszystkim szwankuje może nie tyle dobór tekstów – bo oczywiste jest, że antologia złożona z samych pereł jest zjawiskiem tak rzadkim, jak trzymający się rozkładu pociąg naszego narodowego przewoźnika – ile ich kolejność. Z nieznanej przyczyny uznano bowiem, że pierwsze pół książki wypełnią teksty… słabsze. Jeśli więc czytelnik ma niższą tolerancję na przeciętność, może przedwcześnie porzucić lekturę i nie dotrzeć do ciekawszych propozycji, zupełnie bezsensownie upchniętych na końcu.
Książkę otwiera „Kaszëbsczi gbur…” Marceliny Baczyńskiej, rodzaj baśni ludowej z diabłem przechytrzonym przez cwanego kaszubskiego chłopa. Opowieść jest napisana zgrabnie, ale na tle setek podobnych historii nie wyróżnia się niczym specjalnym i niemal natychmiast po lekturze ulatuje z głowy. Znacznie gorzej wypadają kolejne cztery teksty. „Koan dla Karakuri XQ-54” Kamili Regel rzeczywiście doskonale oddaje japońskie realia, tylko co z tego, skoro zastosowane elementy nie tworzą jednolitej całości? Niby jest jakiś wątek kryminalny, niby są androidy, niby są odniesienia do klasycznych motywów japońskiej kultury, ale jest to raczej coś w rodzaju szeregu luźnych fotosów, które zostały rzucone od niechcenia na stół. Bez konkretnego wyjaśnienia, bez ukierunkowania intrygi, bez dbałości o linię fabularną czy zwieńczenie. Nieco lepiej radzi sobie Sylwester Gdela w „Czerwieni” – jego opowiadanie jest zwarte i zamknięte mocnym, naprawdę wzruszającym finałem. Szwankują natomiast same realia – niejasne, niepotrzebnie plączące katastrofę energetyczną przyszłości z epoką PRL-u…
Następny w kolejności, „Polny wianek na łbie byka” Agaty Poważyńskiej, sugeruje co prawda istnienie wyjściowego pomysłu, ale autorka zdaje się zgubiła go gdzieś po drodze. Nie wiadomo, co konkretnie przytrafia się bohaterce, i dlaczego akurat jej. Co gorsza, w połowie roboty autorce odechciało się pisać i od razu przeszła do finału – tak chaotycznie podanego, że na kilka pytań zwyczajnie nie sposób znaleźć żadnej rozsądnej odpowiedzi. No i dlaczego w tagach są Prusy, skoro rzecz dzieje się na Śląsku? Równie tajemnicze jest „W oku patrzącego” Soni Korty, z akcją osadzoną w niepotrzebnie bliskiej przyszłości – w roku 2025, ale przy technologii, której nie dochrapiemy się przez przynajmniej dwie najbliższe dekady. To jednak drobiazg. Gorzej, że finał niczego nie wyjaśnia. Po co bohater dostał takie, a nie inne, zadanie? Dla uspokojenia nastrojów? Pokazania, że policja czuwa? Zastraszenia części społeczeństwa? Wykazania się efektywnością?
Średnio zadowala też „#prayfornorton” Wiktora Orłowskiego, dość wredna i duszna antyutopia o świecie, w którym osoby wykluczone z sieciowego życia są fizycznie likwidowane. Pomijając już lekką karkołomność podstawowego założenia (egzekucje są wręcz masowe i ogólnie akceptowalne), tekst ma dwie kłopotliwe dziury – przebieg przemiany wewnętrznej bohatera oraz jego zejście z tego świata. To pierwsze autor w ogóle zbył milczeniem, a to drugie załatwił jednym mętnym zdaniem. W tej sytuacji zaskakuje „Gambit lankijski” tegoż samego autora, naprawdę dopracowany, świetnie się czytający, wartki, skonstruowany z głową, i elegancko zamknięty. A do tego w sposób sensowny podchodzący do kwestii przeskoków w czasie. To chyba najlepsze opowiadanie zbioru.
Po nim następuje kolejne potknięcie, czyli „Własnymi drogami” Marka Kolendy, w teorii sprytnie kręcące się wokół lotu Łajki na orbitę, w praktyce jednak gubiące w pewnym momencie czytelnika i serwujące mętne, niczego nie wieńczące zakończenie.
Później jest już zdecydowanie lepiej. „Powrót Gilberta Legranda” Agnieszki Fulińskiej proponuje osadzony w realiach XIX-wiecznej Francji kryminał z nietypową, nadprzyrodzoną zagadką, choć i jednocześnie dość schematycznym sposobem jej rozwiązania. „Teatr Mistrza Tramonte” Dariusza Zawadzkiego ładnie oddaje rozterki lalkarza i jego nieletniego fana, tyle że w zasadzie trudno akurat to opowiadanie uznać za fantastykę. „Dwa księżyce” Aleksandry Klęczar zgrabnie plączą wątki Mickiewiczowskiej „Świtezianki” z garścią krakowskiego folkloru. Opowiadanie ma może mniej wdzięku niż taki „Podatek” Mileny Wójtowicz, mimo że próbuje żonglować podobną stylistyką, ale jest sympatyczne i może warto by było, żeby autorka rozważyła poszerzenie uniwersum. Z kolei „Carski wagon” Pawła Wolskiego to dalekie echo pociągowej prozy Grabińskiego, zgrabnie napisane, ale z nieco naciąganą puentą i klimatem, który sprawia wrażenie lekko niedopracowanego.
Książkę zamykają dwa dłuższe opowiadania Katarzyny Szymonik, oba z pewnością warte uwagi. Pierwsze, „Ostatni kurs”, to uroczy steampunk, odmalowujący oryginalną wizję podziemnego kolejowego miasta, z bohaterem prowadzącym swego rodzaju szynową dżdżownicę. Jedyny mankament jest taki, że opowieść nie tyle się kończy, ile po prostu urywa, jakby autorce nie starczyło już cierpliwości na wygładzenie historii i oklejenie narracją wstępnego szkicu. Tej wady nie ma za to „Krondus”, opowieść balansująca na krawędzi grozy, serwująca odciętą od świata społeczność żyjącą w zastanawiająco bliskiej relacji z dziwnymi zwierzętami, występującymi wyłącznie w rejonie tytułowego miasteczka.
Ogólnie więc książkę mimo wszystko warto wstawić sobie na listę lektur. Z finalnej oceny obciąłem jednak 10% – nie tylko z powodu fatalnego rozplanowania kolejności opowiadań. Również ze względu na irytująco entuzjastyczne wyimki z opinii użytkowników forum, towarzyszące każdemu z tekstów, a także wątpliwej urody rysunki, znacznie liczniejsze niż w pierwszej odsłonie antologii. Rozumiem dobre chęci, ale można było sobie to ubogacanie darować.



Tytuł: Fantastyczne pióra 2019
Data wydania: 25 marca 2021
ISBN: 9788395522741
Format: 372s.
Gatunek: fantastyka
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

60
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.