powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CCVIII)
lipiec-sierpień 2021

Dziesięciu z Wielkiej Ziemi: Ciotka chce czerwony haczyk
Konrad Wągrowski
Władysław Krupka, T. Ronisz, Jerzy Wróblewski ‹Dziesięciu z wielkiej ziemi #3: Nim wstanie świt›
W poprzednim odcinku pisałem, że czytelnik serii „Dziesięciu z Wielkiej Ziemi” rozpaczliwie oczekuje, że wreszcie coś zacznie się dziać. No i w części trzeciej, zatytułowanej „Nim wstanie świt”, zaczyna, choć daleki byłbym od stwierdzenia, że jest to akcja wysokiej jakości.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Naszą grupę dywersantów z panem Janem… to znaczy, wówczas, po prostu Jankiem na czele, pożegnaliśmy w samolocie. Jest rok 1943, maszyna leci na tereny Niemiec, by zrzucić tam ekipę, która na terenach wroga ma siać chaos i zniszczenie. Skok udaje się, cała dziesiątka ląduje w lesie. Jeden zawiśnie na drzewie, inny skręci nogę w kostce, ale ogólnie mamy sukces. Oddział kluczy nieco po lesie, dociera do leśniczówki. Janek schodzi na drugi plan, prym wiedzie jego kolega Artur, który pochodzi z Wielkopolski, ma tu znajomości sprzed wojny, między innymi w leśniczówce, do której dociera ekipa. Tam wita ich piękna Hania i jej matka, podchodząc jednak do mężczyzn z rezerwą.
Ekipa realizuje swój plan. Kontaktuje się z lokalną grupą antyfaszystowską, znajduje kryjówkę, wkrótce rozpoczyna swoje właściwe działania. Działalność wywiadowcza łączy się z akcjami bojowymi. Wysadzenie torów kolejowych i wykolejenie pociągu, atak na radiostację, Jeden członek oddziału ginie podczas strzelaniny w niemieckiej placówce, drugiego zabija aliancka bomba podczas nalotu, gdy bohatersko (oczywiście) próbuje ratować niemieckie dziecko. Z dziesiątki zostaje więc ósemka.
Niby więc coś się dzieje, ale jednak fabuła komiksu nie budzi większych emocji, w pamięć nie zapada. Przyczyny są dwie. Po pierwsze – cała grupa pozostaje wciąż anonimowa, bez właściwości. Nie znamy ich historii, nikt tu nie wyraża jakichś emocji, wątpliwości, nie przeżywa złamań, nie okazuje ludzkich cech. To wcielenie wojskowego ideału, ludzie w stu procentach oddani służbie. Ich los jest więc dla nas w gruncie rzeczy obojętny. Po drugie – scenarzyście tak bardzo przejmują się, by korzystać z klasycznych wzorców opowieści szpiegowskiej, że zdają się popadać w parodię. Podawanie hasła nie kojarzy się nawet ze „Stawką większą niż życie”, bardziej już z „Rozmowami kontrolowanymi” („Pawiany wchodzą na ściany”):
„- Mam ciotkę. Ciotka chce mieć czerwony haczyk.
– Na czerwonym kółku?
– Tak, na czerwonym. Jestem Artur.”
Trudno też się nie uśmiechnąć, gdy żołnierze w lesie pohukują jak puszczyki, by się skrzyknąć. Nie zabraknie też łopatologicznych tekstów edukacyjnych:
„- Wyglądasz jak prawdziwy autochton. Nic dziwnego, bo cywilne ubrania, w które nas wyposażono, zostały uszyte na wzór tu noszonych i, oczywiście, są z niemieckich materiałów. Nigdy za dużo ostrożności.
– Pamiętam o tym.”
Na miłość boską, kto takie teksty rzuca w zwykłej rozmowie?
Czytając „Nim wstanie świt” dochodzi się też do wniosku, że należy do jednej ze słabiej narysowanych przez Jerzego Wróblewskiego serii. Widać, że brakowało czasu na cyzelowanie rysunków, drugi plan jest niedopracowany, wiele kadrów raczej naszkicowanych, niż narysowanych. Czy rzeczywiście czasowe ograniczenia były tak istotne, czy też po prostu rysownik nie miał serca do tej historii – nie wiadomo.
Tak czy inaczej „Nim wstanie świt” i tak nieco góruje nad poprzednimi tomami. Przynajmniej mamy tu walki i strzelaniny, a na to przecież wszyscy czekali.



Tytuł: Dziesięciu z wielkiej ziemi #3: Nim wstanie świt
Data wydania: 24 maja 1987
Format: 32s.
Gatunek: historyczny, sensacja
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

5
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.