Gdy płyty tektoniczne Zaczynają taniec którego stawką Jest panowanie nad tym Co skrywa głębia To był dziewiętnastowieczny romans W dwudziestym pierwszym wieku Delikatny w półtonach Oczywisty i niedopowiedziany Na odległość Niebezpośredni Bardziej na facebooku I messengerze Niż w rzeczywistości W tym czasie zdążyła się rozstać I rozwieść Poznać i pokochać Zmienić pracę I miejsce zamieszkania Dwa razy A my nadal Trwaliśmy wsparci ku sobie W nienaturalnym upozowaniu W czasie pandemii
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie płyniemy Niektórzy próbują Umierają Oddychamy powietrzem Wypełnionym odłamkami Po utajonych bombardowaniach W eterze wciąż trwa cisza Seryjni zabójcy Powoli penetrują ulice A nawet protestują Przeciwko naruszaniu ich praw Obserwujemy się z daleka Ostrożnie z obawą Naruszenia równowagi w kosmosie Wojna jest już wszędzie Bez szarż czołgów I dywanowych nalotów Można rzec że wszyscy Miłują pokój tylko Bóg Jest niezbyt miło widziany I w dodatku nakazał modlitwy W oblężonych świątyniach Oczywiście w reżimie sanitarnym
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na tych morzach są statki Podróżujące po portach Wstają myją zęby wychodzą Ich życie polega na Wymijaniu się pod pełnymi żaglami W locie pomiędzy Płyną pod upał I suszą się od pieszczoty Fal z ich nieustającymi nigdy melodiami Podchodzenie do lądowania na tych wszystkich mapach to sztuka Utrzymywania równowagi Gdy płyty tektoniczne Zaczynają taniec którego stawką Jest panowanie nad tym Co skrywa głębia |