powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CCVIII)
lipiec-sierpień 2021

Tu miejsce na labirynt…: Skandynawski walec na „Brzuchatym Wzgórzu”
Moon Coven ‹Slumber Wood›
Nie znacie szwedzkiego zespołu Moon Coven? Nie przejmujcie się tym faktem. Dotąd ich rozpoznawalność nie wykraczała bowiem poza ojczyznę. Na dodatek przez ostatnich pięć lat uparcie milczeli, więc nawet jeśli ktoś poznał ich dwie pierwsze płyty, to potem mógł o nich zapomnieć. Teraz jednak wyszli ze stanu hibernacji i przypomnieli o sobie albumem „Slumber Wood”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Szwedzki zespół Moon Coven nie ma, jak sądzę, szerokiego grona fanów, ale pewnie i oni w ciągu ostatnich pięciu lat stracili nadzieję na to, że jeszcze kiedyś usłyszą coś nowego podarowanego przez swoich ulubieńców. Aż tu – ku ich zaskoczeniu – na początku maja światło dzienne ujrzał trzeci pełnowymiarowy materiał grupy – „Slumber Wood”. Początki tej formacji sięgają 2012 roku. Muzycy kilku wcześniej istniejących zespołów, które zdążyły już jednak przejść do historii, postanowili zacząć od nowa. Tak doszło do powstania Moon Coven, co miało miejsce w mieście Jonköping na południu kraju. Początkowo był to kwintet, który tworzyli: wokalista (i okazjonalnie gitarzysta) David Leban, gitarzyści Justin Boyesen i Axel Ganhammar, basista Oscar Johansson oraz bębniarz Fredrik Dahlqvist.
Dość szybko tej, poruszającej się na pograniczu rockowej psychodelii, doom metalu i stoneru, grupie udało się podpisać kontrakt ze specjalizującą się w publikowaniu podobnej muzyki (nawiązującej do tradycji lat 70. ubiegłego wieku) wytwórnią Transubstans Records. Jego efektem było wydanie debiutanckiego krążka zatytułowanego „Amanita Kingdom” (2014) oraz – pośrednio – przeprowadzka do znacznie większego Malmö, gdzie zresztą zespół rezyduje do dzisiaj. W 2016 roku ukazał się album „Moon Coven”, po czym formacja… zamilkła na długich pięć lat. Przebudzenie nastąpiło wiosną tego roku za sprawą dostępnego, jak dotychczas, jedynie na winylu i w streamingu longplaya „Slumber Wood”, za edycję którego odpowiada już nie Transubstans, lecz mająca siedzibę w kalifornijskim San Ramon firm Ripple Music. Widać Amerykanie zaoferowali lepszą dystrybucję, obejmującą – co oczywiste – nie tylko Stary Kontynent.
Co się zmieniło w ciągu tych pięciu lat? Na najnowszych zdjęciach Moon Coven pojawia się tylko czterech, a nie pięciu muzyków. Na okładce płyty ani na stronach internetowych nie ma też podanego składu, w jakim zarejestrowano najnowszy materiał. Można się jedynie domyślać, że stały etat w grupie stracił Oscar Johansson. Pytanie tylko, czy wziął udział w sesji, czy też obowiązki basisty przejął któryś z pozostałych gitarzystów (możliwości jest aż nadto – Leban, Boyesen i Ganhammar). A może Oscar, owszem, pojawił się w studiu, tylko potem zapowiedział, że na koncerty promujące płytę – kiedyś w końcu do nich dojdzie – mają sobie poszukać kogo innego? Za czas jakiś pewnie i ta zagadka zostanie wyświetlona.
Od strony stylistycznej grupa nie dokonała żadnej rewolucji. Jej muzyka wciąż wyrasta z doommetalowych korzeni i nawiązuje do wczesnej twórczości Black Sabbath, choć oczywiście brzmi znacznie nowocześniej. Dominują więc na „Slumber Wood” przesterowane gitary i motoryczna, ciężka sekcja rytmiczna. Tempo nie jest zawrotne, dzięki czemu niektóre kompozycje przypominają rozpędzony walec, pod który lepiej się nie dostać. Chyba że ktoś lubi zostać zmiażdżony. Ja akurat nie mam nic przeciwko temu, więc w ostatnich tygodniach po nową produkcję Szwedów sięgałem często. Uodporniły mnie wcześniej namiętnie słuchane albumy Monolord bądź Blues Pills, z którymi to panom z Moon Coven jest bardzo po drodze.
Na „Slumber Wood” trafiło osiem kompozycji. Z jednym tylko wyjątkiem – chodzi o otwierający stronę B winylowego krążka „A Tower of Silence” – są to utwory, które powinny sprawić mnóstwo frajdy wielbicielom ciężkich brzmień. Ten jeden, wyróżniony, to swoisty „odpoczynek wojownika” w połowie niebezpiecznej misji. Powstał zapewne po to, aby w czasie odsłuchu płyty fani grupy, a podczas koncertu sami muzycy mogli choć przez chwilę odpocząć i wziąć parę łyków wody (bądź, w zależności od preferencji, czego mocniejszego). Płytę otwiera czadowy „Further”, w którym od pierwszych sekund rozbrzmiewa rozpychająca się na całego przesterowana gitara, jakby jej podstawowym zadaniem było zepchnięcie na boki drogi wszystkich, którzy mogliby przypłacić życiem (bądź słuchem) czołowe zderzenie z maszyną o nazwie Moon Coven.
Mimo że „Further” brzmi potężnie, nie brakuje mu także melodyjności ani… melancholii. Za to ostatnie odpowiada zwłaszcza wokalista. W drugim w kolejności „Ceremony” David Leban przeskakuje na nieco inny tor: śpiewa jak Ozzy Osbourne’a – na pograniczu szaleństwa i nawiedzenia. Ma w tym zresztą mocne wsparcie w gitarzystach, którzy generują taki doomowy zgiełk, że chcąc być w ogóle słyszalnym, David musi dać z siebie wszystko. Nie inaczej rzecz ma się z „Göbekli Tepe / Potbelly Hill”, którego tytuł nawiązuje do tak zwanego „Brzuchatego Wzgórza” – stanowiska archeologicznego w południowo-wschodniej Turcji, gdzie w połowie lat 90. XX wieku odkryto pozostałości po kamiennym prehistorycznym sanktuarium, powstałym prawdopodobnie w XI tysiącleciu przed naszą erą. Tu mamy akurat do czynienia ze stonowanym otwarciem, ale z czasem numer ten zyskuje na energii, by w finale dosłownie zmiażdżyć słuchacza.
O ile początek albumu jest intensywnie doommetalowy, o tyle część środkowa zmierza coraz bardziej ku stonerowo-metalowej psychodelii (na przykład spod znaku Monster Magnet). O tym przekonują i „Eye of the Night”, i znajdujący się na stronie B potężny „Bahgsu Nag” (z zapętlonymi partiami gitar). Dopiero w finale Szwedzi zataczają koło i przypominają wszystkim o swoim domowym rodowodzie. Jeśli macie co do tego wątpliwości – posłuchajcie, proszę, na podkręconej głośności „Seagull” (tu pojawia się jeszcze nastrojowy wtręt na gitarze) oraz „My Melting Mind”, w którym nie ma już żadnego zmiłuj. Warto było cierpliwie czekać na „Slumber Wood” – w album ten powinni zaopatrzyć się ci wszyscy, którym wcześniej do gustu przypadły nowe produkcje takich formacji, jak grecki Acid Mammoth czy szwedzkie Vokonis i Starscape.
Skład:
David Leban – śpiew, gitara elektryczna
Justin Boyesen – gitara elektryczna
Axel Ganhammar – gitara elektryczna
Fredrik Dahlqvist – perkusja

gościnnie:
Oscar Johansson – gitara basowa



Tytuł: Slumber Wood
Wykonawca / Kompozytor: Moon Coven
Data wydania: 7 maja 2021
Wydawca: Ripple Music
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 42:36
Gatunek: metal, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Further: 05:10
2) Ceremony: 06:07
3) Göbekli Tepe / Potbelly Hill: 06:21
4) Eye of the Night: 04:02
5) A Tower of Silence: 02:40
6) Bahgsu Nag: 07:26
7) Seagull: 05:42
8) My Melting Mind: 05:09
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

177
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.