Najcudowniejsze są supergrupy, które objawiają się nagle i niespodziewanie. W których talenty tworzących je muzyków sumują się, w efekcie czego powstają dzieła niezapomniane. Oceniany pod wpływem chwili album „The Crooked Path” norweskiego zespołu Skrim (ewentualnie SKRIM) pozostawia fantastyczne wrażenie. Jak będzie za rok, pięć, dziesięć? Jestem pewien, że tak samo. Pytanie tylko, czy wtedy będziemy jeszcze o nich pamiętać…  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jeżeli Karol Darwin nie ściemniał (a raczej nie miał ku temu powodów), to ludzie pochodzą od małp człekokształtnych. A norweski zespół Skrim (względnie SKRIM) – od… małpy kosmicznej. Konkretniej: od duetu sPace moNkey (sic!), który powstał z inicjatywy urodzonego w 1978 roku w Kongsbergu (na południu Norwegii) pianisty Mortena Qvenilda oraz młodszego od niego o pięć lat perkusisty Garda Nilssena (rodem ze Skien). Ten pierwszy miał już wtedy na koncie pięcioletnią współpracę z Shining (1999-2004) oraz koncertowy epizod z Jaga Jazzist (2001); ten drugi natomiast był w trakcie świetnie rozwijającej się kariery. Liczba projektów, w jakie się zaangażował się bębniarz, robi ogromne wrażenie; wymienię zaledwie kilka najistotniejszych: Maciej Obara Quartet, Bushman’s Revenge, Amgala Temple, Cortex, Starlite Motel, Acoustic Unity, Supersonic Orchestra. Pewnie z tego właśnie powodu sPace moNkey okazał się zespołem efemerycznym, który pozostawił po sobie tylko jedno wydawnictwo – „The Karman Line” (2014). Minęło jednak pięć lat i…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W 2019 roku organizatorzy prestiżowego festiwalu jazzowego w Molde postanowili uczynić jego głównym bohaterem właśnie Garda. Na sześciodniową imprezę, odbywającą się od 15 do 20 lipca, mógł on zaprosić wybranych przez siebie gości, jak również zaprezentować własną twórczość. Nilssen wpadł wówczas na pomysł, aby ponownie wystąpić z Qvenildem, jednak w nieco szerszej formule. Do współpracy zaprosił więc dwóch kolejnych artystów i to takich z najwyższej półki. Chodzi o gitarzystę Stiana Westerhusa oraz doskonale znanego czytelnikom „Esensji” organistę (grającego także na innych instrumentach klawiszowych) Stålego Storløkkena ( Møster!, Reflections in Cosmo, Motorpsycho, Elephant9, Humcrush, Krokofant). By jednak nie wyjść na scenę prosto z ulicy, muzycy postanowili wcześniej ograć się w studiu. W sumie w Amper Tone w Oslo spędzili zaledwie dwa dni – 3 i 4 czerwca – ale efekt ich pracy okazał się nadzwyczajny. Dziwić może jedynie to, że na upublicznienie tego materiału trzeba było czekać… ponad dwa lata. Zlitowało się nad nim dopiero wydawnictwo Hubro Records – i wielka chwała mu za to!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Powie ktoś: takie gwiazdy skandynawskiego jazzu, a wcale się nie wysilili. Tylko trzydzieści osiem minut muzyki (nie licząc tych osiemnastu sekund). Owszem, ale za to jakiej! Muzyki, po wysłuchaniu której nie będziecie już takimi samymi ludźmi. Bo albo polegniecie i wtedy zostanie Wam tylko Michael Bublé, albo powstaniecie z martwych, otrzepiecie kurz i twardzi jak stal – poprosicie o więcej. Zawartość „The Crooked Path” jest bowiem – z kilkuminutowymi wyjątkami – ekstremalna. Wyobraźcie sobie współczesny free jazz, ale zagrany bez wykorzystania dęciaków, za to z potężną porcją efektów elektronicznych, które dosłownie wdzierają się w umysł i przewiercają go na wylot. Elektronice podporządkowane jest tutaj dosłownie wszystko: pozostałe instrumenty – od gitary, poprzez organy Hammonda i syntezatory, aż po perkusję – najczęściej stanowią tło, rzadko wybijają się na plan pierwszy. A o granych na nich solówkach należy z miejsca zapomnieć.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zaczyna się ta płyta od „When Mammals Go Dancing” – ponad osiemnastominutowej improwizowanej podróży, w czasie której Norwegowie chętnie nawiązują do klasyki noise’u (wielbiciele takich wykonawców, jak Akita Masami, szerzej znany pod pseudonimem Merzbow, będą w stu procentach usatysfakcjonowani). Ale jednocześnie generują dźwięki, które tętnią życiem i w których nie ma nic odhumanizowanego. Początek utworu nie zapowiada jednak wcale takiego ekstremum. Przeciwnie, pierwsze minuty to stonowana introdukcja z efektami elektronicznymi dobiegającymi z dalekiego planu. Dopiero po czasie muzyka nabiera dynamiki i emocji; ścieżki instrumentów nakładają się na siebie, do tego dochodzą noise’owe pogłosy i sprzężenia. Improwizując na całego, muzycy wcale nie wchodzą sobie w drogę. Jest dokładnie na odwrót: idealnie się zazębiają, by wykrzesać jak najpotężniejszą energię. Środkowa część „When Mammals Go Dancing” ma w sobie moc małej elektrowni jądrowej.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Może właśnie z powodu takiego skojarzenia, dostrzegam w tej kompozycji również potężną dawkę niepokoju, a nawet spowijającego ją mroku. I chociaż utwór drugi – dłuższy od poprzednika o półtorej minuty „Akihabara By Night” – wyrasta z tych samych korzeni, niesie ze sobą inne emocje. Nie tylko introdukcja jest bardziej rozbudowana, ale też w całym numerze więcej jest „żywych” instrumentów: istotną rolę odgrywa – i to już we wstępie – perkusja Nilssena, a w dalszych partiach gitara Westerhusa i tradycyjnie podniosłe Hammondy Storløkkena. Zapewne to z tego powodu w niektórych momentach przez noise’owe improwizacje przebija się… melodia. Nie da się do niej wprawdzie zatańczyć, z zanuceniem jej także pewnie ogromny byłby problem, ale w powodzi dźwięków przyprawiających o palpitację serca i rozstrój nerwowy – jest ona jak wysepka na oceanie. Daje nadzieję na to, że uda nam się nie utonąć. Inna sprawa, że w ostatnich minutach sami muzycy rzucają koło ratunkowe, stopniowo gasząc rozpętany pożar. Prawdopodobnie Skrim (względnie SKRIM) okaże się taką samą efemerydą jak sPace moNkey i więcej już o nim nie usłyszymy. Piszę jednak te słowa z ogromną nadzieją, że kiedyś przyjdzie mi je „odszczekać”, ponieważ panowie Qvenild, Nilssen, Westerhus i Storløkken dojdą mimo wszystko do wniosku, że fajnie byłoby jeszcze kiedyś podręczyć słuchaczy swym wyrafinowanym, na wskroś nowoczesnym free jazzem. I że nie wpadną wtedy na pomysł, by poszerzyć instrumentarium o saksofony. Skład: Stian Westerhus – gitara elektryczna, efekty elektroniczne Ståle Storløkken – organy Hammonda, syntezatory, efekty elektroniczne Morten Qvenild – fortepian elektryczny, syntezatory, efekty elektroniczne Gard Nilssen – perkusja, instrumenty perkusyjne, efekty elektroniczne
Tytuł: The Crooked Path Wykonawca / Kompozytor: SkrimData wydania: 27 sierpnia 2021 Nośnik: CD Czas trwania: 38:18 Gatunek: elektronika, jazz W składzie Utwory CD1 1) When Mammals Go Dancing: 18:24 2) Akihabara By Night: 19:53 Ekstrakt: 90% |