powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CCIX)
wrzesień 2021

Deadpool jakiego zawsze chciałeś przeczytać
Scott Hepburn, Nic Klein, Skottie Young ‹Deadpool #1: Najemnika śmierć nie tyka›
„Deadpool: Najemnika śmierć nie tyka” to nowe rozdanie przygód Najemnika z Nawijką w ramach Marvel Fresh. O tyle intrygujące, że po latach błędów i wypaczeń, kierownictwo nad serią przejął nowy scenarzysta – Skottie Young.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Spytacie: kim u licha jest Skottie Young? Odpowiem: to gość, który zasłynął jako twórca alternatywnych okładek dla Domu Pomysłów, znanych jako „Baby Marvel”. W skrócie chodzi o zabawne scenki z życia bohaterów, tyle, że zaprezentowanych jako dzieci. Ponadto zasłynął jako twórca nagrodzonej Eisnerem serii „The Wonderful Wizard of Oz” i solowych przygód Szopa Rocketa. W Polsce natomiast jest najlepiej znany, jako obrazoburczy dewastator dziecięcej niewinności w miniserii „Nienawidzę Baśniowa”. Z takim portfolio któregoś dnia musiał po prostu zająć się przygodami Deadpoola.
O tym, że na pokładzie pojawiła się nowa krew, czuć w zasadzie od samego początku komiksu. Poprzednik Younga Gerry Duggan już dawno wypalił się na tym stanowisku, a jego czerstwe i wysilone żarty tylko pogrążały serię (jest też druga możliwość, że jestem ponurakiem i po prostu do mnie nie trafiały, ale jako twórca recenzji nie będę się do tego przyznawał). Nie to, żeby przygody Wade′a Wilsona nagle przestały być krwawe i absurdalne, ale cechuje je większy luz i pomysłowość. Choć trafiają się momenty rozwałki dla jej samej, to jednak miejscami doświadczymy czegoś, co można nazwać nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
Na „Najemnika śmierć nie tyka” składa się sześć zeszytów serii o Deadpoolu. Trzy pierwsze układają się w dłuższą opowieść, pozostałe to onelinery. Zacznijmy od tych drugich. Tu poziom fabuły i humoru jest różny. Łączy je zaawansowany poziom absurdu i przemocy. Widzimy więc naszego antybohatera w czasie krótkiej (z naszej perspektywy, bo z jego trwającej coś między dziesięć, a dwadzieścia lat) wizyty w Dziwoświecie, w czasie ataku emerytowanych zombie na supermarket i w stanie wskazującym na głęboką depresję. W żadnym z tych epizodów nie należy dopatrywać się sensu, natomiast pod względem humoru najwyżej oceniam ostatni (choć to też nie najwyższe loty). Trochę rozczarowuje pierwszy z nich, który mógł nawiązać ciekawą polemikę z „Nienawidzę Baśniowa”. Ostatecznie jest tylko pospiesznym zlepkiem gagów. Natomiast całkowicie nie wykorzystano potencjału tego z supermarketem pełnym geriatrycznych chodzących trupów. Przecież tu aż prosi się o zgrywę z filmów Gerorge′a Romera. Nic takiego jednak nie następuje.
Niewiele złego można natomiast powiedzieć o pierwszych trzech zeszytach, w których Deadpool próbuje odzyskać swoją pozycję najemnika do wynajęcia, organizując naprędce typowy marvelowski event z sobą w roli głównej. A że właśnie następuje atak odrażającego Celestiana, ma szansę się wykazać na oczach nie-aż-tak-dobrych kumpli z Avengers, Champions, X-Men i innych. W tym miejscu można odczuć wspomnianą wyżej zmianę jakościową. Skottie Young poszedł na całego w wyśmiewaniu komiksowych klisz, nabijając się nie tylko z Marvela, ale rozdając także ciosy DC Comics (wymyślanie wzruszającej genezy superbohatera, to mistrzostwo świata). Wreszcie także mamy do czynienia ze słynnym przebijaniem czwartej ściany, czego Duggan w swoich scenariuszach raczej unikał. Deadpool bardzo często zwraca się do czytelnika i ironizuje ze swoich własnych przygód, jakby obserwował je z zewnątrz. Na takiego Wade′a właśnie czekałem!
Wspomniana pierwsza połowa komiksu zyskuje tym bardziej, że została wyśmienicie zilustrowana przez Nicka Kleina. Jest krwawo, dosadnie, ale przy tym starannie i z rozmachem, o czym świadczą chociażby pluszaki, których Wildson używa jako zapasowej bielizny. Niestety jego zmiennik Scott Hepburn aż tak dobrze sobie nie poradził. To już z bardziej standardowa kreska, nawiązująca do kanciastego stylu, do którego w ostatnim czasie musieliśmy się przyzwyczaić.
Od dłuższego czasu miałem wrażenie, że Deadpool posiada w sobie sporo niewykorzystanego potencjału, którego opiekujący się serią od kilku lat Duggan nie był w stanie dostrzec. Dlatego bardzo ucieszyłem się na zmianę scenarzysty, tym bardziej, że zastąpił go Skottie Young, którego poznaliśmy już jako piewcę makabrycznego humoru. Niestety, tak jak w przypadku Gert i jej wojaży w Baśniowie, tak tutaj, okazał się twórcą nierównym, którego za bardzo ponosi w przypadku demonstrowania spektakularnych rozwałek. Na szczęście tych wpadek nie ma tyle, by minusy przysłoniły nam plusy, którymi „Najemnika śmierć nie tyka” jest wypełnione.



Tytuł: Deadpool #1: Najemnika śmierć nie tyka
Scenariusz: Skottie Young
Data wydania: 28 lipca 2021
Przekład: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328152014
Format: 152s. 167x255mm
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.