Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album sygnowany przez holendersko-szwajcarski duet klawiszowców Jaspera van ’t Hofa i George’a Gruntza.  |  | ‹Fairytale›
|
Można odnieść wrażenie, że do takiej współpracy musiało – prędzej lub później – dojść. Dwaj słynni w Europie pianiści – Holender Jasper van ’t Hof (rocznik 1947) oraz Szwajcar George Gruntz (1932-2013) – od lat poruszali się po tych samych obszarach, nawzajem przypatrując się z uwagą swoim dokonaniom. Kto zrobił pierwszy krok? Czy propozycja współpracy wyszła od trzydziestojednoletniego wówczas Jaspera, czy to może starszy od niego o niemal pokolenie (piętnaście lat!) George wyciągnął rękę i zaproponował połączenie sił? Chyba raczej stroną aktywniejszą był van ’t Hof, o czym może świadczyć fakt, że kiedy już doszło do spotkania w studiu (a w zasadzie w dwóch studiach), to on sypał jak z rękawa nowymi kompozycjami. Na osiem zaproponowanych na płycie tematów, jedynie jeden był oryginalnym dziełem Szwajcara („Boom! Boom! Boom!”), nad jednym też obaj liderzy projektu pracowali wspólnie („Cinderella Friday Night”). Co natomiast było bezsprzecznie wkładem Gruntza? Chociażby sugestia, aby w nagraniu płyty wykorzystać rozbudowaną sekcję dętą. On takie próby podejmował już wcześniej, dla Jaspera był to debiut na tym obszarze poszukiwań artystycznych. Pierwsza część sesji odbyła się w londyńskim Air Studios pomiędzy 10 a 12 lipca 1978 roku. Zarejestrowano wówczas dęciaki (korzystając z usług aż dwudziestu czterech muzyków!), gitarę, harfę oraz perkusjonalia i bębny, na których zagrał – i to było novum – sam… van ’t Hof. Nad tą częścią zadania pieczę sprawował głównie George. Półtora miesiąca później (pomiędzy 28 a 30 sierpnia) spotkał się on z Jasperem jeszcze raz, tyle że teraz w studiu Soundpush, mieszczącym się w Blaricum, niewielkim miasteczku na północy Holandii. Tam dokonano rejestracji wszystkich ścieżek instrumentów klawiszowych: fortepianów akustycznego i elektrycznego (konkretnie piana Rhodesa) oraz syntezatorów (PPG i ARP 2600). Wśród zaproszonych do sesji gości nie zabrakło wybitnych muzyków, choć trzeba uczciwie przyznać, że odgrywali oni raczej rolę marginalną. Obsadzono ich jedynie w epizodach, ale fakt, że w ogóle pojawili się na liście płac, wpłynął zapewne na większe powodzenie albumu. O kogo konkretnie chodzi? O holenderskiego gitarzystę Jana Akkermana (znanego głównie z progresywnej formacji Focus) oraz brytyjskich perkusistów jazzowych i jazzrockowych Johna Marshalla ( Soft Machine, Soft Works, Soft Machine Legacy) oraz Tony’ego Oxleya („ Going to the Rainbow”, „ Devil in Paradise”, „ Interchange”). Efekt ich pracy trafił ostatecznie do sprzedaży wiosną 1979 roku za sprawą wytwórni MPS Records, która nadzwyczaj chętnie publikowała nowe albumy van ’t Hofa. Zwłaszcza jeśli zahaczały one o – niekiedy bardzo szeroko rozumianą – stylistykę fusion. A w tym wypadku tak właśnie było! Na „Fairytale”, bo tak zatytułowano longplay, który ukazał się kilka miesięcy po „ However” (1978) i na kilka miesięcy przed „ Sleep My Love” (1979), trafiło osiem utworów. Łącznie dało to prawie czterdzieści dwie minuty muzyki. Niekiedy mocno zróżnicowanej, ale mającej dwa wspólne mianowniki: charakterystyczne brzmienie syntezatorów oraz potężną sekcję dętą. Słychać ją już zresztą od pierwszych sekund otwierającej płytę kompozycji tytułowej. Nieśpieszny pochód dęciaków zostaje wsparty wirtuozerską partią gitary Akkermana, który przy okazji udowadnia – notabene nie po raz pierwszy – że z biegiem czasu z coraz większym zamiłowaniem wkraczał na teren stricte jazzowy. Kolejne minuty to jednak popis liderów, którzy witają się ze słuchaczami ekscytującymi improwizacjami syntezatorowymi, z których w finale „wykluwa” się przestrzenna, zagrana z dużą werwą, ale nie psująca kontemplacyjnego nastroju, partia trąbki.  | |
W będącym wspólnym dziełem van ’t Hofa i Gruntza „Cinderella Friday Night” muzycy wykorzystali założenia ideowe opracowane przez teoretyka sztuki i choreografa Oskara Schlemmera (1888-1943) oraz twórcę teatralnego i mima Helfrida Forona (rocznik 1939). Co im z tego wyszło? Bardzo intensywny utwór rozpoczynający się pulsującymi syntezatorami, natomiast zwieńczony bigbandowymi dęciakami w stylu lat 50. i 60. XX wieku. Sposób, w jaki narastają napięcie i dynamika, świadczą o dobrze odrobionej lekcji i wielkich umiejętnościach aranżacyjnych. W „Filomeel and Procne” artyści nieco spuszczają z tonu: przekaz staje się bardziej optymistyczny, nie brakuje nawet drobnych żartów (vide krowie dzwonki), aczkolwiek zamykająca utwór, wybijająca się na plan pierwszy partia bębnów (pamiętajmy: zagrał na nich Jasper!) przyprawia o arytmię serca. Pewnie dlatego Holender postanowił zamknąć stronę A albumu nieco (ale tylko nieco) spokojniejszym „Swallow and Nightingale”. W każdym razie ostatnie słowo należy w tym utworze do harfisty – i o czymś to świadczy.  | |
Stronę B otwiera kompozycja Gruntza, której tytuł – „Boom! Boom! Boom!” – jest dość wymowny. Rytm przez cały czas nadają perkusjoniści; na ich tle rozbrzmiewają grające unisono dęciaki, przez które przebijają się partie syntezatora i trąbki. Generalnie jest pozytywnie, także w kontekście przesłania artystycznego. Zupełnie inaczej niż w intensywnym „The Rat Catcher”, który szybko przeistacza się w zadziorny pojedynek syntezatorów PPG i ARP 2600. Jasper i George napędzają się wzajemnie; na dodatek w części końcowej van ’t Hofa siada jeszcze za perkusją i pozwala sobie na energetyczną improwizację. Z kolei „1001 Night” oparty jest na brzmieniach fortepianów elektrycznych, które płynnie przechodzą z pierwszego do drugiego planu (i na zmianę), oddając przy okazji pole solistom z sekcji dętej – puzoniście i tubiście. Pięknym zwieńczeniem „Fairytale” jest natomiast utrzymany w wolnym, marszowym tempie ponad sześciominutowy „Home Again”, który z czasem nabiera takiej intensywności, że za sprawą sekcji dętej można by się pokusić o skruszenie murów starożytnego Hebronu. Trzeba zaprzysięgłemu wielbicielowi fusion czegoś więcej? Skład: Jasper van ’t Hof – fortepian, syntezator, fortepian elektryczny, perkusja, produkcja, muzyka (1-4,6-8) George Gruntz – syntezator, fortepian elektryczny, produkcja, muzyka (2,5)
oraz Graham Whiting – kornet sopranowy Paul Cosh – kornet sopranowy, trąbka piccolo David Purser – eufonium Ken Dryden – flet, flet piccolo Adrian Brett – flet Alf Reece – róg barytonowy Bobby Lamb – róg barytonowy Harry Roche – róg barytonowy Steve Saunders – róg barytonowy Gordon Carr – róg John Rooke – róg Terry Johns – róg Bob Efford – obój, rożek angielski Chris Pyne – puzon Danny Ellwood – puzon Jim Wilson – puzon Malcolm Griffiths – puzon Alan Downey – trąbka, skrzydłówka Bert Ezzard – trąbka, skrzydłówka Dušan Gojković – trąbka, skrzydłówka Henry Lowther – trąbka, skrzydłówka Ken Wheeler – trąbka, skrzydłówka Pat Harrild – tuba Alan Sinclair – tuba Sattelegg Cows – krowie dzwonki Jan Akkerman – gitara elektryczna David Snell – harfa John Marshall – instrumenty perkusyjne Tony Oxley – instrumenty perkusyjne
Tytuł: Fairytale Data wydania: 1979 Nośnik: Winyl Czas trwania: 41:39 Gatunek: jazz, rock W składzie Graham Whiting, Paul Cosh, David Purser, Ken Dryden, Adrian Brett, Alf Reece, Bobby Lamb, Harry Roche, Steve Saunders, Gordon Carr, John Rooke, Terry Johns, Bob Efford, Chris Pyne, Danny Ellwood, Jim Wilson, Malcolm Griffiths, Alan Downey, Bert Ezzard, Dušan Gojković, Henry Lowther, Ken Wheeler, Pat Harrild, Alan Sinclair, Sattelegg Cows, Jan Akkerman, David Snell, John Marshall, Tony Oxley, Jasper van ’t Hof, George Gruntz Utwory Winyl1 1) Fairytale: 06:26 2) Cinderella Friday Night: 04:33 3) Filomeel and Procne: 06:01 4) Swallow and Nightingale: 03:46 5) Boom! Boom! Boom!: 04:47 6) The Rat Catcher: 03:12 7) 1001 Night: 06:44 8) Home Again: 06:11 Ekstrakt: 80% |