Cienka granica dzieli mnie od życia lżej strawnego z pozornego oddalenia Szukając rymu „zielonych oczu” w edukacyjnym zhańbieniu wyglądam nadziei gdy „Sklepy cynamonowe” zatrzaśnięte a „Chopin” dźwięczy w kieliszkach z „Panem Tadeuszem” pospołu zimowy mróz trzeźwi szmaciane nogi ulicznych kukiełek a chów klatkowy społeczeństwa przebiega zgodnie z założeniem marketowy kościół drży kusząc ratunkowym kołem błogosławieństwa okrągłe czaszki skrzętnie formowane w pudełkowe produkty z matrycy jeszcze zastrzyk zapomnienia i nastąpi kres autorytetu i wolności
Niedopałek w mej dłoni powoli dogasa, mała czerwoność w zmierzchającym lesie. Poeci mawiają, że najlepiej tworzyć w lasach, więc siedzę, czekam, jaką las myśl przyniesie. Lecz wena upartą naturę ma kota, próżno więc szukać po ciemku jej znaków… Przyjdzie, gdy sama najdzie ją ochota, na razie nie przyszła, więc piszę o jej braku.
Katarzyna „Darsky” Ligocka – TAKIE PIEKŁO ostatni promień słońca utonął jak w rzece nikną spróchniałe kłody pustka rozlewa się z pluskiem pod tobą w cieniach rzucanych na kręte schody posadzka klei się krwią i gnojem wyziewy w smrodu pięść zaciskają ściany spływają pleśni powojem plugawą chwałę złemu oddając pochmurno w piekle gdzie mrok króluje zmartwione wiedźmy kamienie gryzą oślizgły rogacz trucizną pluje diablęta same siebie się brzydzą wąsaty grzesznik po pachy w smole odmaka uciech minione chwile wspomina ziemskie mroczne swawole stracony ludzki życia przywilej twardo spoglądam w ślepia nicości świństwo zalewa głowę obficie bez strachu kroczę po dnie ciemności wieczne cierpienie milsze niż życie
Katarzyna Szczepaniak – ZASŁONA Mam do niej słabość nieskrywaną oddala zderzenie ze świtem nakłada filtr na twarze dni bym nie poparzyła ich niechęcią Cienka granica dzieli mnie od życia lżej strawnego z pozornego oddalenia Koguty traktory psie szczeki wiatr chóralnie szarpią senne obrazy jestem im wdzięczna bywa częściej znamiona noszą zarazy Nie muszę chcieć podrywać głowy z poduszki cieszyć się świetlistością tęsknić do niej Nie muszę rozdzielać zasłon tulących się policzkami spółkujących przed czy za naszym oknem Nie muszę i na tym poprzestańmy |