powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CCX)
październik 2021

Kadr, który…: O wilku mowa!
Wilkołak jaki jest, każdy widzi. Wielkie zęby, przekrwione ślepia, ostre szpony i ogromne kudłate cielsko. Oczywiście zazwyczaj pała żądzą krwi. Zabije każdego, kto wejdzie mu w drogę – obojętnie, czy będzie to zwierzę, czy człowiek. Jego pragnienie zabijania jest niepowstrzymane. Gdy rusza na łowy, jest niezwykle groźny, ale trzeba przyznać, że na tle księżyca w pełni wygląda niezwykle efektownie. Szczególnie na komiksowych planszach.
Na kadrze widzimy Lou Pirlo we własnej osobie. A właściwie nie we własnej osobie, lecz w postaci wilkołaka. To nowojorski gangster, który na zlecenie Joego Masserii miał znaleźć zadekowanego gdzieś w górach Wirginii Zachodniej wytwórcę nielegalnego alkoholu. Początkowo wydawało się, że zadanie nie będzie należało do specjalnie trudnych, ale już na miejscu okazało się, że Apallachy to miejsce, gdzie granica pomiędzy cywilizacją a naturą jest bardzo cienka. A w niektórych miejscach w ogóle jej nie ma. Jest tylko dzicz. Lou trochę się tu zagubił. Wdał się w namiętny romans z piękną i niebezpieczną przybraną córką Holta i to zapoczątkowało jego metamorfozę… Padł ofiarą klątwy i teraz podczas pełni księżyca zamienia się w krwiożerczą bestię. Początkowo próbował z tym walczyć, ale nie szło mu najlepiej. Tym bardziej, że pechowy gangster sam zaczął się zastanawiać, jaka jest jego prawdziwa natura. Może właśnie ujawnia się w zwierzęcym szale, przychodzącym wraz z pełnią księżyca? Może zawsze był zwierzęciem, tylko tego nie dostrzegał?
Współpraca Briana Azzarello z Eduardem Risso zawsze stanowi gwarancję rozrywki na najwyższym poziomie. Twórcy wydawanej przez Vertigo sensacyjno-kryminalnej serii „100 naboi” znów połączyli siły, by przedstawić mroczną opowieść o bimbrownikach, gangsterach i… wilkołakach (a w trzecim tomie dorzucili nawet zombie). „Księżycówka” to pełna przemocy opowieść rozgrywająca się w tyleż ciężkich, co ciekawych czasach prohibicji. Autorzy ukazują różne oblicza zła, zdeprawowania, odmienności oraz wyobcowania. Rysunki Risso prezentują się wyśmienicie. Mamy tu wszystko, za co można uwielbiać jego styl. Groźne, wykrzywione grymasem złości lub bólu twarze, świetna kompozycja plansz, przyprawiające o zawrót głowy eksperymenty z kadrowaniem, duży kontrast oraz niezwykła dynamika to kluczowe elementy tego komiksu. Próbka tego podejścia jest widoczna na opisywanym rysunku. Pirlo w postaci wilkołaka niemal wyskakuje z kadru wprost na czytelnika. Biała ślina cieknąca z pyska wściekłego stwora skontrastowana jest z krwią martwego zwierzęcia tryskającą z rozerwanej szyi. Tu krew jest czarna, co doskonale współgra z odcinającą się na tle nieba sylwetką ofiary. Nie ma tu miejsca na subtelne cieniowanie. Dla Risso istnieje tylko duży kontrast i tym elementem rozgrywa on również tę scenę. Jedynym kolorem jest tu pojawiający się w różnych natężeniach błękit podkreślający mroczny charakter tego polowania. Hipnotyzujący wzrok Pirlo-wilkołaka nie pozwala czytelnikowi oderwać wzroku od rozgrywającej się na kadrze sceny. Toczy się tu walka natury z kulturą! Dzikości z cywilizacją. Choć może tego nie widać, główny bohater póki co tę walkę przegrywa.
powrót; do indeksunastwpna strona

99
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.