Któż z czytelników „Esensji” gustujących w natchnionej i mrocznej muzyce z pogranicza dream popu i darkwave’u nie zna takich wykonawców, jak Dead Can Dance czy Deine Lakaien? Pytanie – zaiste – retoryczne. Ale jeśli, mimo ostatniej aktywności tych wykonawców, wciąż jest Wam takiej twórczości mało – mam propozycję. Sięgnijcie po „Maa antaa yön vaientaa” – najnowszy album fińskiego kwartetu Horte.  |  | ‹Maa antaa yön vaientaa›
|
To zrozumiałe, że nazwa Horte nie zakorzeniła się jeszcze w świadomości wielbicieli rocka. Wszak zespół funkcjonuje od mniej więcej pięciu lat i, jak do tej pory, nie zdołał przebić się poza rodzinną Finlandię. W najbliższych tygodniach bądź miesiącach powinno się to jednak zmienić, przede wszystkim za sprawą drugiej płyty długogrającej formacji z Tampere, jaką w końcu sierpnia wydała – specjalizująca się w muzyce postrockowej (i z okolic) – berlińska wytwórnia Pelagic Records (mająca na koncie między innymi albumy takich grup, jak szwedzki pg.lost czy obecnie japońsko-amerykańskie Mono). Mimo że Horte dopiero mozolnie wspina się po szczeblach kariery, trudno uznać Finów za początkujących. Nic z tych rzeczy! Przeciwnie: gdyby ktoś się uparł, mógłby określić ich nawet mianem… supergrupy. Jak to możliwe? Przyjrzyjmy się składowi. Basista Dmitry Melet przed laty występował w psychodeliczno-krautrockowym Domovoyd, a wciąż jeszcze jest muzykiem cenionego KAIRON; Irse (patrz: „ Ruination”, 2017). Z kolei gitarzysta i klawiszowiec Simo Kuosmanen oraz perkusista Touko Santamaa zdobywali szlify, grając przez lata w zespole Mr. Peter Hayden, później przemianowanym na PH („ Eternal Hayden”, 2017). Jedynie wokalistka Riikka Pekkala może zostać uznana za debiutantkę. A raczej mogła w momencie, kiedy grupa startowała w połowie poprzedniej dekady. Pierwszy longplay – zatytułowany po prostu „Horte” – Finowie opublikowali przed czterema laty (nakładem niezależnego Svart Records). Sukcesu komercyjnego nie osiągnął, ale stał się przepustką, za sprawą której rok później trafili na prestiżowy Roadburn Festival w holenderskim Tilburgu. A tam dostrzegło ich szefostwo Pelagic Records. Stąd natomiast był już tylko krok do podpisania nowego kontraktu i – w konsekwencji – wydania „Maa antaa yön vaientaa” (co, jak sądzę, można poetycko przetłumaczyć na polski jako „Pozwól(cie) ziemi wyciszyć się nocą”). Prace nad płytą odbywały się w studiu Tonehaven w Tampere, ale część ścieżek została zarejestrowana w warunkach domowych. Bądź przydomowych, ponieważ pomiędzy dźwiękami generowanymi przez instrumenty można wyłowić także tak zwane nagrania terenowe. Podobnie jak w przypadku debiutanckiego „Horte”, mamy do czynienia z krótkim materiałem, zamykającym się w zaledwie trzydziestu sześciu minutach. A stylistycznie jest to intrygująca mieszanka klasycznego post-rocka, dream popu z elementami world music (w stylu późnego Dead Can Dance) oraz darkwave’u, który nie stroni od wpływów electro (z okolic Deine Lakaien). Co przede wszystkim przykuwa uwagę na „Maa antaa yön vaientaa”? Natchniony śpiew Riikki, który nierzadko przechodzi w nie mniej eteryczną melodeklamację. Powolny, senno-hipnotyczny rytm narzucany przez Meleta i Santamaa oraz zazwyczaj pojawiające się na drugim planie, lecz wypełniającą całą przestrzeń syntezatory Kuosmanena. Zaskoczeniem może być natomiast fakt, że zminimalizowano tutaj rolę gitary. Owszem, od czasu do czasu rozbrzmiewa i ona (jak chociażby w intensywniejszych fragmentach „Kilpemme”), ale na powłóczyste pasaże pokroju tych granych przez Takaahirę Goto z Mono naprawdę nie ma co liczyć. Pojawiają się natomiast – i to nawet w tym samym utworze – wykorzystywane z dużym umiarem, noise’owe – by zacytować Mirona Białoszewskiego – „szumy, zlepy, ciągi”. A jeśli już koniecznie oczekujecie powłóczystych dźwięków, to dostarczają ich elektroniczne smyczki w „Valoa on liikaa”. Płyta w ogóle rozkręca się z czasem. O ile otwierające ją „Pelko karistaa järjen” i „Ilman nurkka” są dość przewidywalne, o tyle począwszy od wspomnianego już „Kilpemme” robi się dużo ciekawiej. A końcówka potrafi prawdziwie zauroczyć. Właśnie za sprawą nawiązań do mrocznej elektroniki spod znaku Deine Lakaien („Kun joki haihtuu”) czy niepokojących folkowych peregrynacji, jakich nie powstydziłyby się Dead Can Dance bądź Faun Fables („Väisty tieltä”). Wieńczący album „Konttaa, ne konttaa II” to duet wokalno-syntezatorowy Pekkali i Kuosmanena, w którym Riikka nieśpiesznie snuje swoją wzniosłą opowieść, natomiast Simo stara się wypełnić nastrojowymi klawiszami najdrobniejszą nawet cząstkę przestrzeni. „Maa antaa yön vaientaa” na pewno przypadnie do gustu tym wszystkim, którzy gustują w post-rocku, ale nie boją się także wychodzić poza jego opłotki. Skład: Riikka Pekkala – śpiew Simo Kuosmanen – gitara elektryczna, syntezatory, efekty elektroniczne Dmitry Melet – gitara basowa Touko Santamaa – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Maa antaa yön vaientaa Wykonawca / Kompozytor: HorteData wydania: 27 sierpnia 2021 Nośnik: CD Czas trwania: 36:04 Gatunek: rock W składzie Utwory CD1 1) Pelko karistaa järjen: 05:17 2) Ilman nurkka: 03:43 3) Kilpemme: 06:19 4) Valoa on liikaa: 04:22 5) Kun joki haihtuu: 06:26 6) Väisty tieltä: 07:07 7) Konttaa, ne konttaa II: 02:51 Ekstrakt: 70% |