powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CCX)
październik 2021

10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
Wszyscy czytelnicy Esensji znają zwierzęta takie jak Saba, Karusek, Baloo czy Czarny Królewicz. Postanowiliśmy zatem pominąć tych kandydatów i wybraliśmy książkowe sceny ze zwierzętami mniej oczywistymi. Na przykład ze stonką ziemniaczaną.
1) Nieoczekiwani goście na obiedzie
Rodzina dziesięcioletniego przyrodnika-amatora w „Mojej rodzinie i innych zwierzętach” Geralda Durrella narażona jest na nieoczekiwane zetknięcia z węgorzami w wannie, srokami w pokoju czy sową na strychu (na skutek wydawanych odgłosów została wzięta za ducha). Pewnego razu oswojony niedźwiedź cyrkowy wszedł do salonu na popołudniową herbatkę. Wszystko jednak bije na głowę ta scena:
Do dziś dnia twierdzę, że samica skorpiona nie miała złych zamiarów. Była podniecona i może odrobinę rozgniewana za to, że się ją tak długo trzymało w zamknięciu, skorzystała więc z pierwszej sposobności, by uciec. Wydźwignęła się spiesznie z pudełka z wczepionymi w nią rozpaczliwie malcami i pomknęła po grzbiecie dłoni Larry’ego. Tam, nie bardzo wiedząc, co robić dalej, zatrzymała się na chwilę, wciąż z odwłokiem wygiętym w pogotowiu w górę. Larry, czując, że coś mu biegnie po ręce, spojrzał w dół i w tym momencie zaczęło się pandemonium.
Larry wydał ryk przerażenia, Lugarecja upuściła półmisek z rąk, a Roger wychynął spod stołu, szczekając nieprzytomnie. Gwałtownym ruchem dłoni Larry strącił nieszczęsnego skorpiona na stół, gdzieś w połowie drogi między Margo i Lesliem, gdzie samica, lądując z głuchym stuknięciem, rozsypała swoje dzieci jak konfetti. Rozwścieczona podobnym traktowaniem pomknęła w kierunku Lesliego z żądłem drżącym z przejęcia. Leslie poderwał się na nogi, przewracając krzesło, i trzepnął w desperacji serwetką, a skorpion koziołkując znalazł się przy Margo, która wydała wrzask, z jakiego byłaby dumna każda lokomotywa parowa. Matka, zaskoczona i zdumiona chaosem, który przyszedł nagle w miejsce spokoju, nałożyła okulary i schyliła się nad stołem, by zobaczyć, co jest przyczyną zamętu, lecz właśnie w tej chwili Margo, na próżno usiłując powstrzymać sunącego ku niej skorpiona, chlusnęła na niego szklanką wody. Skorpion wyszedł z tego bez szwanku, natomiast matka została dokładnie zmoczona (…).
2) Próba zemsty na kapitalistycznych świniach
W „Dzikim białku” Joanny Chmielewskiej bohaterowie poszukujący tego, co obecnie nazwalibyśmy żywnością ekologiczną, wplątują się w rozmaite dziwne sytuacje. Dwóch młodych architektów pojechało na wieś po „prawdziwe” jajka. Zatrzymali się przy kartoflisku i to był początek lawiny wydarzeń…
Karolek wyraźnie poczuł, jak w głębi jego łagodnej zazwyczaj duszy zaczyna wzbierać, pęcznieć i kłębić się gwałtowne, nieprzeparte pragnienie odwetu. Sprawiedliwego odwetu!
– Należałoby to wyzbierać i odesłać im z powrotem – zawyrokował z zaciętością. – Ostatecznie nie wszystko, ale chociaż część! (…)
– Co zrobisz?
– Nazbieram stonki i odeślę do Stanów Zjednoczonych!
– Zwariowałeś?!
– Nie wiem. Może. Ale nawet jeśli, nie przeszkodzi mi to zbierać stonki. Paraliż mógłby mieć negatywny wpływ, obłęd żadnego. Masz jakieś pudełko?
(…) Wyobraźnia Karolka wystartowała ze świstem i z miejsca przeszła w ostry galop, usłużnie, acz migawkowo podsuwając obrazy tego, co jej posiadacz ma zaraz uczynić. Ma mianowicie nakłonić tego zupełnie obcego człowieka, poważnego, sądząc na oko… i chyba normalnego… do przemycenia na amerykańską ziemię stonki ziemniaczanej, żywej i w doskonałym stanie, a następnie do rozsypania jej po polach uprawnych stanu Kansas. Oczyma duszy zdążył ujrzeć postać doktora, wysoką i pełną godności, jak gdzieś w kartoflisku ruchem siewcy wzbogaca miejscową florę reimportowaną fauną….
Jeżeli dodamy, że wzmiankowany doktor był psychiatrą, a wcześniej miała miejsce przypadkowa zamiana pudełek, to czytelnicy mogą sobie wyobrazić komedię pomyłek, jaka nastąpiła.
3) Walka z caratem w skali mikro
Akcja „Tomka w krainie kangurów” zaczyna się w momencie, kiedy nasz bohater kangury widział tylko na obrazkach. Doskonale natomiast zna rodzimą faunę i możliwości jej zastosowania w celach dywersyjnych.
Wtem drzwi klasy otworzyły się; wszedł nauczyciel historii w towarzystwie inspektora. Gdy tylko chłopcy usiedli po przywitaniu napuszonego Rosjanina, Tomek natychmiast wydobył z tornistra tekturowe pudełeczko. Ostrożnie uchylił podziurawione szpilką przykrycie. Na jego twarzy ukazał się szelmowski uśmiech. Olbrzymi chrząszcz jelonek – schwytany trzy dni temu podczas wycieczki z wujostwem za miasto, nic nie stracił ze swej żywości, mimo uciążliwej niewoli. Zaledwie Tomek uniósł wieczko pudełka, owad zaraz wysunął swe ogromnie rozwinięte żuwaczki, usiłując odzyskać wolność. Tomek wepchnął chrząszcza z powrotem do pudełeczka, po czym wsunął je do kieszeni. (…)
Zaledwie nauczyciel pochylił się nad dziennikiem, niby to zastanawiając się kogo wywołać do lekcji, Tomek szybko wydobył z kieszeni pudełko. Przysunąwszy je do pleców Pawluka, uchylił wieczko. Wielki chrząszcz natychmiast skorzystał z upragnionej okazji; znalazł się na kołnierzu mundurka prymusa akurat w chwili, gdy nauczyciel wywołał go na środek klasy.
(…) Pawluk po raz drugi wstrząsnął głową, po czym przesunął dłonią po karku. Teraz wymarzone przez Tomka zdarzenia potoczyły się z szybkością spadającej śnieżnej lawiny. Oto Pawluk nerwowym ruchem cofnął swą dłoń i, zaledwie ujrzał w niej chrząszcza, wrzasnął przeraźliwie, odruchowo wstrząsając ręką. Potężny chrząszcz uderzył w twarz inspektora, który podskoczył jak oparzony.
4) Australia to nie tylko kangury
Kath Walker (mniej oficjalnie Oogderoo Noonuccal) w książeczce „Senne widziadła” opisuje swoje dzieciństwo spędzone w latach 30. na wyspie u wybrzeży Australii. Większość krótkich rozdziałów dotyczy zwierząt, które otaczały rdzennych mieszkańców – jako omeny szczęścia (kukabura), przedmiot zachwytu (łodziki), obiekt polowania czy po prostu domownicy. Czasem mocno nietypowi.
Cudowny był ten nasz pyton hodowany w domu. Miał dziesięć stóp długości. Tatuś należał do szczepu Noo-Muccle, żyjącego na wyspie Stradbroke. Pyton rombowy był jego totemem, więc otaczał troskliwą opieką swego pobratymca. Natomiast matka należała do innego szczepu i miała inny totem; naszego węża nie cierpiała – zanadto dał się jej we znaki chytrymi złodziejstwami. Mama pyszniła się swoim kurnikiem i jajkami znoszonymi przez kury, do których Pytonisko ujawniało wyraźny pociąg. (…)
Zawsze bardzo się cieszyłam, zastając go w ubikacji, wyciągniętego na belce stropowej. Potrafiłam godzinami z nim tam siedzieć i zwierzać mu się z moich najtajniejszych sekretów, a on, jak prawdziwy powiernik, nigdy nie przerywał rozmowy i nie odchodził.
5) Dwie piękne i bestia w psiej skórze
Bohaterka trylogii Lucy Maud Montgomery o Emilce to nastoletnia poetka-pisarka, bardzo utalentowana i równie dobrze wychowana. Pewnego razu trafia jej się okazja życia: przeprowadzenie dla lokalnej gazety wywiadu z gwiazdą literatury, która przyjechała na kilka dni z wizytą do ciotki. Gwiazda jest właścicielką szpica, a wiktoriańskie maniery nakazują przymykanie oka na jego wybryki. Szpic, niestety, żadnych manier nawet z daleka nie widział.
Czu-Czin polizał ją gwałtownie po policzku, po czym wpadł do buduaru pani Royal. Piękną fioletową suknię poplamił od góry do dołu. Emilka pomyślała, że opinia pani Royal o tym psie jest słuszna i że gdyby należał do niej, byłby lepiej wychowany. Ale panna Royal nie karciła go ani jednym słowem. (…)
W tejże chwili Czu-Czin zeskoczył błyskawicznie z kanapy i zerwał bukiecik sztucznych fiołków z nowego kapelusza Emilki. Emilka puściła paczkę i chwyciła oburącz kapelusz. Czu-Czin porwał w zęby rękopisy i wyskoczył przez okno, zostawiając na placu boju pęczek fiołków.(…)
Emilka, zaglądając do notesu i stawiając pierwsze pytanie tam wpisane: – Jaki będzie, zdaniem pani, rezultat wyborów w Stanach Zjednoczonych? (…) Czu-Czin zjawia się znowu, niosąc w zębach pieczone kurczę, i wyskakuje przez okno do ogrodu.
Panna Royal: – Moja kolacja! (…)
Czu-Czin wchodzi. Emilka zastanawia się, jakim sposobem zdążył już uporać się z całym kurczęciem. Czu-Czin czuje widocznie potrzebę zjedzenia deseru, bo zrywa z kanapy koronkową serwetę pani Royal, wsuwa się z nią pod fortepian i żuje ją sumiennie. (…) Duży, szary kot zjawia się w progu. Czu-Czin wybiega spod fortepianu i rozpoczyna pogoń za kotem. Po drodze przewraca doniczkę z begonią pani Royal. Doniczka rozsypuje się w drobne kawałki.
Panna Royal myślała, że Emilka z jakichś przyczyn przyprowadziła na wizytę własnego psa. Emilka myślała, że pisarka nie umie zapanować nad swoim pupilem. Kiedy były już bliskie wymordowania się nawzajem, okazało się, że jest to pies… sąsiadki.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

42
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.