powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CCX)
październik 2021

W podziemnym kręgu: Pan życia i śmierci
W pierwszym odcinku „Latającego Cyrku Monty Pythona” ludzie umierają ze śmiechu po usłyszeniu najzabawniejszego dowcipu w historii świata. W piątej powieści Chucka Palahniuka mamy do czynienia z bardzo podobnym pomysłem, jednak nikomu do śmiechu nie jest. Kołysanka jest powieścią pełną smutku i goryczy, napisaną szybko i pod wpływem emocji. Jest to też pierwsza z tych książek autora, w których fabuły wplecione zostają elementy groteskowego horroru.
‹Kołysanka›
‹Kołysanka›
Carl Streator jest dziennikarzem, pracującym nad cyklem artykułów, dotyczących serii śmierci łóżeczkowych. W każdym dziecięcym pokoiku znajduje książkę z bajkami dla dzieci, otwartą na tej samej stronie. Prywatne śledztwo ujawnia, że ten jeden podejrzany wierszyk to tak naprawdę afrykańska klątwa, której wypowiedzenie zabija każdego, do kogo skierujemy swe słowa. Carl w trakcie zgłębiania tajemnicy „kołysanki”, dociera do Helen – agentki nieruchomości, która sprzedaje ludziom nawiedzone domy i która zdaje się być jakoś powiązana ze śmiercionośnym tekstem. Poznajemy też jej zwariowaną sekretarkę Monę – zaangażowaną ideologicznie czarownicę-wiccankę oraz irytującego chłopaka Mony o ksywie Ostryga, który – jako weganin, ekolog i mizantrop ekstremalny – ma swoje plany co do kołysanki.
I znowu wariacka eskapada przez Amerykę, zupełnie jak w „Niewidzialnych potworach”. Tylko, że tym razem czwórka bohaterów przed niczym nie ucieka – wręcz przeciwnie, goni za czymś. Pragnie odnaleźć wszystkie egzemplarze książeczki dla dzieci, aby nikt już więcej nie umarł. Taka władza nie może do nikogo należeć, taka władza korumpuje absolutnie, taka władza odczłowiecza. Tylko, że pomimo szczerych intencji i wygłaszanych głośno haseł, szlak ich podróży nasiąka ludzką krwią a trasę odtworzyć można na podstawie pozostawionych ludzkich trupów.
Bo wzniosłe są tylko słowa. Bo wypada mówić o tym, że nikt nie może decydować o czyjejś śmierci i życiu, bo jesteśmy przecież cywilizowanymi ludźmi i przeciwnikami kary śmierci – choćby nawet zbrodniarzem był ktoś, kto zabił nam kogoś bliskiego. Tak, mówić można pięknie, co jednak jeśli okazuje się, że możemy posiąść dosłownie boskie moce? My, tylko my i nikt inny. Czy poszukiwanie egzemplarzy przeklętej książeczki dla dzieci motywowane jest na pewno tylko troską o innych? Czy może jest to odpowiednik jakiegoś dziwacznego wyścigu zbrojeń?
„Kołysanka” to powieść-tyrada przeciwko McŚwiatowi. Palahniuk widzi współczesny świat jako miejsce wypełnione bezmyślnym jazgotem i papką dla umysłów pozbawionych głębszej refleksji, nie potrafiących zatrzymać się choćby na chwilę i pomyśleć nad celem swego istnienia. „Ci zgiełkoholicy. Te ciszofoby” – tak John Streator podsumowuje całą cywilizację, uświadamiając sobie i nam, że wszyscy ludzie żyją tak naprawdę w więzieniu nowoczesnego stylu życia. Pozornie jesteśmy wolni, ale i tak pędzimy jak wariaci na najbliższą promocję do Lidla, co wieczór włączamy telewizor, który odwraca naszą uwagę i obiecuje oderwanie od codzienności. Czasopisma, telewizja, reklama, nacisk otoczenia – te twory roszczą sobie prawo do wyłącznej wiedzy na temat tego jak powinno wyglądać nasze życie. A my co? Ciągle rozproszeni, rozmienieni na drobne, słuchamy bez przerwy całego świata zamiast własnego wnętrza, skupiamy się na rzeczach płytkich i banalnych, nie dostrzegając tego co ważne. Konsumujemy bez opamiętania, wciąż nienasyceni, wytresowani przez popkulturę. Kiedy się nachapiemy wystarczająco? Damy kiedykolwiek radę pójść pod prąd, jak niewidzialny potwór z jednej z poprzednich powieści?
Wszystkie te zarzuty już znamy. Tu są spotęgowane, wykrzyczane, a przede wszystkim wypłakane. Carl i Helen głęboko cierpią, obojgu przytrafiły się w przeszłości niewyobrażalne tragedie życiowe, o które oboje się obwiniają. Posiadając władzę absolutną, próbują zapanować nad życiami innych ludzi. Zapominają jednak, że nad życiem od zawsze, niepodzielnie panuje tyko śmierć. A władza, którą posiadają to przecież tylko potwierdzenie tego faktu.
„Kołysanka” to powieść, w której Palahniuk zawarł więcej charakterystycznych cech swojej prozy niż we wszystkich poprzednich utworach. Jest o wiele więcej jednozdaniowych, błyskotliwych akapitów. Rozdziały są jeszcze krótsze i jest ich jeszcze więcej. O wiele częściej powtarzają się tak zwane „refreny Palahniuka”, sentencje regularnie przewijające się co kilka rozdziałów i nadające specyficzny rytm narracyjny. Na przykład co chwilę czytamy ogłoszenie prasowe namawiające do dołączenia do pozwu zbiorowego przeciwko jakieś korporacji, dzięki której nabawiliśmy się wszy łonowych, grzybicy lub zjedliśmy ich przeterminowany produkt. Co jakiś czas natykamy się na komputer zabezpieczony hasłem, na szczęście inteligencja posiadacza zawsze ogranicza się do wymyślenia hasła brzmiącego „hasło”.
W „Kołysance” mamy bunt przekształcony w skrajną mizantropię, wściekłość zamienioną w rozżalenie podszyte rezygnacją. Pisanie powieści pozwoliło autorowi uporać się ze śmiercią ojca, zamordowanego w 1999 roku. Palahniuk w jednym z wywiadów powiedział, że w obowiązkowym zeznaniu sądowym opowiedział się za karą śmierci dla zabójcy, pod warunkiem, że będzie obecny na wykonaniu wyroku. W kolejnych powieściach Palahniuk schodzi jeszcze głębiej w literackie jądro ciemności. Pójdziemy za nim.



Tytuł: Kołysanka
Tytuł oryginalny: Lullaby
Data wydania: 20 października 2012
Przekład: Robert Ginalski
ISBN: 978-83-609-7926-6
Format: 288s. 125×195mm
Cena: 35,–
Gatunek: groza / horror, kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.