powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CCX)
październik 2021

Z filmu wyjęte: Czternaście lat po zniszczeniu Los Angeles
Zadziwiająco szybko świat się otrząsnął po strasznym trzęsieniu ziemi, które zatopiło połowę Miasta Aniołów. W końcu – któż z Was o nim pamięta…?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W 2007 roku fale oceanu wtargnęły do Los Angeles, zatapiając połowę miasta. Wolna od wody część miasta zsunęła się w chaos kontrolowany w dzień przez policję, a w nocy przez gangi, i to oficjalnie. W tym czasie ta zatopiona część co jakiś czas stawała w ogniu ze względu na wysoki poziom stężenia rozmaitych łatwopalnych toksyn. Powstało też New Tokyo, czyli swego rodzaju wyspa, zupełnie niezależna od zrujnowanego miasta. Rok 2007 był pamiętny…
Taka sytuacja – jak nietrudno zgadnąć, fikcyjna – została odmalowana w nakręconym w 1994 roku filmie „Double Dragon” dystrybuowanym w Polsce, obowiązkowo na kasetach VHS, jako „Znak Smoka”. Osią intrygi były starania szefa jakiejś korporacji (Robert Patrick), zmierzające do przejęcia pełni władzy w pokancerowanym mieście. Do zrealizowania tego zamiaru potrzebował jednak dwóch połówek pewnego chińskiego magicznego medalionu. Jak dotąd zdobył jedną, dającą siłę duchową – a konkretnie pozwalającą zmieniać się w cień i przejmować kontrolę nad innymi ludźmi. Brakująca połówka, odpowiadająca za siłę cielesną, znajduje się w rękach opiekunki dwóch krnąbrnych nastolatków (jednego z nich gra młody Mark Dacascos), z których jeden wkrótce ją otrzymuje. Rozpoczyna się walka – głównie kopana – o zdobycie połówki i pozyskanie pełnej mocy medalionu.
W filmie dzieje się mnóstwo, jest do tego bardzo kolorowo, ale jest to generalnie młodzieżowe kino, i to mające na karku ćwierć wieku, czego absolutnie nie daje się przeoczyć. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą prymitywne efekty komputerowe, od których łuszczy się szkliwo na zębach. Całość jednak ma niepodrabialny, bardzo specyficzny urok kina epoki VHS, i jeśli ktoś lubi kicz, w zasadzie powinna to być dla niego „lektura” obowiązkowa.
Co zaś prezentuje dzisiejszy kadr? No cóż, jest to widok ulicy doświadczonej przez trzęsienie ziemi. Otóż najlepszym zabezpieczeniem budynków przed zawaleniem się w gruzy było… wstawienie pośrodku jezdni masywnych kolumn, na których zamontowano ruchome ramiona wsporników, zakończonych hydraulicznie sterowanymi łapami wspartymi o mur. Idea nawet ciekawa, choć zupełnie absurdalna, jeśli spojrzeć na pojedynczy wspornik, który przeciwwagę ramienia ma wysuniętą na część jezdni wciąż używaną przez samochody, notabene napędzane… dowolnymi śmieciami. Owszem pomalowano tę przeszkodę w czarno-żółte pasy, ale ewentualna jazda przez pół miasta musi być bardzo wyczerpującym psychicznie slalomem, zwłaszcza że do tego trzeba uważać na wszechobecnych gangsterów, podnoszących głowę i w dzień. Pro forma – duża tarcza widoczna na dwuramiennym wsporniku to zegar, okolony napisem zapewniającym, że godzina policyjna jest dla dobra obywateli, zaś małe tarczki w centralnych częściach ramion to oznaczenia siły nacisku muru na ramię. W całym tym bardaku daje się też zauważyć zamontowane na dwuramiennym wsporniku światła uliczne, które wobec zapuszczenia dzielnicy i praktycznie zerowego ruchu kołowego są dość niemądrym ozdobnikiem. No ale jak ma być kicz, to nie można się oszczędzać.
powrót; do indeksunastwpna strona

57
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.