Trochę się tego obawiałem. Po niezłym „Początku” i dużo słabszym „Złocie Imperium” ostatnia część trylogii o perypetiach młodego Ostapa Bendera (Zadunajskiego) prezentuje się jeszcze gorzej. Z ekranu wieje nudą, akcja jest rozwleczona, a to, co miało trzymać do ostatnich sekund w napięciu – okazuje się… Cóż, znajomość z trylogią Igora Zajcewa najlepiej zakończyć na części pierwszej, a o kolejnych zapomnieć.  |  | ‹Bender. Ostatnia afera›
|
Kiedy producenci nowej wersji przygód Ostapa Bendera – jednego z najsłynniejszych bohaterów satyrycznej literatury radzieckiej, którego stworzył duet pisarski Ilja Arnoldowicz Ilf (1897-1937) oraz Jewgienij Pietrowicz Pietrow (1903-1942) – zapowiedzieli, że ich nowe dzieło będzie trylogią, można było z jednej strony ucieszyć się, z drugiej jednak przestraszyć. Bo czy po dwóch wybitnych ekranizacjach sprzed lat – mam tu na myśli „ Złote cielę” (1968) Michaiła Szwejcera i „ Dwanaście krzeseł” (1971) Leonida Gajdaja – da się w tym temacie wymyślić coś tak zajmującego fabularnie, że wypełni trzy pełnometrażowe obrazy? I rzeczywiście: obawy nie okazały się bezpodstawne. O ile bowiem otwarcie cyklu Igora Zajcewa, wpisujący się w Kino Nowej Przygody George’a Lucasa i Stevena Spielberga „ Bender. Początek”, prezentowało całkiem przyzwoity poziom, bawiąc i trzymając w napięciu do samego końca, o tyle ciąg dalszy, czyli „ Złoto Imperium”, już mocno rozczarowywało. I to mimo wprowadzenia na arenę wydarzeń takich postaci, jak Nestor Machno (przywódca anarchistów podczas wojny domowej w Rosji) czy Grigorij Kotowski (legendarny bolszewicki komendant). Ten jakościowy zjazd nie wróżył dobrze „Ostatniej aferze” – finałowej części trylogii. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by nagle, zamykając całą historię, Zajcew miał wspiąć się na wyżyny swego talentu. Zwłaszcza że nie jest reżyserem z najwyższej półki. Kolejnym dowodem na to, że raczej nie należy spodziewać się fajerwerków, była decyzja o tym, że „Ostatnia afera” nie będzie miała oficjalnej premiery kinowej, jak dwie poprzednie odsłony cyklu, lecz od razu zostanie skierowana do dystrybucji internetowej (na portalu КиноПоиск HD), co nastąpiło 5 listopada. W efekcie film prawdopodobnie przejdzie praktycznie niezauważony, a większość widzów pozna zakończenie całej historii dopiero z planowanego do emisji w najbliższych miesiącach serialu telewizyjnego. Choć szczerze wątpię, czy liczba tych, którzy zechcą się z nim zaznajomić, będzie imponująca. Pomiędzy „ Złotem Imperium” a „Ostatnią aferą” jest pewien przeskok fabularny. Otóż po perypetiach w obozie „machnowców” Ostap Zadunajski (zdrobniale nazywany Osią) trafia w ręce „białych”; przesłuchuje go sam sztabskapitan Ametistow – komendant „korniłowców” w Sołniecznomorsku – który następnie wydaje rozkaz odtransportowania więźnia do aresztu. W tym samym powozie przewożony jest niejaki Mogiliuk – groźny terrorysta i rewolucjonista. Dotarłszy do miejsca przeznaczenia, powóz zostaje zaatakowany przez grupę mężczyzn w strojach klaunów cyrkowych. Giną wszyscy strażnicy, a więźniowie zostają uwolnieni. I chociaż podający się za ojca Ostapa Ibrahim Sulejman Berty-María Bender nie miał w tym udziału, był – jak zawsze – w pobliżu. Oczywiście nie zrezygnował z poszukiwań carskiego artefaktu, czyli wysadzanej drogimi kamieniami buławy imperatorowej Katarzyny Wielkiej, jaką minister bolszewickiego rządu Lew Trocki sprzedał tajemniczemu Amerykaninowi, Armandowi Hammerowi (to zresztą postać autentyczna, żydowski kolekcjoner rodem z Odessy, który przyjaźnił się ponoć z Leninem i… Ronaldem Reaganem) i na którą ten oczekuje w rumuńskiej Konstancy.  | |
Przyglądając się reklamie cyrku Porfirego Kaliazjewa, na której widać mężczyznę żonglującego trzema podobnymi do poszukiwanej przez niego buławy, Bender dochodzi do wniosku, że tam należy szukać drogocennego zabytku. Wciela się więc w niemieckiego sztukmistrza Heinricha Stolza i podpisuje umowę z właścicielem cyrku. Towarzyszy mu oczywiście Osia. Ale nie tylko on – do kompanii dołączają jeszcze fałszywa księżna Ewa Machulska oraz jej przerażający ochroniarz, którego rola w całym przedsięwzięciu jest, jak na razie, skrywana. Okazuje się jednak, że, jak to bywało już wcześniej, Ibrahim wpada z deszczu pod rynnę – Kaliazjew w rzeczywistości jest bowiem kimś zupełnie innym i planuje coś, w czym Bender na pewno nie chciałby brać udziału. To pierwszy z dwóch głównych wątków, jakie składają się na „Ostatnią aferę”. Drugi rozgrywa się w Konstancy i wiąże z jeszcze jedną postacią – tajemniczym i budzącym grozę magistrem Crowleyem (skojarzenia ze słynnym brytyjskim okultystą Aleisterem Crowleya są jak najbardziej wskazane). Ostatecznie to do niego prowadzą wszystkie drogi. Co niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem. Przyglądając się całej trylogii, nie sposób nie uznać, że fabuły wystarczyło w zasadzie jedynie na pierwszy film. Gdyby drugi i trzeci połączyć w jedno, może udałoby się je jakoś uratować, ale wymagałoby to wielkich skrótów i umiejętnego połączenia kilku rozłażących się motywów. Zdolny scenarzysta, a takim na pewno jest Oleg Małowiczko, mógłby to uczynić. Pod jednym jednakże warunkiem – że nie myślałby kategoriami serialu telewizyjnego. Takie podejście doprowadziło do rozwleczenia akcji i zanudzenia widza. Fabule nie przysłużyło się także stosowanie wciąż tych samych patentów w wymyślaniu sposobów ratowania Bendera i Zadunajskiego z opresji. Wszystko to skutkuje tym, że „Ostatnia afera” to film do szybkiego zapomnienia. Nie ratują go bowiem nawet aktorzy, wśród których – obok już dobrze znanych z poprzednich części – dodatkowo wybijają się przede wszystkim grający Mogiliuka Iwan Kokorin („ Ten, który gasi światło”, „ Dom Słońca”) oraz Andriej Burkowski („ Doktor Liza”, „ Śmiertelne iluzje”), który wciela się w Crowleya.
Tytuł: Bender. Ostatnia afera Tytuł oryginalny: Бендер: Последняя афера Obsada: Siergiej Bezrukow, Aram Wardewanian, Andriej Burkowski, Taisija Wiłkowa, Artiom Tkaczenko, Olga Sutułowa, Aleksiej Dmitrijew, Rihards Lepers, Iwan Kokorin, Konstantin Murzenko, Oksana BaziliewiczRok produkcji: 2021 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 97 min Gatunek: historyczny, komedia, przygodowy, sensacja Ekstrakt: 40% |