powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CCXI)
listopad 2021

Stulecie Stanisława Lema: Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
KW: Jakie jest wasze ulubione opowiadanie z „Cyberiady” i dlaczego „Elektrybałt Trurla”? (Proszę z pamięci powiedzieć cały wiersz zaczynający się od słów „Cyprian cyberotoman…”). A poza „Elektrybałtem”?
MM: Zdecydowanie „Jak ocalał świat” – za piękno tych wszystkich murkwi, pciem i filidronów, a przede wszystkim za doskonałość logicznego wnioskowania w sprawie „robienia Nic”.
A: O „Podróży drugiej” już pisałam; lubię też „Jak ocalał świat”. A co do Elektrybałta, to nie tylko wierszyki są cudne, ale i opisy, na przykład samego konstruowania machiny: „Wygłosiła natychmiast odczyt o polerowaniu szlifów krystalograficznych dla wstępnego studium małych anomalii magnetycznych. Osłabił więc obwody logiczne i wzmocnił emocjonalne; dostała najpierw czkawki, potem ataku płaczu, wreszcie z największym trudem wygęgała, że życie jest straszne. Wzmocnił semantykę i dobudował przystawkę woli; oświadczyła, że ma jej odtąd słuchać, i kazała dorobić sobie sześć dalszych pięter do dziewięciu, jakie już miała, aby podumać nad istotą bytu.” I tak dalej.
AK: Najbardziej lubię „trylogię” o niemocy wszechmocy i nieszczęsnym uszczęśliwianiu totalnym – to jest wątek ciągnący się od „Bajki o trzech maszynach opowiadających króla Genialona” poprzez „Altruizyna czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło” aż po „Kobyszczę”.
KW: Ale ja pytam, dlaczego „Elektrybałt"! Czyż nie jest po prostu genialny?
ASz: To prawda, zawsze podziwiałam rymotwórcze umiejętności autora – o którym zresztą w dzieciństwie myślałam, że jest matematykiem lub fizykiem, więc zachwycało mnie, jak taka „niepoetycka” osoba może tak pisać.
MM: No tak – pisać matematyką o miłości to niespotykana sztuka, więc wiersz „Nieśmiały cybernetyk potężne ekstrema…” może wprawić w zachwyt, a zarazem konfuzję chyba równie łatwo umysł ścisły, jak i literaturoznawcę.
• • •
KW: Kolejne pytanie z tezą: dlaczego ilustracje Daniela Mroza są wspaniałe i nie wyobrażamy sobie bez nich „Cyberiady”?
ASz: (cynicznie): Bośmy się przyzwyczaili. Gdyby ilustrował ją Bohdan Butenko, zadałbyś analogiczne pytanie.
KW: E tam, wiele jest ładnych rysunków w różnych książkach, które wcale się aż tak nie kojarzą z nimi, jak obrazki Mroza z „Cyberiadą”.
ASz: A że Daniel Mróz wielkim grafikiem był, to inna sprawa. Te na wpół surrealistyczne dzięki dziwnym zestawieniom obrazki idealnie pasują do treści, która opowiada o ludzko się zachowujących robotach oraz o przedziwnych, robiących jeszcze dziwniejsze rzeczy maszynach. No a stylizacja na drzeworyt świetnie pasuje do bogatego, staroświeckiego stylu narracji.
MO: „Bajki robotów” czytałem w wersji bez ilustracji i tutaj do dzisiaj zachowałem własne wyobrażenie tego, o czym pisał Lem. Na rysunki Mroza trafiłem dopiero przy „Cyberiadzie i były one trochę takie nieoczywiste, tak jak nieoczywista była treść ilustrowanych opowiadań. Niby Lem, niby SF, ale takie nie do końca SF. Coś jak „chochoły” na okładce pamiętnego wydania „Władcy pierścieni”.
AK: Czytając pierwszy raz „Bajki robotów”, miałem ten przywilej, że mogłem sobie wszystko wyobrażać po swojemu, bowiem posiadane przeze mnie wydanie nie miało żadnych ilustracji – to był taki kieszonkowy format, biała okładka z czarnym tytułem i sam tekst. Oczywiście później poznałem ilustracje Daniela Mroza, są świetne. Ale to nie one ukształtowały moje wizje robociego wszechświata, więc, choć je podziwiam, zawsze już pozostaną dla mnie czymś innym niż owo wyklute we własnej wyobraźni, dziś już dość mgliste pierwsze wrażenie sprzed wielu lat.
• • •
KW: Mówiąc o wartości, jaką niosą ze sobą „Bajki robotów” i „Cyberiada”, najpierw chyba przychodzi nam do głowy, że są bardzo zabawne i genialne od strony językowej. Ale poza tym? Została wam w pamięci jakaś głębsza myśl?
MO: To chyba najtrudniejsze pytanie. Gdy zetknąłem się po raz pierwszy z „Bajkami robotów”, mając jakieś dziesięć, jedenaście lat, to był dla mnie bardzo naturalny element tego, co mnie otaczało. W kinach leciały już „Gwiezdne wojny” z różnej maści robotami, różnorodnymi planetami i wielkimi maszynami, w telewizji była „Sonda”. Teraz sobie myślę, że „Bajki…”, może podświadomie, na miękko przygotowały mnie na lekką fascynację mikro-(atomy, kwarki itp) oraz makroświatem (mgławice, galaktyki). Niewiele może dla mnie z tego wynikło, ale zainteresowanie pozostało.
ASz: Jeśli jesteś dobry w naukach ścisłych, bez problemu uciekniesz z więzienia. A było to na wiele lat przed serialem „MacGyver"!
… bardziej poważnie – może to, co powiedział jeden z mędrców do króla Globaresa: „Nauka objaśnia świat, ale pogodzić z nim może jedynie sztuka”.
AK: Te opowieści są nie tylko zabawne i mądre. One są też bardzo okrutne. Zdarzają się wręcz tak mroczne, że w klimatach niczym z horroru, jak np. „Bajka o królu Murdasie” czy „Biała śmierć”. Ogólnie wiele w nich nie najweselszych i wciąż aktualnych prawd o życiu. Cóż, jak to zgrabnie podsumował autor słowami króla Genialona: „Bądź mi tedy zdrów, przyjacielu, i nadal ukrywaj przed światem prawdy, zbyt dlań okrutne, dla niepoznaki między bajki je wkładając.”
KW: „Cóż może się równać z doskonałością nieistnienia? (…) Pomyśl tylko, proszę: żadnych zmagań, trwóg ani lęków, żadnych cierpień ducha ni ciała, żadnych zwykłych przygód, i to w jakiej skali! Choćby się wszystkie złe moce związały i sprzysięgły przeciwko tobie, nie sięgną cię! O, doprawdy, niezrównane jest słodkie bezpieczeństwo umarłego! A jeśli jeszcze dodać, że nie jest ono niczym przelotnym, nietrwałym, przemijającym, że nic nie może odwołać go ani naruszyć, wówczas niezrównany zachwyt…” – nie takie błahe (co jest jakby oczywiste, ale jednak podkreślmy) te opowieści, Lem wrzucał tu dużo swego pesymizmu dotyczącego zarówno perspektyw cywilizacji, postrzegania relacji władzy z obywatelami (zważcie, że praktycznie wszyscy królowie z „Bajek” to albo okrutnicy, albo idioci), czy też po prostu egzystencjalnego spojrzenia na świat.
My sami, prowadząc tę dyskusję, sięgnęliśmy ponownie do „Bajek robotów” i „Cyberiady”, choćby po to, by znaleźć potrzebne cytaty, ale z pewnością wielu z nas poszperało dłużej, przypominając sobie ulubione teksty. I mamy też nadzieję, że nasza rozmowa i was zachęci, by ponownie spojrzeć na te dzieła Stanisława Lema, a może sięgnąć po nie po raz pierwszy.



Tytuł: Bajki robotów
Data wydania: 19 maja 2021
Ilustracje: Przemek Dębowski
ISBN: 978-83-08-07387-2
Format: 208s. 135×236mm; oprawa twarda
Cena: 44,90
Gatunek: fantastyka, humor / satyra
Zobacz w:

Tytuł: Bajki robotów
Data wydania: 8 marca 2012
ISBN: 978-83-08-04889-4
Format: 224s. 123×197mm
Cena: 28,–
Gatunek: fantastyka, humor / satyra
Zobacz w:

Tytuł: Cyberiada
Data wydania: 27 sierpnia 2015
ISBN: 978-83-08-05528-1
Format: 520s. 123×197mm
Cena: 39,90
Gatunek: fantastyka, humor / satyra
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

48
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.