powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CCXI)
listopad 2021

Prawdziwy Venom, to ten z Eddiem Brockiem!
Joshua Cassara, Donny Cates, Iban Coello, Ryan Stegman ‹Venom #1: Venom #1›
Po latach zawirowań, symbiont z kosmosu i Eddie Brock znów połączyli się w Venoma. I wszystko jest po staremu. No, prawie… o tym opowiada pierwszy tom serii „Venom”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Venom jest moim (i mam wrażenie, że nie tylko moim) ulubionym przeciwnikiem Spider-Mana. Jest potężny, przerażający, a do tego stanowi nieoczywistą osobowość. Z jednej strony bowiem chce chronić niewinnych, a z drugiej ma zamiar obedrzeć Petera Parkera ze skóry i biada temu, kto stanie mu na drodze. Niestety z czasem potencjał tej postaci został roztrwoniony. Nie tylko pojawiły się jego liczne alternatywne wcielenia, ze szczególnym wskazaniem na Carnage′a i Antivenoma, ale symbiont zaczął krążyć między różnymi postaciami, a nawet dzielić na kilka podobnych. Wszystko to sprawiło, że trauma Spider-Mana spowodowana tym, że był nosicielem czarnego kostiumu, powinna być powszechnym zjawiskiem.
Po evencie „Venom Inc.” wszystko miało powrócić do normy. Brock i symbiont znów stali się jednością, po czym postanowili kontynuować swoją nieoczywistą rolę superbohatera. W tym właśnie momencie rozpoczyna się omawiany album, zawierający 12 pierwszych zeszytów nowej serii „Venom”, która ukazała się w ramach Marvel Fresh.
Jej scenarzystą został Donny Cates znany z niekonwencjonalnych pomysłów i kreowania specyficznej, niepokojącej atmosfery. Okazało się, że jest to właściwy człowiek na właściwym stanowisku. Dawno bowiem nie widziałem Venoma w tak mrocznych klimatach. Do tego ponownie możemy doświadczyć jego schizofrenicznej osobowości. Istoty, która zdecydowanie ma problem z pojmowaniem pojęć dobra i zła. W związku z tym przez pierwsze kilka stron można było sądzić, że mamy udany powrót do przeszłości. Nic z tych rzeczy, Cates postanowił rozwinąć mitologię symbionta i wprowadzić kilka kontrowersyjnych elementów do jego historii, modyfikując na przykład jego pochodzenie.
Choć tego typu zagrania serwowane po prawie czterdziestu latach od debiutu postaci, powodują u wiernych fanów nerwową wysypkę, to jednak nie da się ukryć, że przy odrobinie dobrej woli nowa koncepcja Catesa wygląda całkiem intrygująco. Mamy bowiem istotę, która sama siebie nazywa bogiem symbiontów, a której ulubionym zajęciem jest pochłanianie kolejnych światów. Ponadto nie istnieje coś takiego, jak ojczysta planeta obcych kostiumów, a jedynie strefa, w której są oni uwięzieni. Teoretycznie jest to niewielka zmiana, ale w efekcie niesie ze sobą dotkliwe konsekwencje.
Jednak nie tylko scenarzysta sprawia, że ta pozycja zbliża się do mrocznego horroru. Rysownicy w tej materii również pokazali klasę. Jest ich trójka – Ryan Stegman, Iban Coello oraz Joshua Cassada – i każdy z nich stara się, by opowieść bliska była temu, co niegdyś zaproponował Todd McFarlane. Przy tym nie chodzi o kopiowanie jego stylu, a bezkompromisowość i przedstawienie Venoma w iście przerażający sposób.
Tom pierwszy „Venoma” proponuje więc małe zmiany u naszego antybohatera, ale jednocześnie przywołuje dawny klimat tej postaci. Osobiście jestem bardzo za, ponieważ uważam, że prawdziwy Venom to ten z Eddiem Brockiem. Na razie jest to jeszcze rozgrzewka przed przyszłymi wydarzeniami, ale całkiem udana. Czekamy na więcej.



Tytuł: Venom #1
Scenariusz: Donny Cates
Data wydania: 16 czerwca 2021
Przekład: Zofia Sawicka
Wydawca: Egmont
Cykl: Venom
ISBN: 9788328160477
Format: 280s. 167x255mm
Cena: 69,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

82
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.