„Klasyka przygodowa” to kolejna seria komiksowa Sportu i Turystyki, której geneza niknie w mrokach wydawniczego archiwum. Przyjrzyjmy się bliżej pierwszemu zeszytowi tego cyklu – „Wyspie skarbów”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
O powieści Roberta Louisa Stevensona słyszał zapewne każdy, gorzej być może ze znajomością fabuły. Niby wiadomo, że piraci, że skarb, ale jak zapytać o szczegóły to może być różnie. Najprawdopodobniej przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że najzwyczajniej w świecie mało kto w obecnych czasach sięga po literaturę z końca dziewiętnastego wieku. W zapomnienie odchodzą Verne, Wells, Dumas, May. Sytuację ratują w jakimś stopniu ekranizacje, utrzymujące te klasyki na powierzchni szeroko rozumianej popkultury. Wychowani w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku mogą jeszcze pamiętać serial „Powrót na Wyspę Skarbów”, który zastąpił kultowego „Robin Hooda” z Michealem Preadem. Do pracy przy komiksie zaproszono sprawdzony zespół. Za scenariusz odpowiadał Stefan Weinfeld, za rysunek Marek Szyszko. Po „Olbrzymie z Cardiff” i serii „Polscy podróżnicy” było to ich kolejne komiksowe przedsięwzięcie. Ba, panowie mieli już okazję także zaadaptować z powodzeniem inne dobrze znane dzieło R.L. Stevensona, mianowicie „Doktora Jekylla i Mr Hyde’a”. Tamta adaptacja miała pecha do formatu wydania (mały, czarno-biały), ale za to została rozrysowana na 64 stronach. Tymczasem „Wyspa skarbów”, co prawda kolorowa i w formacie A4, dostała tylko 32 strony. Jest to jedna z niewielu pozycji wydanych w tzw. złotej erze polskiego komiksu, w których ciągłość narracji jest realizowana przez opisy pod rysunkami. Na swój sposób stanowiło to powrót do korzeni polskich historyjek obrazkowych jeszcze z czasów międzywojennych. Zresztą, wtedy nawet w komiksie frankofońskim była to formuła uznawana za klasyczną, podczas gdy dymki traktowano jako swoiste odstępstwo.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przyglądając się dokładniej „Wyspie skarbów” Weinfelda i Szyszki, należałoby stwierdzić, że w tym przypadku mamy do czynienia z komiksową hybrydą. W przypadku kilku wątków autorzy zastosowali współczesną już narrację z dialogami w dymkach, jednak dzięki takiemu podejściu udało się im całkiem wiernie opowiedzieć całą historię z młodym Jimem Hawkinsem w roli głównej. Chłopiec pracował w gospodzie prowadzonej przez jego rodziców. Pewnego dnia w miejscu tym zamieszkał podejrzany człowiek, nazywający siebie kapitanem, a za nim kolejni łotrzykowie spod ciemnej gwiazdy. Skończyło się to awanturą i śmiercią tego pierwszego, a w ręce Jima wpadła tajemnicza mapa. Ponoć miała ona wskazywać miejsce ukrycia skarbu sławnego pirata Flinta. Mapą zainteresował się pan Travenley, lokalny dziedzic, który, wraz z przyjaciółmi postanowił zorganizować wyprawę w celu odnalezieniu skarbu. Kupiwszy statek, zaczął zbierać załogę, a Jimowi Hawkinsowi przypadła rola chłopca okrętowego. Na pokładzie znalazł się też niejaki Długi John Silver – jak się później okazało, członek załogi kapitana Flinta. To on stał się zarzewiem buntu, gdy statek przybył na wyspę, na której miał być ukryty skarb. A że marynarzom w tamtych czasach niewiele trzeba było, aby wypowiedzieć posłuszeństwo, to sprawy szybko wymknęły się spod kontroli. Losy wyprawy uratował młody Jim, korzystając ze wsparcia Bena Gunna, skruszonego pirata, który spędził kilka lat na wyspie. Co ciekawe, nawet Długi John Silver, widząc, że sytuacja wymyka się mu z rąk i może skończyć na stryczku, zmienił front. Skarb ostatecznie udaje się odnaleźć, a główni bohaterowie szczęśliwie powracają do Bristolu (ale bez Silvera, ten umknął gdzieś po drodze). Jak widać, historia opowiedziana w komiksie, pomimo skromnej objętości, całkiem wiernie oddaje literacki pierwowzór.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od strony graficznej „Wyspa skarbów” jest tyleż poprawna, co nijaka. Wygląda na to, że Marek Szyszko nie włożył w nią zbyt dużo serca. Jeśli porównamy rysunki z taką na przykład „Tajemnicą kipu”, to widać zupełnie inny poziom szczegółów. Tło na większości kadru stanowi kilka kresek pokolorowane plamami tej samej barwy. Odszedł też rysownik wyraźnie od swojej charakterystycznej, wzorowanej na Jeanie Giraudzie kreski. A szkoda, bo Szyszko, deklarujący większą sympatię dla komiksu historycznego, miał tutaj pole do popisu. Trudno sobie wyobrazić dla niego lepszy temat niż właśnie osiemnastowieczną historię marynistyczną z piratami, rozgrywającą się gdzieś na Karaibach, pokazującą jednocześnie portowe zaułki Bristolu i piękne panoramy Karaibów. Bynajmniej nie jest tak, że jest to zeszyt źle narysowany. Tak dobry rysownik realistyczny jak Marek Szyszko nie pozwoliłby sobie na to, ale widać, że do tematu podszedł minimalistycznie. Paradoksalnie, ciekawie i intrygująco przedstawia się okładka. Skromna, z prawie niewidocznym emblematem serii, ale przyciągającą oczy grafiką, gdzie na pięknie namalowany (zapewne akwarelami) żaglowiec nałożony został „komiksowy” rysunek głównego bohatera. Wewnętrze strony pozostały niewykorzystane, na ostatniej zaś umieszczono (krzywo wydrukowaną) notkę biograficzną poświęconą Robertowi Louisowi Stevensonowi. Rysunkową adaptację „Wyspy skarbów” można uznać za niewykorzystaną szansę na stworzenie komiksowego arcydzieła. Mając takich twórców jak Weinfeld i Szyszko oraz opowieść Stevensona, trudno zrozumieć, dlaczego narzucono tak ograniczoną formułę wydania. Można się domyślić tylko, że wydawnictwo podeszło do serii skromnie ze względu na ograniczone środki. Zresztą, niedługo po wydaniu tej serii „Sport i Turystyka” przestała istnieć.
Tytuł: Klasyka Przygodowa: Wyspa skarbów Data wydania: 1989 Cena: 370,00 Gatunek: przygodowy |