Otóż nie, nie jest to nic z rzeczy, które przychodzą na myśl jako pierwsze. Twórcy z Indonezji nie poszli na aż taką łatwiznę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgodnie z obietnicą z poprzedniego odcinka – dziś kadr drugi z indonezyjskiego filmu „Bangkit dari Lumpur”, czyli „Zrodzony z błota”. Streszczenie fabuły oraz jakość techniczną produkcji pokrótce zaprezentowałem w zeszłym tygodniu, dziś natomiast proponuję jeszcze jeden obrazek, na pierwszy rzut oka bardzo niesmaczny. Kłopot w tym, że nie jest to ani powrót nie dającego się strawić posiłku, ani zemsta sałatki bogato obtoczonej w majonezie. Otóż odpowiedzialni za efekty specjalne twórcy z dalekiej Azji uznali, że tak właśnie wygląda… ektoplazma. Czyli substancja, z której składają się duchy. Bo – żeby było bardziej bez sensu – duch nie może ot tak pojawić się u wezgłowia łóżka wybranej do opętania osoby, a koniecznie musi przecisnąć swoje ektoplazmatyczne ciało przez… dziurkę od klucza w drzwiach. Maź o wyglądzie i konsystencji wymiotów leje się więc na podłogę i nieapetycznym jęzorem płynie w kierunku łóżka. W efekcie scena, która chyba miała wzbudzać grozę, powoduje u widza konsternację. Bo w końcu wybór jest trudny: śmiać się z nieudolności twórców, czy może raczej przełknąć kilka razy ślinę, żeby ostatni posiłek lepiej ugruntował się w żołądku. |