Kontynuujemy lekturę komiksów ze świata „Ligi niezwykłych dżentelmenów” Alana Moore’a. Dziś odjeżdżamy trochę w bok i sprawdzamy co się działo u drugoplanowych postaci serii – trafiamy na pokład „Nautilusa”, na którym nie zastaniemy jednak, znanego z poprzednich komiksów, kapitana Nemo.  | ‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu›
|
Omawiany ostatnio album, „ Stulecie”, składał się z trzech części, z akcją osadzoną w trzech różnych okresach czasu – 1910, 1969 i 2009. Pomysł na powiązane ze sobą historie, opowiadające o wydarzeniach, oddzielonych całymi dekadami w świecie komiksu, spodobał się chyba Alanowi Moore’owi szczególnie. Już w rok po ostatnim odcinku „Stulecia”, wydawnictwo Top Shelf opublikowało pierwszą część spin-offa „Ligi…”, czyli „Nemo. Serce z lodu”. Kolejne dwa odcinki („Berlińskie róże”, „Rzeka duchów”) ukazywały się regularnie co roku – razem z pierwszą częścią stanowią kolejny tryptyk, który zabiera nas odpowiednio do 1925, 1941 i 1975 roku. Kapitan Nemo umarł w „Stuleciu”, więc to nie jego przygody. Alan Moore uczynił główną bohaterką jego córkę, Janni Dakkar, dowódczynię dzielnej, pirackiej załogi „Nautilusa”. Janni została nowym kapitanem w dość dramatycznych okolicznościach (patrz: „Stulecie”), ale dość szybko wdrożyła się w przestępczą, jakby nie patrzeć, działalność ludzi swojego ojca. Pierwszy odcinek zaczyna się od wydarzeń, które wpłynęły mocno na resztę przygód załogi i sprowadziły na nią gniew Aiszy, nieśmiertelnej władczyni afrykańskiego państewka o nazwie Kor. Aisza, zaproszona przez pana Kane’a (tak, Obywatela) do Stanów Zjednoczonych, zostaje okradziona przez Janni z drogocennych artefaktów i poprzysięga dozgonną zemstę. Agenci Aiszy podążają śladem piratów aż na Antarktydę, gdzie wszyscy muszą stawić czoła niebezpieczeństwu o kilka rzędów większemu, niż to wynikające z konfliktu o drogocenne przedmioty. „Berlińskie róże” to przymusowa wycieczka do nazistowskich Niemiec (tfu, nazistowskiej Tomanii) rządzonych przez niejakiego Adenoida Hynkela (sami poszukajcie skąd wzięło się akurat takie nazwisko). Janni próbuje uwolnić z jego łap własną córkę Hirę i jej męża Armanda Robura. Przywódca Rzeszy ma jednak na swych usługach Bohaterów Zmierzchu (czyli niemiecką/tomańską wersję Ligi niezwykłych dżentelmenów) a za wszystkim stoi… oczywiście, już się domyślacie. Wojennych zbrodniarzy spotykamy również w ostatniej części trylogii – „Rzece duchów”. Załoga „Nautilusa” dociera do Amazonii, gdzie sędziwa i oderwana już trochę od rzeczywistości (w oczach większości jej kompanów) Janni pragnie raz na zawsze wyrównać rachunki z Aiszą. Na miejscu zastaje znowu nazistów, roboty i całą masę innych „niespodzianek”.  | ‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #2: Berlińskie róże›
|
Każdy z trzech odcinków skupiony jest na jednym wiodącym motywie popkulturowym. Wyprawa na Antarktydę na początku dwudziestego wieku przywodzi na myśl, wyprzedzającą mocno swą epokę, „Opowieść Artura Gordona Pyma z Nantucket” Edgara Alana Poego oraz jej nieformalny sequel napisany przez Juliusza Verne’a, czyli „Le Sphinx des glaces”. Na barkach swych dwóch poprzedników stoi Howard Phillips Lovecraft i jedno z jego najważniejszych dzieł – „W górach szaleństwa”. A nad wszystkim unosi się duch epoki – teorie Pustej Ziemi, legendy o podróżnikach docierających do zaginionych krain i likwidujących sukcesywnie białe plamy na mapach. Nieśmiertelna Aisza, pochodzi oczywiście z kart „She. A History of Adventure” H. Rider Haggarda – powieści zekranizowanej w 1965 z Ursulą Andress w roli królowej Kor – a to tylko jeden z wielu przykładów nawiązań Moore’a do „tamtych czasów”. Nazistowska Tomania roku 1941 to stare kino. Głównie niemiecki ekspresjonizm Fritza Langa i Roberta Wiene (przede wszystkim „Metropolis”, „Gabinet doktora Caligari” i „Doktor Mabuse”), a także komediowy „Dyktator” w reżyserii Charliego Chaplina. Pojawiają się nie tylko postacie i roboty wyjęte prosto ze wspomnianych filmów, ale i scenografia. Berlin przytłacza – maszyny, rury, kable, roboty i gigantyczne mechanizmy wręcz rozsadzają kadry. No i wreszcie lata siedemdziesiąte, czasy najróżniejszych produkcji nurtu „exploitation” (nazi, blax, sex, cannibal), kina „gridnhouse” oraz brutalnej i krwawej pulpy. „Ilsa, Wilczyca z SS” i jej kontynuacje rzucają się od razu w oczy, ale znajdziemy też całą masę innych nawiązań – jak chociażby postać Hugo Herculesa, bohatera pasków komiksowych „Chicago Tribune” w początku wieku, czyli protoplastę superherosów Złotej Ery.  | ‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #3: Rzeka duchów›
|
Widać tu już fascynację Lovecraftem, której Moore dał upust w późniejszym „Neonomiconie” i trylogii „Providence”. Na razie jednak jest mało odkrywcza i dość biernie odtwarzająca motywy „W górach szaleństwa”. To jest zresztą wada całej trylogii „Nemo” – wszystko jest tu dość „płaskie” i mało angażujące. Alan Moore dwoi się i troi, aby popisać się wiedzą i erudycją, odhacza kolejne popkulturowe odniesienia, pędzi przed siebie – ale cierpi na tym trochę sama fabuła. Przynajmniej Kevin O’Neill jak zwykle w formie i bez zarzutu. Wszystkie trzy części oparte są na tym samym motywie – wyprawa, pościg, ucieczka, pułapka, walka, wielka zadyma i pożoga na koniec. I tyle. Jestem oddanym fanem Moore’a, więc czas poświęcony na lekturę i tak uważam za dobrze zainwestowany – ale rozumiem, że spora część odbiorców nie będzie zbyt wyrozumiała. A przed nami ostatnia część cyklu – nadciąga „Burza”.
Tytuł: Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu Data wydania: marzec 2014 Cena: 39,99 Gatunek: superhero
Tytuł: Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #2: Berlińskie róże Data wydania: czerwiec 2015 ISBN: 9788328110311 Cena: 39,99 Gatunek: superhero
Tytuł: Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #3: Rzeka duchów Data wydania: 9 grudnia 2015 Cena: 39,99 Gatunek: superhero |