Spora część szóstego tomu „Monstressy” została poświęcona pewnemu zdarzeniu z jej dzieciństwa – i o dziwo nie jest to szkolenie na maszynę do zabijania, jakie widzieliśmy wcześniej. Potem jednak z sielskich mórz południowych wracamy w sam środek wojny.  |  | ‹Monstressa #6: Przysięga›
|
Jesteśmy też świadkami scen z dzieciństwa – no, z wcześniejszego dzieciństwa – Kippy i widzimy, że ta lisiczka od początku była emocjonalnie nad wiek rozwinięta. Choć ta reminiscencja ma miejsce już w czasie wojny (konkretnie – w obozie dla uchodźców, gdzie mała przebywała z rodzicami… i kimś jeszcze), to Kippa opromienia ją swoją osobowością i zmienia we wspomnienie niemal szczęśliwe. Nic dziwnego, że obecna jest czytelna symbolika: rozmiłowana w mechanicznym sprzęcie Kippa nosi na sobie steampunkowe oporządzenie ze skrzydełkami. Przyjaźń z lisiczką odmieniła Maikę Półwilk: obecnie ta cyniczna zabójczyni przyznaje, że bez wahania oddałaby za nią życie. Co dziwne, to samo twierdzi o Zinnie, którego kiedyś chciała się za wszelką cenę pozbyć. Nawiasem mówiąc, w tym tomie wreszcie oficjalnie wychodzi na jaw to, czego o ich rodzinnych relacjach czytelnik dawno się domyślił. Ich wspólne wizjo-wspomnienia były celowo niejasne, zagmatwane i urywane w najciekawszym momencie, jednak pewne fakty dano nam do zrozumienia dość wyraźnie. We wspomnieniach Maiki widzimy też tajemniczą ziemnowodną istotę z fotografii, stanowiącej przez dwa pierwsze tomy istotny napęd akcji. Okazuje się, że to przyjaciółka Maiki z wczesnego dzieciństwa, nieco odrzucona przez rodzinę z powodu paskudnej mutacji: ma nogi zamiast ogona. Jeden z kadrów pokazuje też, że przepowiednie dotyczące tytułowej bohaterki komiksu najwyraźniej pojawiały się już setki lat wcześniej. Odrzucenie – przez rodzinę lub przez część społeczeństwa – stanowi powracający wątek w komiksie, jednak w szóstym tomie jest pokazane najdobitniej. Odrzucona jest osoba ze wspomnień Kippy, potem mała syrenka z nogami, a w końcu Yvette mściwie przekazuje liliumowym mutantkom 1) wieść, że nigdy nie będą dość ludzkie, aby ktoś je zaakceptował. Dalsza część tomu jak zwykle przebiega pod znakiem spisków i sprzecznych lub zbieżnych interesów. Właściwie na wewnętrznej okładce mógłby się znaleźć wykres przedstawiający sojusze i wskazujący, kto komu służy – o ile jest to możliwe do ustalenia, bo w tym świecie każdy może znienacka okazać się podwójnym albo potrójnym agentem. W rozdziale 34. Maika wreszcie nakłada maskę (to nie jest spoiler, bo fakt, że to zrobi, był tylko kwestią czasu), czy raczej – dwa kawałki, które dotąd udało jej się zdobyć. Ale czy uwierzycie, że nie jest to najbardziej dramatyczny moment tomu? Bo jego zakończenie jest tak straszliwe, jakiego jeszcze w „Monstressie” nie było. I maska cesarzowej-szamanki nie ma tu nic do rzeczy. 1) W poprzednim tomie wyszło na jaw, że technoczarownice z zakonu Cumaea wstrzykiwały lilium ciężarnym kobietom, czego efektem były upiorne istoty o białej skórze z fioletowym żyłkowaniem, bezgranicznie oddane swoim twórczyniom.
Tytuł: Monstressa #6: Przysięga Data wydania: 13 października 2021 ISBN: 9788382301502 Format: 176s. 170x260mm Cena: 52,00 Gatunek: fantasy, steampunk Ekstrakt: 80% |