powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXII)
grudzień 2021

Z filmu wyjęte: Moda terapeutyczna
Jak połączyć przyjemne z pożytecznym, czy ciuch z recyklingu pomagający radzić sobie z nerwicami. No, może nie tyle radzić, ile uprzyjemniać koegzystencję.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dzisiejszy kadr przedstawia modną w 2050 roku kurtkę foliową, wyposażoną w elegancko skrojony kołnierz… bąbelkowy. Ubranko tego typu zapewne jest jednorazowego użytku (choć twórcy filmu, w którym je przedstawiono, czemuś sądzą, że to ciuch przynajmniej na cały sezon), ale nim się poszarpie i rozejdzie, zapewnia właścicielowi sporo radości w postaci rozgniatania foliowych bąbelków. Bo rozgniatanie bąbelków – jak wiadomo – uspokaja, zwłaszcza jeśli jest prowadzone metodycznie, i to przynajmniej pół minuty. Krótsze nic nie dają, a dłuższe mogą doprowadzić do fizycznej napaści ze strony rodziny lub przyjaciół.
Owa wspaniała kurtka – co niezrozumiałe, przez cały czas mająca nietknięty ludzką ręką kołnierz (znaczy się bąbelki są wciąż wypełnione powietrzem) – występuje w nakręconym w 2017 roku niedrogim filmie „Death Race 2050”, czyli „Wyścig śmierci 2050”. Jak nietrudno się domyślić, jest to remake Cormanowskiego klasyka z 1975 roku, znacznie bliższy budżetem, treścią i duchem oryginałowi niż wersja z Jasonem Stathamem z roku 2008. Co o tyle nie dziwi, że wyprodukował go… sam Roger Corman. Wyniszczona przez jakiś kataklizm Ameryka jest pod rządami korporacji, a ponieważ do tego panuje ogromne przeludnienie (wynaleziono preparat, dzięki któremu ludzie swobodnie żyją powyżej stu lat), co roku organizowane są wyścigi w poprzek kraju. Zwycięża nie ten, kto przyjedzie pierwszy na metę (choć to w jakiś sposób też się liczy), ale ten, kto zbierze po drodze najwięcej punktów za rozjechanych obywateli – 10 za dorosłego, 20 za dziecko i 50 za seniora. Każdy z kierowców – a zespołów jest pięć, w tym jeden prowadzony przez komputer – ma asystenta z kaskiem z kamerą, dzięki czemu widzowie mogą przeżywać w wirtualnej rzeczywistości to, co przytrafia się kierowcom. Do kompletu dochodzą fani, którzy radośnie podstawiają się swoim idolom (i często są rozjeżdżani przez rywali), oraz rebelianci, którzy chcą doprowadzić do rewolucji, tylko strasznie im to nie wychodzi.
Film oczywiście nie jest przesadnie mądry, w obsadzie nie sposób uświadczyć znanych nazwisk (no dobrze, jest Malcolm McDowell w roli prezydenta United Corporations of America), a scenografia i efekty są bardzo tanie, o czym świadczy choćby kołnierz ze zdjęcia, ale ponieważ opowieść została dodatkowo podbarwiona dość absurdalnym, często smoliście czarnym humorem, a praktycznie wszyscy bohaterowie są wyraziści, film ogląda się całkiem przyzwoicie. Oczywiście jak na standardy taniego kina klasy B.
powrót; do indeksunastwpna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.