Myślałem, że kolejną notatkę poświęcę Platońskiemu „Timajosowi”, twierdząc w niej półżartem, iż właściwie to nie Jüngerowskie „Marmurowe Skały”, o których niedawno pisałem, ale ten dialog, muzyczny i doniosły niby antyczny „Silmarillion”, jest najbliższą mi powieścią fantastyczną. Na to trzeba jednak więcej pracy. Dlatego najpierw pojawi się tutaj „Hegesias Peisithanatos” Jerzego Żuławskiego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie wszędzie co prawda, ale na łamach „Esensji” Żuławskiego raczej przedstawiać nie trzeba; może warto dodać, że pracę doktorską pisał – w Szwajcarii – o przyczynowości u Spinozy, którym jakoś się fascynował, co zresztą w tamtych czasach nierzadkie. Opublikował o nim nawet popularyzującą książkę; w końcu związany był nie tylko ze światami fantastyki i poezji. Chyba że Spinozę również za fantastę uznać, nie tak znowu bardzo chybiając – to jednak temat na inną historię. Opowiadanie „Hegesias Peisithanatos” zostało, nieco przekornie, umieszczone w zbiorze pod tytułem „Bajka o człowieku szczęśliwym”. Dlaczego przekornie? Tytułowy Hegezjasz, hellenistyczny myśliciel przedstawiony w tej wariacji na jego temat, w szczęście raczej – choć jego twórczość się nie zachowała – nie wierzył, wbrew szkole cyrenejskiej, z której pochodził. Wierzyć miał za to w nieszczęście, na które odnalazł skuteczny sposób; jego dzieło zatytułowane ponoć było Ἀποκαρτερῶν [ Apokarteron], od ἀποκαρτερεῖν [ apokarterein], czyli zagłodzenia się na śmierć. Zresztą jego przydomek oznacza mniej więcej przekonywanie do zgonu. Podobno – tak twierdził Cyceron w „Tuskulankach” – nie brakowało osób, które na tyle poważnie wzięły jego lekcje do serca, że egipski król zakazał mu wykładów. I o tym jest krótka opowieść Żuławskiego, dostępna zresztą w sieci. (Odtąd – uwaga – spoilery; choć o tyle nie do końca one, że wiadomo bodaj, czego się spodziewać). W opowiadaniu dominuje Hegezjaszowa przemowa; reszta to tylko dodatki. Przemowa charyzmatyczna, pociągająca tłumy, najpierw pochwalna wobec szczęścia i Aleksandrii; jawi się w niej „piękny Greczyn” jako zapalczywy hołdownik życia. Znienacka jednak przechodzi do gorzkiej konkluzji: skoro życie jest tak wspaniałe, to jak żyć, wiedząc, iż niebawem nastanie jego kres? Piękno, by użyć nie jego słów, jest efemeryczne, a przeto przynosząc radość, tym bardziej prowadzi do załamań: to zaś wtedy, kiedy zanika. A zanika, bo towarzyszy mu strach, że się skończy. Przez tyleż zresztą okoliczności może owo piękno być zwalczone, niechby szło o niegodziwość innych albo po prostu o pecha. I jak żyć dobrze, kiedy nieomal każdy myśliciel dobro widzi inaczej? Pozostaje przyjemność, ale z przywołanych tu powodów wydaje się na dłuższą metę niemożliwa. Trudna sprawa – to życie. (Nawet jeśli Hegezjasz nie bez radości wspomina godną pochwały, cnotliwą zgoła gościnę: „kiedym się zbudził, gdy upał mimo słony powiew morza począł już doskwierać, niewolnica naga, od Charyt snadź piękniejsza choć smagłej skóry, strusim wachlarzem znój z mego czoła odpędzała, podczas gdy rzezaniec dźwięcznousty czytał mi w głos przesłodkie strofy jońskich pieśniarzy…”). Bo oto po rozkoszach przychodzą „Przesyt i Nuda – a Myśl o śmierci (…) za niemi…” Za nimi – jako lekarstwo. Czemu, wolno na to pomyśleć, nie zastosować go profilaktycznie, zanim jeszcze pojawią się te nieprzyjemności? I jeśli rzeczywiście, jak u Żuławskiego, powoływał się Hegezjasz na Platona – na jego troskę o śmierć bądź w śmierci się ćwiczenie – to uznać go można za jakiegoś „hegezjarchę”. Bo chociaż Platon liczył na utkwione w śmierci dobro, to nic – wbrew niektórym sugestiom – nie wskazuje, żeby pochwalał zadanie jej sobie z własnej woli.
Tytuł: Bajka o człowieku szczęśliwym Data wydania: 25 października 2011 Format: ePub, Mobipocket Cena: – Gatunek: klasyka |