W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak skupimy się na albumie solowym basisty, wokalisty i w pewnym momencie lidera grupy Rogera Watersa, kompilacji „Flickering Flame: The Solo Years Volume 1” z 2002 roku.  | ‹Flickering Flame: The Solo Years Volume 1›
|
Kolejny rok i kolejna kompilacja z obozu Pink Floyd. Tym razem zbierająca solowe dokonania Rogera Watersa. Choć pierwszą płytę nagraną pod swoim nazwiskiem wydał już w 1970 roku (sygnowaną wraz z Ronem Geesinem, „Music from the Body”, będącą soundtrackiem do filmu o anatomii człowieka), potem skupił się zespole. Z biegiem czasu coraz bardziej dawał o sobie znać jego apodyktyczny charakter. Już w czasie nagrywania „Animals” sytuacja w studio była napięta. Jednak największe zawirowania w składzie nastąpiły w czasie „The Wall” i „The Final Cut”. Wtedy to Waters butnie ogłosił wszem i wobec, że „Pink Floyd to on”. Rick Wright nie wytrzymał napięcia i pierwszy opuścił pokład (a w zasadzie wyrzucono go za burtę). David Gilmour i Nick Mason wytrzymali dłużej, ale i on mieli tego dość. Ostatecznie stanęło na tym, że krnąbrny basista wyleciał ze składu w 1985 roku. Rok wcześniej wydał swój pełnoprawny solowy debiut „The Pros and Cons of Hitch Hiking” i wydawało się, że teraz rozkręci się na dobre, nie musząc spierać się o kształt swoich dzieł z byłymi już kolegami. Tak się jednak nie stało. Z jednej strony zniechęcił się brakiem zainteresowania słuchaczy swoją twórczością (którą dziś odbiera się o wiele przychylniej, niż w momencie wydania). Z drugiej, okazało się, że nie należy do tytanów pracy. Do 2002 roku dorobił się zaledwie trzech płyt i pół. Ta połówka, to strona „B” winylowego wydania ścieżki dźwiękowej do filmu animowanego „When the Wind Blows”. Biorąc pod uwagę, że z żadnego wydawnictwa nie udało się wykroić przeboju, a wszystkie są dziełami koncepcyjnymi i do tego dość trudnymi w odbiorze, ciężko zrozumieć ideę wydania składanki „Flickering Flame: The Solo Years Volume 1”. W tym wypadku bowiem nie może być mowy o zbiorze typu „the best of”. Niby w repertuarze znajdziemy kilka ciekawostek dla fanów, ale jest ich z kolei za mało, by całość broniła się jako zbiór rarytasów. Wydaje się więc, że jest to po prostu próba załapania się na zainteresowanie, jakim cieszyła się pierwsza od lat trasa koncertowa Rogera Watersa po Europie (jej pierwsza część po Stanach Zjednoczonych okazała się sukcesem i została w 2000 roku upamiętniona bardzo udaną koncertówką „In the Flesh – Live”). Sensacją był fakt, że zahaczała także o Polskę. 7 czerwca 2002 roku Waters dał wspaniały koncert na Stadionie Gwardii w Warszawie. Wróćmy jednak do zawartości „Flickering Flame: The Solo Years Volume 1”. Do jego najbardziej wartościowych elementów na pewno należy otwierający całość cover „Knockin’ on Heavens Door”, nagrany na ścieżkę dźwiękową całkiem nieznanego u nas filmu „The Dybbuk of The Holy Apple Field” z 1997 roku. Waters podszedł do tego słynnego songu na spokojnie, bez swojej histerycznej maniery wokalnej, dzięki czemu jawi się, jako wierny uczeń Leonarda Cohena. Jakże to inne wykonanie, niż oryginał Boba Dylana, czy szalona wersja Guns N’Roses, ale przez to bardzo interesująca. Szkoda, że pozostałe rarytasy nie są równie atrakcyjne. Nowość w postaci utworu „Flickering Flame”, nie wiedzieć czemu, została zaprezentowana w formie demo. Choć posiada wpadającą w ucho melodię, to sprawia wrażenie przegadanego (swoją drogą, na Torwarze to on zabrzmiał w miejsce „Each Small Candle”, który był grany na trasie po USA). Otrzymujemy również drugie demo, tym razem piosenki „Lost Boys Calling”, którą oryginalnie można znaleźć na ścieżce dźwiękowej do pięknego filmu „ 1900: Człowiek legenda” (kompozytorem muzyki jest Ennio Morricone). Posiada nieco inną melodię wokalu, ale niestety śpiew jest na granicy fałszu, co ma się nijak do elegancko przygotowanej wersji ostatecznej. A co poza tym? Po trochu z każdego albumu solowego. Z „The Pros and Cons of Hitch Hiking”, całkiem słusznie otrzymujemy „5:06 AM (Every Stranger’s Eyes)”, bo to zdecydowanie najbardziej nośny i najpiękniejszy utwór w zestawie. Naznaczony wyraźnym wpływem brzmienia lat 80. „Radio K.A.O.S.” reprezentują trzy kawałki. Można tylko żałować, że „The Tide is Turning (After Live Aid)” nie został zaprezentowany w wersji znanej z koncertówki „The Wall: Live in Berlin” z udziałem wszystkich gwiazd, biorących udział w show. Nie tylko chodzi o urozmaicenie, ale też o fakt, że tamto wykonanie poraża swoją mocą, faktycznie dając nadzieję na pozytywne zmiany. Znalazło się coś z „When the Wind Blows”, czyli „Towers of Faith”, który na albumie jest jednym z najjaśniejszych momentów całości, ale tutaj nie dotrzymuje kroku innym nagraniom. Wreszcie jest także porcja smakowitych kąsków z najlepszego solowego dzieła Watersa, a mianowicie „Amused to Death”. Choć cały album jest genialny i trudno mówić o jego udanych i mniej udanych stronach, to jednak osobiście utwór „Too Much Rope” wymieniłbym na bardziej spektakularny tytułowy, czy „It’s a Miracle”, zwłaszcza, że znalazło się miejsce dla poprzedzającego go na krążku „Three Wishes”. Dziwi też brak singlowego „What God Wants” (którejkolwiek z trzech części). Za to małą, ale przyjemną niespodzianką jest zaprezentowanie „Perfect Sense, Parts I & II” w odsłonie koncertowej, znanej z „In the Flesh – Live”, bo brzmi po prostu potężniej. A skoro przy tym albumie jesteśmy, to na uwagę zasługuje także wykrojona z tego krążka genialna kompozycja „Each Small Candle”, jedna z najlepszych nagranych przez Watersa po odejściu z Pink Floyd. Od strony graficznej zaskoczeń brak. Artysta preferuje ascetyczne rozwiązania i jego autorskie płyty nie posiadają równie efektownych okładek, co Floydzi. Choć pomysł, by plastikowe pudełko zapakować w różową tekturkę wydaje się cokolwiek dziwaczny. Być może chodziło o nawiązanie do świni znanej z frontu albumu „Animals”, ale to tylko moje zgadywanie. Mimo, że pełna nazwa kompilacji brzmi „Flickering Flame: The Solo Years Volume 1”, jak do tej pory nie doczekaliśmy się części drugiej. I wygląda na to, że takowej nie będzie, aczkolwiek w międzyczasie Waters, poza jednym albumem studyjnym, dorobił się także szeregu rozrzuconych singli, które przydałoby się wreszcie zebrać do kupy. Myślę, że byłaby to ciekawsza propozycja, niż zrobiona trochę na siłę omawiana składanka. Dla laików: * * */5 Dla koneserów: * */5
Tytuł: Flickering Flame: The Solo Years Volume 1 Data wydania: 26 kwietnia 2002 Nośnik: CD Czas trwania: 70:23 Gatunek: rock EAN: 5099750790625 Utwory CD1 1) Knockin' on Heaven's Door: 4:06 2) Too Much Rope: 5:12 3) The Tide Is Turning: 5:24 4) Perfect Sense, Parts I & II [Live]: 7:22 5) Three Wishes: 6:49 6) 5:06 AM [Every Stranger's Eyes] (4:47) 7) Who Needs Information: 5:55 8) Each Small Candle [Live]: 8:34 9) Flickering Flame [New Demo]: 6:45 10) Towers of Faith: 6:52 11) Radio Waves: 4:31 12) Lost Boys Calling [Original Demo]: 4:06 |