Kiedy Kochankowie Peggy Brown schodzili ze sceny, Maria Targowska zwana Boską Maryś (konferansjerka) poprosiła wokalistę, żeby jeszcze przez chwilę został, bo „tu jest chyba taka zasada, że na scenie cały czas musi być osoba w kapeluszu”. W związku z czym do kolejnej zapowiedzi ktoś pożyczył jej kapelusz.  | ‹Strojne w biel, czyli Zima z Bazuną›
|
Dodatkowa, grudniowa (oprócz tradycyjnej lutowej) edycja festiwalu Strojne w Biel trwała wprawdzie tylko jeden wieczór, ale obfitowała w występy i inne przeżycia artystyczne. Zaczęło się moim wernisażem wystawy „Świątynie wschodu”, na który zjawiła się jedna osoba, plus konferansjerka Marysia, która miała mnie zapowiadać, więc wyszło nad wyraz kameralnie. Tym niemniej opowiedziałam im o tym, czemu do namalowania wybrałam te konkretne cerkwie (chodziło o różnice w architekturze, bardzo wyraziste pomiędzy – na przykład – Podkarpaciem i Podlasiem) i jak starałam się różnicować styl. Dzięki reklamom Marysi, w przerwach zjawiało się nieco więcej osób. Otwarcie festiwalu było zwięzłe, ponieważ miłośnicy turystyki bieszczadzkiej i piosenki poetyckiej to nie jest towarzystwo lubujące się w ceremoniach. Jako pierwszy wystąpił Maciej Jóźwik z gitarą.  | Marek Jóźwik i konferansjerka Marysia fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
|
„A Bieszczady śpiewają szczytami, A Caryńska cycami się pnie. Złapię orła za skrzydła Między inne straszydła Wejdę w słońce i tak będę trwać.” (Ryszard Szociński) „Ja rzekłem, że szukam drogi, Zwyczajnie znów zabłądziłem. Starałem się sens w życiu znaleźć, A chyba go właśnie zgubiłem.” (Justyna Sieradzka „Bieszczadzki anioł”) „Pójdziemy przed siebie Ścieżką pośród lasu Nie licząc na nikogo I nie licząc czasu. Ref: Porwij mnie na spacer Niech sam las zazdrości Zgubionej na ścieżce Niełatwej miłości. (Justyna Sieradzka)  | Eksplozja fot. Achika - drugie miejsce ex aequo w konkursie fotograficznym
|
„Być tu raz jeszcze Poczuć ten klimat Bieszczadu oddech na sobie. Być jak najdłużej Czasu nie liczyć Minuty podkradać dobie.” (Justyna Sieradzka) „Poeci nad Silnicą Wierszami się sycą Za pazuchą słowa Fortepian przemycą.” (Agnieszka Czarnecka) „List ten piszę tu w baraku W gumofilcach i waciaku Głodno, chłodno, zimno, deszcz, Więc mi w sądzie już nie wrzeszcz.” (Ryszard Szociński „List do żony”) Po rozdaniu nagród za Turniej Jednego Wiersza oraz Turniej Jednej Fotografii „Strojne w biel” (kreatywne spojrzenie na biały kolor) zagrał zespół „Kochankowie Peggy Brown”, inspirujący się w dużej mierze muzyką irlandzką. Trzeba powiedzieć, że dali czadu, grali z iskrą, z życiem, zachęcając publiczność do klaskania w rytm. Pierwszy utwór był instrumentalny i tak energiczny, że aż chciało się podrygiwać. Drugi, „Taniec w deszczu” – folkowo-bluesowy, ale o ile blues w ogóle może być taneczny, to ten właśnie był.  | Kochankowie Peggy Brown fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
|
„Pada deszcz, a ja stoję w deszczu sam, Szukam ciebie i nadzieję ciągle mam. I tylko taniec w deszczu, A ja stoję tutaj sam.” „Jestem aniołem” miało ostrzejszy beat, słowa też dość ostre, bo o przestępcy. „Anielski” był jedynie refren: „Jestem aniołem, aniołem, Sam nie wiem, skąd wziąłem się tu. Jestem aniołem, aniołem, Dla ciebie biegnę bez tchu.” Trzy ostatnie utwory były tłumaczeniami: irlandzka piosenka „Dziewczyna z Galway”, Johnny Cash „Folsom Prison Blues”, „Róże na łańcuchu”.  | Verba Orientis fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
|
Po przerwie nastąpiła prezentacja wierszy stowarzyszenia Verba Orientis – odczytano szesnaście wierszy, a żeby nie było zbyt monotonnie, co jakiś czas na scenę wchodził duet „Kasia i Tomek”, na przykład z piosenką „Mój gniew” napisaną na podstawie wiersza Kasi z liceum: Refren: „A ptaki i tak nad moją głową A kwiaty i tak niewzruszone rozkwitają A drzewa niezmiennie zajmują się sobą A chmury tylko bezgłośnie wzdychają.” „Choć naszym aniołom plączą się nogi, Choć byle jak machają skrzydłami, Choć potykają się o nasze słowa, Wiem – one są, one są, one są ciągle z nami.” (Bylejaki anioł)  | Selim i Sip, jak byli nazwani w programie fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
|
Po zakończeniu czytania i śpiewania nastąpiło… dalsze śpiewanie, czyli występ Justyny Dudziak. Z coverów zaprezentowała między innymi „Pieśń gruzińską” Okudżawy i „Balladę o Świętym Mikołaju”, spontanicznie utwory własne: „Witaj, ziemio o poranku” oraz „Codzienność”. Jako gwiazdy wieczoru wystąpili Jolanta Sip i Piotr Selim, z tekstami m.in. Hanny Lewandowskiej i Jana Kondraka. „My w najgorsze dni Nie zostajemy sami, Bo czułość rozkwita w szarości pytań, Otula nas jej aksamit.” Po koncercie przewidziany był afterek w zaprzyjaźnionym lokalu, jednak to już do oficjalnej relacji nie należy… Z kapowniczka Maciej: Zawsze noszę przy sobie symbol Gór Świętokrzyskich, a mianowicie Łysą Górę. [zdejmuje kapelusz] Józek o Rzeszowie: Położyli to na mapie po drodze w Bieszczady i trzeba przez to jeździć. Ja: Mam sugestię, żeby patronat nad Strojnym w Biel objął jakiś salon mody ślubnej. Józek: Kasia i Tomek ciągle się ze mną kłócą, bo na plakatach piszę „Kasia & Tomek”, żeby się nie kojarzyło z serialem. Może ktoś wymyśli jakąś nazwę. Ja: Ziomki Kasiotomki! Konferansjerka do organizatora: Józefie, Maria cię woła!
Miejsce: Lublin Od: 4 grudnia 2021 Do: 4 grudnia 2021 |