powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXIII)
styczeń-luty 2022

Kadr, który…: Ho, ho… kurde bele… ho!
W popkulturze wizerunek Świętego Mikołaja utrwalił się, jako rozkosznego grubaska z brodą, ubranego na czerwono. W komiksie „Lobo: Paramilitarne święta specjalne” niby wszystko się zgadza. Poza tym, że ten Mikuś wcale rozkoszny nie jest.
Lobo swego czasu był częstym gościem na łamach komiksów wydawanych przez legendarne TM-Semic. Najpierw na łamach „Wydań Specjalnych”, dzięki którym poznaliśmy m.in. genialne pozycje „Lobo: Ostatni Czarnian” i „Lobo powraca”. Oba były dziełami dwóch niepokornych scenarzystów – Keitha Giffena i Alana Granta, oraz jeszcze bardziej niepokornego rysownika Simona Bisleya. Pierwotnie stworzone przez nich miniserie ukazywały się na przełomie 1990 i 1991 roku, oraz w roku 1992. W międzyczasie popełnili okazjonalną, pojedynczą historię, znaną u nas pod tytułem „Lobo: Paramilitarne święta specjalne”.
TM-Semic zaproponował tę pozycję w 1998 roku, jako drugi tom nowej nowej serii wydawniczej „Top komiks” i po raz kolejny okazało się, że panowie Giffen, Grant i Bisley nie mają sobie równych w tworzeniu opowieści, które stanowią mieszankę makabry i abstrakcyjnego humoru. Oto bowiem jesteśmy świadkami, jak Lobo zostaje wynajęty przez Króliczka Wielkanocnego by zabić Świętego Mikołaja. Ostatni Czarnian podejmuje wyzwanie i udaje się do siedziby brodacza, przebijając się przez zmasowany opór stawiany przez hordy uzbrojonych elfów. Wreszcie dociera do swojego celu i… oto kadr, który nas interesuje.
Stanowi on całostronicową ilustrację, prezentującą Świętego Mikołaja, zasiadającego w swoim fotelu. Jednak zamiast wspomnianego pociesznego grubaska, mamy wkurzonego dziadygę z ogromnym cygarem w dłoni. Wygląda niczym skrzyżowanie Ojca Chrzestnego z zawodnikiem MMA. Simon Bisley stworzył tak bezczelną karykaturę, dodając Mikołajowi spojrzenie mordercy i wielkie, owłosione ramiona, oraz pozę dorobkiewicza-biznesmena, że kiedy w dymku czytamy „…możesz mi mówić Kris. Lub Panie Kris” niemal instynktownie słyszymy jego zachrypnięty, niski głos.
Całość uzupełnia typowe dla Bisleya abstrakcyjne tło. Tu przybiera ono formę wielkiego goryla, pracującego dla Krisa. W późniejszych przygodach Loba stanie się jego wiernym towarzyszem, wraz z morderczymi pingwinami i inteligentnymi delfinami.
A teraz, drogie dzieci, przypatrzcie się dobrze panu Mikoł… to znaczy… Krisowi i odpowiedzcie sobie na pytanie, czy byłyście w tym roku grzeczne. Bo może się okazać, że zamiast prezentu, znajdziecie pod choinką granat z napisem „FRAG”.1)
1) „Frag” to wyraz dźwiękonaśladowczy w komiksach o Lobo, towarzyszący wybuchom.
powrót; do indeksunastwpna strona

179
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.