Rola, jaką odgrywa tytułowa dwójka magów w drugim tomie „Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu”, jest o wiele mniejsza niż w części poprzedniej. Co nie znaczy, że zawarte tu opowiadania są gorsze.  |  | ‹Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu. Tom 2›
|
Chaos i zniszczenie, jakie zostawiają za sobą, zmusza Bauchelaina i Korbala Broacha, wraz z ich nieodłącznym lokajem, do bezustanych podróży. Odwiedzając nowe miejsca, zawsze wplątują się w nowe kłopoty – ale nie są to przygody tego rodzaju, do których przyzwyczaiła nas literatura fantasy. W „Żmijcach nad Plamoujściem” biorą aktywny udział w efektownym (jak również efektywnym) obaleniu miejscowego tyrana, a w „Biesach z Koszmarii” zajmują się sprawowaniem rządów w Farrogu. Osobne miejsce należy zarezerwować dla „Szlaku Potłuczonych Dzbanów”, otwierającej zbiór historii, co do której dość długo nie możemy mieć pewności, jaką rolę odgrywają tam nasi „bohaterowie” (głównie przez wzgląd na to, że ich tam nie ma – z wyjątkiem przypuszczeń, jakie możemy snuć i pogłosek wygłaszanych przez resztę postaci, których duża część jest zdeterminowana ich dopaść i zabić). Te trzy opowiadania nie odbiegają znacząco od tego, z czym mieliśmy do czynienia dotychczas: jest obrzydliwie, miejscami zabawnie, zupełnie nieprzewidywalnie i ze sporą dozą życiowych mądrości na temat ludzi, sprawowania władzy i… samej twórczości. Otwierający ten zbiór „Szlak Potłuczonych Dzbanów” to zabawa literacka na miarę „Zdrowych zwłok”, ale tym razem bawiąca się nie tyle tematem, co raczej formą. Opowiedziana z punktu widzenia poety Avasa Didiona Migota, stanowi niezwykle intrygującą opowieść szkatułkową, w której narrator, jak również część pozostałych bohaterów-poetów, zabawia siebie i swoich towarzyszy różnymi historiami. Choć może „zabawia” nie jest tu najlepszym słowem: w drodze na konkurs na najlepszego poetę odbywający się w odległym mieście muszą przemierzyć szlak, który nie oferuje zbyt wielu dogodności. Jak prędko się dowiadujemy, grupa głoduje i cierpi z braku wody, dlatego, decyzją największego zabijaki, Mikrusa Pieśniarza, artyści będą musieli ze sobą konkurować już w trakcie wędrówki. Ci, którzy zostaną uznani za przegranych, zostaną zabici i zjedzeni. Brzmi niewiarygodnie i obrzydliwie? Tak właśnie jest, ale jednocześnie opowiadanie zwraca uwagę na to, jak łatwo przyzwyczaić się do nowych, nawet tak nieludzkich, warunków. A co z Bauchelainem i jego towarzyszem? Cóż, by odpowiedzieć na to pytanie musiałbym zaspojlerować cały, skrupulatnie budowany przez ponad sto stron tej historii, główny pomysł Eriksona. „Żmijce nad Plamoujściem” opowiada o miejscowości Spendrugle rządzonej twardą ręką przez Lorda Zębokła Pazur Rozdziercę (imię równie absurdalne co jego właściciel), do której zupełnym przypadkiem przybywają Bauchelain i spółka. Ich historia jest jednak zupełnie drugorzędna w porównaniu z losami zamieszkujących to miejsce ludzi (i nie tylko ludzi). Każdy każdego zna i każdemu wydaje się, że wie, czego można się po reszcie spodziewać. Jak się okazuje, wystarczy przybycie dwójki magów, by cała ta delikatna równowaga się posypała i instynkty wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem. Sprawy zupełnie nie ułatwiają przebudzenia dawnych mocy, które niegdyś rządziły tym miejscem, ani wizyta podążającej za nekromantami grupy Pieśniarzy (tych samych, których mogliśmy poznać w „Szlaku Potłuczonych Dzbanów”, choć chronologicznie „Żmijce…” są pierwsze ze wszystkich trzech opowiadań). Zbiór zamykają „Biesy z Koszmarii”, chronologicznie luźna kontynuacja „Szlaku…”. Spełniwszy swoje plany, Bauchelain i Korbal Broach objęli władzę w Farrogu, co z kolei pozwoliło im wcielić w życie wszystkie swoje teoretyczne pomysły związane ze sprawowaniem rządów. Do jednego z nich należało uwięzienie wszystkich artystów i poetów (w tym także tych, którym mogliśmy towarzyszyć w pierwszej historii). Inną decyzją, mającą przynieść nieuchronny sukces, było wypowiedzenie wojny pobliskiemu państwu o urokliwej nazwie Koszmaria. Nic jednak nie kończy się tak dobrze, jak można by oczekiwać. Ale, podobnie jak w „Żmijcach…”, więcej miejsca Erikson poświęca uciekającym z niewoli artystom (którym nieodłącznie towarzyszą Pieśniarze) oraz wkradającej się do zamku grupie nieudolnych łotrzyków niż głównym bohaterom. Niestety, slapstickowy humor, którego tutaj pełno, plasuje tę historię mocno poniżej przeciętnej, nawet w porównaniu z pozostałymi. Podobnie zresztą było w ostatnim opowiadaniu poprzedniej części – może więc w tym szaleństwie jest jakaś metoda…? „Opowieści…” pozostają lekturą, po którą sięgnąć powinni wyłącznie oddani fani Malazańskiej Księgi Poległych, natomiast ich drugą część polecam wyłącznie tym, do których trafił tom poprzedni.
Tytuł: Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu. Tom 2 Tytuł oryginalny: The Second Collected Tales of Bauchelain & Korbal Broach Data wydania: 29 września 2021 ISBN: 978-83-66712-51-5 Format: 352s. oprawa twarda Cena: 35,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 70% |