Jeśli szukacie klasycznego retro komiksu, który po latach świetnie się broni, niestroniącego od przemocy, ale też nieepatującego brutalnością, ze sprawnie napisanymi historiami, wyrazistym głównym bohaterem – to „Poranek ściętych głów” powinien być na szczycie waszej listy zakupowej.  |  | ‹Poranek ściętych głów #1›
|
Nie bez powodu Hanami wywołało zapowiedzią tej pracy Kazuo Koikego i Gōsekiego Kojimy poruszenie w polskim światku komiksowym. Mamy do czynienia z dość popularną w niektórych kręgach mangą, szerzej znaną jako – z angielskiego – Samurai Executioner, której autorami są artyści odpowiedzialni za kultową, ukazującą się niegdyś w Polsce serię „Samotny wilk i szczenię”. „Poranek…” jest dziełem późniejszym, ale utrzymanym w podobnym klimacie, akcja dzieje się w praktycznie tych samych realiach, a bohaterami w obu są tak naprawdę kaci – jakkolwiek ładnie byśmy ich nie nazywali. W omawianym tomie możemy zobaczyć sam początek kariery Yamady Asaemona Trzeciego – rōnina, który służy na stanowisku państwowym jako „tester mieczy”. Pod tym hasłem kryje się dość ponure z naszego punktu widzenia zadanie. Asaemon wypróbowuje miecze (które w podarku otrzymali panowie feudalni) na zwłokach straconych więźniów lub, na polecenie przełożonych, samemu dokonując egzekucji. Nasz bohater czerpie jednak ogromną dumę z perfekcyjnego wykonywania zadania, a ponad wszystko stawia honor swojego rodu, bardzo zresztą szanowanego w wyższych kręgach społecznych – co dla nas, czytelników, stanowi ciekawy kontrast z mającą na Zachodzie nieco inne postrzeganie profesją kata. Zresztą manga składa się z wielu samodzielnych historii, połączonych postacią Yamady, w których ciężar narracji dość szybko zostaje przeniesiony z aktu cięcia na przestępstwa: poznajemy podpalaczy, morderców i gwałcicieli, których ma spotkać kara, ale najpierw muszą zostać schwytani. Dzięki temu dostajemy też pigułkę wiedzy o dawnej Japonii – głównie o jej systemie sprawiedliwości. Kazuo Koike, scenarzysta, to legenda japońskiego komiksu – i w „Poranku ściętych głów” widać jego kunszt. Seria powstawała niemal pół wieku temu, w latach 1972–1975, a mimo to doskonale broni się przed upływem czasu; możliwe, że częściowo dzięki zanurzeniu w historii Japonii. Sporo wnoszą w tej kwestii także rysunki Kojimy Gōsekiego: realistyczne, oszczędne jeśli chodzi o rastry, nieuciekające przed dosłownością przemocy, ale też jej niepodkreślające bez powodu. Doskonale wychodzi mu też operowanie kadrami podkreślającymi istotność przedstawianych wydarzeń lub konkretnych detali (jak na przykład w historii Tōshō Daigongen, w której istotna jest parasolka Asaemona). Ogółem czyta i ogląda się to wyśmienicie, bez konieczności przedzierania przez warstwy patyny jak w niektórych innych klasykach. Hanami po raz kolejny zaserwowało naprawdę doskonałą mangę. W swoim osobistym rankingu stawiam ją na trzecim miejscu tytułów tego wydawnictwa – po „Sadze winlandzkiej” i „Chłopakach z dwudziestego wieku”. Dlaczego dopiero na trzecim? Głównie z powodu tematyki, która nie należy do moich ulubionych. Narracja poprowadzona została naprawdę bezbłędnie, rysunki cieszą oko, a brak metaplotu nie boli w żaden sposób – każda z opowiedzianych historii to doskonała, komiksowa nowelka z wyraźnym punktem kulminacyjnym. Zdecydowanie warto przeczytać. Plusy: - sprawnie prowadzona akcja
- ciekawe przypadki przestępstw (prawie jak CSI Edo)
- interesujący główny bohater
Minusy: - drobne usterki w korekcie
Tytuł: Poranek ściętych głów #1 Data wydania: kwiecień 2020 ISBN: 9788365520401 Format: 150x210 mm Gatunek: historyczny, manga Ekstrakt: 80% |