powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXIII)
styczeń-luty 2022

Z filmu wyjęte: Fampirem jeftem
Nie zawsze kinematograficzne wampiry miały dystyngowane kły. Bywały i takie z kłami à la mors.
Dzisiejszy kadr przedstawia eleganta, któremu reżyser kazał wziąć w usta duży, wygięty w odwrócone U patyk i udawać, że są to wampirze kły. Trudno stwierdzić, skąd wziął się pomysł na tak wielgachne zębiska, bo jedynym wytłumaczeniem wydaje mi się niedowidząca publiczność, która drobniejsze kły mogłaby po prostu przeoczyć. Jednak nawet jeśli zostawimy na boku kwestię estetyczną, to pojawiają się dwa odrębne pytania – jak wampir może wgryzać się w cudze szyje takimi tępymi kołkami, i gdzie – oczywiście przy założeniu, że to jego własne zęby, a nie doraźnie wkładane drewniane protezy – kły takie się chowają, bo przecież nasz bohater od czasu do czasu pojawia się jako zwyczajny dżentelmen, a konkretnie rewolwerowiec, bynajmniej nie mający problemów z wymawianiem niektórych spółgłosek.
Owego pociesznego wampira można zobaczyć w meksykańskim filmie „El pueblo fantasma”, czyli „Miasto widmo”. Wyszedł w 1965 roku spod ręki Alfredo B. Crevenny, chałturnika tłukącego tuzinami mierne westerny, przygodówki i fantastykę, w tym m.in. „Inwazję krwiożerczych kosmitek” czy szereg tytułów o luchadores. Co ciekawe, „El pueblo fantasma” wyszedł Crevennie nawet przyzwoicie, choć oczywiście również był tani, statyczny, z akcją opartą głównie na dialogach. Do niemal wyludnionego miasteczka na Dzikim Zachodzie przyjeżdża facet nie mogący się pozbyć ciągnącej się za nim łatki syna mordercy, tym trudniejszej do zerwania, że ojciec nazywał się dokładnie tak samo, jak on. Jego celem jest rozmowa z pewnym rewolwerowcem, który znał ojca i który od wielu lat – wciąż młody – pokonuje kolejnych rewolwerowców. W miasteczku zjawiają się skazaniec po odsiedzeniu 10-letniego wyroku za występek poszukiwanego przez bohatera rewolwerowca, niewidomy grajek z córką oraz dwóch rewolwerowców chcących zmierzyć się z człowiekiem-legendą. Podczas gdy rewolwerowcy zaczynają się dostawiać do córki grajka, główny bohater prowadzi prywatne śledztwo, zgodnie z którym niemal do szczętu wyludnione miasteczko cierpi z powodu… wampira. Czyli poszukiwanego rewolwerowca, który po każdym wyssaniu innego rewolwerowca ulepsza swoje zawodowe zdolności.
Żeby nie było nudno, do kompletu dochodzi romans wampira, samoponiżenie bohatera i kłopoty wynikające z braku stałego dopływu krwi rewolwerowców. Film jest więc może dość śnięty, ale ma w ofercie kilka nietuzinkowych pomysłów i sensownie rozpisane role (poza 30-letnimi „dziewczętami”), a do tego nie aż tak mocno się zestarzał. Owszem, dzisiaj nie jest to już emocjonujący horror, a co najwyżej sędziwy, urokliwy kiczyk, ale nadal ogląda się go przyjemnie.
powrót; do indeksunastwpna strona

114
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.