powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXIII)
styczeń-luty 2022

Przed Frankiem Herbertem
Kevin J. Anderson, Brian Herbert, Devmalya Pramanik ‹Diuna #1: Ród Atrydów›
„Diuna” Franka Herberta, dzięki niedawnej ekranizacji przeżywa prawdziwy renesans. Dowodem na to jest pierwszy tom komiksowej miniserii „Diuna: Ród Atrydów”, który ukazał się za pośrednictwem Non Stop Comics.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Diuna #1: Ród Atrydów›
‹Diuna #1: Ród Atrydów›
Spokojnie, by sięgnąć po tę pozycję, nie trzeba znać ani filmu, ani książki. Mamy bowiem do czynienia z prequelem przedstawionych tam wydarzeń. Niemniej spotykamy znane postacie. Zgodnie z tytułem najwięcej miejsca poświęcono rodowi Atrydów, czyli młodemu księciu Leto (przyszłemu ojcu Paula), który zostaje wysłany na szkolenie na planetę Ix. Jego perypetie przeplatane są z innymi brzemiennymi w skutkach wydarzeniami.
Jesteśmy świadkami polowania urządzonego przez bratanka barona Vladimira Harkonnena, Bestię Rabbana. Zwierzyną w tym wypadku jest ośmioletni niewolnik Duncan Idaho, późniejszy mistrz miecza na usługach Atrydów. Jednocześnie na pustynnej planecie Arrakis planetolog Pardot Kynes rozpoczyna jej badania i powoli zaskarbia sobie sympatię rdzennych mieszkańców Fremenów. W tle rozgrywają się zdarzenia o bardziej globalnym rozmiarze: syn Imperatora planuje wielki przewrót, a członkinie zakonu Bene Gesserit przygotowują się do nadejścia zapowiedzianego Kwisatz Haderach.
Dla niewtajemniczonych wszystko to może brzmieć skomplikowanie, niemniej czytając komiks, nie ma się poczucia przytłoczenia informacjami. Natłok szczegółów ma raczej znaczenie dla chcących wyłapywać powiązania z dziełem Herberta. A tych jest sporo, ponieważ scenariusz komiksu oparto o książkę napisaną w 1999 roku przez Kevina J. Andersona i Briana Herberta pod tym samym tytułem.
Dlatego też samej planety Arrakis (zwanej przez miejscowych Diuną) nie ma za wiele. Gdyby nie misja Kynesa, prawdopodobnie wcale by się nie pojawiła. A tak, jesteśmy nawet świadkami monumentalnego ataku czerwia pustyni.
Trzeba bowiem zaznaczyć, że jeśli chodzi o stronę graficzną, za którą odpowiada Dev Pramianik, mamy do czynienia z pozycją bardzo udaną. Może jeśli chodzi o twarze postaci, mogłoby być lepiej, ale pod względem tła nie ma się do czego przyczepić. I nie chodzi tylko o wygląd pustyni, ale także statków kosmicznych i futurystycznych planet. Niemniej i tak najlepsze wrażenie robi wspomniany czerw.
„Ród Atrydów”, tak jak i oryginalna powieść utrzymany jest w stonowanym tempie. Akcja rozgrywa się więc powoli, wydarzenia przeplatane są ze sobą, co może chwilami nieco dezorientować, lektura wymaga więc skupienia. To ten przykład space opery, która intryguje spokojem i epickim klimatem, a nie szybką, kolorową rozwałką. Czyli tak, jak być powinno.
Nie jest niespodzianką, że największą frajdę z lektury będą mieli fani serii, albo chociaż ci, którzy załapali się na wizytę w kinie (choć znający tylko adaptację Davida Lyncha też mogą się poczuć jak nowicjusze). Na szczęście twórcy postarali się, by nieznający tematu potrafili się odnaleźć w meandrach fabuły. Przynajmniej jeśli chodzi o główne wątki, bo mimo wszystko przydałoby się więcej objaśnień, zwłaszcza jeśli chodzi o abstrakcyjne nazwy. Niemniej to dobry materiał, mogący zachęcić do zapoznania się z dziełem Herberta.



Tytuł: Diuna #1: Ród Atrydów
Data wydania: 20 września 2021
Cykl: Diuna
ISBN: 9788382301458
Format: 176s. 170x260 mm
Cena: 59,90
Gatunek: SF
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

127
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.