Wśród popularnych fabuł są dwie niemal nieśmiertelne, powracające raz po raz w kolejnych retellingach: klasyczne baśnie i… „Jądro ciemności”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Robert Silverberg, oby żył jak najdłużej, czerpał garściami z dzieła Josepha Conrada, gdy pisał swoją wydaną w 1970 roku powieść „W dół, do ziemi”. Na szczęście nie przepisał go jeden do jednego – dodał sporo od siebie, zwłaszcza w kontekście przemijającego wówczas kolonializmu, zimnej wojny i kosmicznego wyścigu zbrojeń. Niemal pół wieku później dwójka europejskich twórców, scenarzysta Philippe Thirault i rysowniczka Laura Zuccheri, postanowili przenieść tę klasyczną już powieść na kadry komiksu, dorzucając swoje trzy grosze. Wyszło im to naprawdę zgrabnie. Jeśli zastanawiacie się, o czym ten album jest – okaże się, najkrócej mówiąc, że o podróży w głąb własnego, prywatnego jądra ciemności. Główny bohater, porucznik Gundersen, po latach wraca na niegdyś skolonizowaną przez ludzi, a teraz zwróconą tubylcom planetę Belzagor, na której przeżył parę koszmarów – często z własnej winy. Wraz z parą naukowców wyrusza w podróż, by odnaleźć w dziczy swojego byłego przełożonego, Kurtza, obserwować rytuały obcych, zmierzyć się z poczuciem winy, przeżyć katharsis… oraz zdobyć dziewczynę, co jest już licentia poetica adaptatorów. Nie jest to radosna historia – już sam tytuł, zaczerpnięty ze Starego Testamentu (dokładnie z wersetu „Któż pozna, czy siła życiowa synów ludzkich idzie w górę, a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi?”, Koh 3,21), nie napawa optymizmem. Mimo że w tej wersji „W dół, do ziemi” wymowa wydarzeń z oryginału została załagodzona, podobnie jak brak jest części scen żywcem wziętych z horroru, a kontekst i dyskusja filozoficzna niemal wycięte na rzecz akcji (komiks ma w końcu jedynie 108 stron), to nadal zakończenie budzi niepokój i zamkniemy album, czując się nieswojo – o to właśnie autorom chodziło. Zuccheri stanęła na wysokości zadania, jeśli chodzi o grafikę. To jedna z najładniejszych lektur, które dane mi było trzymać w rękach w 2020 roku. Rysowniczka ma niesamowitą rękę do tworzenia – czy odtwarzania – obcych, nietypowych istot różnego typu, włącznie z dbaniem o to, by czytelnik nigdy nie zapomniał, że ma do czynienia z gatunkami inteligentnymi, ale totalnie od nas odmiennymi. Jest cudnie. „W dół, do ziemi” to doskonały komiks – nawet jeśli nie pozbawiony wad. Uproszczony w stosunku do oryginału, z kilkoma narracyjnymi potknięciami i dodanymi z jakiegoś powodu wątkami damsko-męskimi, nie razi jednak (zwłaszcza jeśli nie znamy powieści). Jest pięknie narysowany, sprawnie napisany, pełen tajemnic, ukrytych horrorów i zdumiewających pomysłów. Zdecydowanie wart lektury. Plusy: - rysunek
- zgrabna adaptacja świetnej powieści
- wydźwięk filozoficzny
- pozostawia jaskółczy niepokój w sercu
Minusy: - spłycenie wątków etycznych i filozoficznych
- parę fabularnych udziwnień
Tytuł: Robert Silverberg. W dół, do Ziemi Data wydania: 1 lipca 2020 ISBN: 9788328197350 Format: 108s. 216x285mm Cena: 69,99 Gatunek: SF Ekstrakt: 90% |