powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXIII)
styczeń-luty 2022

Gdzie jest Nemo?
Denis Béchu, Guénaël Grabowski, Mathieu Mariolle ‹Nautilus #1: Teatr cieni›
Jak na pierwszy tom serii szumnie nazywającej się „Nautilus”, samego Nautilusa nie ma w niej za wiele. Przynajmniej w pierwszym tomie „Teatr cieni”. Ale to nie powód, by ją skreślać.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ponad dwie dekady temu Alan Moore i Kevin O’Neill zaprezentowali światu „Ligę Niezwykłych Dżentelmenów”, komiks, który spopularyzował mieszanie ze sobą bohaterów z różnych powieści (w tym wypadku z przełomu XIX i XX wieku), dając początek całemu nurtowi. Jego odpryskiem jest francuski „Nautilus” ze scenariuszem Mathieu Mariolle i rysunkami Guenaela Grabowskiego. Tyle tylko, że bardziej stonowanym w zakresie nawiązań i cytatów.
Jest rok 1899, sam środek tak zwanej Wielkiej Gry, czyli starcia agentów Wielkiej Brytanii i carskiej Rosji, które ma doprowadzić do przejęcia kontroli nad Indiami. Głównym bohaterem komiksu jest Kimball O′Hara, Irlandczyk, który jako chłopiec wychował się w Indiach, obecnie pracujący dla angielskiego rządu. Wpada na trop spisku, który ma doprowadzić do eskalacji zbrojnego konfliktu dwóch imperiów. Punktem zapalnym ma być zamach na stojący w porcie w Bombaju statek HMS Northampton. Kimowi nie tylko nie udaje się go udaremnić, ale wręcz zostaje podejrzany o jego zorganizowanie. Oczyścić mogą go tylko dokumenty z sejfu, który poszedł na dno, wraz ze statkiem. Zdesperowany O′Hara zmuszony jest zaryzykować i odszukać jedynego człowieka, który może mu pomóc zejść na samo dno, a mianowicie kapitana Nemo i jego Nautilusa. Problem polega jednak na tym, że jeśli ten faktycznie żyje i nie zginął na Tajemniczej Wyspie, to trafił do carskiej niewoli i jest więziony w tajnej fortecy nad jeziorem Bałchasz.
Fani literatury przygodowej sprzed ponad wieku wychwycą na pewno w powyższym opisie miks co najmniej dwóch popularnych powieści. Twórczości Juliusza Verne′a nie trzeba nikomu przedstawiać, ale już proza laureata nagrody Nobla Rudyarda Kiplinga, poza „Księgą dżungli”, nie jest u nas aż tak popularna. Tymczasem Kimball O′Hara to ni mniej, ni więcej, tylko dorosły bohater książki „Kim”. Przez fakt, że jest on głównym bohaterem komiksu, zdecydowanie więcej tu z klimatu dzieła Kiplinga, niż jego francuskiego kolegi po fachu.
„Nautilusa” czyta się bowiem, jak dobrą, choć nieco pulpową, opowieść przygodową. Mamy dzielnego bohatera, który ucieka ścigającym go żołnierzom, by dowieźć swoich racji. Wciąż zmieniające się lokalizacje i momenty, kiedy Kim, niczym James Bond, zmuszony jest do najwyższego ryzyka, by wydostać się z pułapek, wydawałoby się, bez wyjścia. Postać brytyjskiego agenta przywołuję nie przypadkowo, ponieważ O’Hara musi też wykorzystać cały arsenał sztuczek, jakie powinien posiadać w zapasie każdy szpieg: przebiera się, negocjuje, szantażuje, a nawet podszywa się pod agenta obcego wywiadu.
Czyta się to wszystko bardzo dobrze, aczkolwiek niektóre wyjścia z sytuacji są zbyt nieprawdopodobne. Wiadomo bowiem, że jak nasz bohater skacze ze skały wysokiej na kilkadziesiąt metrów, to ostatecznie nic mu się nie stanie, choć powinien co najmniej połamać sobie nogi. Czasami mam też wrażenie, że scenarzysta za bardzo się spieszy. Wątek przebywania w carskim więzieniu jest ciekawy, ale rozwiązany w sposób bardzo naiwny. Tak, jakby Mathieu Mariolle więcej serca włożył w zabawę formułą i splatanie ze sobą wątków ze znanych powieści, niż w tworzenie własnej fabuły.
Nie ma za to na co narzekać od strony graficznej. To solidna robota spod znaku frankońskiego komiksu. Rysunki są wręcz wypełnione szczegółami, a przy tym bardzo czytelne. Doskonale też oddają egzotyczny klimat Indii i mroźną surowość carskiego więzienia.
Na uwagę zasługuje także staranna oprawa komiksu, o którą zadbało wydawnictwo Lost In Time. Mamy do czynienia z powiększonym formatem A4, kredowym papierem i twardą oprawą. Wyjdę przy okazji na fetyszystę, ale muszę zaznaczyć, że mój egzemplarz wyjątkowo przyjemnie i intensywnie pachnie farbą drukarską, co pozwala jeszcze jednemu zmysłowi cieszyć się lekturą.
Pierwszy tom „Nautilusa” nie jest może dziełem tak wielkim i oryginalnym, jak wspomniana wyżej „Liga Niezwykłych Dżentelmenów”, niemniej posiada swój klimat, wciąga wartką akcją i przyjemnie się go czyta. Do tego dobrze oddaje ducha XIX-wiecznych powieści przygodowych. A o to w tym wszystkim chodzi.



Tytuł: Nautilus #1: Teatr cieni
Scenariusz: Mathieu Mariolle
Data wydania: 8 listopada 2021
Przekład: Jakub Syty
Wydawca: Lost In Time
Cykl: Nautilus
ISBN: 978-83-961467-8-6
Format: 64s. 240 x 320 mm
Cena: 59,99
Gatunek: steampunk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

131
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.