powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXIV)
marzec 2022

Historia w obrazkach: Pycha kroczy przed upadkiem
Paweł Kołodziejski, Bogusław Michalec ‹Wit Stwosz. Między blaskiem a cieniem. Poemat heroikomiksowy›
W przypadku komiksów biograficznych mamy kilka możliwości: znamy dzieje bohatera ze szczegółami i sprawdzamy, jak je przedstawiono na planszach; znamy ogólnie bohatera, ale bez szczegółów, które poznajemy dzięki pracy scenarzysty i rysownika; wreszcie - nic lub niewiele wiemy o głównej postaci i pozwalamy dać się zaskoczyć. Lub nie pozwalamy, jeśli najpierw przeczytamy - w niniejszym przypadku zamieszczoną pod koniec albumu - skrótową biografię. Ja pozwoliłem się zaskoczyć.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹Wit Stwosz. Między blaskiem a cieniem. Poemat heroikomiksowy›
‹Wit Stwosz. Między blaskiem a cieniem. Poemat heroikomiksowy›
Podejrzewam, że na pytanie o narodowość twórcy między innymi ołtarza w krakowskim kościele mariackim, większość osób odpowiedziałaby (zapewne ze zdziwieniem w głosie) że, oczywiście, był Polakiem. Tymczasem artysta ten urodził się w pobliżu Stuttgartu, a do Polski trafił, będąc wciąż młodym, ale już ukształtowanym rzeźbiarzem. Twórcy komiksu przedstawili jego młodość na kilku pierwszych planszach, zdecydowaną większość objętości poświęcając mniej więcej dwudziestoletniemu pobytowi w Krakowie.
Album podzielony został na rozdziały, a rozpoczyna się intrygującym wstępem. Oto widzimy wchodzącego świtem do kościoła w Norymberdze tajemniczego człowieka z piętnem wypalonym na obu policzkach… Kim jest? Czy to Wit? Naznaczony? W Norymberdze? O co tu chodzi…? Świetny początek, a potem poziom wcale nie schodzi niżej.
Żyjący na przełomie XV i XVI wieku artysta bez wątpienia był geniuszem. Przy tym był jednak człowiekiem ze swymi zaletami i wadami. Przedstawiony został jako pyszałek i chciwiec, pełnymi garściami czerpiący z życia, a jednocześnie pracoholik zaniedbujący rodzinę. Nie badałem dokumentów źródłowych, wierzę na słowo iż faktycznie takim był człowiekiem. Nie wiem też, czy znał inne wielkie postacie, które spotyka na planszach komiksu – świętego Hieronima, Albrechta Dürera czy Mikołaja Kopernika. Biorąc pod uwagę, że działał za czasów Kazimierza Jagiellończyka, zapewne miał do czynienia z wychowawcą jego synów, Janem Długoszem.
Warsztat rysownika, Pawła Kołodziejskiego, mieliśmy przy okazji poznać w jego autorskiej wizji „Apokalipsy świętego Jana”. Tam wyobraźni absolwenta krakowskiej ASP nic nie ograniczało. Tutaj dla odmiany mamy wiernie odwzorowane figury (z detalami!) słynnych dzieł Stwosza. Do tego dochodzi ówczesny ubiór i wygląd miast, ulic, zaułków – oraz architektoniczne ozdoby poszczególnych rozdziałów. Liternictwo początkowo rozczarowuje… aż do momentu, w którym zauważamy jego mocne zróżnicowanie w zależności od tego, KTO (w sensie: w jakim języku) oraz CO mówi.
Z kolei scenarzysta, Bogusław Michalec (poeta, twórca książek dla dzieci oraz przewodników turystycznych, autor piosenek i opowiadań), postarał się o urozmaicenie biografii poprzez umiejętne wplecenie zwrotów w języku niemieckim (podano tłumaczenie), wierszy zarówno ówczesnych, jak i współczesnych – poświęconych Witowi lub zupełnie z nim niezwiązanych – a nawet… fragmenty piosenek: Lecha Janerki i Leonarda Cohena. W usta rzeźbiarza wkłada też słowa Antoniego Gaudiego.
Komiks jest czarno-biały, kadrowanie – choć prostokątne – jest bardzo urozmaicone. Często też mamy do czynienia z kadrami na całą planszę, przedstawiającymi czy to scenę rodzajową, czy obszerne fragmenty danego dzieła, czy wreszcie – rozmyślania, gdzie obok siebie, zawieszone w próżni, znaleźć można elementy materialne lub metafizyczne. Z uwagi na to brak kolorów może czasem dezorientować, bo nie wiemy, czy spoglądamy na twarz żywej osoby, czy na rzeźbę. Ale przy tak genialnym twórcy jedno i drugie łączy się i przeplata – w pewnym momencie Wit mówi o sobie, że jest kolekcjonerem twarzy, czerpiąc pomysły do postaci wprost z własnych obserwacji życia codziennego mieszczan.
Trochę szkoda, że bardzo skrótowo przedstawiono dalsze lata życia Wita po wyjeździe z Polski. A przecież – jak wynika z końcowej krótkiej biografii – żył 85 lat i niemal do końca pozostał aktywny! Zresztą, nawet w naszym kraju tworzył także poza Krakowem – by wspomnieć tylko Wrocław, Jędrzejów, Włocławek i Gniezno. Wtedy jednak album musiałby być co najmniej dwukrotnie grubszy… A przecież, stanowiąc zamkniętą całość, ma około 170 stron!



Tytuł: Wit Stwosz. Między blaskiem a cieniem. Poemat heroikomiksowy
Scenariusz: Bogusław Michalec
Data wydania: 21 sierpnia 2017
Wydawca: Universitas
ISBN: 97883-242-3084-6
Format: 176s. 209x295 mm
Cena: 49,00
Gatunek: biograficzny, historyczny
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

99
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.