powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXIV)
marzec 2022

East Side Story: Wizja feministycznej Rosji
Renata Litwinowa ‹Północny wiatr›
Jak wyglądałby świat, jak wyglądałaby Rosja, gdyby zapanował w niej Wielki Matriarchat? Gdyby mężczyźni musieli usunąć się na drugi bądź trzeci plan, a władza przeszła w ręce ambitnych i silnych kobiet? Na to pytanie stara się odpowiedź w „Północnym wietrze” – swoim najnowszym, urzekającym wizualnie filmie – ceniona reżyserka i aktywistka Renata Litwinowa.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Północny wiatr›
‹Północny wiatr›
Przyznam, że zastanawiałem się, co po ataku wojsk Władimira Putina na niepodległą Ukrainę uczynić z ukazującym się na łamach „Esensji” od 2008 roku cyklem recenzji „East Side Story”, w ramach którego pojawiają się przede wszystkim teksty dotyczące filmów rosyjskich. Zawiesić? Przekonały mnie jednak o sensie jego kontynuacji wystąpienia rosyjskich artystów – reżyserów i aktorów – niejednokrotnie pojawiających się w tej rubryce, którzy odważyli się, co w takim kraju zapewne nie było decyzją łatwą, skrytykować własny rząd i poprzeć dążenia sąsiada do utrzymania pełnej niezależności. Jedni podpisali przeciwną agresji petycję (jak chociażby Oleg Basiłaszwili, Władimir Mirzojew, Czułpan Chamatowa, Andriej Chrżanowski, Paweł Kostomarow czy Julia Aug), inni nagrali i udostępnili w mediach społecznościowych swoje antywojenne przesłanie (tak zrobił na przykład dochodzący do siebie po chorobie Andriej Zwiagincew), ale znaleźli się i tacy – jak absolutnie wspaniała i niepowtarzalna Lija Achedżakowa – którzy zdecydowali się wesprzeć finansowo walczącą z najeźdźcą armię ukraińską. I chociaż zdaję sobie sprawę, że wśród ludzi kultury w Rosji nie brakuje takich, którzy ze strachu bądź hipokryzji milczą (ani nawet takich, którzy po cichu bądź głośno popierają najazd na sąsiada), chcę honorować tych sprawiedliwych.
Artystką, która od lat postępuje na przekór oficjalnej kremlowskiej propagandzie jest aktorka („Okrucieństwo”, „Dziewczyna i śmierć”) i reżyserka („Ostatnia bajka Rity”, „Petersburg. Tylko z miłości”) Renata Muratowna Litwinowa (rocznik 1967). W czasie wyborów prezydenckich, jakie odbyły się w Rosji w marcu 2018 roku, poparła jedyną startującą w nich kobietę – dziennikarkę i prezenterkę telewizyjną Ksenię Sobczak. Rok później stanęła po stronie artystki, a jednocześnie feministki i aktywistki LGBT+, Julii Cwietkowej, którą władze oskarżyły o szerzenie pornografii. Z kolei w sierpniu 2020 roku po sfałszowanych w Białorusi wyborach prezydenckich znalazła w sobie odwagę, aby publicznie stwierdzić, że jest dumna z narodu białoruskiego, który wystąpił przeciwko dyktatorowi. Także jej najnowszy film – fantasmagoryczny dramat feministyczny „Północny wiatr” – jest zaprzeczeniem tego, co chcieliby oglądać na ekranach kin rządzący Kremlem i ich propagandziści.
Film dedykowany zmarłej w 2018 roku wybitnej ukraińskiej reżyserce Kirze Muratowej („Krótkie spotkania”, 1967; „Długie pożegnania”, 1971) to pierwszy od prawie dekady pełnometrażowy obraz kinowy Litwinowej. Jest on ekranizacją sztuki teatralnej, jaką Renata Muratowna wystawiła przed pięcioma laty na deskach Moskiewskiego Teatru Artystycznego (MChT) im. Czechowa, choć – jak sama zaznacza – pracując nad scenariuszem dokonała wielu zmian fabularnych. Było ich tyle, że w pewnym momencie zastanawiała się nawet nad zmianą tytułu dzieła, ostatecznie jednak nie zdecydowała się na to, zwłaszcza że główna oś intrygi pozostała w zasadzie nienaruszona. Premiera filmu miała miejsce w ojczyźnie autorki przed rokiem – w lutym 2021 roku, w naszym kraju można go było oglądnąć w ramach ubiegłorocznego festiwalu „Sputnik nad Polską”. Podobnie jak w przypadku poprzednich jej obrazów, ten również nie zalicza się do lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż od strony wizualnej – zwłaszcza kolorystycznej i scenograficznej – zachwyca. Wymaga też jednak skupienia i otwarcia na awangardowe rozwiązania fabularne oraz wcale nie takie częste w kinematografii stricte teatralne aktorstwo.
Akcja rozgrywa się na północnych krańcach nienazwanego państwa, w którym panuje Wielki Matriarchat; terenami tymi rządzi klan, na czele którego od dawien dawna stoi Wieczna Alisa (w tej roli legendarna, pojawiająca się na wielkim ekranie od 1947 roku, Tatiana Pilecka). Jej córką jest Margarita (tę postać Renata Litwinowa zarezerwowała dla siebie), z ust której poznajemy rozpisaną na lata skomplikowaną historię rodu. Cały klan przy wspólnym stole spotyka się bowiem tylko jednego dnia w ciągu roku – w noc sylwestrową, aby powitać nadchodzący Nowy Rok. Wtedy też ze szczególną siłą dają o sobie znać targające bohaterami emocje, rozgrywają się rodzinne dramaty. Na światło dzienne wychodzą zdrady i nieporozumienia, nierozwiązane od dawna problemy, wzajemne niechęci. Jakby autorka chciała potwierdzić stare porzekadło, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Chociaż w tym przypadku nawet i nad prawdziwością tego powiedzenia należałoby się głęboko zastanowić.
Dzieło Litwinowej nie ma linearnej fabuły. To raczej ciąg scen, które są jak kolorowy patchwork, jak puzzle – dopiero po ułożeniu całości widzimy przesłanie, z jakim wychodzi do widzów reżyserka. Praktycznie każda z postaci, a jest ich mnóstwo, niesie ze sobą jakąś historię, nawiązuje do realistycznych zdarzeń z przeszłości, teraźniejszości, a może także z przyszłości Rosji i świata. Bo choć wykorzystana w „Północnym wietrze” scenografia kojarzyć może się z początkiem XX wieku, a już na pewno z czasami przedrewolucyjnymi, podjęte w obrazie problemy są jak najbardziej współczesne. Co jednak zastanawiające, świat, w którym na szczycie hierarchii społecznej stoją kobiety (vide Wieczna Alisa i Margarita), wcale nie jest – zdaniem Litwinowej – mniej brutalny od tego rządzonego przez mężczyzn. To zadziwiające wizualnie dzieło (scenografia, kostiumy i charakteryzacja są na absolutnie światowym poziomie) staje się więc fantasmagoryczną wizją końca epoki, która na ekranie przypomina świat sprzed ponad stu lat, lecz równie dobrze może odnosić się do tego, co widzimy za oknem – tym prawdziwym i tym symbolicznym, to jest ekranem telewizora, komputera, smartfonu.
W filmie pojawiła się plejada wyśmienitych aktorów rosyjskich. Obok wspomnianych już Pileckiej i Litwinowej, można zobaczyć między innymi Antona Szagina („Dowłatow”, „Związek Ocalenia”) jako Benedykta – syna Margarity, Sofię Ernst („Wiking”) w roli jego żony Fainy, Nikitę Kukuszkina („Klasa specjalna”, „Przyciąganie”) jako doktora Żgutika oraz Michaiła Suchanowa („Rola”, „Hipnoza”), który wcielił się w kuzyna Borisa. Ach! jest jeszcze pojawiająca się w epizodzie piękna, jak zawsze, Swietłana Chodczenkowa („Areszt domowy”, „Powiedz jej”). Szczęścia nie miał natomiast Michaił Jefremow („Francuz”), który wprawdzie zagrał w „Północnym wietrze”, ale którego postać została usunięta po tym, jak spowodował na ulicach Moskwy wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Ważnym elementem filmu jest muzyka i piosenki śpiewane przez cieszącą się – nie tylko w Rosji – wielką popularnością piosenkarkę alternatywną Zemfirę, prywatnie będącą od wielu lat przyjaciółką reżyserki. Nie mniej do sukcesu dzieła wniósł swoimi działaniami operator Oleg Łukiczow („Zdrada”, „Iwan, syn Amira”), który pięknie sfotografował zrodzony w wyobraźni Renaty Litwinowej świat.



Tytuł: Północny wiatr
Tytuł oryginalny: Северный ветер
Reżyseria: Renata Litwinowa
Zdjęcia: Oleg Łukiczow
Scenariusz: Renata Litwinowa
Rok produkcji: 2020
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 123 min
Gatunek: dramat, fantasy
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

58
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.