Czy można wytresować „carównę”? Czy z prostej dziewczyny, marzącej o bajkowym życiu, da się ulepić kogoś lepszego, z wyższych sfer? I przede wszystkim: po co? dla kogo? z jakim skutkiem? Na te pytania stara się odpowiedź Ułdus Bachtiozina w swoim pełnometrażowym debiucie fabularnym „Córka rybaka”, który w naszym kraju prezentowany był w ramach „Sputnika nad Polską”.  |  | ‹Córka rybaka›
|
Zanim rozpoczniecie oglądanie „Córki rybaka” – warto usiąść wygodnie w fotelu i wziąć głęboki oddech, a potem… przez siedemdziesiąt minut nie dziwić się niczemu, co zobaczycie na ekranie. Chociaż zdziwienie co rusz będzie chciało wziąć górę nad zdroworozsądkową oceną filmu. Co bowiem zobaczycie na ekranie? Awangardowo-arthouse’ową i komediodramatyczną opowieść rodem ze świata fantasy, w którym nic nie jest takie, jak w otaczającej nas rzeczywistości. Kim jest autorka tego dzieła? Urodziła się wprawdzie – przed trzydziestu sześciu laty – w Leningradzie (dzisiejszym Petersburgu), ale nie jest rodowitą Rosjanką; Ułdus Bachtiozina ma korzenie tatarsko-ukraińsko-żydowskie. Nie jest też zawodowym reżyserem, choć na pewno od lat przynależy do świata artystycznego, zajmując się fotografią artystyczną. Sztuki tej uczyła się przede wszystkim w Londynie. Bez najmniejszych wątpliwości można określić ją mianem „obywatelki świata”: mieszkała bowiem w Indiach, Nepalu, Indonezji i Hongkongu, a swoje prace prezentowała podczas wystaw praktycznie na całym świecie. Przed pięcioma laty postanowiła spróbować swych sił również jako reżyserka filmowa. Zaczęła od krótkometrażowych impresji – pięciominutowego „Cyrku” (2017) i ośmiominutowego „Jednego dnia lata” (2018) – by następnie zabrać się za realizację obrazu pełnometrażowego. Zdjęcia do „Córki rybaka”, której scenariusz także wyszedł spod ręki Bachtioziny, powstawały w latach 2019-2020. Gotowe już dzieło okazało się na tyle intrygujące, że zakwalifikowano je do projekcji w ramach ubiegłorocznego Berlinale. Poza tym zaprezentowane zostało na montrealskim Festiwalu Nowego Kina (gdzie zdobyło nominację w kategorii „New Alchemist Award”) oraz Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w łotewskiej Rydze (tu uzyskało nominację do miana „najlepszego filmu” imprezy). Nad Wisłę „Córka rybaka” dotarła za sprawą festiwalu „Sputnik nad Polską”. I chociaż serc rodzimych widzów ani jurorów nie podbiła, na pewno pozostała w ich pamięci. Tytułową bohaterką jest Polina Szczukina – młoda kobieta, która prowadzi nadzwyczaj nudne życie: w ciągu dnia sprzedaje świeże ryby ze stojącej w porcie budki; wieczory spędza samotnie przed telewizorem, oglądając ogłupiające programy; nocami natomiast męczy się, cierpiąc na bezsenność. Wybawieniem od tej dolegliwości ma być podarowana jej przez dziwną staruszkę Serafimę niezwykła herbata. Odpłacając się nią za ryby, kobieta obiecuje dziewczynie, że jeśli zaparzy sobie wywar na noc, to jej sen stanie się bajką. I rzeczywiście: po jego wypiciu z Poliną zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Trafia do świata, w którym dziewczyny poddawane są specyficznej „obróbce”, by stać się… „carównami”.  | |
Dla córki rybaka taki awans mógłby być szansą życiową. Z nizin społecznych trafia przecież do „szkoły” dla arystokratek, ma możliwość wyuczenia się manier. Szybko jednak okazuje się, że to jedynie pozór. Że szkolenie na „carówny” to prawdziwa mordęga, a tak naprawdę – wręcz totalitarna tresura, na końcu której na pewno nie czeka na dziewczyny nic dobrego. Wysmakowana wizualnie (inaczej zresztą, biorąc pod uwagę podstawową profesję Bachtioziny, być nie mogło), utrzymana w stylistyce teatru awangardowego „Córka rybaka” jest satyrą na współczesne programy reality show, których uczestnicy (a w tym przypadku uczestniczki) wierzą w to, że dzięki udziałowi w nich jak za dotknięciem magicznej różdżki odmienią swe życie, stając się podziwianymi gwiazdami. A stają się – co najwyżej – ciekawostką, dziwadłem, telewizyjnym „produktem” z krótkim terminem przydatności. Polina musi więc wiele przejść, aby na koniec zdać sobie sprawę, że jej nudne życie także ma wartość i że można je odmienić bez wystawiania na sprzedaż swojej intymności. Film Bachtioziny pozbawiony jest linearnej narracji. To w zasadzie ciąg luźno powiązanych ze sobą scenek, których wspólnym mianownikiem staje się – podobnie zresztą jak w doskonałym „ Północnym wietrze” (2020) Renaty Litwinowej – fantasmagoryczna wizja świata. Z tą jednak różnicą, że Litwinowa wykreowała świat równoległy, w którym rządzą kobiety (pod postacią Wielkiego Matriarchatu), natomiast autorka „Córki rybaka” pokazała krzywe odbicie naszej rzeczywistości. W rolę aspirującej do roli „carówny” Poliny wcieliła się Alina Korol (rocznik 1991), znana między innymi z artystowskich obrazów Aleksieja Germana młodszego „ Pod elektrycznymi chmurami” (2015) oraz „ Dowłatow” (2018). Na drugim planie pojawia się natomiast liczna grupa młodych aktorek, jak na przykład Adelija Siewierinowa („ Zimowy romans [Srebrne łyżwy]”), Serafima Sołowjowa (serial „Wiejski detektyw”) oraz Ksenia Popowa-Penderecka (serial „Casanova w Rosji”).
Tytuł: Córka rybaka Tytuł oryginalny: Дочь рыбака Obsada: Alina Korol, Wiktoria Lisowska, Walentina Jaseń, Aleksandra Kusocka, Ksenia Popowa-Penderecka, Albina Berens, Serafima Sołowjowa, Ułdus Bachtiozina, Adelija Siewierinowa, Maria Pawłowa, Aleksiej SuprunowRok produkcji: 2020 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 70 min Gatunek: dramat, fantasy, komedia Ekstrakt: 70% |