Do ekipy twórców „Giant Days” (sagi o studenckim życiu w pewnym brytyjskim mieście) dołączyła nowa rysowniczka! Czy fani komiksu odróżnią w jej kadrach Esther od Susan? Oto jest pytanie!  |  | ‹Giant Days #10›
|
Oczywiście, że odróżnią, ponieważ Esther jest gotką, a Susan abnegatką, innymi słowy jedna wygląda jak narzeczona Drakuli, a druga jak stereotypowy programista. Jednak przyznam, że kreska Julii Madrigal nie przypadła mi do gustu. Nie dość, że żywi niezdrowe zamiłowanie do zmarszczonych brwi i trójkątnych uśmiechów, to jeszcze często rysuje zbyt duże głowy, co kłóci się z ogólnym stylem tego komiksu – to nie „Calvin i Hobbes”. Trójkątne uśmiechy wyglądają złośliwie, co zwykle nie pasuje do kontekstu. Nasze bohaterki nie mieszkają już w jednym, wynajętym domu, lecz rozpierzchły się po różnych lokalizacjach. Jednak nadal dużo czasu spędzają ze sobą, wspierając się emocjonalnie i lojalnie chroniąc przed problemami, co widać choćby na dwóch ostatnich obrazkach tomu. Dziesiąty tom jak zwykle składa się z czterech rozdziałów-historyjek, okraszonych projektami okładek i autorskimi szkicami (część z nich dotyczy poprzedniego tomu). Pierwsza historia dotyczy problemów mieszkaniowych Daisy: na skutek niedostatku werbalnej komunikacji z babcią (która stanowi całą jej rodzinę) uciekła z domu i musi znaleźć pokój do wynajęcia, bo akademiki są przeznaczone dla studentów pierwszego roku. Jej epopeja z dziwnymi właścicielami dziwnych miejsc przerasta nawet to, co oglądaliśmy w tomie czwartym, w sekwencji poszukiwania domu przez wszystkie trzy dziewczyny: „Musisz tylko się chować i nie wychodzić, kiedy ktoś zapuka do drzwi”; „Nie powiedziałbym, że jest nawiedzony, raczej mają tu miejsce chwilowe objawienia złych mocy.” Z kolei Susan i McGraw, którzy w poprzednim tomie postanowili zamieszkać razem ”jak dorośli”, przezywają własne problemy – mniej więcej takie, jakie może mieć każda para w podobnej sytuacji. Całość jest może odrobinę telenowelowa, jednak przyznam, że ujęła mnie wizja naszego ulubionego fanatyka stolarstwa, noszącego pas narzędziowy z trzepaczką do piany i innymi kuchennymi utensyliami. Targi pracy to treść trzeciej historyjki. Max Sarin poszedł na całość i pokazał, jak pozornie nieśmiała i nijaka Daisy zostaje zasypana dziesiątkami ofert z najpoważniejszych koncernów. Za to Esther momentami wychodzi na osobę kompletnie niepoważną, co trochę bawi, trochę smuci, a trochę przypomina zdarzenia z jednego z poprzednich tomów – fragment z protestem przeciwko założeniu nowego sklepu. Mimo drobnych zastrzeżeń, tom dziesiąty uważam za bardzo dobry. Jego jedyną wadą jest fakt, że nie można go polecić czytelnikom nie znającym całego cyklu…
Tytuł: Giant Days #10 Data wydania: 21 lutego 2022 ISBN: 9788382302622 Format: 112s. 170x260 mm Cena: 48,00 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 80% |