Tony Stark wyprzedził Marka Zuckerberga. W czasie, kiedy Metaverse dopiero raczkuje, w pierwszym tomie „Tony Stark: Iron Man” możemy zobaczyć jak wygląda uruchomienie kompleksowej wirtualnej rzeczywistości pod nazwą eScape. A także skutki tego zdarzenia.  |  | ‹Iron Man: Tony Stark #1: Iron Man›
|
Po chwilowej nieobecności Tony′ego Starka, linia wydawnicza Marvel Fresh znów robi z niego jedną z najważniejszych postaci uniwersum. Należy jednak nadmienić, że nie jest on do końca tą samą osobą, którą znaliśmy. Przede wszystkim musiał odtworzyć swoje ciało (oraz ciało Jamesa Rhodesa) po tym, jak zapadł w śpiączkę, a obowiązki Iron Mana przejął Doktor Doom. Nieco wcześniej dowiedział się, że jego biologiczną matką wcale nie była Maria Stark, a Amanda Armstrong. Warto też przypomnieć, że w 2013 roku okazało się, że Tony Stark ma brata Arno, który również jest geniuszem. Jednak mocno spaczonym. Wspominam o tym, ponieważ tych wydarzeń praktycznie w Polsce nie byliśmy świadomi, a zarówno Amanda, jak i Arno są istotnymi osobami w omawianym komiksie. Tony z nowymi siłami i inwencją po raz kolejny chce zmienić świat na lepsze. Jego nową ideą jest stworzenie nowego oblicza internetu, czyli wirtualnej rzeczywistości eScape. Przedsięwzięcie jest potężne i wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Dlatego Stark werbuje najlepszą drużynę programistów, którzy dbaliby nad bezpieczeństwem użytkowników. A także nad przestrzeganiem prawa do samostanowienia świadomych sztucznych inteligencji, co koordynuje główna etyczka od robotyki Jocasta. Konkurencja jednak nie śpi, podkopując dołki pod Stark Industries. A to i tak tylko część problemów, z którymi firma musi się zmierzyć przy realizacji swoich ambitnych planów. Choć z naszej perspektywy eScape wygląda, jakby stanowiło jawne nawiązanie do Metaverse Marka Zuckerberga, to trzeba pamiętać, że oryginalnie zeszyty składające się na omawiany tom zaczęły ukazywać się w 2018 roku, a więc przed przekształceniem się Facebooka w Meta. Niemniej sprawy, jakie porusza w swoim scenariuszu Dan Slott są jak najbardziej aktualne. Zadaje bowiem pytanie o sens takiego przedsięwzięcia i uzależnienia się od swoich wirtualnych awatarów. Do tego dochodzą kwestie techniczne. Nie tylko w Stark Industries są bowiem szpiedzy, wykradający dane dla konkurencji chcącej przejąć kontrolę choćby nad częścią projektu. Co prawda w naszym świecie nie bardzo wyobrażam sobie superłotra, który żywiłby się esencją osób podłączonych do sieci, ale już kradzieże tożsamości jak najbardziej. Ciekawym, choć nie do końca wykorzystanym, wątkiem jest również pokazanie najzwyklejszego w świecie trollingu w ramach eScape. W końcu skoro użytkownik płaci za możliwość bycia kim chce w wirtualnym świecie, może być bandytą, albo egoistą. Albo jednym i drugim. W końcu zbanować wszystkich się nie da. A o tym, że sztuczna inteligencja może nie wychwycić złożoności przekazu, bazującego na ironii i skojarzeniach, niech świadczy przykład bota Tay, który po zetknięciu się z Twitterem został rasistą popierającym Hitlera. Niestety po obiecujących, początkowych wątkach, które sprawiały wrażenie, jakby Slott chciał w komiksie superbohaterskim zawrzeć głębsze myśli, w miarę lektury, dochodzimy do tradycyjnego konfliktu między dobrymi i złymi, który musi skończyć się wielką naparzanką. Dobrze, że chociaż finał ostatecznie nie sprowadza się tylko do niej, ale rozgrywa się na kilku płaszczyznach. Między innymi na tej, która sugeruje, że eScape wcale nie ma zmieniać na lepsze ludzkości, a być formą psychoterapii Tony′ego Starka za bilion dolarów. Za warstwę graficzną komiksu odpowiada Włoch Valerio Schiti, który prezentuje wysoką marvelowską średnią. Jego rysunki są dynamiczne, a wizja eScape rzeczywiście przekonująca. Nie jest jednak w stanie stworzyć grafik na dłużej zapadających w pamięć. Nawet kiedy mamy do czynienia z ultrapotężną zbroją Iron Mana, czyli Bogobójcą, daleko jej do wizualnego rozmachu słynnego Hulkbustera. Szkoda, że nie można traktować tego komiksu, jako głosu na temat słuszności przenoszenia świata rzeczywistego do wirtualnego. Przede wszystkim chodzi w nim bowiem o zabawę i starcie pozytywnych bohaterów z kolejnymi superzłoczyńcami. W sumie nie można było na nic innego liczyć, a pragnienie otrzymania czegoś większego narodziło się przypadkiem w czasie lektury. Bo jeśli chodzi o podstawową funkcję pierwszego tomu „Tony Stark: Iron Man”, to wypada ona doskonale. Mamy ciekawą, rozbudowana fabułę utrzymaną w dobrym tempie, co powoduje, że całość wyśmienicie się czyta. A to najważniejsze.
Tytuł: Tony Stark #1: Iron Man Data wydania: 23 lutego 2022 ISBN: 9788328154599 Format: 268s. 167x255mm Cena: 79,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |