Po tomie skupiającym się na życiu Petera Parkera, który po godzinach zmienia się w przyjacielskiego Pajączka z sąsiedztwa, czas wrócić do świata superbohaterów, nawet jeśli oznacza to przede wszystkim eskalację przemocy.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tryskelion to specjalnie zaprojektowane więzienie, mające przetrzymywać osoby, które poddały się nielegalnym modyfikacjom genetycznym. Agenci SHIELD sukcesywnie zamykają tu kolejnych złoczyńców. Ostatecznie w celach zamknięto złolską śmietankę – Doktora Octopusa, Green Goblina, Sandmana, Electro i Kravena. Nasi superzłoczyńcy łączą siły, uciekają i próbują odpłacić Fury’emu pięknym za nadobne, a przy okazji – nawrócić Spider-Mana na jedyną, słuszną drogę, czyli ich własną. A jeśli będzie niegrzeczny – Osborn wie, kim są jego bliscy. Tak rozpoczyna się siedmiozeszytowe „Ultimate Six”, które stanowi połowę piątego tomu „Ultimate Spider-Mana”, napisanego przez Briana Bendisa i zilustrowanego przez Trevora Hairsine′a. Ta miniseria tylko w teorii opowiadania o perypetiach Człowieka-Pająka. Och, jest on jej częścią, to na pewno, w końcu stanowi główny obiekt planu Goblina, jednak scenarzysta dużo bardziej skupia się na złolach, ich pochwyceniu, próbie terapii, a później – planowaniu obalenia Fury’ego oraz powrotu w glorii i chwale na społeczną scenę. Jeśli spojrzymy na tę historię jak na opowieść o superzłoczyńcach ściganych przez wszystkie możliwe jednostki zdolne do ich pochwycenia, zmieni się nie tylko nasza optyka, ale też przede wszystkim ocena kolejnych kadrów. „Ultimate Six” to całkiem niezły, militarno-szpiegowski komiks, mroczny, pełen akcji, podstępów oraz prób przewidzenia, co zrobi przeciwnik. Jako historia o Pająku wypada nieco słabiej – trochę tu za mało Spider-Mana w Spider-Manie. Drugą część „Ultimate” stanowi sześciozeszytowe „Hollywood”, w którym tytułowy superbohater trafia na plan filmu – o samym sobie. W końcu nawet w komiksowym uniwersum ktoś musiał wpaść na pomysł nakręcenia pełnometrażowego materiału o jednym z sympatyczniejszych herosów biegających po Ziemi. Oczywiście nie obejdzie się bez ingerencji jednego z przeciwników protagonisty, przecież kto to widział opowieść o zmutowanym herosie w trykotach, który nikomu nie spuści manta. Tym razem na drodze Petera stanie Octopus, tuż po tym, jak da nogę (mackę?) z więzienia. Jakby tego było mało, Bendis bawi się doskonale odniesieniami do pozakomiksowej rzeczywistości, wplatając w narrację osoby związane z hollywoodzkimi produkcjami, między innymi Samiego Raimi, reżysera, czy Aviego Arada, producenta więcej niż jednej filmowej adaptacji Człowieka-Pająka. Tę część rysował ponownie Mark Bagley, a jego kreska, tak drastycznie różniąca się od Hairsine’owej, zupełnie zmienia klimat z poważnego, pełnego grozy na bardziej frywolny, rozrywkowy. Piąty tom „Ultimate Spider-Mana” składa się z dwóch części: cięższej, pełnej przemocy oraz całkowicie pozbawionych skrupułów złoli oraz lżejszej opowiastki prawie co chwilę mrugającej z kadrów do fanów Pająka, bawiącej się przenikaniem rzeczywistości komiksowej i pozakomiksowej. Pierwsza nie jest właściwie opowieścią o Spider-Manie per se, druga zaś wyraźnie bawi się w „co by było, gdyby…”. Ostatecznie ten tom trudno ocenić – zależy, czego będzie się w nim szukać. Plusy: - poważna narracja, uwzględniająca konsekwencje działań grupy superzłoczyńskiej („Ultimate Six”)
- próba terapeutyzowania złoli („Ultimate Six”)
- zacieranie granicy między komiksem i rzeczywistością („Hollywood”)
- lżejszy ton („Hollywood”)
Minusy: - mało Spider-Mana w Spider-Manie („Ultimate Six”)
- terapeuta powinien pójść na jakiś kurs prowadzenia terapii grupowej („Ultimate Six”)
- tom zawiera dwie skrajnie różne historie, o czym lepiej pamiętać, czytając
Tytuł: Ultimate Spider-Man #5 Data wydania: 13 listopada 2019 ISBN: 9788328141834 Format: 360s. 170x260mm Cena: 99,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |