powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CCXVI)
maj 2022

„Milczeć nie mogę…”
Ryszard Brylski ‹Śmierć Zygielbojma›
Ileż jeszcze jest w naszej historii takich postaci, jak Szmul Zygielbojm, którym należy się upamiętnienie w formie filmowej! Nie ma jednak co przesadnie narzekać. Dobrze, że chociaż co parę lat powstają na ich temat obrazy biograficzne. „Śmierć Zygielbojma” Ryszarda Brylskiego to zresztą drugie podejście do tematu. W 2000 roku powstał bowiem tak samo zatytułowany dokument Dżamili Ankiewicz.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Milczeć nie mogę i żyć nie mogę, gdy giną resztki ludu żydowskiego w Polsce, którego reprezentantem jestem” – napisał 11 maja 1943 roku Szmul Zygielbojm. Dzień później popełnił samobójstwo, trując się gazem (i jednocześnie zażywając dużą ilość tabletek nasennych). Stał się tym samym jedną z milionów ofiar Holokaustu, choć nie zginął z rąk Niemców w Treblince, Bełżcu, Sobiborze czy Birkenau, lecz w Londynie. Mógłby przeżyć wojnę, a po niej zająć się upamiętnieniem swoich wymordowanych przez nazistów rodaków. Wybrał inną drogę. Jego samobójstwo było krzykiem rozpaczy, dyktowanym złudną nadzieją, że dzięki tej ostateczności świat zwróci uwagę na to, co dzieje się z Żydami na ziemiach polskich okupowanych przez III Rzeszę. Owszem, zwrócił, ale nie przedsięwziął żadnych kroków, aby powstrzymać eksterminację. Zdecydowały o tym – jak powiedziano w filmie – względy polityczne i strategiczne.
W ostatnich latach nakręcono już kilka obrazów dotyczących najnowszej historii Polski, w powstanie których zaangażowali się – w mniejszym bądź większym stopniu – Brytyjczycy. Daje to szansę, że niektóre epizody przebiją się do szerszej świadomości (choć mimo wszystko nie spodziewajmy się zbyt wiele). Aby tak się stało, wymagana byłaby bowiem nie tylko odpowiednia promocja, ale i jakość – wybaczcie to określenie – produktu. A z tym bywa, niestety, bardzo różnie. „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” (2018) Denisa Delicia rozczarowywał niemal na każdej płaszczyźnie; niewiele lepiej prezentował się podejmujący ten sam temat „303. Bitwa o Anglię” (2018) Davida Blaira; kompletnym nieporozumieniem okazał się z kolei „Katyń. Ostatni świadek” (2018) Pawła Szkopiaka. Na ich tle „Śmierć Zygielbojma” prezentuje się najciekawiej.
Powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze: doświadczony reżyser. Ryszard Brylski, chociaż to dopiero jego czwarty film pełnometrażowy, ma na koncie tak cenione (i nagradzane) obrazy, jak „Deborah” (1995) czy „Żurek” (2003). Po drugie: utalentowany scenarzysta. Wojciech Lepianka już jakiś czas temu przyłożył rękę do sukcesu dzieł Pawła Trzaskalskiego „Edi” (2002) i „Mistrz” (2005). Po trzecie: trafnie dobrani aktorzy. Wojciech Mecwaldowski – dotąd kojarzony z filmów o znacznie mniejszym ciężarze gatunkowym – wydaje się wręcz stworzony do roli Szmula Zygielbojma (przedwojennego społecznika i działacza socjalistycznego Bundu). Nie tylko dlatego, że przypomina go fizycznie. Gdy można pochwalić się takimi atutami, mniej przeszkadza niski budżet (mimo tego, że dołożyła się Polska Fundacja Narodowa) i stricte telewizyjny format, który niejako z definicji wiąże się z mniejszym rozmachem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brylski zaczyna swą opowieść – inaczej zresztą być nie mogło – od tragicznego końca. W londyńskim mieszkaniu Zygielbojma pojawiają się wezwani przez sąsiadów policjanci i koroner (Will Brown), któremu towarzyszy Adam, szukający sensacji fotoreporter „The Times” (niezła kreacja Jacka Rotha). Ten pierwszy stwierdza samobójstwo, ale zgodnie z obowiązującymi na Wyspach procedurami musi wszcząć śledztwo, ponieważ odebranie sobie życia traktowane jest jak przestępstwo. Sprawa może ciągnąć się długo. Tak długo, że wszyscy zdążą już zapomnieć o Zygielbojmie, a przede wszystkim o tym, co pchnęło go do podjęcia tragicznej w skutkach decyzji. Wtedy jego ofiara pójdzie na marne. Dlatego polskim Żydom z otoczenia polityka zależy na tym, aby jego śmierć została nagłośniona przez prasę. Przekonują więc Adama, by jego gazeta zamieściło coś więcej niż suchą notkę ilustrowaną zdjęciem samobójcy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brytyjski dziennikarz zaczyna własne śledztwo, rekonstruując ostatnie lata życia Zygielbojma: od jego ucieczki z Polski na początku 1940 roku, poprzez liczne próby zwrócenia uwagi świata na eksterminację Żydów, aż po spotkanie z emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego Janem Karskim (Dobromir Dymecki), które odebrało Żydowi jakąkolwiek nadzieję na to, że Holokaust da się powstrzymać. I te retrospektywy wypadają przekonująco, podkreślając to, co najważniejsze, i uczciwie nie oszczędzając tych, którzy byli władni podjąć odpowiednie decyzje, lecz tego nie zrobili. Jest też jednak w „Śmierci…” kilka mielizn. Chociażby wątek romansu Adama z polską Żydówką Ewą Zemler (Karolina Gruszka), która – tak się szczęśliwie, choć mało prawdopodobnie, składa – przelotnie poznała Zygielbojma jeszcze w Warszawie i odświeżyła tę znajomość już w Londynie. Razi też nieco, powtórzony zresztą za „Ostatnim świadkiem” Szkopiaka, schemat oparty na dziennikarskim dochodzeniu. Jest on wprawdzie bardzo wygodny pod względem fabularnym, lecz znając finał całej historii, raczej kontrproduktywny. Żeby na jego bazie stworzyć naprawdę mocny film, trzeba dysponować bohaterem rzeczywistym (jak Agnieszka Holland w „Obywatelu Jonesie”), a nie fikcyjnym.



Tytuł: Śmierć Zygielbojma
Data premiery: 23 lutego 2022
Reżyseria: Ryszard Brylski
Rok produkcji: 2021
Kraj produkcji: Polska
Czas trwania: 87 min
Gatunek: dramat, wojenny
EAN: 5907561154218
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.