Poprzednie tomy „Ligi Sprawiedliwości”, pisane przez Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV, były całkiem niezłe. Nie wybitne, ale zapewniały trochę przyzwoitej rozrywki. Pod tym względem w czwartym tomie, w którym dotychczasowy skład scenarzystów został uzupełniony o Jorge Gimeneza, nic się nie zmienia – ponownie dostajemy sprawnie napisaną fabułę o przygodach herosów w kolorowych kostiumach.  |  | ‹Liga Sprawiedliwości #4: Szósty wymiar›
|
W „Szóstym wymiarze” autorzy sukcesywnie kontynuują wątek Perpetuy i diabolicznego planu Luthora. Główną oś narracyjną obudowują mniejszymi wydarzeniami, które jednak mocno się z nią łączą. Tym razem najważniejsze wydarzenia dotyczą podróży w czasie. Bohaterowie przenoszą się do przyszłości, gdzie odkrywają, że… wszystko poszło dobrze. Najwyraźniej ludzkość i superbohaterów czeka świetlane jutro. Ale czy rzeczywiście? Co ukrywają herosi przyszłości? W jaki sposób powstała ta utopia? Widać, że autorzy mają jakiś większy pomysł na tę serię i konsekwentnie go realizują. Stawka, o którą grają herosi jest wysoka, co podkreśla odpowiednie tempo prowadzenia narracji. Scenarzyści spokojnie budują napięcie, nie spiesząc się do rozwiązania. Dramatyczne wydarzenia uzupełniane są o kolejne informacje odnośnie historii całego multiwersum, co sprawia, że opowieść nabiera większej „gęstości”. Bardzo ładnie wyszło przedstawienie poszczególnych postaci. Twórcy doskonale je znają i wiedzą, w jaki sposób je najlepiej pokazać – czy to za pomocą konkretnych scen ukazujących ich przymioty, czy też całkiem zgrabnie skrojonych dialogów. Podobnie jak w poprzednich tomach, najciekawiej wypada wątek relacji Luthora i Marsjańskiego Łowcy. Nie spodziewajcie się jednak jakiegoś rozwoju tych bohaterów – to nie o to chodzi w tej historii. Snyder, Jimenez i Tynion IV potrafią pisać rozrywkowe komiksy. Niekoniecznie jest to rozrywka mądra, niekoniecznie sensowna, ale jak najbardziej spełniająca swoje zadanie. „Szósty wymiar” to komiks, który po prostu dobrze się czyta: fabuła jest poprowadzona umiejętnie, wszystko jest na swoim miejscu, kolejne wydarzenia gładko następują po sobie, a zwroty akcji umieszczone są tam, gdzie powinny być. Nie jest to album, który w jakikolwiek sposób by rewolucjonizował gatunek, ale przecież nie musi. Autorzy wykorzystują sprawdzone zagrania i robią to naprawdę umiejętnie. Korzystają z bogactwa uniwersum DC i potrafią je wykorzystać z korzyścią dla historii. Nawet jeśli korzystają z takich postaci, jak Bat-Mite czy Mister Mxyzptlk. Przy „Szóstym wymiarze” pracował spory zespół rysowników. Większość z nich to solidni, ale niespecjalnie wyróżniający się rzemieślnicy. Ale jest też Francis Manapul. Ten artysta to od jakiegoś czasu jedna z najjaśniejszych gwiazd wydawnictwa DC. Jego styl jest niezwykle dynamiczny, rysunki momentami zdają się wyrywać z kadrów. Plansze, które tworzy, są zawsze świetnie skomponowane, a twarze postaci są pełne ekspresji. Czwarty tom „Ligi Sprawiedliwości” trzyma poziom poprzednich albumów. To niezła pozycja superbohaterska – bez większych niespodzianek, ale naprawdę solidnie zrealizowana. Plusy: - Sprawnie skomponowany scenariusz
- Niezłe ukazanie postaci
- Rysunki Francisa Manapula
Minusy: - Historia nie wychodzi poza schematy komiksu superbohaterskiego, autorzy niczym nie zaskakują
Tytuł: Liga Sprawiedliwości #4: Szósty wymiar Data wydania: 7 października 2020 ISBN: 9788328158023 Format: 256s. 167x255mm Cena: 69,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |