Na poprzedniej płycie muzycy EABS oddali hołd legendarnemu Sun Ra, na najnowszej – zatytułowanej enigmatycznie „2061” – nawiązują do futurystycznej powieści Arthura C. Clarke’a, którą ten napisał prawie cztery dekady tematu przy okazji wizyty w naszym zakątku Wszechświata komety Halleya. Ponownie zawadzi ona o Układ Słoneczny właśnie w 2061 roku. I o związanych z tym niepokojach jest ten album.  |  | ‹2061›
|
Z muzykami wrocławskiego zespołu EABS nie ma zmiłuj. Jesteś ich fanem – musisz być czujny w każdej chwili, bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy ukaże się ich nowa płyta. I to nie tylko w ramach rodzimej formacji, bo przecież nader chętnie angażują się oni również w projekty poboczne. Wystarczy wspomnieć o zespole Błoto, który ma już na koncie trzy pełnowymiarowe albumy („ Erozje”, 2020; „ Kwiatostan”, 2020; „ Kwasy i zasady”, 2021); do tego należy dorzucić jeszcze solowe produkcje „Latarnika”, czyli pianisty Marka Pędziwiatra (nagrany z grupą Jaubi krążek „ Nafs at Peace”, 2021; „ Marianna”, 2022). A przecież i samo EABS nie próżnuje. Dość powiedzieć, że „2061” to piąty studyjny longplay wydany w ciągu ostatnich sześciu lat: począwszy od „Puzzle Mixtape” (2016), poprzez „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)” (2017) i „Slavic Spirits” (2019), a skończywszy na „ Discipline of Sun Ra” (2020). Poprzednia płyta EABS (ta sprzed dwóch lat), zawierająca przeróbki futurystyczno-jazzowo-psychodelicznych kompozycji Sun Ra, wywołała sporą euforię wśród wielbicieli spiritual-jazzu. I jednocześnie zrodziła pytanie, którędy teraz podąży zespół po tym, jak wspiął się na sam szczyt? O dziwo, muzycy ze stolicy Dolnego Śląska postanowili pozostać przy tematyce „kosmicznej” (wszak Sun Ra, choć przyjął ludzką postać, urodził się, co wie każdy szanujący się fan free jazzu, na Saturnie), z tą różnicą, że najnowszy materiał jest ich własnym dziełem. Tym razem, aby wybiec w przyszłość, najpierw sięgnęli w przeszłość. W połowie lat 80. ubiegłego wieku umysłami wielu Ziemian, Polaków z tego grona nie wyłączając, zawładnęła kometa Halleya (swoją nazwę zawdzięczająca żyjącemu na przełomie XVII i XVIII wieków brytyjskiemu astronomowi i matematykowi Edmondowi Halleyowi), która w 1986 roku ponownie zbliżyła się do Słońca i dzięki temu jej potężny warkocz można było zaobserwować również z Ziemi. Było to na tyle fascynujące zjawisko, że znalazło swoje odzwierciedlenie także w popkulturze. Na rok przed jej przybyciem w nasze rejony Wszechświata dowodzona przez Jana A.P. Kaczmarka Orkiestra Ósmego Dnia nagrała płytę „Czekając na kometę Halleya”, a metalowy zespół Turbo utwór zatytułowany po prostu „Kometa Halleya” umieścił na albumie „Kawaleria szatana” (1986). Jeszcze większy hołd temu ciału niebieskiemu oddał jeden z klasyków prozy science fiction, Amerykanin Arthur C. Clarke, który uczynił je bohaterem powieści – trzeciej w serii – „2061: Odyseja kosmiczna” (1987). Skąd ten 2061 rok? Ponoć właśnie wtedy – dokładnie 28 lipca – kometa ta będzie przelatywała w okolicach naszej planety. Aby nie dać się wyprzedzić innym artystom, panowie z EABS postanowili opowiedzieć o tym wydarzeniu już teraz, na niemal cztery dekady przed jego realnym zaistnieniem. Przynajmniej będą mieć pewność, że nikt ich (chyba?), poza Clarkiem, nie wyprzedzi. Materiał, jaki znalazł się na „2061” zarejestrowany został podczas trzydniowej sesji, pomiędzy 12 a 14 kwietnia ubiegłego roku, w warszawskim klubie Jassmine Jazz. W porównaniu ze składem z „ Discipline of Sun Ra” nastąpiła drobna korekta personalna: tym razem zabrakło perkusjonisty Piotra Skorupskiego, co oznacza że EABS został zredukowany do kwintetu. Choć w jednej kompozycji (zamykającej całość „A Farewell to Mother Earth”) pojawił się gość. I to jaki! Sam maestro Jan Ptaszyn Wróblewski, który zagrał na saksofonie tenorowym. Poza tym instrumentarium pozostało w zasadzie niezmienione: fortepian (Marek Pędziwiatr), saksofony (Olaf Węgier), trąbka (Jakub Kurek), gitara basowa bądź kontrabas (Paweł Stachowiak) oraz zestaw perkusyjny niekiedy wspomagany automatem (Marcin Rak). Ach! i jeszcze syntezatory, których tym razem wykorzystano cały zastęp. Co miało zresztą wydatny wpływ na brzmienie muzyki zawartej na „2061”.  | |
Tworząc „fabułę” płyty (w cudzysłowie, bo to jednak opowieść, która obywa się bez słów), członkowie wykorzystali podstawowe założenia wspomnianej wcześniej książki Arthura C. Clarke’a, ale dołożyli także coś od siebie. Tym czymś jest chociażby otwierający album energetyczny utwór „Global Warming”, który – co wprost wyraża tytuł – należy potraktować jako ostrzeżenie przed zagrażającymi nam coraz bardziej zmianami klimatu i będącym ich skutkiem globalnym ociepleniem. Nie może więc dziwić, że sporo w tym numerze dźwięków brzmiących bardzo alarmistycznie (przodują w tym dęciaki). Do tego dochodzi pulsujący rytm, który z kolei wprowadza pewną nerwowość. Mimo tego nie brakuje też zapadającej w pamięć melodii, która – to kwestia odpowiedniego aranżu – nie ginie wcale w powodzi zagęszczających się dźwięków. Smaczkiem jest też na pewno wykorzystany przez Pędziwiatra syntezator Mooga, za sprawą którego kompozycja te nabiera bardziej rockowego, niż jazzowego, charakteru. W „The Mystery of Monolith” niepokoju także nie brakuje, aczkolwiek muzycy tak kierują rozwojem akcji, że na plan pierwszy wybija się – zawarta w tytule – tajemnica. Subtelny podkład przełamywany jest ostrzejszymi wstawkami dęciaków – z nich z czasem wyłania się solówka Olafa na saksofonie tenorowym, do którego podłączają się „kosmiczne” syntezatory. A to wcale nie koniec atrakcji, bo w tym samym utworze czekają nas jeszcze popisy solowe trębacza i – na koniec – improwizacja perkusisty. „Ain’t No Mercy” to – dla odmiany – powrót do przeszłości EABS, do czasów „Puzzle Mixtape”, kiedy ich muzyka miała w sobie znacznie więcej hiphopowej pulsacji. Numer ten nie oznacza jednak zmiany narracji – to jedynie przerywnik, może żart, a może drobny ukłon w stronę dawnych wielbicieli grupy. W każdym razie po trzech minutach – za sprawą „Dead Silence” – wracamy do pierwotnej koncepcji albumu. I tu ponownie nie brakuje dźwięków wywołujących niepokój. Ton całości nadają syntezatory i pojawiający się w tle rytmiczny fortepian akustyczny; dęciaki są dużo bardziej subtelne niż w kompozycjach otwierających płytę, chociaż i tu znajduje się miejsca na improwizację saksofonową. Zaskakujące niespodzianki zaczynają się od „Conscious Breathing”. Mimo że cały album nawiązuje do wydarzenia, które będzie miało miejsce dopiero w latach 70. XXI wieku, to rozbrzmiewająca w tym utworze muzyka jest inspirowana jazzem z tej samej dekady, lecz ubiegłego stulecia. Głównie wpływ na to mają syntezatory, ale także partia solowa saksofonu. Jeszcze głębiej, bo w lata 60., cofamy się w „Human Hero”, który to numer mógłby znaleźć się w repertuarze Johna Coltrane’a bądź Ornette’a Colemana, a może nawet – z uwagi na popis trębacza – Milesa Davisa. W „Lucifer (The New Sun)” i „The Odyssey of Dr. Heywood Floyd” za sprawą hiphopowych rytmów przenosimy się natomiast bliżej naszych czasów. Tyle że, jak we wszystkich innych kompozycjach, tutaj również wrocławski kwintet miesza gatunki, przechodząc od klasycznego free jazzu (w pierwszym) do nastrojowego fusion (w drugim). I choć samo danie główne jest nadzwyczajne, to otrzymujemy jeszcze deser w postaci pożegnalnego – symbolicznie i dosłownie – „A Farewell to Mother Earth”, w którym po filmowo-ilustracyjnej introdukcji pojawia się solówka Jana Ptaszyna Wróblewskiego na saksofonie tenorowym. Mimo że jest to zaledwie kilkadziesiąt sekund, to jednak z miejsca robi się magicznie. Słowem: znać Mistrza. I znać mistrzowskich uczniów, którzy już od lat – dla innych – również stali się mistrzami. Skład: Marek Pędziwiatr – fortepian, syntezatory Olaf Węgier – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, saksofon barytonowy, syntezator Jakub Kurek – trąbka, syntezator Paweł Stachowiak – gitara basowa, kontrabas, syntezator Marcin Rak – perkusja, instrumenty perkusyjne, automat perkusyjny
gościnnie: Jan Ptaszyn Wróblewski – saksofon tenorowy (9)
Tytuł: 2061 Wykonawca / Kompozytor: EABSData wydania: 27 maja 2022 Nośnik: CD Czas trwania: 42:31 Gatunek: jazz W składzie Utwory CD1 1) Global Warming: 04:44 2) The Mystery of Monolith: 06:05 3) Ain’t No Mercy: 02:41 4) Dead Silence: 07:10 5) Conscious Breathing: 04:07 6) Human Hero: 05:01 7) Lucifer [The New Sun]: 03:53 8) The Odyssey of Dr. Heywood Floyd: 04:33 9) A Farewell to Mother Earth: 04:15 Ekstrakt: 90% |