powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CCXVII)
czerwiec 2022

Tu miejsce na labirynt…: Na płaskowyżu lepiej widać
Action & Tension & Space ‹Tellus›
To supergrupa, którą w Polsce chyba mało kto zna (co wcale nie musi być wstydem). Teraz jednak może się to szansę zmienić, albowiem swój czwarty w dyskografii pełnowymiarowy album – zatytułowany „Tellus” – kwartet Action & Tension & Space nagrał dla renomowanej wytwórni Rune Grammofon. A ona na pewno zadba o odpowiednią dystrybucję i promocję.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Muzyczne supergrupy można podzielić na dwie kategorie: takie, które wszyscy znają, oraz takie, które kojarzą tylko najbardziej zagorzali fani, wielbiciele twórczości niszowej. Do tej drugiej kategorii na pewno zaliczyć należy pochodzący z Oslo kwartet o zaskakującej nazwie Action & Tension & Space. Nic Wam ona nie mówi? Nic dziwnego. Choć – było nie było – zespół istnieje od ponad dekady. Powstał jako trio, które tworzyli: gitarzysta Per Steinar Lie (niegdyś w indierockowych Twigs i The Gin and the Tonic Youth! oraz krautrockowo-eksperymentalnym The Low Frequency in Stereo, a obecnie w jazzującym Lumen Drones i rockowym Undergrünnen), basista Julius Lind (znany w przeszłości z rockandrollowego Rex Rudi i grającego calypso Calypsokameratone) oraz perkusista Ørjan Haaland (etatowy współpracownik Pera we wszystkich wymienionych powyżej grupach). W tym składzie Norwegowie nagrali swój debiutancki album, który zatytułowali po prostu „Action & Tension & Space”. Ukazał się on nakładem niezależnej wytwórni Made in Haugesund w 2012 roku i… nie odniósł spodziewanego sukcesu.
W efekcie zespół na kilka dobrych lat zniknął ze sceny, a muzycy skupili się na innych projektach. Dopiero kiedy dołączył do nich klawiszowiec Øystein Braut – mający za sobą staż w rockowym The Alexandria Quartet, alternatywnym Dig Deeper i space’owo-krautowym Electric Eye („Different Sun”, 2016; „Horizons”, 2021) – zespół nabrał wiatru w żagle. Podpisał kontrakt z niemiecką wytwórnią Kapitän Platte (z Bielefeldu) i nagrał dla niej dwa kolejne krążki: „Skåredalen Funhouse” (2018) oraz „Explosive Meditations” (2019). I tym razem zassało – do tego stopnia, że do kwartetu ustawiła się kolejka firm chętnych do podpisania nowej umowy o współpracy. „Przetarg” wygrała norweska Rune Grammofon, która jest wielce zasłużona dla promocji skandynawskiego jazzu, rocka i fusion – vide Fire! Orchestra, Hedvig Mollestad Trio, Elephant9, Krokofant oraz Motorpsycho.
Znalezienie się w tak zaszczytnym gronie musiało być dla panów z Action & Tension & Space wielkim wyróżnieniem i zaszczytem. Nie należy się więc dziwić, że postanowili odpłacić się szefostwu Rune Grammofon w najlepszy możliwy sposób, czyli… nagrywając doskonałą płytę. Album zatytułowany „Tellus” ukazał się w ostatni piątek marca tego roku i jest – bez wątpienia – najlepszym, jak dotąd, dziełem kwartetu (a wcześniej tria). Warto jednak dodać, że udział w tym przedsięwzięciu mieli także dwaj zaproszeni do studia goście (obaj zresztą pochodzący ze świata free jazzu): pianista, grający tu również na fisharmonii, Sigbjørn Apeland (Nils Økland Band, 1982) oraz perkusjonista Ståle Liavik Solberg (między innymi Pan-Scan Ensemble). Jaki jest efekt ich kooperacji? Zaskakujący i nadzwyczaj świeży, bo… łączący w sobie wpływy rocka alternatywnego ze space- i krautrockiem. Słowem: skrzyżowanie Hawkwind i The White Stripes, Ozric Tentacles i Radiohead.
Prawda, że brzmi intrygująco?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na dodatek muzyka Action & Tension & Space wspaniale ewoluuje: i to zarówno w kontekście konkretnych, pojedynczych utworów, jak i całego czterdziestominutowego wydawnictwa. Można powiedzieć, że na „Tellus” kwartet przeprowadza nas od przeszłości do przyszłości, od swoich stricte alternatywnych początków po krautrock (z elektronicznym i eksperymentalnym zacięciem), któremu hołduje obecnie. W pewnym stopniu album ten przypomina dokonania innej skandynawskiej formacji, o której niedawno pisałem – Weserbergland – chociaż nie jest aż tak ekstremalny, dużo więcej na nim zapadających w pamięć melodii, które, wszak to nie grzech!, da się nucić. Najbardziej alternatywny w brzmieniu i formie jest utwór otwierający płytę, czyli „Chromosomes”. Zaskoczeniem może być w nim lekko country’owa gitara, na dodatek wspomagana przez gitarę hawajską (kłaniają się klimaty Wilco), ale trzeba oddać, że z czasem, kiedy konsekwentnie nakładają się na siebie ścieżki kolejnych instrumentów, robi się mocno krautowo. Ma na to wpływ także zapętlony motyw perkusji oraz smakowity fortepian elektryczny.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tytułowy „Tellus” to najkrótszy rozdział całej opowieści, ale to wcale nie oznacza, że najmniej ciekawy. Dużo w nim spokoju i nostalgii, zmysły koją organy i dźwięki mellotronu. Warto zachować je w pamięci, zwłaszcza że kolejny numer – „Trinity and the Holy Ghost” – zaczyna się od zadziornego basu, który wraz z bębnami odpowiada za pulsujący, zasysający rytm. Na jego fundamencie Lie konstruuje rozbudowaną partię gitarową, w tle zaś towarzyszy mu Braut na organach. Jak długo tak mogą, zbyt wiele nie zmieniając? Okazuje się, że prawie sześć minut – aż do stopniowego wyciszenia. „Schweppes and Koskenkorva” przynosi kolejną niespodziankę, a jest nią wybijająca się od samego początku na plan pierwszy fisharmonia, instrument nie tak często przecież wykorzystywany przez muzyków o proweniencji rockowej. Jeszcze bardziej zaskakujący może jednak wydać się jej duet z… gitarą hawajską.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Do tego dodajcie jeszcze, proszę, etniczny rytm podawany przez Stålego Liavika Solberga, a dopiero wtedy będziemy mieć pełen obraz tej kompozycji. I co na nim widzimy? Fantazyjnie egzotyczne, kolorowe figury i brzmienia, jakie mogą kojarzyć się z nagrywanymi w latach 70. ubiegłego wieku albumami niemieckiego Popol Vuh (patrz: „In den Gärten Pharaos”, 1971; „Hosianna Mantra”, 1972; „Aguirre”, 1975). Najsmakowitszy i najbardziej odjechany kąsek kwartet pozostawił na finał. To czternastominutowy „The Last Petrol Station Before Hardangervidda”, który w dużej mierze oparty jest na improwizacjach gitarowych oraz smaczkach organowo-fortepianowych. I chociaż nie dzieje się tu zbyt wiele, to mimo wszystko cały czas jest bardzo ciekawie. Pod warunkiem jednak, że będziemy uważnie wsłuchiwać się w to, co dzieje się na dalszych planach. Ach! należałoby jeszcze wspomnieć, że pojawiająca się w tytule Hardangervidda to położony w południowo-zachodniej Norwegii płaskowyż, będący największą pod względem obszaru penepleną (czyli powierzchnią zrównania pełnego) na Starym Kontynencie. Jak widać, dzięki panom z Action & Tension & Space można poszerzyć również swoją wiedzę z geografii…
Skład:
Per Steinar Lie – gitara elektryczna, gitara hawajska
Øystein Braut – gitara elektryczna, organy, mellotron
Julius Lind – gitara basowa
Ørjan Haaland– perkusja

gościnnie:
Sigbjørn Apeland – fortepian elektryczny, fisharmonia
Ståle Liavik Solberg – instrumenty perkusyjne



Tytuł: Tellus
Wykonawca / Kompozytor: Action & Tension & Space
Data wydania: 25 marca 2022
Nośnik: CD
Czas trwania: 40:29
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Chromosomes: 06:16
2) Tellus: 03:26
3) Trinity and the Holy Ghost: 09:56
4) Schweppes and Koskenkorva: 06:44
5) The Last Petrol Station Before Hardangervidda: 14:08
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.