Belg Georges Simenon zasłynął przede wszystkim jako powieściopisarz, autor książek kryminalnych i psychologicznych. Ale w jego dorobku znalazło się też całkiem sporo opowiadań. W Polsce pozostają one praktycznie nieznane. Sześć z nich w 1980 roku wydano w trzech zeszytach z miniserii „Fajka komisarza Maigret”. Pierwszy zawiera tekst tytułowy oraz… „Małe świnki bez ogonków”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pewnie nigdy nie uda się ambitny plan zrecenzowania w „Esensji” wszystkich dzieł prozatorskich – powieści, opowiadań, wspomnień, esejów – Georges’a Simenona. I to z przyczyn całkowicie od recenzenta niezależnych. Belg wydał w swoim życiu tyle książek, że chcąc poznać wszystkie, trzeba by przez długie lata zajmować się zawodowo tylko nimi. Mając jeszcze, co kluczowe, dostęp do nich – w tłumaczeniach bądź (to też niemały problem) w języku oryginału (czyli francuskim). Skupiam się więc na kolekcjonowaniu tego, co dotąd zostało przetłumaczone na polski w przeszłości oraz tłumaczone jest obecnie. Tu wielkie dzięki należą się Wydawnictwu C&T, które w ciągu roku dorzuca kilka kolejnych zazwyczaj wcześniej nad Wisłą nieznanych powieści pisarza rodem z Liège. Właśnie: powieści! A zauważyliście, że w Polsce praktycznie nie publikuje się opowiadań Simenona? A przecież napisał ich całkiem sporo. By je poznać (przynajmniej kilka), trzeba sięgnąć po wydane przez Iskry w 1980 roku trzy zeszyty z cyklu „Fajka komisarza Maigret”. W każdym z nich zaprezentowano dwa krótkie teksty kryminalne belgijskiego prozaika. Wbrew wspólnemu szyldowi tych zbiorków, nie we wszystkich głównym bohaterem jest legendarny paryski komisarz. W zeszycie pierwszym umieszczono tekst, który dał tytuł całości, oraz – pozbawione obecności Jules’a Maigreta – „Małe świnki bez ogonków”. Skąd je zaczerpnięto? Ten pierwszy, napisany w czerwcu 1945 roku w Hôtel de Cambrai w Paryżu, ukazał się po raz pierwszy dwa lata później jako dodatek do – wydanej przez stołeczną oficynę Presses de la Cité – powieści „Maigret denerwuje się”; drugi natomiast powstał w 1946 roku, już po wyjeździe Belga do Stanów Zjednoczonych, w czasie jego wakacyjnego pobytu w Bradenton Beach na Florydzie. Wielbiciele Simenona mogli go przeczytać w zbiorze „Maigret i małe świnki bez ogonków” (1950), w którym znalazło się w sumie dziewięć opowiadań, ale tylko w dwóch pojawił się sam komisarz. Co ciekawe, wiele lat później – w 2004 roku – wcale nie stanęło to na przeszkodzie twórcom jednego z seriali telewizyjnych o Maigrecie, by zaadaptować ten tekst na potrzeby małego ekranu, dorzucając przy okazji nieistniejący w oryginalne literackim wątek ze stróżem prawa z Quai des Orfèvres. Zagrał go Bruno Cremer. „Fajka…” też doczekała się ekranizacji, tyle że szesnaście lat wcześniej, kiedy to etatowym odtwórcą roli komisarza był jeszcze Jean Richard. Dopiero później pojawili się… Rowan Atkinson i – całkiem niedawno – Gerard Depardieu. Zacznijmy od „Fajki…”. To, że dorzucono ją do powieści „Maigret denerwuje się”, nie dziwi; wszak fabuła opowiadania również zaczyna się od irytacji, jaka ogarnia komisarza, kiedy przekonuje się, że gdzieś zniknęła – zapodziała się, a może nawet została skradziona? – będąca prezentem od małżonki jego ulubiona fajka. Maigret zaczyna więc śledztwo: stara się zrekonstruować przebieg dnia w pracy i w efekcie dochodzi do wniosku, że ulubiony przedmiot musiał przywłaszczyć sobie osiemnastoletni Joseph, który tego dnia odwiedził go w biurze razem ze swoją matką, panią Leroy. Do ich wizyty policjant nie przywiązuje większej wagi. Przedwcześnie postarzała wdowa ma podejrzenia, że od jakiegoś czasu pod nieobecność jej i syna ktoś zakrada się do ich domu i przegląda szafy, szuflady, zagląda dosłownie wszędzie, gdzie się da (co ciekawe, podobny motyw Simenon wykorzystał ćwierć wieku później w powieści „ Wariatka Maigreta”). Ewidentnie szuka czegoś cennego. Tyle że pani Leroy i Joseph od dawna klepią biedę. Gdyby nie zaginiona fajka, komisarz prawdopodobnie zapomniałby o tej niecodziennej parze od razu po tym, jak opuścili jego biuro, ale nie mógł przecież przejść do porządku dziennego nad taką stratą. W efekcie postanawia odnaleźć posępną wdowę i wyjaśnić sprawę, która komplikuje się tym bardziej, że kolejnej nocy znika syn kobiety. Jak to często u Simenona bywa, początek opowieści jest dość banalny, ale to, co dzieje się w dalszym ciągu trudno już uznać za nieistotne. Komisarz dochodzi do wniosku, że jakaś tajemnica musi kryć się w przeszłości tej rodziny. Im szybciej ją wyjaśni, tym szybciej odpowie na pytanie, co stało się z Josephem i – być może – dzięki temu uratuje mu życie. Intuicja podpowiada bowiem Maigretowi, że chłopak musiał wplątać się w coś niebezpiecznego, a kradzież fajki należącej do policjanta była jego krzykiem rozpaczy, wołaniem o pomoc. W „Małych świnkach bez ogonków” (cóż za cudowny tytuł!) mamy z kolei do czynienia z przekorną historią rodzinną. Pracująca jako ekspedientka w salonie Germaine Blanc jest świeżo upieczoną małżonką; jej mąż Marcel to paryski dziennikarz, który pisuje przede wszystkim relacje z ważnych wydarzeń sportowych. W dniu, w którym rozgrywa się akcja opowiadania, wybiera się do hali Wagram na mecz bokserski, wcześniej informując ukochaną, że wróci do domu później. Ale nie wraca. Na dodatek Germaine przez przypadek znajduje w jednym z dwóch, jakie posiada, płaszczy Marcela dziwny przedmiot – pozbawioną ogonka porcelanową świnkę. Kto inny pewnie roześmiałby się na widok takiego przedmiotu, ale nie ona – kobieta wie bowiem, od kogo mąż musiał ją dostać i co się z tym wiąże. „Sprzedawcą” świnek jest cierpiący na podagrę François, antykwariusz i paser w jednym, a prywatnie – ojciec Germaine. Akcja „Małych świnek…” zamyka się w ciągu kilkunastu godzin: od wieczora do przedpołudnia dnia następnego. W tym czasie wiele jednak się dzieje. W każdym razie młoda małżonka staje dosłownie na rzęsach, aby wyciągnąć Marcela z tarapatów, w jakie – jest o tym przekonana – może go wpędzić jej własny ojciec. Podobnie jak w powieściach, również w opowiadaniach Simenona niezwykle ważny jest wątek psychologiczny. Belg nie napędza fabuły pościgami czy strzelaninami, bardziej interesuje go to, co bohaterowie noszą w sobie – jakie traumy, urazy, niepowodzenia życiowe. Jest to tym ciekawsze, że autor portretuje ludzi biednych, pokrzywdzonych, rozpamiętujących lepsze czasy i marzących o spokojniejszym i bardziej komfortowym życiu. To nie są „urodzeni przestępcy”, lecz ludzie, których sytuacja zmusza do tego, aby wejść w konflikt z prawem. Ileż takich postaci, przetrąconych przez los, Belg podarował światu w swoich powieściach. Jak widać, w opowiadaniach też o tym nie zapominał.
Tytuł: Fajka Komisarza Maigret 1 Tytuł oryginalny: La Pipe de Maigret Data wydania: 1980 ISBN: 83-207-0224-0 Gatunek: kryminał / sensacja / thriller Ekstrakt: 70% |