powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CCXIX)
wrzesień 2022

Zmagania z chaosem
Salvador Larroca, Pere Pérez, Matthew Rosenberg, Carlos Villa ‹Uncanny X-Men #2: Cyclops i Wolverine›
Mutanci Marvela przyzwyczaili nas do tego, że u nich wciąż ktoś umiera i zmartwychwstaje. Ostatnio proces ten przeszli Scott Summers i Logan. To oni są głównymi bohaterami „Uncanny X-Men: Cyclops i Wolverine”.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Uncanny X-Men #2: Cyclops i Wolverine›
‹Uncanny X-Men #2: Cyclops i Wolverine›
Pierwsza wiadomość jest dobra. Egmont tym razem nie rozmieniał się na drobne, tylko zaserwował nam album pokaźnych rozmiarów. Na blisko czterystu stronach dostaliśmy całą serię „Uncanny X-Men” ze scenariuszem Matthew Rosenberga, który miał za zadanie posprzątanie bałaganu, jaki ostatnio pojawił się w życiu mutantów. W bonusie znajdziemy także fragment dobrze już nam znanego eventu „Wojna światów”.
Niestety to tyle, jeśli chodzi o dobre wieści. Trudno bowiem zaliczyć ten komiks do udanych. Choć Rosenberg stara się jak może, serwując prześwity geniuszu, to nie do końca ogarnia całość skomplikowanego świata mutantów. Nic dziwnego. Chyba nikt tego tak naprawdę nie potrafi zrobić. Ostatnio działo się bowiem tak dużo, że tylko ci, którzy czytają na bieżąco wszystkie pozycje (ukazujące się w Ameryce) są w stanie mniej więcej zorientować się w wydarzeniach. Tymczasem my, jako czytelnicy znad Wisły, z założenia stoimy na przegranej pozycji.
Wszystko zaczyna się od tego, że trzon drużyny X-Men zaginął. Nikt nie wie, czy bohaterowie zostali porwani, czy zginęli. Ponadto ogólnie dostępna szczepionka na gen X sprawia, że nowi homo superior przestają się uaktywniać. Jakby tego było mało, z zaświatów powrócili najpierw Wolverine, a następnie Cyclops. Postanawiają odtworzyć drużynę, tyle że opierając się na nieco innych założeniach. X-Meni mieli dać sobie spokój z pokojowymi misjami i nauczaniem adeptów – teraz mają być ostatnią linią obrony mutantów przed ogólną nienawiścią.
Czyli w zasadzie otrzymujemy powtórkę z rozrywki. Ileż to już razy widzieliśmy, jak nastroje społeczne się zmieniają i podopieczni Charlesa Xaviera zmuszeni są borykać się z siłowymi objawami nienawiści. Z drugiej strony jest to wątek, który towarzyszy serii od samego początku i jest z nią nierozerwalnie związany. Nic więc dziwnego, że scenarzyści lubią się do niego odwoływać.
Trzeba też przyznać, że Rosenberg miał pomysł na swoją historię. Niestety nie potrafił go sprawnie zaprezentować, w efekcie czego akcja jest potwornie rwana. Wciąż trafiamy na nowe postacie, których miana – zwłaszcza polskim czytelnikom – niewiele mówią. Do tego ich motywacje nie są do końca jasne. Wydarzenia nie mają szansy odpowiednio wybrzmieć, ponieważ akcja pędzi na łeb na szyję. W pewnym momencie zmysł analizy mówi dość i się podaje. Odtąd kolejne zeszyty składające się na niniejszy tom zaczyna się śledzić bez większego przekonania, przetwarzając je bezemocjonalnie. A to najgorsze, co się może przydarzyć historii.
Całości nie służy także kilka czynników zewnętrznych, niezależnych od scenarzysty. Na przykład niepotrzebnym zabiegiem było wmieszanie mutantów w tryby „Wojny światów”. Zeszyty poświęcone walce z armiami Malekitha prezentują całkiem inny klimat niż reszta zbioru i psują jego spójny charakter. Sporym problemem jest także przyswojenie sobie w pełni faktu, że Wolverine i Cyclops znów żyją. Teoretycznie ten pierwszy miał czas nas do tego przyzwyczaić we własnej miniserii, ale praktycznie nic ona nie wyjaśniała. Do dziś nie dowiedzieliśmy się (przynajmniej w Polsce) w jaki sposób wydostał się z zakrzepłego adamantium. Jeszcze gorzej jest z tym drugim. Choć z zaskoczenia pojawił się na końcu poprzedniego albumu „Uncanny X-Men”, to pominięcie istotnego dla fabuły „Uncanny X-Men Annual #1” sprawia, że musimy po prostu zaakceptować bezwarunkowo wskrzeszenie Cyclopsa.
Dobrze, że chociaż pod względem wizualnym nie ma się do czego przyczepić. Omawiana pozycja prezentuje bowiem solidny poziom, o który dba głównie Salvador Larroca. Nie jest to może mistrzostwo sztuki komiksowej, ale i tak jest bardzo dobrze. Co ciekawe fragmenty pochodzące z „Wojny światów” pod względem graficznym również wypadają słabiej od głównego wątku.
Matthew Rosenberg miał trudne zadanie. Musiał posprzątać bałagan w życiu mutantów, by zrobić przedpole dla człowieka, który za chwilę miał tchnąć w mutantów nowe życie, a mianowicie Jonathana Hickmana. Można jednak było to zrobić mniej chaotycznie, ograniczając liczbę postaci do tych najbardziej niezbędnych. A tak – otrzymaliśmy pozycję głównie dla erudytów, którzy dobrze orientują się w meandrach wzajemnych zależności między przedstawicielami homo superior.



Tytuł: Uncanny X-Men #2: Cyclops i Wolverine
Scenariusz: Matthew Rosenberg
Data wydania: 29 czerwca 2022
Przekład: Marek Starosta
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328154681
Format: 396s. 167x255mm
Cena: 119,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

110
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.