powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CCXIX)
wrzesień 2022

Z filmu wyjęte: Gwiazdy mam na oczach
Myśleliście, że The Asylum już niczym nie zdoła zaskoczyć widza? No więc najwyraźniej ktoś w wytwórni rzucił „potrzymajcie mi piwo”. I wuala.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Z okazji dwieście pięćdziesiątego odcinka proponuję dziś jubileuszowy kadr, należący do niekończącego się cyklu „co jeszcze może być żywym trupem”. Otóż wytwórnia The Asylum naprawdę się postarała i tym razem zaserwowała widzom… zombie-rozgwiazdy. Tak jest. Zeszli na dno i sięgnęli po stworzenie, które… no, chyba w zasadzie jest jednym z ostatnich, które można by uznać za jakiekolwiek zagrożenie w czasie zombie apokalipsy. Zwłaszcza na suchym lądzie. Dziwne, że przeskoczono etap zombie-ślimaków, choć sądzę, że ktoś prędzej czy później schyli się również i po nie.
Film, w którym można poczuć dreszcz grozy na widok ataku morderczych rozgwiazd (no wiecie, siódme poty, przyspieszone bicie serca i takie tam), to nakręcone w 2021 roku „Aquarium of the Dead”, czyli „Akwarium żywych trupów”. Ponieważ nie jest to opowieść nakręcona śmiertelnie serio – a przynajmniej mam taką cichą nadzieję – fabuła tego kuriozum jest dość absurdalna. W wyniku intrygi bardziej udanej niż pierwotnie zostało to zaplanowane, w poczet której wchodziło podrzucenie trefnego leku lekarce, ożywiona po zawale serca ośmiornica wpada w morderczy szał i – jako zombie – zaczyna zarażać inne zwierzęta. Wśród nich są rekiny, które ochoczo rozbijają ścianę akwarium i klapią potem płetwami po podłodze, przesuwając się po korytarzach i szukając ofiar. Po omacku, bo z powodu wirusa – i bycia trupem – oczy mają pokryte bielmem. Obok nich człapią zaś foki, morsy, krokodyle i… no… rozgwiazdy. Które nie człapią, a… powiedzmy, że… eee… złowieszczo leżą. No i są jeszcze kraby. Też mordercze. A ponieważ zaraz po pęknięciu szyby akwarium system zatrzasnął wszystkie wejścia, przeżyć próbuje kilka osób z personelu oraz cwany polityk, który zaaranżował całą chryję z lekiem, żeby zdyskredytować dyrekcję, zamknąć przybytek i sprzedać teren zapewne jakiemuś deweloperowi, który dodatkowo wyrazi wdzięczność tłustą kopertą – tyle że przeliczył się z efektem.
Nie ma co ukrywać – film jest po prostu głupi. Choć – jak już nadmieniłem – było to działanie świadome. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by ktoś serio założył, że taka nieszybka, nieskoczna rozgwiazda może komukolwiek zdołać wyrządzić krzywdę. Trudno też uwierzyć, żeby tylko przez niedopatrzenie zaserwowano boczne wejście do stojącego na lądzie budynku przez… nadbudówkę zacumowanego w porcie statku. Ogólnie więc seans – naturalnie przy odpowiednim nastawieniu, być może wzmocnionym produktami fermentacji – można uznać za interesujące doświadczenie, zwłaszcza że aktorzy rzeczywiście starają się dawać z siebie wszystko i kreują rozpoznawalne role.
No ale mimo wszystko – zombie-rozgwiazdy? Serio?
powrót; do indeksunastwpna strona

78
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.