Inne potwory: „Potwór z dna oceanu” (1954 lub 1955) – zmutowana ameba w postaci chodzącego pionowo stwora z jednym wielkim okiem wysysa płetwonurka z kombinezonu. Pojawiły się tam też rekiny, ale nie atakowały pływaczki, choć ich bliskość powodowała napięcie. „Deep Star Six” („Obcy z głębin”, 1989) – stacja, którą atakuje niesprecyzowany potwór. Wspomniane też zostały gigantyczne pijawki w filmie z lat 50. oraz piranie normalnych rozmiarów. W niedzielę poszłam na prelekcję Joanny Borowskiej „Siedem grzechów głównych pisarzy w internecie”, mając nadzieję, że to będzie coś w rodzaju Niezatapialnej Armady. W sumie trochę było. Prelegentka najpierw mówiła o błędach interpunkcyjnych i leksykalnych. Cytat (pisownia oryg.): Do klasy wyszedło troje osób. Czterech chłopaków i jedną dziewczyna. Ktoś: Na podstawie podanych informacji oblicz masę Słońca. Zalecała sprawdzanie realiów, podając przykład tekstu o tańcu baletowym, gdzie ktoś wprawdzie zadał sobie trud sprawdzenia, jak nazywają się figury ćwiczebne, ale za to wymienił je w odwrotnej kolejności. Prawdziwą plagą jest wstawianie obrazków, kiedy autorom nie chce się czegoś opisywać. Czasem wystarczyłoby napisać „czarny motocykl” albo „łyżeczka cynamonu”, ale i tak wklejają zdjęcie, może to jakieś uzależnienie? Potem prelegentka przeszła do bardzo złych scen seksu, podając przykłady. Szczerze mówiąc, uważam, że tekst o tym, jak to dziewczyna „wstała tak gwałtownie, że penis się złamał” był w zamierzeniu humorystyczny. Całkiem na serio pisana była natomiast „Szkoła dla dziwek”, podobno autorka miała 12 lat i ktoś doniósł do jej rodziców. Jest to opowieść o szkole, w której uczy między innymi piosenkarz Harry Styles, ale obowiązują ścisłe reguły: seks z nauczycielem można uprawiać tylko w czasie lekcji. Jakaś ekipa wesołków nagrała fragmenty czytane beznamiętnie w stylu Krystyny Czubówny – wysłuchaliśmy tego i efekt jest rzeczywiście dość humorystyczny. Oczywiście występuje tam klasyczne schodzenie na śniadanie! W tym momencie opuściłam salę, aby przenieść się na prelekcję „Sztuka średniowieczna jako narzędzie sprawowania władzy”. Znowu treść nie do końca odpowiadała tytułowi, bo nie było tam o narzędziach sprawowania władzy, a raczej o insygniach władzy na średniowiecznych miniaturach.  | Otton III Fot. Wikipedia
|
Prelegent pokazał miniatury przedstawiające Ottona III. Szaty ma wzorowane na antycznych, w ręku laskę lub włócznię (prehistoryczny jeszcze symbol władzy) oraz dysk jako pierwowzór jabłka królewskiego. Składają mu hołd symboliczne przedstawienia stron świata w rozumieniu Italii (Rzymu), Galii, Germanii i Sklavinii. Cesarz siedzi oczywiście na podwyższeniu. Na niektórych miniaturach ma wzrok skierowany w bok, bo patrzy na Absolut, a na innych patrzy wprost, bo sam już jest niemalże Absolutem – może być nawet otoczony mandorlą, która z zasady przysługiwała Chrystusowi i znaczniejszym świętym. Szaty koronacyjne przypominały szaty liturgiczne. Proporzec jest ewolucją włóczni – jeśli jest oparty na ramieniu, oznacza to zwycięstwo.  | Czerwona miniatura Fot. Wikipedia
|
Czerwona miniatura: szarfa trzymana przez symbole ewangelistów, co jest interpretowane jako „obowiązek” ewangelizacji świata przez cesarza. Topos imperatora końca czasów: cesarz ma zjednoczyć pod swoją władzą cały świat, a następnie abdykować w Jerozolimie, co zapoczątkuje drugie przyjście Jezusa. Ambitne plany, nie powiem… Potem prelegent przeszedł do Henryka Brodatego i pieczęci władzy terytorialnej, a ja przeszłam na inny punkt programu, bo dwie godziny to trochę za dużo. Innym punktem był panel „Czy polskie kino nie lubi fantastyki” (Marcin Kończewski, Jarosław Boberek, Wojciech Becla, Michał Przybył). Prowadząca spytała ich o ulubione polskie filmy fantastyczne: wymienili „Wilczycę”, „Na srebrnym globie”, filmy Szulkina oraz „Kingsajz” i „Seksmisję”. Dobre nakręcenie fantastyki wymaga dużych nakładów finansowych, więc wiążą nadzieje z platformami streamingowymi.  | Cztery strony świata składają hołd Fot. Wikipedia
|
Na sam koniec poszłam jeszcze, trochę spóźniona, na prelekcję-dyskusję o humorze w fantastyce. Łukasz Kucharczyk pokazywał na slajdach okładki książek Pratchetta i omawiał różnice stylu Kirby’ego i Kidby’ego. Potem słuchacze rzucali przykłady swoich ulubionych polskich książek czy opowiadań humorystycznych – ja wymieniłam między innymi teksty Mileny Wójtowicz publikowane w Esensji (poza tym oczywiście Ewa Białołęcka, „Arivald z Wybrzeża” Piekary, Pilipiuk, Sapkowski, Baniewicz). No i to był koniec konwentu, odeszliśmy w padający deszcz, aby odjechać każdy do swojego miasta.
Miejsce: Toruń Od: 16 września 2022 Do: 18 września 2022 |