powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CCXX)
październik 2022

Tu miejsce na labirynt…: Lewitowanie… orbitowanie…
Acid Mothers Temple ‹Levitation Sessions›
Penetrując zakamarki przebogatej dyskografii japońskiej formacji Acid Mothers Temple, warto zwrócić uwagę na wydany półtora roku temu koncertowy materiał „Levitation Sessions”, który opublikowany został w ramach serii, jakiej patronuje amerykańska wytwórnia The Reverberation Appreciation Society. Ileż tam pasji! Ileż psychodelicznej energii i szalonych improwizacji!
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Levitation Sessions›
‹Levitation Sessions›
Naprawdę czasami nie sposób za nimi nadążyć. Każdego roku kilka nowych płyt – studyjnych i koncertowych, do tego projekty poboczne (jak chociażby wspominany niedawno Acid Mothers Reynols), wreszcie remastery tych sprzed dekady bądź dwóch (i więcej). Pewne jest, że Makoto Kawabata nie lubi się nudzić. Nie lubi też monopolu, dlatego kolejne albumy swojej macierzystej formacji publikuje za pośrednictwem dziesiątek wytwórni rozsianych po całym świecie. Tym razem wybór padł na teksańskie, mające siedzibę w Austin, The Reverberation Appreciation Society. To, jak podpowiada sama nazwa, nie tylko firma zajmująca się wydawaniem płyt, ale także promocją wykonawców i organizacją koncertów, a nawet festiwali muzyki psychodelicznej pod hasłem Levitation. Odbywają się one zarówno w Austin, jak i w Chicago oraz Vancouver, a nawet – w czerwcu tego roku – we Francji (w Angers na zachód od Paryża). Kapitalną pamiątką po nich pozostają koncertowe wydawnictwa sygnowane zawsze tym samym tytułem – „Levitation Sessions”.
W marcu ubiegłego roku tak zatytułowanego krążka doczekali się także Japończycy z Acid Mothers Temple (tym razem bez dodawanego często do nazwy „& The Melting Paraiso U.F.O.”), którzy w 2020 roku – niestety, nie podano dokładnej daty – wystąpili na imprezie zorganizowanej przez The Reverberation Appreciation Society w klubie Dance Hall Benihana w japońskim mieście Hikone (na wyspie Honsiu). Nagrania – w sumie sześć kompozycji – udostępniono pierwotnie na Bandcampie wytwórni; dwa miesiące później, czyli w maju 2021 roku, materiał ten opublikowano na kasecie magnetofonowej, a we wrześniu – na krążku winylowym. W tym ostatnim przypadku, aby zmieścić całość na jednej płycie, okrojono go o dwa utwory: „Santa Maria” oraz „Black Summer Song”. Widać nie opłacało się tłoczyć dodatkowego singla, aby zmieścić wszystkie numery.
W Hikone grupa wystąpiła w składzie pięcioosobowym: Makoto Kawabata zagrał tym razem jedynie na gitarze; obowiązki wokalisty wziął na siebie Jyonson Tsu, który był też drugim gitarzystą, choć często brał także do ręki… buzuki; za syntezatorem Rolanda stanął Hiroshi Higashi, natomiast sekcję rytmiczną tworzyli basista Taigen Kawabe (który na jakiś czas zastąpił Takashiego Uchidę) i perkusista Nani Satoshima. W programie koncertu znalazły się utwory dobrze już znane wielbicielom Acid Mothers Temple, ale i przynajmniej jedna nowość („Santa Maria”). Występ trwał godzinę i ułożył się w absolutnie powalającą, pełną szaleństwa, psychodelicznych improwizacji i noise’owych zgiełków podróż do świata, z którego – choć niekoniecznie przypomina on raj (przynajmniej pod względem obecnych w nim dźwięków) – mimo wszystko niechętnie wraca się do naszej rzeczywistości. Ale któż inny potrafi tak, jak Kawabata, odegrać na scenie rolę szamana!
Na otwarcie koncertu Japończycy wybrali „Dark Star Blues” (znany z wydanej w 2004 roku płyty „Does the Cosmic Shepherd Dream of Electric Tapirs?”). I na pewno nie był to wybór przypadku. Wszak to jeden z tych kawałków w przebogatym repertuarze Acid Mothers Temple, które od pierwszych akordów potrafią zwalić z nóg. Którym nie brakuje hardrockowo-psychodelicznej potęgi, ale które zawierają też akcenty bardziej stonowane, nastrojowe, a nawet… orientalne (i od razu wiadomo po co Jyonsonowi buzuki, prawda?). Chociaż po dotarciu do finału i tak pamięta się przede wszystkim doskonałą solówkę gitarową Makoto, po wysłuchaniu której chyba nikt nie powinien zgłaszać veta wobec uznania Japończyka jednym z najlepszych gitarzystów w dziejach światowego rocka. Zwłaszcza że to jego pierwszy i wcale nie ostatni popis podczas tego występu.
Jeżeli tytuł „Santa Maria” wywołuje w Was skojarzenia żeglarskie – to zrozumiałe. Tak przecież nazywał się jeden ze statków (ten największy), jakim Krzysztof Kolumb wyprawił się w 1492 roku na drugi brzeg Atlantyku. W tym kontekście nie dziwią więc pojawiające się parokrotnie szantowe przyśpiewki a cappella, które z czasem ustępują jednak miejsca intensywnemu psychodelicznemu tłu, na którym jak brylant lśni kolejna solówka Kawabaty. Dużo tego dobrego, a to wszak wciąż jeszcze rozruch. Dopiero teraz pojawia się jeden z najsłynniejszych utworów grupy – podzielony na dwie części, rozdzielony kompozycją „Black Summer Song”, długaśny „Pink Lady Lemonade” (zaczerpnięty z mającego już ćwierć wieku krążka „Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O.”). Najpierw pojawia się ponad czternastominutowa wersja „Disco Pink Lady Lemonade”, a po przerwie dziesięciominutowa „Pink Lady Lemonade Coda”.
Tu wreszcie Japończycy pozwalają sobie na chwilę odpoczynku, starając się konsekwentnie, choć z dużą cierpliwością, budować napięcie. Korzysta z tego dopuszczony wreszcie na plan pierwszy Higashi, odpowiedzialny za kosmicznie świszczące syntezatory. Ale i tak nadzwyczaj ekspresyjną całość wieńczy – zgadnijcie co? Tak, wygraliście: solówka Kawabaty. W „Black Summer Song” (który w 2018 roku został opublikowany na albumie „Reverse of Rebirth in Universe”) oprócz ostrej psychodelicznej jazdy pojawia się również masa noise’owych zgrzytów, mających uatrakcyjnić monotonny motyw przewodni. Niektórzy to nieustanne świdrowanie mogą uznać za denerwujące, fani takich dźwięków będą natomiast wniebowzięci. Podobne odczucia, chociaż z nieco innego powodu, mogą im towarzyszyć za sprawą kody „Pink Lady Lemonade”, która spięta zostaje nastrojową gitarową klamrą, co – nie ukrywajmy – nie przytrafia się panom z Acid Mothers Temple zbyt często. A potem jest jeszcze finał w postaci – ponownie ponad czternastominutowego – „Cometary Orbital Drive” (z tak zatytułowanej płyty sprzed dziewięciu lat). Dotarłszy do tego miejsca, przygotujcie się na nadzwyczaj energetyczną improwizację, po wysłuchaniu której poczujecie się jak prawdziwi astronauci po orbitowaniu. A co musieli czuć ci, którzy byli wówczas w klubie Dance Hall Benihana na tym koncercie?!
Skład:
Makoto Kawabata – gitara elektryczna, efekty elektroniczne
Jyonson Tsu – gitara elektryczna, buzuki, śpiew
Hiroshi Higashi – syntezatory
Taigen Kawabe – gitara basowa
Nani Satoshima – perkusja



Tytuł: Levitation Sessions
Wykonawca / Kompozytor: Acid Mothers Temple
Data wydania: 19 marca 2021
Nośnik: cyfrowy
Czas trwania: 60:07
Gatunek: rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Pliki
1) Dark Star Blues: 07:38
2) Santa Maria: 05:05
3) Disco Pink Lady Lemonade: 14:27
4) Black Summer Song: 08:14
5) Pink Lady Lemonade Coda: 10:15
6) Cometary Orbital Drive: 14:31
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

116
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.