Garfieldowe „Tłuste kocie trójpaki” mają jedną zasadniczą cechę, trzymają bardzo zbliżony poziom humoru. Podobnie jest w przypadku tomu dwunastego, co jest dobrą wiadomością, bo wspomniany poziom jest zadowalająco wysoki.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Początek dwunastego tomu okres świąt Bożego Narodzenia i w związku z tym pełen jest gagów prezentowo-choinkowych. I jest to świetny początek. Z jakiegoś powodu te żarty Jimowi Davisowi (czy kto tam w jego imieniu to wymyśla) wychodzą świetnie. Dużo lepiej niż następujące po nich dowcipy noworoczne. Szczególnie uwadze czytelników polecam podchody Garfielda do prezentów. Dalej jest już podobnie jak w poprzednich „Trójpakach”, ogólnie wesoło, czasem trafi się jakaś perełka, rzadziej jakiś suchar. Z tych pierwszych zapadł mi w pamięć tunel poprowadzony do piekarnika, w którym Jon piekł ciasto. Ponoć ulubionym filmem Garfielda jest „Żółte psisko”, a to ze względu na „happy end”, czyli śmierć głównego bohatera. W tym tomie mamy okazję zobaczyć przemiłą scenkę, gdy Jon czyta Garfieldowi „Kocie bajki na dobranoc”. Jedna z bajek też ma „szczęśliwe” zakończenie, bo opowiada o wiewiórce zjedzonej przez kota. Oprócz powyższych kilku epizodów, które zwróciły moją uwagę, jest oczywiście dużo pasków z myszami, z pająkami, a nawet z myszami i pająkami. Przy okazji, paski z pająkami weszły na nowy poziom. Wiedzieliście, że pająki mają swoje ambulanse? Jest słynna waga RX-2 (najczęściej nazywana po prostu wagą). Czego nie ma? Praktycznie nie ma randek Jona, są tylko katastrofalnie nieudane próby umówienia się przez telefon. Aha, jeśli są wśród was posiadacze kotów, to być może wiecie, że do kota należy mówić spokojnie, ale używając zwykłych ludzkich słów, a nie naśladować kocie odgłosy. W tym tomie Garfield musiał przypomnieć Jonowi o tej zasadzie.
Tytuł: Garfield - Tłusty koci trójpak #12 Data wydania: 15 czerwca 2022 ISBN: 9788328150676 Format: 288s. 200x223mm Cena: 89,99 Gatunek: humor / satyra Ekstrakt: 80% |