„Powieść lekarską” można odczytać jako prozę „moralnego niepokoju” z wątkami erotycznymi. Czy także - jako diagnozę stanu ducha Europejczyków?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że mamy okazję poznać u nas kolejnego znakomitego pisarza wywodzącego się z Finlandii! Dołącza on do takich znanych u nas autorów jak: Aarto Paasilinna, Jussi Valtonen, Juhani Karila czy (szwedzkojęzyczna) Ulla-Lena Lundberg. „Powieść lekarska”, jako trzeci w dorobku utwór 50-letniego Riku Korhonena, ukazała się w oryginale w 2008 roku. Została wyróżniona dwa lata później Nagrodą Literacką Unii Europejskiej, której ideą jest zwrócenie uwagi na nowe literackie talenty i promowanie kulturowej różnorodności naszego kontynentu. Książka nie jest najłatwiejsza w odbiorze: ma wiele przenikających się ze sobą wątków, jest tu do odkrycia wiele warstw i tropów. Swego rodzaju klucz do tego, jak rozumieć jej przesłanie, znalazłam jednak już na początku. Autor przytacza motto Donalda Rumsfelda: „wolność jest bezładna”. A już w pierwszym akapicie powieści pojawia się ważne słowo: głupota. Co prawda, w odniesieniu do „kobiety Zachodu”, jak zostało to ujęte. Ale to swego rodzaju antyteza, bo gdybym miała krótko podsumować całą powieść, powiedziałabym, że jest ona o głupocie mężczyzny Zachodu w obliczu - bezładnej - wolności. Na czwartej stronie okładki dosyć czytelnie wyjaśniono, jaki jest główny zarys akcji książki. To się bardzo przydaje, bo osoby, czasy, fikcja oraz „fikcja w fikcji” mocno się ze sobą przenikają, składając się na jedyny w swoim rodzaju portret świadomości mężczyzny w średnim wieku. Niklas prowadzi z pozoru ustabilizowane, ale bez wątpienia dostatnie życie. Zadaje sobie pytanie, jaka będzie jego przyszłość. Jego związek z Iną się chwieje, partnerka straciła niedawno ojca. Ich miłość (?) to raczej przygnębiający portret samotności we dwoje, tego trudnego etapu, gdy właściwie nie wiadomo, co i jak ze wspólnego życia ratować w imię przyszłości. Niklas, jak się wydaje, nie ma żadnych zobowiązań. Ucieka w pisanie powieści i eksperymentowanie: jak daleko może się posunąć w kierunku, nazwijmy to umownie, „rozwalania sobie życia” (a może poszukiwania w nim czegoś lepszego?). Główną treścią staje się przygodny seks i rujnujące zdrowie używki (a może jest to sposób na poszukiwanie nowych doznań i poszerzenie horyzontów świadomości?). Mnożą się pytania – tyle, że Niklas znajduje na nie chybione odpowiedzi. Miotają nim egzystencjalne niepokoje i wątpliwości. To pesymistyczny i wielowarstwowy obraz głupoty w obliczu bezładnej wolności, by ponownie przywołać towarzyszące powieści motto. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że do podobnych wniosków dochodzi w swoich powieściach Michel Houellebecq, choć podąża inną drogą i stosuje inną, rzecz jasna, technikę pisarską. W książce znajdziemy też ciekawe uzasadnienie jej tytułu – od razu mogę zdradzić, że nie ma on nic wspólnego z medycyną, ale jest ciekawą metaforą odnoszącą się do kraju, który rości sobie prawo, by być „lekarzem świata”. Rzeczywiście, w tle pobrzmiewają wydarzenia ważne na skalę naszego globu. Rozpoczyna się wojna w Iraku. Czy decyzja o jej rozpętaniu to także przejaw zbiorowej tym razem głupoty w obliczu bezładnej wolności? Akcja powieści toczy się podczas wyjątkowo upalnego fińskiego lata. To bezsprzecznie oznaka klimatycznej anomalii, a więc kolejnego globalnego problemu, nad którym trzeba się pochylić. „Powieść lekarska” próbuje obiecująco uchwycić zręby europejskiej tożsamości. Podporą są tutaj przytaczane nazwiska i słowa Habermasa, Bakunina czy Kiergedaarda. Tyle, że wypływa tutaj stanowczy i pesymistyczny wniosek: współczesny mieszkaniec naszego kontynentu to ktoś, kto wzbudza raczej niepokój niż pewność stabilnej, bezpiecznej przyszłości. Korhonen stawia tu całkiem sporo pytań natury egzystencjalnej i moralnej, ale jego książka w żadnym wypadku nie jest moralizatorska ani dydaktyczna. To raczej szarpnięcie za rękaw: Europejczyku, co robisz ze swoją wolnością? Zwielokrotnioną w dodatku „postmodernistycznym młynem technologicznym”, jak nazywa autor wirtualną sieć. W tej sferze również dzieje się bardzo wiele. Autor inspiruje do jeszcze jednej refleksji: czy da się pogodzić europejskość z silną - delikatnie rzecz ujmując - narodową tożsamością? Riku Korhonen jest bez wątpienia wytrawnym pisarzem. Jego proza wciąga bez reszty, powala dosadnością mocnego erotyzmu, by za chwilę wzruszyć liryczną frazą (moja ulubiona to: „czasem czułość ledwo, ledwo się trzyma”). Wszystko jest tutaj mocno prawdziwe – w pełni zgodne z napomnieniem (przywoływanego tu zresztą) Hemingwaya: „napisz najprawdziwsze zdanie, jakie znasz”. Tłumaczenie wymagało innowacyjności i w niejednym miejscu językowej odwagi. Angażuje bez reszty i przyciąga uwagę. Twórcą polskiego przekładu jest Sebastian Musielak. „Powieść lekarska” jest kolejną trafioną pozycją wydaną w arcyciekawej serii „Bałtyk” gdańskiego wydawnictwa Marpress. To już wyróżniająca się i coraz bardziej rozpoznawalna marka! Pomysł na nią, nawiązujący do geografii, jest świetny, a każdy pisarz jest tu odkryciem. Czekam na kolejne propozycje, przy okazji gorąco polecając te tytuły, które już się ukazały.
Tytuł: Powieść lekarska Tytuł oryginalny: Lääkäriromaani Data wydania: 18 sierpnia 2022 ISBN: 978-83-7528-270-2 Format: 532s. 145×205mm Cena: 49,– Gatunek: mainstream Ekstrakt: 70% |