Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale tom drugi „Kolekcji Toppiego” z podtytułem „Ameryka Północna” jest jeszcze lepszy od poprzednika. Mimo, że mniej w nim elementów baśniowo-onirycznych, z których słynie styl Włocha.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Poprzednim razem penetrowaliśmy „Magiczne światy”, w których rzeczywistość mocno mieszała się z elementami nadprzyrodzonymi. Prezentowany przez Sergia Toppiego styl rysowania wydaje się być stworzony by opowiadać tego typu historie. Ten włoski rysownik-samouk, nie jest mistrzem konsekwencji. Obok zaskakująco szczegółowych i realistycznych kadrów potrafi zamieścić rysunki mocno przesadzone, w których proporcje wydają się nie odgrywać żadnej roli. A jednak wszystko to posiada niezwykły magnetyzm, który w połączeniu z autorskimi scenariuszami, sprawia, że o tych krótkich, zazwyczaj kilkustronicowych komiksach, można mówić jako o dziełach skończonych. Zgodnie z tytułem, tematem przewodnim drugiego tomu antologii zbierającej dzieła mistrza jest Ameryka Północna. Z naciskiem na okres pionierów i walki z Indianami. Myliłby się jednak ten, kto spodziewałby się odnaleźć tu klimat klasycznego westernu. Nic z tych rzeczy. Choć są rewolwerowcy, Czerwonoskórzy i poszukiwanie złota, to jednak daleko temu do romantycznej przygody, zaś kolejni bohaterowie nie mają w sobie nic ze szlachetności Johna Wayne′a. Dziki zachód Toppiego zasiedlają wszelkiej maści oszuści („W odwiedzinach u Johna Coltera”), mordercy („Katana”), zbiry („Raz jeden w życiu”) i szaleńcy („Admirał w stanie spoczynku”). A nawet jeśli trafi się ktoś w miarę pozytywny, to jest upodlony do granic możliwości („Pasja życia”). Odarcie świata rewolwerowców z wszelkiego romantyzmu jest tu tak duże, że „Bez przebaczenia” Clinta Eastwooda może się schować. Aczkolwiek należy zaznaczyć, że Toppi wierzy w karmę, ponieważ większość opowieści niesie w sobie mały promyczek nadziei, świadczący o tym, że złych ludzi prędzej, czy później spotka zasłużona kara. Autor wyraźnie staje także po stronie rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy wciąż są jeszcze dumną potęgą, ale przeczuwają, że ich świat się kończy. Widać to chociażby w epizodzie „Odpowiedzcie mi na pytanie”, gdzie Indianie ratują poszukiwacza złota, ale ich warunkiem jest, by porzucił to, co znalazł i wyjechał. Boją się bowiem, że wieść o bogactwach regionu sprawi, iż do ich krainy przybędzie więcej białych. Z drugiej strony są też fragmenty poświęcone wyłącznie Indianom („Póki żyć będziesz”, „Little Big Horn 1875”). Toppi umiejętnie miesza w nich surową rzeczywistość ze światem duchów, pozostawiając jednak sporo miejsca do indywidualnej interpretacji. Między tymi rozdziałami upchnięto jedno opowiadanie, które nie pasuje klimatem do reszty. Chodzi o „Naugatuck 1757”. Po pierwsze, rozgrywa się wcześniej od innych, a po drugie dotyczy szkockiego regimentu stacjonującego w tytułowym forcie. Co, jak co, ale dudy i niesnaski klanów niezbyt kojarzą się ze Stanami Zjednoczonymi (co nie znaczy, że ich nie było). Na koniec dostaliśmy dwa rozdziały, których akcja rozgrywa się w XX wieku („Dziedzic” i „Blues”). Oba dotyczą muzyki i najuboższych mieszkańców społeczności Czarnych. Tu element magiczny wysuwa się na pierwszy plan. Tak bardzo, że spokojnie można było umieścić je w poprzednim albumie. Zupełnie to jednak nie przeszkadza i pasuje do całości. Ponadto Afroamerykanina z saksofonem łatwiej skojarzyć z USA, niż gości w kiltach. O rysunkach Toppiego nie sposób opowiedzieć. Stanowią one tak specyficzną kategorię sztuki wizualnej, że to trzeba samemu zobaczyć. Najbardziej w tym wszystkim fascynuje mnie to, że obok hiperrealistycznych ujęć, które wyglądają niczym fotografie, trafiają się dziwaczne kiksy, jak kadr z mężczyzną zanurzającym rękę w wodzie, przy czym owa ręka jest chyba dłuższa od reszty ciała. Nie zmienia to faktu, że i tak mamy do czynienia z prawdziwą ucztą dla oczu, przez co lektura znacznie się wydłuża, ponieważ po stronach nie da się po prostu przebiec wzrokiem. Trzeba je kontemplować. Dodam też, że otrzymaliśmy małą niespodziankę, a mianowicie jeden epizod w kolorze. Jeśli zatem do tej pory ktoś nie był do końca przekonany, czy Toppi wielkim artystą był, drugi tom „Kolekcji” powinien tę sprawę rozstrzygnąć. Otrzymujemy w nim mistrzowską kreskę (pomimo kilku wpadek) i ciekawe, niestandardowe scenariusze, zmuszające do refleksji. Nawet jeśli niektóre wydają się stosunkowo błahe. Chyba właśnie trafiłem na mojego faworyta w kategorii „komiks roku”.
Tytuł: Toppi. Kolekcja #2: Ameryka Północna Data wydania: sierpień 2022 ISBN: 978-83-67270-12-0 Format: 208s. 240x320 mm Cena: 110,00 Ekstrakt: 100% |