Ponoć nadzieja umiera ostatnia. Nadzieja na szczęście, na lepsze życie, na wyjście z opresji. Takie przekonanie na pewno przydałoby się Gruzince Nutsie, bohaterce dramatu psychologiczno-obyczajowego „Panny młode”, której partner po paru latach odsiadki zbliża się dopiero do połowy wyroku. A jednak przedstawiającej jej codzienne życie na ekranie Tinatin Kadżriszwili trudno znaleźć wiarę w to, że po burzy zaświeci słońce.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Choć Gruzja (czy też szerzej: kraje południowego Kaukazu) zaliczają się do obszarów postsowieckich, nieczęsto filmy z tego kraju pojawiały się w „East Side Story”. Wynika to zapewne z niewielkiej popularności kina gruzińskiego w Polsce, bo przecież nie z powodu tego, że nie powstają tam filmy godne uwagi. Wystarczy wymienić na przykład nominowane do Oscara „ Mandarynki” (2013) Zazy Uruszadzego, ale także komedię miłosną „ Randki w ciemno” (2013) Lewana Koguaszwilego, dramat młodzieżowy „ Rozkwitające” (2013) Nany Ekwtimiszwili czy na poły autobiograficzne „ Macierzyństwo” (2017) Mariam Chaczwani. Jak widać, dwa z czterech wspomnianych obrazów wyreżyserowały kobiety. Podobnie rzecz ma się z powstałymi przed ośmioma laty (w koprodukcji z Francuzami) „Pannami młodymi”, których premiera światowa odbyła się na festiwalu w Berlinie. Autorką dramatu (i współtwórczynią scenariusza) jest urodzona w 1978 roku w Tbilisi Tinatin Kadżriszwili, która w wieku dwudziestu trzech lat została absolwentką znajdującego się w stolicy kraju Państwowego Instytutu Teatru i Kina imienia Szoty Rustawelego (specjalizacja: reżyseria kina fabularnego). Na swój debiut kinowy musiała czekać jednak bardzo długo, bo aż do 2014 roku, kiedy to powstały właśnie „Panny młode” (w wymyśleniu fabuły pomógł Tinatin doświadczony aktor i scenarzysta Dato Czubiniszwili). Później nakręciła, jak dotąd przynajmniej, jeszcze tylko jeden film – dramat społeczny „Horyzont”. A że nie jest już artystką młodą, trzeba przyznać, że jej dorobek reżyserski nie powala na kolana. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość, bo z jakością jest – dla odmiany – całkiem przyzwoicie. Główną bohaterką jest mniej więcej trzydziestoletnia Nutsa (w tej roli tancerka i aktorka Mari Kitia). Kobieta mieszka z dwojgiem dzieci – synkiem Sandro (Beka Samadbegiszwili) i córeczką Lizą (Nita Kaliczawa) – na przedmieściach Tbilisi. Zarabia na życie, pracując w niewielkim zakładzie krawieckim. Otrzymywana tam pensja musi wystarczyć na utrzymanie trzyosobowej rodziny, co sprawia, że Nutsa z trudem wiąże koniec z końcem. Byłoby jej jeszcze trudniej, gdyby nie pomoc matki (Tamar Mamułaszwili), „przyszywanej” teściowej (Zaza Kaszibadze) oraz Lewana (Sergo Buigliszwili), jednego z przyjaciół partnera kobiety. A dlaczego to właśnie on nie dba o swoich najbliższych? Ponieważ od jakiegoś czasu siedzi w więzieniu (nie dowiadujemy się z jakiego powodu) i ma przed sobą kolejnych siedem lat odsiadki. Nutsa pewnie dawno by już od niego odeszła, gdyby nie dzieci i wpływowi znajomi Gogiego (Giorgi Mascharaszwili), którzy mogliby jej utrudnić życie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jako że nie są małżeństwem, ich kontakty są mocno utrudnione. Z tego właśnie powodu Nutsa decyduje się na zawarcie małżeństwa w więzieniu. Co polega na podpisaniu odpowiedniego papierka w obecności strażników i pracownicy socjalnej. Trwa zaledwie kilka minut i odbywa się w warunkach dalekich od jakiejkolwiek intymności. Ale przynajmniej od tej pory kobieta będzie mogła regularnie odwiedzać Gogiego za kratami, a on – dzwonić do niej. Czy to jednak cokolwiek zmienia w jej codziennym życiu? Sprawia, że udręka codzienności staje się mniej dotkliwa? Nic z tego. Kobiecie dochodzą kolejne obowiązki. W efekcie, choć wciąż jest młoda i bardzo atrakcyjna, żyje jak wdowa – kontrolowana z jednej strony przez matkę, z drugiej przez – teraz już oficjalną – teściową. Do tego dochodzą dzieci, przyjaciele męża, sąsiedzi. Mimo to kiedy poznaje przystojnego klienta, przez moment – jak można się domyślać – rodzi się w jej głowie myśl o uwolnieniu się od wszystkich udręk i rozpoczęciu życia od nowa, w innym miejscu i z innym człowiekiem. Ale czy zdobędzie się na to? Zostawi dzieci?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ze współczesnych filmów gruzińskich wyłania się bardzo ponury obraz życia codziennego kobiet. Patriarchalne od wieków społeczeństwo sprawia, że wciąż poddawane są one ogromnej presji zewnętrznej, a ich rola sprowadzana do – mówiąc górnolotnie, co jednak wcale nie okazuje się takie wzniosłe w praktyce – odgrywania roli „strażniczki domowego ogniska”. W przypadku Nutsy jest to tym dosadniejsze, że ma męża odsiadującego wyrok; jej rzeczywistość jest więc złowróżbna do kwadratu. Podkreśla to jeszcze paradokumentalna forma narracji. Tinatin Kadżriszwili nie sili się bowiem na żadne fajerwerki. Kamera w zasadzie jedynie podąża za głównymi postaciami, odzwierciedlając na ekranie ich codzienne życie – puste, szare, pozbawione przyjemności. Nad którym unosi się cień więziennego muru. Tylko w jednym epizodzie na scenę zostaje wpuszczona odrobina światła: gdy Nutsa spotyka się po pracy z poznanym w zakładzie klientem. Ale i ta nadzieja szybko umiera.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W tym kontekście nadzwyczaj przekornie brzmi tytuł filmu. Dzień ślubu Nutsy i Gogiego (ale również paru innych kobiet) nie ma w sobie nic świątecznego. Uroczystość jest całkowicie odhumanizowana, a małżonkowie nie dostają nawet kilku minut na to, aby pozostać tylko we dwoje. Na dodatek nie sposób myśleć pozytywnie o przyszłości, skoro przed panem młodym jeszcze sporo czasu, jaki będzie musiał spędzić za kratami, zapewne zadręczając się myślami, czy żona jest mu wierna i co czeka go, kiedy już wyjdzie na wolność. Nieprzypadkowo w najważniejszej sekwencji filmu nad głowami bohaterów przetacza się potężna burza. Ale też po niej, o świcie, powietrze staje się bardziej rześkie, a na niebo wychodzi słońce. Może więc warto czekać?
Tytuł: Panny młode Tytuł oryginalny: პატარძლები [Patardzlebi] Data premiery: 21 listopada 2014 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Francja, Gruzja Czas trwania: 94 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |