powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CCXXI)
listopad 2022

Tu miejsce na labirynt…: Wśród magicznych istot w Alpach
Piotr Damasiewicz, Kuba Wójcik ‹Diavolezza›
By znaleźć inspirację do stworzenia nowej muzyki, trębacz Piotr Damasiewicz i gitarzysta Jakub Wójcik wybrali się przed rokiem w Alpy. Natchnieni przez niezwykłe górskie krajobrazy i towarzyszące im magiczne opowieści, podczas improwizowanych występów przenosili słuchaczy w inny świat. Fragmenty dwóch z nich ukazały się niedawno na albumie „Diavolezza”, który jest bez wątpienia jedną z najciekawszych płyt okołojazzowych mijającego powoli roku.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kojarzony przede wszystkim z free jazzem trębacz Piotr Damasiewicz to stały bywalec „Esensji”. Na przestrzeni ostatniej dekady pisaliśmy zarówno o jego płytach bigbandowych („Alaman”, 2013; „Polska”, 2013), nagranych w składzie bardziej kameralnym („Vienna Suite”, 2020), jak i tych, które łączyły jazz improwizowany z muzyką folkową („Watra”, 2021). Za każdym razem, co zabrzmi bardzo górnolotnie, lecz nie może być przypadkiem, wychwalając artystę po niebiosa. Nie inaczej jest i dzisiaj, przy okazji jego najnowszego wydawnictwa: zarejestrowanego w składzie dwuosobowym – z grającym na gitarze i obsługującym elektronikę Jakubem Wójcikiem – krążka „Diavolezza”.
Kuba Wójcik (na okładce widnieje zdrobniała forma imienia) znany jest głównie z dwóch formacji (około)jazzowych: Poleshift Project („Moozig”, 2013) oraz Minim Experiment („Dark Matter”, 2016; nagrany z tuwińską wokalistką Sainkho Namtchylak „Earth”, 2020). W październiku ubiegłego roku panowie wybrali się w Alpy, gdzie nie tylko szukali inspiracji artystycznych i duchowych, ale także występowali na żywo. Fragmenty dwóch koncertów – zagranych w oddalonych od siebie o niespełna dwadzieścia kilometrów włoskim Tirano (22 października w klubie „Piz Trovat”) oraz szwajcarskim Poschiavo (dzień później w klubie „Morteratsch”) – trafiły na wspomnianą powyżej płytę, która ukazała się przed tygodniem nakładem niezależnej, należącą do trębacza wytwórni L.A.S. (co jest skrótem od Listening and Sounding). W sumie to prawie godzina niezwykłej muzyki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Właśnie… czy tylko muzyki? Dobiegające ze sceny oniryczne dźwięki układały się bowiem w magiczno-szamański rytuał, przenoszący słuchaczy w zupełnie inną – symbolicznie oddaloną w czasie i przestrzeni – rzeczywistość. Można je uznać za połączenie wcześniejszych peregrynacji obu artystów. Damasiewicz odbywał już podobne „podróże” podczas prac nad płytami „Alaman”, „Śpiwle” i „Watra”; Wójcik z kolei – akompaniując Sainkho na „Earth”. Teraz, dodając do siebie wzajemne doświadczenia, stworzyli zupełnie nową jakość: muzykę przekraczającą wszelkie granice, wyrastającą z korzeni freejazzowych, ale mocno zatopioną w elektronicznej awangardzie i etniczną w treści. Kto wie, może właśnie przy podobnych dźwiękach w czasach przedchrześcijańskich w Alpach na obecnym pograniczu włosko-szwajcarskim wprawiali się w trans celtyccy druidzi…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Twórczość duetu Damasiewicz-Wójcik oparta jest na improwizacjach. Na płytę muzycy wybrali dwa niespełna półgodzinne seanse z Tirano i Poschiavo. Piotr zagrał na trąbce, harmonii i perkusjonaliach, użyczył też swego głosu w recytacjach i wokalizach; Kuba oprócz gitary obsługiwał także elektronikę; gościnnie usłyszeć można również recytującą poetycki tekst Alicję Chmielewską. Część pierwszą albumu („Piz Trovat”) otwiera właśnie utrzymana w bardzo wolnym tempie kilkuminutowa elektroniczna introdukcja, wspierana subtelnymi akordami gitary. Na nowy poziom przenosi ją deklamacja Damasiewicza, który na różne sposoby interpretuje skrót będący nazwą wytwórni płytowej („L.A.S.”), wspierając się przy tym instrumentami perkusyjnymi. W tym czasie Wójcik dba o zagęszczanie tła, dzięki czemu utwór w naturalny sposób ewoluuje ku coraz bardziej patetycznemu i monumentalnemu, co wieńczy powłóczyście nastrojowa harmonia i szamańska wokaliza.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dopiero w końcówce Damasiewicz sięga po swój podstawowy instrument, czyli trąbkę. Warto było jednak tak długo i cierpliwie na to czekać. Jej urokliwa partia idealnie bowiem wprowadza w klimat poetyckiej recytacji Chmielewskiej, magicznie wypadającej na tle subtelnego akompaniamentu gitary i elektroniki. Druga część płyty („Morteratsch”) to, jak można mniemać, inna wersja tej samej improwizacji, zasadniczo jednak różniąca się od tej, jaką duet przedstawił w Tirano. Po pierwsze: wykorzystano inne efekty elektroniczne; po drugie: znacznie wcześniej pojawia się trąbka, chętnie wchodząca w interakcję zarówno z gitarą, jak i harmonią. Elementami wspólnymi obu fragmentów są deklamacje: szamańska Damasiewicza (przechodząca z czasem w wokalizę) i poetycka Chmielewskiej (tym razem za tło mająca nadzwyczaj przejmująco brzmiącą harmonię). Majestatyczny, przyprawiający o ciarki, finał oparty jest na lirycznych dźwiękach trąbki i elektroniki. Całość ma charakter rytualno-kontemplacyjny; to muzyka, od której trudno się uwolnić, ale też, biorąc pod uwagę jej pierwotne i z tego też powodu fascynujące piękno – po co w ogóle się uwalniać?
Skład:
Piotr Damasiewicz – trąbka, harmonia, głos, instrumenty perkusyjne
Kuba Wójcik – gitara elektryczna, efekty elektroniczne

gościnnie:
Alicja Chmielewska – recytacja



Tytuł: Diavolezza
Wykonawca / Kompozytor: Piotr Damasiewicz, Kuba Wójcik
Data wydania: 26 października 2022
Nośnik: CD
Czas trwania: 57:23
Gatunek: folk, jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Piz Trovat: 27:35
2) Morteratsch: 29:48
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.