Timof coś uparł się ostatnio edukować czytelników w kwestiach mało znanych – komiksowo i historycznie. „Szczurwysyny” to już drugi ich komiks o egzotycznej i prawie u nas nieznanej Gwinei Bissau.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
No, w sumie pierwszy – ukazał się w lipcu 2020, a w listopadzie tego samego roku do rąk czytelników trafił „Kassumai”. Akcja obu dzieje się w na poły wyspiarskim, wciśniętym między Gambię a Gwineę państwie, byłej portugalskiej kolonii od lat zmagającej się z pokłosiem burzliwej historii bycia krwawo podbijaną i równie krwawo wyzwalaną. Tak jak w „Kassumai” otrzymaliśmy raczej portrety przyjaznych ludzi i piękne tradycje, tak portugalscy autorzy Fábio Veras i Luís Zhang zagłębiają się w odmęty ludzkiego umysłu – używając do tego żołnierzy walczących w konflikcie niepodległościowym Gwinei Bissau w latach 70. „Szczurwysyny” nie są, wbrew pozorom, komiksem historycznym – trwająca ponad dekadę wojna o niepodległość jest tu jedynie wymówką do pokazania odczłowieczenia, szaleństwa i brutalności, do których zdolny jest człowiek przez lata nurzający się w przemocy. Jednocześnie nie mamy do czynienia ani z kolejną iteracją „Jądra ciemności”, ani ze szczegółową analizą przypadku jak w „Raporcie Brodecka” czy „Mausie” – komiks ma zaledwie 88 stron i składa się, tak naprawdę, z dwóch scen: rozbitej na dwie części, jako klamra albumu, ucieczki portugalskiego żołnierza przed siłami Gwinejczyków w 1975 roku oraz retrospekcji wieczornych rozmów przy ognisku jego oddziału dwa lata wcześniej. Nie ma tu też wyraźnej pointy. Urywki dyskusji, okrutne dowcipy kolegów z oddziału, wspomnienia o kobietach zostawionych w domu lub „zdobytych” na wojnie – nie składają się na konkretną akcję, jakkolwiek mogą tłumaczyć zachowanie bohatera z części „klamrowej”. Rysunkowo jest nieźle, ale też nie wybitnie. Większość komiksu jest czarno-biała, z pojedynczymi kolorowymi kadrami lub nawet stronami. „Rozmazana” kreska, zupełnie jakby Veras rysował węglem, przeplatająca się z wyraźniejszymi szkicami, dużo cienia, plamy barw – nie każdy lubi taki styl, nawet jeśli wyjątkowo pasuje on do treści (a tu pasuje, że hej). Rysunki są po prostu ciekawe, zrozumiałe i przemyślane. „Szczurwysyny” to niepokojący komiks – sprawnie przetłumaczony, ładnie wydany, nieźle narysowany, całkiem ciekawy i próbujący pokazać uniwersalne zasady rządzące psychiką… ale jednak niszowy i dość trudny. Po lekturze na pewno wiem o Gwinei Bissau więcej, niż wiedziałam przez większość życia (głównie dlatego, że zmusił mnie do szukania informacji dla kontekstu, co dla mnie jest plusem), ma więc aspekt edukacyjny, nie tylko rozrywkowy, jednak czy jako czytelniczka polecę go innym? Niekoniecznie – to kawałek specyficznego, patchworkowego tekstu kultury, raczej dla zainteresowanych tego typu pozycjami. Plusy: - aspekt edukacyjny
- spora dawka niepokojącej treści
Minusy: - zdecydowanie nie dla każdego
Tytuł: Szczurwysyny Tytuł oryginalny: Filhos do Rato Data wydania: 15 czerwca 2020 ISBN: 978-83-66347-26-7 Format: 88s. 200x280 mm Cena: 69,00 Ekstrakt: 60% |