 | ‹Kroniki Czarnej Kompanii›
|
Achika: Nie uwaga, tylko pytanie, bo niezbyt już pamiętam książkę: Ciri po dołączeniu do Szczurów stała się jakoś szczególnie niesympatyczna? No owszem, zabijała, ale nie ona jedna w tej powieści. Mgliście odnoszę wrażenie, że Sapkowski chciał opisać pogubioną nastolatkę, która robi niekoniecznie to, co by chciała, ale nie ma odwrotu, bo wierzy, że nie ma już nikogo na świecie (sądziła, że Geralt nie żyje – to akurat pamiętam dobrze), poza tym jest ścigana, a grupa daje jaką-taką ochronę. Tam była taka scena szalonego tańca w karczmie (z okropnie kiczowatymi wtrętami o krążącej nad dachem śmierci), którą odebrałam jako opis bawienia się na siłę, bo nic innego nie pozostało, w dodatku trzeba się wpasować w towarzystwo. Denerwowała mnie zawsze scena, gdzie Ciri od niechcenia szlachtuje jakiegoś faceta na jarmarku za chamską odzywkę, a zaraz potem chlipie, bo jej wata cukrowa spadła z patyka – jeśli to miało być przedstawianie przemiany z dziecka w dorosłego, to zdecydowanie nie wyszło. Jednak do całej sekwencji jej pobytu w bandzie nie mam większych zastrzeżeń niż do reszty sagi, która im dalej w las tym robiła się gorsza, z nielicznymi przebłyskami w rodzaju sceny w szpitalu polowym. Beata: Fakt, że o Ra Mahleine dużo nie było i trudno mi powiedzieć, czemu ją aż tak znielubiłam. A Ciri mnie drażniła już wcześniej, zanim dołączyła do bandy. Jej zachowanie wśród Szczurów mnie aż tak nie zgorszyło, w sensie, że byli oni niejako dziećmi okoliczności, w jakich się znaleźli. Nawet ta słynna, przez wielu ganiona scena z watą cukrową mnie nie zniechęcała, choć może Sapkowski nieco przeszarżował, chcąc zobrazować demoralizację bohaterki, uczynił to nazbyt łopatologicznie. Chyba bardziej mnie zniesmaczyła ta, gdzie ona próbuje się kochać z umierającym facetem. W przypadku Ciri sądzę, że Sapkowskiemu nie do końca udało się przedstawić psychikę dorastającej dziewczyny i dlatego ona mi się wydała wybrakowana, sztuczna nieco.  | ‹Obietnica krwi›
|
Parę miesięcy temu rozmawiałam z matką o wiedźmińskim cyklu, bo ona właśnie sobie go odświeżyła i stwierdziła, że wcześniej głównie skupiała się na tym, co będzie dalej, a teraz zwróciła większą uwagę na szerszy obraz. Powiedziała mi, że zdziwiły ją wypowiedzi twórców serialu, którzy w wywiadzie podkreślali wątek relacji Geralta, Yennefer i Ciri. Ja jej na to, że przecież osią cyklu jest szukanie Ciri przez Geralta, że to przecież opowieść o „rodzinie z wyboru”, ludziach, którzy próbują się odnaleźć w dziejowej zawierusze, wbrew przeciwnościom. Matka na to odrzekła, że jej się Ciri wydała antypatyczna, że dla niej to jest opowieść o człowieku, który rozpaczliwie potrzebował celu w życiu, więc go sobie znalazł, wybrał i potem się go trzymał za wszelką cenę, mimo tego, że wszystko dookoła wskazywało, że nie warto (być może podobnie odbierał Ciri Eryk Remiezowicz, kiedy napisał „ Trzeba jakoś żyć”. Na koniec tak mi napisała (rozmawiałyśmy SMSowo) „no to pewnie dla każdego [cykl] jest o czymś innym, dla mnie to historia o irracjonalnych losach ludzi żyjących w określonym świecie, o złudzeniu celowości i przemijaniu wszystkiego, nawet złudzeń.” Tak widać kończy się czytanie cyklu z większym bagażem doświadczeń życiowych. Ja też ponownie przeczytałam opowiadania, ale powieści już nie, bo końcówka mnie rozczarowała. Najpierw tyle było szumu – przepowiednie, koniec świata, przeznaczenie, a potem tak się to rozeszło po kościach. Zapewne była to celowa gra z konwencją ale to też jest sztuka – czytelnik lubi być zaskakiwany, ale do pewnej granicy, za którą jest już rozczarowanie. Poza tym „Pani jeziora” była strasznie rozwleczona.  | ‹Zbieracz Burz. Tom I›
|
Agnieszka: Gdy chodzi o zakończenie cyklu wiedźmińskiego, pełna zgoda! Natomiast co do konstruowania bohaterów mam refleksję, że trzeba rozróżnić dwa przypadki: kiedy autorowi coś z kreacją postaci ewidentnie nie wyszło (bohater jest wewnętrznie niespójny i/lub postępuje w sposób niewiarygodny, psuje nam zawieszenie niewiary) oraz kiedy postać jest dobrze, spójnie skonstruowana, ale doprowadza nas do szału i mamy ochotę ją udusić. Dla mnie osobiście palmę pierwszeństwa w rankingu antypatycznych bohaterów literackich dzierży Emma Bovary (i obawiam się, że więcej to mówi o mnie niż o powieści Flauberta…). Bardziej współczesnym przykładem jest Tołpi z „Pustego nieba” Radka Raka – osobnik głupi, podły i kierujący się najniższymi instynktami – i jest to ze strony autora absolutnie zamierzony zabieg. Ale zdarzało mi się pałać słusznym czytelniczym gniewem pod adresem autorów, którzy stworzyli świetne postacie, a potem je zepsuli. Bodajże w „Srebrnym Grocie” Glen Cook brzydko poprowadził wątek charyzmatycznego, zawsze opanowanego, zimnego jak lód Kruka, robiąc z niego alkoholika ni z gruszki, ni z pietruszki. Na podobnej zasadzie miałam żal do Briana McClellana za to, że między pierwszym a drugim tomem trylogii Magów Prochowych Taniel przeszedł metamorfozę: z wrażliwego młodego artysty wepchniętego przez ojca w karierę wojskową zrobił się taki typowy wiecznie wkurzony wojak awanturnik. Jeszcze bardziej rozzłościło i rozczarowało mnie to, jak Maja Lidia Kossakowska potraktowała niektóre postacie w drugim tomie swojej sagi anielskiej, „Zbieraczu burz” – wysoko postawieni aniołowie, którzy w „Siewcy wiatru” wydawali się inteligentni oraz obdarzeni RiGCzem, tracą większość pozytywnych cech (w „Zbieraczu…” antypatię budzą Gabriel, Razjel, Michał, a przede wszystkim Hija, której imperatyw narracyjny amputował mózg). I teraz pytanie retoryczne – czy kiedy czytelnicy prozy gatunkowej przestają darzyć bohaterów sympatią, to znaczy, że autor zrobił coś źle? (Ja mam w tej kwestii swoją opinię, zarówno jako czytelniczka, jak i autorka, ale chciałabym poznać Wasze zdanie.)  | ‹Żmijowa harfa›
|
Beata: Co do postaci – tak, myślę, że mamy swoje typy ulubione i takie, których od razu nie lubimy. Wynika to z naszych doświadczeń życiowych, ale też przeczytanych książek, czy obejrzanych filmów, są też zapewne jakieś indywidualne preferencje, słabość do konkretnego typu postaci, wynikająca z naszego charakteru. Dosyć często nie lubi się postaci, z którymi autorzy „przedobrzyli”, obdarzając je nadmiarem cech pozytywnych. „Panią Bovary” czytałam dawno temu, ale zdaje się, że nie wzbudziła ona we mnie aż takiej niechęci (pamiętałabym chyba). Ponieważ Miłosz niedawno pisał o książce Żeromskiego, skojarzyło mi się, że okropnie nie cierpiałam Judyma z „Ludzi bezdomnych” za to, że skrzywdził zakochaną w nim kobietę. Poza tym uznałam, że on bardziej kochał wyobrażenie na temat swojego szlachetnego poświęcenia niż tych wszystkich biednych ludzi. Chwilami wydawało mi się, że on wręcz nimi gardził. Można to podać jako przykład odebrania postaci wbrew intencjom autora.  | ‹Narrenturm›
|
Agnieszka: Tak, zdecydowanie zgadzam się, że odbiór postaci zależy od charakteru czytelnika, doświadczeń życiowych, czasem nawet od wieku! Na przykład mnie rzadko odrzucają postacie z nadmiarem cech pozytywnych (jedyny wyjątek to Aslan w cyklu o Narnii, tu jestem zdecydowanie #teamBiałaCzarownica), natomiast nie lubię, kiedy główny bohater 1) jest głęboko, nieuleczalnie głupi, 2) z jego głupoty wynikają smutne konsekwencje dla bliźnich. Beata: Głupich i głupotą swoją szkodzących innym bohaterów też nie lubię – między innymi dlatego lekturę „Trylogii Husyckiej” zakończyłam po pierwszym tomie. Natomiast w przypadku „psucia” postaci można by się zastanowić, czy to kwestia np. tego, że autor napisał kontynuację po latach (na tej zasadzie Geralt z „Sezonu burz” wydał mi się „za miękki” i podatny na manipulacje względem „poprzedniego siebie”), czy np. mu się gwałtownie odmieniło. Nie lubię niespójności – jeśli zatem bohater się zmienia, to lubię, żeby to było podbudowane. Należałoby jeszcze wyszczególnić trzeci przypadek – kiedy zmiana charakteru bohatera jest uzasadniona, ale czytelnikom nie podoba się jej efekt, bo np. znakomity wojownik zostaje kaleką, mag traci moc, albo coś w tym stylu. Co do Twoich przykładów, niestety albo przestałam czytać dany cykl znaim doszło do tych przemian, albo wcale go nie znam, więc się nie odniosę.  | ‹Puste niebo›
|
A wracając jeszcze na chwilę do Krzyczącego, chyba zaczynam rozumieć, o co tu chodziło. Otóż w opowiadaniach czytelnik poznaje tę postać niejako fragmentarycznie, z reguły przy pracy, kiedy to Brune ma okazję wykazać się swoimi umiejętnościami. Myślę że każdy czytelnik, jeśli tylko dana książka mu się spodoba, ma tendencję do uzupełniania białych plam (w tym przypadku były to spekulacje na temat przeszłości bohatera), czy „łączenia kropek”. I oczywiście łączy je tak, jak się jemu najbardziej podoba. Krzyczący w Ciemności był dla mnie zatem mrocznym a potężnym magiem, mężczyzną tajemniczym, samotnym i w ramach chyba dość często spotykanego u kobiet swego rodzaju paradoksu oczekiwań – silnym i twardym, ale w głębi duszy wrażliwym. Kiedy po latach ukazały się powieści, w których czytelnik miał okazję obserwować Krzyczącego niejako „na co dzień”, bohater ten stracił dla mnie wiele ze swojego uroku. Podobny efekt miał miejsce, gdy czytałam „Sagę o zbóju Twardokęsku” – tyle sobie nawyobrażałam o przeszłości Szarki na podstawie prezentowanych w początkowych tomach urywków, że gdy doczekałam się wyjaśnień, nie przypadły mi one do gustu.  | ‹Pani Bovary›
|
Agnieszka: Czy słusznie mi się wydaje, że do szablonu „tajemniczy, silny i twardy, ale w głębi duszy wrażliwy” pasowałby na przykład Daimon Frey? Jeżeli tak, to Krzyczący faktycznie reprezentuje zupełnie inny typ bohatera, a charyzmatycznej aury mrocznego maga nabiera głównie wtedy, kiedy sięga po czarną moc… Obawiam się co gorsza, że nie mam wyrzutów sumienia, bo go pisałam z premedytacją takiego, jaki jest: silny w inny sposób niż konwencjonalni twardziele, samotnik, który bardzo mocno oberwał od losu i te ukryte blizny na psychice go osłabiają. Na pewno na pierwszy rzut oka nie ma aury „samca alfa”, to z wykształcenia alchemik, z adekwatną do tego osobowością – outsider, introwertyk, mól książkowy – aczkolwiek w sytuacjach kryzysowych natychmiast pokazuje pazur. Natomiast zjawisko, że bohater poznany w opowiadaniach, gdzie jest chłodnym profesjonalistą realizującym zlecenia, sprawia inne wrażenie niż wtedy, kiedy się plącze w jakichś swoich sprawach osobistych i/lub zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, które go przerastają, zadziałało przecież również w przypadku Geralta! Wielu czytelników już na etapie sagi narzekało, że Geralt jest tam inny niż w opowiadaniach. Myślę, że „Sezon burz” po prostu prowadzi kreację Geralta z sagi (tego, który często ma niedostateczne rozeznanie w sytuacji, daje się omamić i w niejednej opresji odkrywa, że jego paskudny uśmiech oraz umiejętność błyskawicznego produkowania trupów nie wystarczą) jeszcze o krok dalej. Beata: Niestety, kto zacz Daimon Frey musiałam sobie pogooglać. Teraz, kiedy rozmawiamy, zaczynam rozumieć, o co chodziło. Zabawny jest swego rodzaju konflikt – z jednej strony cenię sobie oryginalność autorskiej wizji, z drugiej – jak widać, do mego serca bardziej przemawiał bohater pasujący „pod szablon”. Może to wynik tego, że wychowywałam się na filmach w rodzaju „Krwawy sport” i ukształtowały one moje pojmowanie „prawdziwej męskości”. Myślę, że niejeden autor staje przed wyborem – iść za własnymi pomysłami, czy jednak trzymać się bardziej sprawdzonych rozwiązań. Co do Geralta, masz rację – też spotkałam się z takimi opiniami, choć akurat mnie ta różnica pomiędzy opowiadaniami a powieściami się w oczy nie rzuciła. Ale pomyślałam sobie też – jeżeli o jakichś bohaterach rozmawia się ileś lat po premierach książek, w których się pojawili, to już jest znak, że owe książki są coś warte. Agnieszka: Tak, też sądzę, że wykreowanie bohaterów, o których czytelnicy dyskutują jak o prawdziwych ludziach, to osiągnięcie niezależnie od tego, czy czytelnik czuje się usatysfakcjonowany zachowaniem i wyborami postaci, czy też nie! Istotne jest to, że fikcyjny konstrukt budzi żywe zaangażowanie. Beata: Chociaż czasem to zaangażowanie może przerazić, jak w przypadku co dziwniejszych fanfików, od których zaczęła się cała dyskusja.
Tytuł: Dwie karty Data wydania: 12 września 2017 ISBN: 978-83-8062-142-8 Format: 368s. 132×202mm Cena: 34,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Pośród cieni Data wydania: 17 października 2017 ISBN: 978-83-8062-164-0 Format: 352s. 132×202mm Cena: 34,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: W mocy wichru Data wydania: 6 marca 2018 ISBN: 978-83-8062-165-7 Format: 608s. 132×202mm Cena: 39,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Śpiew potępionych Data wydania: 18 czerwca 2019 ISBN: 978-83-8062-504-4 Format: 448s. 132×202mm Cena: 39,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Czerń nie zapomina Data wydania: 14 lipca 2020 ISBN: 978-83-8188-012-1 Format: 456s. 132×202mm Cena: 44,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Między Otchłanią a morzem Data wydania: maj 2004 ISBN: 83-920235-0-1 Format: 320s. 125×195mm Cena: 27,99 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Ostatnie życzenie Data wydania: 27 grudnia 2010 ISBN: 978-83-7578-028-4 Format: 288s. Cena: 38,60 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Miecz przeznaczenia Data wydania: 1992 ISBN: 83-7054-037-6 Format: 362s. 120×195mm Gatunek: fantastyka
Tytuł: Wiedźmin. Sezon burz Data wydania: 6 listopada 2013 ISBN: 978-83-7578-059-8 Format: 404s. 125×195mm Cena: 42,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Pani jeziora Data wydania: 1999 ISBN: 83-7054-129-1 Format: 520s. 120×195mm Gatunek: fantastyka
Tytuł: Gniazdo światów Data wydania: 1999 ISBN: 83-7054-127-5 Format: 276s. Cena: 20,– Gatunek: fantastyka
Tytuł: Czarnoksiężnik z Archipelagu Tytuł oryginalny: A Wizard of Earthsea Data wydania: 30 kwietnia 1996 ISBN: 83-86868-21-X Format: 208s. Cena: 11,20 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Kroniki Czarnej Kompanii Tytuł oryginalny: The Black Company, Shadows Linger, The White Rose Data wydania: 8 września 2020 ISBN: 978-83-8188-173-9 Format: 920s. 150×225mm Cena: 59,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Obietnica krwi Tytuł oryginalny: Promise of Blood Data wydania: 6 maja 2015 ISBN: 978-83-7964-060-7 Format: 460s. 125×195mm Cena: 44,90 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Zbieracz Burz. Tom I Data wydania: 19 lutego 2010 ISBN: 978-83-7574-170-4 Format: 352s. 125×195mm Cena: 32,90
Tytuł: Żmijowa harfa Data wydania: 2 kwietnia 2007 ISBN: 978-83-89595-31-7 Format: 528s. 125×185mm Cena: 34,50 Gatunek: fantastyka
Tytuł: Narrenturm Data wydania: październik 2002 ISBN: 83-7054-153-4 Format: 593s. 125x195mm Cena: 38,– Gatunek: fantastyka
Tytuł: Puste niebo Data wydania: 16 września 2016 ISBN: 978-83-64384-53-0 Format: 448s. 135×205mm; oprawa twarda Cena: 42,–
Tytuł: Pani Bovary Tytuł oryginalny: Madame Bovary Data premiery: 10 listopada 2016 Rok produkcji: 2000 Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania Czas trwania: 3 × 50 min Gatunek: dramat, melodramat EAN: 590661909471 |