powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE1)
Beatrycze Nowicka 2022

O Ziemiomorzu raz jeszcze: „Grobowce Atuanu”, czyli dylematy nastolatki
Zapraszamy do drugiej odsłony rozmów o „Ziemiomorzu” Ursuli Le Guin. W dzisiejszym odcinku naszej dyskusji rozmawiamy o „Grobowcach Atuanu”.
‹Ziemiomorze›
‹Ziemiomorze›
Beatrycze Nowicka: Przyznam, że tom drugi zrobił ma mnie mniejsze wrażenie, niż pierwszy. Nie znaczy to, że mi się nie podobało, po prostu „Grobowce Atuanu” miały mniejszą „siłę rażenia”, nie wstrząsnęły mną tak, jak „Czarnoksiężnik…”. Osadzenie akcji na Wyspach Kargadzkich i opowiedzenie tym razem o kobiecie uważam za bardzo dobry pomysł. W „Czarnoksiężniku…” Kargowie jawili się jako barbarzyńcy, plądrujący ziemie rodaków Geda. Z powieści poświęconej losom Tenar czytelnik może dowiedzieć się nieco więcej o tym ludzie, różniącym się od pozostałych mieszkańców Archipelagu wyglądem i wierzeniami.
Magda Kubasiewicz: Kiedy myślę nad tym teraz, też oceniłabym „Grobowce Atuanu” niżej niż „Czarnoksiężnika”, choć gdy czytałam je lata temu, bardzo cieszył mnie fakt, że tym razem bohaterką jest młoda dziewczyna. Cóż, byłam młoda… Dziś tym, co pamiętam najlepiej i co najbardziej cenię, jest chyba podziemny Labirynt – jego atmosfera, uczenie się na pamięć poruszania po mrocznych korytarzach, intruzi, którzy umierają z głodu, nie mogąc znaleźć wyjścia. I fakt, że dla Tenar to ponure miejsce było znajome: było czymś, co w pewien sposób kochała, co było dla niej domem, nawet jeśli wreszcie opuściła go dla słońca, wiatru, dla prawdziwego życia.
Agnieszka Hałas: Moje wrażenia z lektury były bardzo podobne. Dodałabym jeszcze, że pięknie przedstawiona jest cała warstwa rytualna kultu Bezimiennych: symboliczna śmierć małej Tenar przed pustym tronem, Arha tańcząca samotnie w oparach kadzidła, tak jak tańczyła wcześniej w swoich poprzednich wcieleniach… Podobał mi się też kontrast tego, co pradawne i mistyczne, z prostą codziennością świątynnego życia: z jednej strony tajemnicze obrzędy, zakazy i nakazy, aura nieuchwytnej grozy spowijająca Labirynt, z drugiej – tkanie sukna na szaty, ziemniaki z cebulą na kolację, Penthe podkradająca jabłka dla przyjaciółki. W pamięci zostały mi też pejzaże, które bardzo plastycznie wyobrażałam sobie w trakcie lektury: suche wzgórza porośnięte bylicą, rozpadający się ze starości mur wokół terenu świątyń, pustynia i góry wyzłocone przez zachodzące słońce.
Miłosz Cybowski: Dla mnie „Grobowce” były książką zupełnie inną i zupełnie różną od „Czarnoksiężnika”, dziejącą się niby gdzieś na Archipelagu, ale też zupełnie poza nim. Bo warto pamiętać, że jednym z kluczowych elementów pierwszej powieści było podróżowanie, odkrywanie przed nami coraz to nowych krajobrazów świata, poszukiwanie. Tymczasem opowieść o Tenar (z epizodycznym w niej udziałem Geda) jest statyczna. Nie ma dalekich podróży, nie ma zmian, są tylko wędrówki po ciemnym Labiryncie i długie rozmowy. Nie żebym nie doceniał całej tej symboliki opowieści oraz wewnętrznych przemian bohaterów, ale pod wieloma względami mamy tu do czynienia z powieścią po prostu gorszą od swojej poprzedniczki.
BN: Odnośnie tego, co powiedziała Magda – kobieca perspektywa stanowi dla mnie miłą odmianę i swego rodzaju dopełnienie tomu pierwszego. Tak jak „Czarnoksiężnik z Archipelagu” opowiadał o chłopcu stającym się mężczyzną, „Grobowce Atuanu” są historią dorastającej dziewczyny. Mnie także przekonał opis świątynnego życia, tego małego, zamkniętego świata, nauk i umiejętności zdobywanych przez Tenar, jej towarzyszy. Zgodzę się też, że Labirynt, gdzie czuć bijącą z ziemi moc Bezimiennych bóstw jest bardzo klimatycznym miejscem. Korytarze i sale, naturalne jaskinie oraz pomieszczenia wykute rękami wiernych stulecia wcześniej, atmosfera bliskości nadnaturalnych mocy, ale też osaczenia, lęk zmieszany z szacunkiem. I tutaj dochodzimy do tego, o czym wspomniał Miłosz – w dyskusji o „Czarnoksiężniku” pisałeś o wolności, być może w „Grobowcach Atuanu” Le Guin postanowiła pokazać coś odwrotnego. Ograniczenie na co najmniej kilka sposobów – miejscem, tradycją, religią, postrzeganiem świata. Zamknięcie, w jakim żyje Tenar, ma złożony charakter, to o wiele więcej niż klaustrofobiczne otchłanie Labiryntu czy świątynny mur.
MC: Zarówno w „Czarnoksiężniku”, jak i w tomach późniejszych, Kargowie pojawiają się bardzo sporadycznie, raczej jako dodatek do całej niekiedy sielankowej opowieści o świecie i bohaterach, jako przypomnienie, że bywa inaczej. Tutaj mamy możliwość przyjrzeć się ich losom nieco bardziej dokładnie – ale nie do końca. Bo zamiast przedstawić nam w jaki sposób funkcjonuje społeczeństwo rządzone przez Boga-Króla oraz tajemnicze, mroczne moce, dostajemy jedynie niewielki wycinek tego świata. Wycinek koncentrujący się na kobietach oddanych służbie swoim bogom, miejsce, do którego mężczyźni (poza służącymi w świątyni eunuchami) nie mają przystępu. Oczywiście sednem jest kontrast z opowieścią przedstawioną w „Czarnoksiężniku”, ale czy nie sądzicie, że historia (oraz całe Ziemiomorze) zyskałyby na nieco szerszym i dokładniejszym podejściu do tematu?
BN: Masz rację, że w całym cyklu Kargowie zostali potraktowani po macoszemu. Dowiadujemy się o nich, że mają dużo bardziej zhierarchizowaną strukturę społeczeństwa, silniejsze też wydają mi się więzy plemienne. Być może stało się tak dlatego, że zamieszkują kilka dużych, położonych blisko siebie wysp i są niejako otoczeni przez inny lud. Smagłoskórzy mieszkańcy Archipelagu żyją przeważnie w małych wioskach na rozrzuconych wysepkach. Większe wyspy mają bardziej scentralizowaną władzę, ale chyba nie jest tych przypadków dużo i na ile pamiętam dotyczą one największych wysp. Ale wracając do Kargów – faktycznie, „Grobowce…” są opisaniem małego, zamkniętego światka, którego życie podporządkowane zostało religijnym rytuałom, stanowiącego jedynie wąski wycinek kargijskiej kultury. Można się domyślać, że reszta społeczeństwa żyje inaczej, ale o tym, jak wygląda owo „inaczej” już nie napisano.
MC: I brak tego „inaczej” wydaje mi się największą wadą książki, szczególnie jeśli zestawimy ją z tak bogatym światem przedstawionym „Czarnoksiężnika”. To, czego dowiadujemy się o Kargach, to jedynie wycinek całości, przedstawiony zresztą z bardzo specyficznej perspektywy: trochę jak gdyby resztę Ziemiomorza poznawać zza murów Roke.
BN: Dowiadujemy się też, że dyskryminują kobiety… Żartuję, tak mi się skojarzyła księżniczka Seserakh (pojawiająca się w „Innym wietrze”) w czarczafie, choć zdaje się było wspomniane, że zwykłe wieśniaczki tak nie chodziły. A teraz już na poważnie – w kargijskim społeczeństwie zwraca uwagę istotna rola religii. W „Grobowcach Atuanu” mamy życie w świątyni, a więc w pełni podporządkowane kwestiom religijnym. Później na podstawie wzmianek z „Innego wiatru”, można się domyślać, że u Kargów istnieje system kastowy, a władza jest w rękach kapłanów, z Bogiem-Królem na czele. Szkoda, iż w „Opowieściach z Ziemiomorza” nie znalazła się żadna historia z północno-wschodniej części Archipelagu, to było idealne miejsce, by przybliżyć czytelnikom tę nację.
AH: Na marginesie, ładnie została przedstawiona ksenofobia dwóch obcych sobie kultur, postrzegających się nawzajem przez pryzmat odwiecznej wrogości. W „Czarnoksiężniku z Archipelagu” na samym początku poznaliśmy Kargów jako okrutnych białoskórych najeźdźców, którzy najechali rodzinną wioskę Geda (wtedy jeszcze występującego pod imieniem Duny). Z kolei w Kargadzie mówi się ze strachem i niechęcią o ciemnoskórych mieszkańcach Archipelagu, a w szczególności o czarodziejach z Roke, którzy wedle słów jednej z kapłanek są ohydni, kłamliwi i podstępni – piękny zestaw negatywnych stereotypów! Poczucie wyższości Kargów umotywowane jest właśnie ich wierzeniami religijnymi – czczą bogów, a ich nieśmiertelne dusze odradzają się w nowych ciałach, gdy tymczasem ludność reszty Archipelagu nie zna bóstw i nie wierzy w reinkarnację.
BN: Skoro jesteśmy przy różnicach pomiędzy tymi dwoma ludami – jeśli się głębiej zastanowić, to dziwniejsza wydaje się postawa religijna mieszkańców pozostałej części Archipelagu. Kargowie ze swoimi bóstwami, świątyniami, rytualnymi tańcami (podobnie, jak Agnieszce, mnie również w pamięci utkwił obraz Arhy tańczącej ze sztyletem), tabu, mniej lub bardziej krwawymi ofiarami oraz wiarą w reinkarnację są bardziej podobni do większości ludów z „naszego” świata. Tymczasem, jeśli chodzi o resztę, nie przypominam sobie żadnych wzmianek na temat kapliczek czy świątyń. Jedyna forma kultu, jaką kojarzę, to wiosenne obrzędy odprawiane przez króla w Havnorze. Są też przechowywane w zbiorowej pamięci pieśni o stworzeniu Ea i Segoyu, który jednak nie jest nazywany Stwórcą, tylko Pierwszym Odźwiernym. Nie ma zorganizowanego kultu i osobowych bóstw. Być może wynika to po części z tego, że mieszkańcy archipelagu wiedzą, gdzie ich dusze trafiają po śmierci.
MC: Czy właśnie takie przedstawienie naturalistycznych, plemiennych czy po prostu niesformalizowanych wierzeń ludów Ziemiomorza, w kontraście z Kargami, nie jest do pewnego stopnia próbą pokazania nam przez Le Guin „dobra” i „zła"? Bo na dobrą sprawę od pierwszego spotkania z Kargami w „Czarnoksiężniku”, przez bliższy kontakt zaprezentowany w „Grobowcach” przedstawieni są jako silna, prymitywna społeczność spętana więzami swoich rytuałów. Jeśli dodamy do tego związki ich kultu z niebezpieczną siłą napotkaną przez Geda na jednej z północnych wysp (jeszcze w „Czarnoksiężniku) oraz fakt, że nigdy tak naprawdę nie mieliśmy okazji bliżej poznać ich społeczność z wewnątrz – czy nie razi Was ten tradycyjny podział?
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

490
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.