powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE1)
Beatrycze Nowicka 2022

Esensja czyta: Styczeń 2014
ciąg dalszy z poprzedniej strony
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Marcin Mroziuk [80%]
Ten audiobook to prawdziwe zbawienie dla rodzicielskiego gardła strudzonego wielokrotnym czytaniem dzieciom na głos historyjek o Pettsonie i Findusie. Znajdziemy tutaj bowiem opowieści z aż czterech tradycyjnie wydanych książek Svena Nordqvista („Kiedy mały Findus się zgubił”, „Tort urodzinowy”, „Polowanie na lisa”, „Rwetes w ogrodzie”), więc maluchy mają czego słuchać przez niemal półtorej godziny. Te pełne ciepła i nieco absurdalnego humoru historyjki po prostu momentalnie podbijają serca kilkulatków, dlatego starają się oni nie uronić ani słowa opowieści, nawet jeśli słyszą ją już kolejny raz. Istotne jest przy tym, że Jerzy Stuhr czytając tekst, w pełni wydobywa z niego komizm przygód sympatycznego staruszka i jego gadającego kota – więc nie powinny nikogo dziwić częste wybuchy śmiechu maluchów w trakcie słuchania „Pettsona i Findusa” . Nie da się wprawdzie ukryć, że ilustracje muzyczne nie są w stanie zrekompensować braku znakomitych rysunków Svena Nordqvista, ale z drugiej strony melodyjka przewodnia szybko wpada dzieciom w ucho.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Daniel Markiewicz [50%]
W tym zbiorze 29 krótkich form znajdziemy mnóstwo językowych – no właśnie, czego? Eksperymentów? Raczej nie, bo trudno mówić o eksperymencie, gdy po prostu stara się przełożyć na prozę język potoczny. Przy czym w tym wypadku oznacza to nagromadzenie tych potoczyzmów, które ludzi dbających o czystość języka bolą najbardziej. Mamy więc galopadę stylistycznych potworków („zasunął mi z adasia w blachę”), sprowadzonych do poziomu wiejskiej gwary angielszczyzmów („sendnij esemeska”) – w tym sporo fraz spotykanych w kącikach typu „humor z zeszytów” („nie łódź się – don′t boat yourself”). Natłok podobnych potworków może solidnie zmęczyć, bo są podstawowym budulcem tej książki. Na szczęście debiutująca autorka pokusiła się też o przepracowanie zasłyszanych zwrotów i próbę ich zmyślnego połączenia – w efekcie co jakiś czas natykamy się na związki wręcz kapitalne, jak „głodówka słów” – to o milczeniu, czy też „motylki w brzuchu i środy z Orange” – o początku związku. I właśnie wokół problemów damsko-męskich kręci się ten zestaw miniatur, za bardzo niestety skupiony na warstwie językowej. W przesycie stylizacji chciałoby się usłyszeć głos samej Porczyńskiej, ale śladów odautorskiej wypowiedzi możemy doszukać się tylko w warstwie krytyczno-demaskatorskiej, gdy rozprawia się z (przeważnie) uczuciowymi problemami. Tu zresztą trzeba przyznać, że w paru rozdziałach czyni to znakomicie, jak w satyrze na telewizyjne wróżki czy w liście mężczyzny sfrustrowanego tym, że kobiety, z którymi się spotykał, wszystko obracały przeciwko niemu („Nie mogę powiedzieć koleżance z pracy, że ma fajne buty, bo albo walę wieczorami konia na jej zdjęcie – albo jestem pedałem”). Ale to ciągle maniera cudza, poza, za jaką schowana jest autorka. I choć można jej debiut docenić za znakomity słuch, to jednak przełożenie tego słuchu na literaturę okazuje się na dłuższą metę męczące, miejscami nawet bełkotliwe. Cóż bowiem z tego, że bełkotliwa bywa też nasza mowa – nikt nam za nią przecież nagród oratorskich nie proponuje. Porczyńska znajduje się zatem na tym samym etapie, na który weszła ostatnio Dorota Masłowska w „Kochanie, zabiłam nasze koty": analiza społeczna – jest, słuch do języka – jest, tylko co dalej?
Beatrycze Nowicka [80%]
Po tym, jak znajomy pożyczył mi „17 równań…”, wypowiadając się bardzo pochlebnie o autorze, książka przez kilka tygodni obrastała kurzem na półce. Do czasu, aż postanowiłam przeczytać na próbę kilkanaście stron, z których bardzo szybko zrobiło się kilkaset, na koniec zaś żałowałam, że niektóre rozdziały nie były dłuższe. Okazało się, że książka popularnonaukowa, poświęcona matematyce i jej zastosowaniom w innych naukach może po prostu wciągnąć. Ian Stewart ma ogromny talent dydaktyczny. Prowadzi swój wywód tak, by był zrozumiały, nie wiem, czy dla całkowitego laika, ale na pewno dla osoby, która jedynie liznęła bardziej skomplikowane z przedstawianych zagadnień. Ma wyczucie, dotyczące tego, w jakie szczegóły warto się wgłębiać, a jakie raczej skomplikują obraz, albo wręcz odrzucą odbiorcę. Przytacza przemawiające do wyobraźni przykłady, dba również o to, by jasno przedstawić, co wynika z opisywanych prawidłowości. Chociaż w tytule książki pojawia się hasło „równania” a wybrane wzory otwierają każdy z siedemnastu rozdziałów, są one tylko punktem wyjścia. Oprócz sławnych równań i zagadnień z nimi powiązanych, niektóre części poświęcone zostały metodom obliczeń, czy pewnym działom matematyki i fizyki. Zaczyna się prosto – od równania Pitagorasa i koncepcji logarytmu. Później przychodzi czas na podstawy rachunku różniczkowego, zagadnienia związane z grawitacją w ujęciu Newtonowskim, liczby zespolone, wprowadzenie do topologii, szkic na temat statystyki, równanie falowe, transformację Fouriera, prawa rządzące przepływem cieczy, równania Maxwella, drugą zasadę termodynamiki i teorię względności. Na końcu zaś pojawiają się wybrane zagadnienia z mechaniki kwantowej, teorii informacji, teorii chaosu i oszacowań stosowanych w ekonomii. Przy takiej rozpiętości tematów należy się oczywiście nastawić na to, że rozdziały będą przedstawiać jedynie podstawowe kwestie – niezbędne, by choć trochę zacząć orientować się w danym temacie. Stąd „17 równań…” nie jest skierowane dla specjalistów (z wyjątkiem może nauczycieli akademickich, chcących ulepszyć swoje wykłady) – domniemywam, że tych mogłyby wręcz razić stosowane zapewne uproszczenia, przeskoki (pomijanie części wyprowadzeń i dowodów) i porównania zamiast definicji. Omawiając kolejne problemy, Ian Stewart przytacza rozmaite fakty i anegdoty z historii nauki – przedstawia narodziny i dojrzewanie pewnych koncepcji, a także sylwetki ich odkrywców. Jednocześnie opisuje, co dane równania oznaczają (wbrew temu, co zdawał się sądzić mój wykładowca fizyki na studiach, samo zobaczenie wzoru niekoniecznie prowadzi do zrozumienia zależności, które są w nim ujęte), poświęca także bardzo dużo miejsca zastosowaniom praktycznym – od używania określonych metod obliczeniowych w innych naukach, do rozwiązań technicznych, u których podstaw stanęło zrozumienie danego procesu, osiągnięte dzięki stworzeniu odpowiedniego matematycznego modelu. Niestety, nie mogę wypowiedzieć się w kwestii merytorycznej. Parę razy zwróciłam uwagę na drobiazgi, niekoniecznie związane z tematem głównym, częściowo zapewne wynikające z przekładu – mianowicie słowo „kierunek” bywa używane zarówno w znaczeniu potocznym, jak i „matematycznym”, nie „boron” a po prostu „bor”, zaś działanie lodówki nie opiera się na zachodzeniu w niej reakcji chemicznych. Wreszcie – co doprowadza mnie do białej gorączki – hasło „kod genetyczny” jest stosowane w rozumieniu sekwencji (inna sprawa, że już nawet w popularnonaukowych artykułach z dziedziny biologii molekularnej autorzy zaczynają używać go w tym znaczeniu). Rozumiem, że to już są pogranicza zainteresowań autora, ale mniemam, że w również w kryptografii (dużo bliższej sercom matematyków) słowo „kod” nie oznacza zakodowanej wiadomości. Te drobne niedociągnięcia wzbudziły w mnie nieco nieufności, co nie zmienia faktu, iż „17 równań…” okazało się książką, której lekturze towarzyszyło wrażenie poszerzania horyzontów myślowych, a także szczególny entuzjazm, wywołany zarówno fascynacją opisywanymi przez autora aspektami świata, jak i podziwem dla możliwości ludzkiego umysłu. Warto przeczytać.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Beatrycze Nowicka [40%]
Chcąc zapoznać się z twórczością kolejnego autora, wydawanego w serii Uczta Wyobraźni, zdecydowałam się na lekturę „Podziemi Veniss” VanderMeera. Do tej pory miałam okazję przeczytać zaledwie kilka jego opowiadań, z czego jedno zapadło mi w pamięć i zachęciło do dalszego zapoznawania się z dorobkiem pisarza. Literacka wyprawa do Veniss sprawiła jednak, że ochota ta przeszła mi zupełnie, co więcej, cieszę się, że „Podziemia…” i recenzowane powyżej „Viriconium” nie były pierwszymi książkami z Uczty Wyobraźni, po które sięgnęłam – w takim przypadku bowiem stałyby się najprawdopodobniej także ostatnimi. Co od razu trzeba zaznaczyć, samej formie trudno coś zarzucać. VanderMeer ma dobry warsztat, operuje słowami z łatwością, niektóre jego zdania zwracają uwagę świeżością i inwencją: „kiedy byłem mały, poszedłem do cyrku tak wielkiego, jakby w dzieciństwie pił wyłącznie mleko”, „w drgającym, rozrzedzonym powietrzu rzutkich i leniwych słów, skrzących się, błyskotliwych, lecz przewidywalnych konwersacji, pysznych ripost, przypominasz sobie mgliście to, co chcesz zapomnieć: jesteś w najlepszym razie wspomnieniem, w najgorszym – upiorem więdnącym już od dawna”, „[krzesła] zwykle stały w przedziwnych miejscach, niczym oszołomione zwierzęta”, „nie zamieniliśmy ze sobą słowa, od ilu? Od pięciu lat? A teraz siedzę tu sobie i nagle się pojawiasz, zupełnie bez ostrzeżenia, jak cud, który wydarzył się nie w porę”. Gdyby jednak odrzeć „Podziemia Veniss” z efektownych fraz, dostaje się wariację na temat mitu o Orfeuszu oraz motywu szalonego naukowca (choć słowo „nauka” nie jest tu zbytnio na miejscu). Pomysł z artystą, tworzącym z żywych ciał pojawił się u Jeffreya Thomasa – a VanderMeer musiał go znać, skoro zbiór opowiadań o Punktown ukazał się wcześniej w jego wydawnictwie. Zresztą, samo Veniss przywodzi na myśl miasto wymyślone przez Thomasa – wydaje się być jego jeszcze bardziej mroczną i drapieżną kopią. Sądziłam, że New Weird miało być czymś nowym i oryginalnym, jednak nagle okazuje się, iż wszystkie te wizje fantastycznych metropolii zmierzają w jednym kierunku, powracają podobne motywy i obrazy, tak młoda przecież pod-konwencja zaczyna zjadać własny ogon. Na mojej ocenie zaważyło jednak przede wszystkim stężenie makabry. Pomysły VanderMeera są dosyć obrzydliwe. Sam autor w posłowiu wspomina m.in. o tym, że zainspirowała go katedra w Yorku. Kilka lat temu miałam okazję ją zwiedzić – i zaprawdę nie wiem, jak to pełne światła i przestrzeni miejsce mogło w umyśle pisarza transformować w organiczno-technologiczną konstrukcję, wypełnioną zanurzonymi w płynie organami, uwięzionymi, okaleczonymi ludźmi i zmasakrowanymi trupami. Jak chorą wyobraźnię trzeba mieć, żeby wyprodukować tego rodzaju wizje (a tych jest w książce o wiele, wiele więcej)? Oczywiście, jeśli ktoś chciałby zanurzyć się w cudzym, sztucznym (oby) obłędzie, „Podziemia Veniss” są lekturą w sam raz dla niego.



Tytuł: Lęk o status
Tytuł oryginalny: Status Anxiety
Data wydania: 11 maja 2012
Przekład: Hanna Pustuła
ISBN: 978-83-62676-14-9
Format: 306s. 125×195mm
Cena: 39,–
Gatunek: non-fiction
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%

Tytuł: Jonathan Strange i Pan Norrell
Tytuł oryginalny: Jonathan Strange & Mr Norrell
Data wydania: 20 lutego 2013
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-277-2
Format: 780s. oprawa twarda
Cena: 59,–
Gatunek: fantastyka
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%

Tytuł: Wołanie kukułki
Tytuł oryginalny: The Cuckoo’s Calling
Data wydania: 4 grudnia 2013
Przekład: Anna Gralak
ISBN: 978-83-271-5073-8
Format: 456s. 135×205mm
Cena: 39,90
Gatunek: kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%

Tytuł: Viriconium
Tytuł oryginalny: Viriconium
Data wydania: 27 marca 2009
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-121-8
Format: 600s. 135x205mm; oprawa twarda
Cena: 45,–
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%

Tytuł: Pettson i Findus
Data wydania: 5 sierpnia 2013
Wydawca: Media Rodzina
ISBN: 978-83-7278-791-0
Format: 1CD mp3; 1 godz. 29 min.
Cena: 22,–
Gatunek: dla dzieci i młodzieży
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%

Tytuł: Wada wymowy
Data wydania: 24 stycznia 2013
ISBN: 978-83-7839-421-1
Format: 288s. 125×195mm
Cena: 32,–
Gatunek: obyczajowa
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%

Tytuł: 17 równań, które zmieniły świat
Tytuł oryginalny: In Pursuit of the Unknown: 17 equations that changed The Word.
Data wydania: 24 października 2013
Przekład: Julia Szajkowska
ISBN: 978-83-783-9628-4
Format: 504s. 146×225mm
Cena: 45,–
Gatunek: non-fiction, podręcznik / popularnonaukowa
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%

Tytuł: Podziemia Veniss
Tytuł oryginalny: Veniss Underground
Data wydania: 26 czerwca 2009
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-140-9
Format: 240s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 35,–
Zobacz w:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

170
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.