powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE1)
Beatrycze Nowicka 2022

Tam, gdzie spadają anioły
Piotr Patykiewicz ‹Otchłań›
„Otchłań”, czyli pierwszy tom dylogii Piotra Patykiewicza pt. „Krawędź” ma szansę spodobać się raczej osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z fantasy.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jeszcze parę lat temu mówiono o modzie na fantasy. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że era dominacji tej konwencji w literaturze fantastycznej się skończyła. W każdym razie liczba interesujących premier gwałtownie spadła. Z tego powodu, gnana czytelniczym głodem, sięgnęłam po pozycję skierowaną dla nastolatków.
„Otchłań” Piotra Patykiewicza okazała się lekturą lekką i nie nużącą w odbiorze, ale też nie przynoszącą niczego nowego bardziej wyrobionemu czytelnikowi. Historia (przynajmniej na razie) jest klasyczna: mamy chłopca – sierotę – który dorasta, poznaje świat i wchodzi w posiadanie (w uproszczeniu rzecz ujmując) artefaktu, będącego obiektem pożądania ludzi u władzy. Znalazło się miejsce na dorosłych pełniących funkcje mentorskie i zawiązujący się wątek miłosny. Duży minus dla wydawcy, który w opisie okładkowym streszcza całą (!) fabułę powieści, a właściwie to zdaje się nawet wybiegać nieco w przód.
Wszystko to napisane zostało całkiem ładnym językiem, opisy świata są wystarczające, by go sobie wyobrazić, a dialogi nie brzmią sztucznie. Podejrzewam, że całość ma spore szanse spodobać się czytelnikom z grupy docelowej. Natomiast niewielka jest szansa, że książka zrobi wrażenie na odbiorcy, który sporo fantasy już przeczytał, bo na razie nie ma tu nic, co by „Otchłań” wyróżniło – ani gry z konwencją, ani jakichś ciekawych pomysłów światotwórczych, ani bohaterów na tyle charyzmatycznych, by odcisnęli się w pamięci. Do tego całość jawi się bardziej jako rozbudowany prolog. Jeśli „Krawędź” faktycznie ma pozostać dylogią, to zastanawiam się, jak autor zamierza płynnie domknąć fabułę w części kolejnej, skoro tak wolno „rozpędzał” ją w pierwszej.
Z niejakich nudów, wynikających z braku zaskoczeń w rozwoju fabuły, podczas lektury skupiłam się bardziej na kwestiach światotwórczych. Pewne zaciekawienie budzi religia stworzonego przez Patykiewicza uniwersum, choć po głębszym namyśle okazuje się ona pasować do „klucza” przedstawionego przez Le Guin we „Wracać wciąż do domu”. W tej nietypowej książce znalazło się miejsce na rozdział pt. „Kilka metafor generacyjnych” określony jako „ćwiczenie z relatywizmu kulturowego”. W rozdziale tym amerykańska pisarka przedstawia zestawy znaków i idei organizujące religie i światopoglądy. Wśród nich mamy także taki układ: pan – władza – hierarchia z jednym bogiem na szczycie – ład powstający z chaosu – odpowiedzialność – prawo – osąd – wyższość – piramida – słońce1). System ten dość dobrze pasuje do religii z uniwersum Patykiewicza, podmienić można by piramidę na górę, której przecież piramida jest symbolem. Do tego dorzucić należy uwagę, że system jest patriarchalny – kapłani Łaski, objawiającej się w postaci słonecznego światła to (jak na razie) wyłącznie mężczyźni, o aniołach także mówi się, używając rodzaju męskiego. W opozycji do niebiańskiego-męskiego-jasnego-dobrego jest chtoniczne-żeńskie-ciemne-złe. Oto głęboko pod ziemią, w ciemnościach mieszkają demony, z którymi paktują czarownice. Pamiętam, jak Sapkowski w wiedźmińskim cyklu cudnie wyśmiał freudowskie z ducha interpretacje bajek, jednak podczas czytania „Otchłani” trudno mi było uniknąć skojarzeń, a to dlatego, że owe złe czarownice pełnią jedną pozytywną funkcję, a mianowicie pilnują dziur w ziemi, aby demony nie wydostały się przez nie na świat. Już lekko złośliwie można dodać, że problemy bohaterki z mrokiem i wyżej wspomnianą dziurą do Otchłani wzmagają się, gdy zaczyna ona odczuwać coś więcej do nastoletniego sieroty. Tym, co mnie tak naprawdę zaciekawiło, jest to, czy autor stworzył cały system świadomy tych konotacji.
Podsumowując – młodsi czytelniczy mogą sobie ocenę o oczko podnieść, starszym nie polecam, chyba, że szukają niezobowiązującej lektury na dwa-trzy wieczory. Choć możliwe, że autor zachował sobie jakieś zaskakujące rozwiązania i pomysły na tom następny.
1) W zestawieniu Le Guin znalazły się także systemy, dla których punktami wyjścia są odpowiednio: wojna, zwierzę, maszyna, taniec, dom i droga. W recenzji to uprościłam, ponieważ w książce zostało to rozpisane na „metaforę wyjściową” oraz to, jak w świetle opartego na niej światopoglądu postrzegane są świat, społeczeństwo, jednostka, umysł, język, medycyna, związek ludzi z innymi istotami, na końcu zaś jest punkt p.t. „obrazy” – na liście związanej z władzą to właśnie m.in. piramida, słońce. Krótki to rozdział, ale bardzo pouczający i też, jak sądzę, przydatny dla kogoś, kto chciałby fantasy pisać.



Tytuł: Otchłań
Data wydania: 30 kwietnia 2019
Cykl: Krawędź
ISBN: 978-83-7995-226-7
Format: 4500s. 125×195mm
Cena: 39,99
Gatunek: fantastyka
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

409
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.