Po poprzednim, nieco mniej interesującym albumie o przygodach Yoty i mieszkającej wraz z nim tytułowej „video girl”, tom dziewiąty serii znamionuje pewną zmianę na plus. W warstwie fabularnej wreszcie zaczyna się coś dziać, a i relacje w trójkącie Yota-Moemi-Ai stają się znacznie bardziej skomplikowane, co pozwala scenarzyście na zainscenizowanie wielu zarówno dramatycznych, jak i zabawnych sytuacji.  |  | ‹Video Girl Ai #9›
|
Pomimo swoistej amplitudy poziomu „Video Girl Ai”, manga Masakazu Katsury wciąż pozostaje jednym z najciekawszych wydawnictw tego typu w naszym kraju. Przede wszystkim dlatego, iż autorowi udaje się doskonale łączyć różne nastroje. Zarówno w przeciwieństwie do „Love Hina”, gdzie najważniejszy jest slapstickowy humor, jak i „Marsa”, którego boleściwa forma czyni z tego komiksu nader poważny melodramat z życia nastolatków. W „VGA” mamy natomiast wszystkiego po trochu i to w dobrze odmierzonych proporcjach. Tyle śmiechu, ile łez. Tym razem bardzo dokładnie przyglądamy się skomplikowanym relacjom łączącym Yotę, mieszkającą z nim Ai oraz nowoodkrytą „starą” miłość Yoty, Moemi, z którą chłopak zaczął się spotykać po wpadce z Nobuko. Ten specyficzny trójkąt – bez żadnych podtekstów czy aluzji – dostarcza nam wiele ciekawych spostrzeżeń na temat stosunków międzyludzkich. Nie da się bowiem sprowadzić „VGA” jedynie do komiksu dla nastoletnich czytelników; w sytuacji podobnej do bohaterów tej mangi może się przecież znaleźć każdy z nas. Co jednak takiego się wydarzyło, iż akcja nagle nabrała rumieńców? Motorem napędowym stała się przemiana, jakiej uległa Ai, odzyskując utracone kilka tomów wcześniej wspomnienia. W tym również wspomnienia tego, co łączyło ją z Yotą. Położenie, w jakiej znalazła się „video girl”, jest zdecydowanie nie do pozazdroszczenia: Ai doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co chłopak czuje do Moemi i chociaż stara się, jak może, tłumić w sobie własne uczucia, okazuje się to niezwykle trudne. By nie rzec: niewykonalne. Całej sytuacji nie ułatwia również sam Yota, który – na przemian bądź to swoim gapiostwem, bądź to zaskakującą jak na tak młodego człowieka odpowiedzialnością – wystawia obie dziewczyny, a przede wszystkim Moemi, na ciężką próbę. Inna sprawa, że scenarzysta piętrzy przed nim wiele zaskakujących trudności… W tomie dziewiątym, choć najwięcej ważkich zdarzeń przytrafia się Ai, także Yota i Moemi są pełnoprawnymi głównymi bohaterami. Autor często oddaje im w toku narracji „głos”, abyśmy mogli zaistniałe wydarzenia poznać ze wszystkich trzech punktów widzenia. Co rusz zmienia się optyka. Nie tylko dynamizuje to akcję, ale przede wszystkim pozwala poznać bliżej psychikę bohaterów – ich tok rozumowania, myśli, pragnienia. Nie da się jednak ukryć, że i tak najwięcej sympatii czytelnika zaskarbia sobie „video girl”. Jej wewnętrzna walka o to, aby stać się „człowiekiem z krwi i kości”, wydaje się być z góry skazana na porażkę. Podstawą zwycięstwa jest dlań bowiem uczucie do Yoty, na które pozwolić sobie nie może, nie chcąc zniszczyć tego, co narodziło się między chłopakiem a Moemi. Być może nawet sama Ai nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale postępując w ten sposób jest znacznie bardziej ludzka od… innych ludzi. Autorowi udało się wtłoczyć nieco świeżej krwi do odrobinę skostniałej już i powoli zaczynającej nużyć fabuły komiksu. Należy mieć nadzieję, że siłą rozpędu także następny tom zachowa poziom swego poprzednika. Widoki na to, w każdym razie, są.
Tytuł: Video Girl Ai #9 Tytuł oryginalny: Den'nei shojo Data wydania: maj 2004 ISBN-10: 83-88-272-96-9 Format: 115×170 Cena: 15,90 Gatunek: humor / satyra, obyczajowy Ekstrakt: 60% |