powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Ku chwale ojczyzny, Wasza Wysokość!
Janusz Pajewski ‹Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich›
Nie bez powodu wiek XVII nazywany jest w historii Polski wiekiem wojen. Rzeczpospolita toczyła wówczas boje ze wszystkimi swoimi sąsiadami – począwszy od Szwecji, poprzez Rosję, Prusy Książęce, Tatarów i Kozaków, aż po Turcję. „Buńczuk i koncerz” – książka profesora Janusza Pajewskiego – poświęcona została rywalizacji z ostatnim z wymienionych państw. I choć jest to publikacja stricte historyczna, czyta się ją z zapartym tchem i niesłabnącą przyjemnością.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich›
‹Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich›
Zmarły w 2003 roku profesor Janusz Pajewski był jednym z najwybitniejszych polskich specjalistów od historii nowożytnej. Nie ma chyba studenta historii, który nie miałby w ręku jego „Historii powszechnej 1871-1918” bądź monografii „Pierwsza wojna światowa 1914-1918”. Wznowiona przed kilkoma miesiącami książka „Buńczuk i koncerz”1) – pierwotnie wydana w roku śmierci autora – dotyczy jednak okresu wcześniejszego. W dziele tym autor postanowił przybliżyć czytelnikom jeden z nader licznych XVII-wiecznych teatrów wojennych, w których ważną role odgrywała Polska (znany chociażby z „Pana Wołodyjowskiego”) – wojny toczone przez Rzeczpospolitą z Imperium Osmańskim. Siłą rzeczy Pajewski musiał sięgnąć również do czasów wcześniejszych. Chociażby po to, aby opowiedzieć, w jaki sposób daleka przecież geograficznie – zwłaszcza dzisiaj – Turcja stała się w XVII wieku nieomal sąsiadem Polski2). Stąd też przywołanie postaci nieszczęsnego króla Polski i Węgier, Władysława zwanego Warneńczykiem, który jako pierwszy Polak stanął na czele armii walczącej z Turkami. Inna sprawa, że na podwarneńskich polach nie reprezentował on interesów Polski, a swego nowego królestwa.
Od tego właśnie niezwykle krwawego i dramatycznego epizodu rozpoczyna się właściwa część „Buńczuka i koncerza”. W następnym rozdziale autor omawia stosunki polsko-tureckie za czasów panowania kolejnych władców z dynastii Jagiellonów, którzy – co może trochę dziwić w kontekście późniejszych wydarzeń – doprowadzili w 1501 roku do zawarcia sojuszu z Turcją, obowiązującego praktycznie przez cały XVI wiek. Niestety, na dłuższą metę pokojowe współistnienie obu państw okazało się mrzonką. W końcu XVI wieku polscy magnaci, wśród których prym wiódł kanclerz Jan Zamoyski, zaczęli zdawać sobie sprawę z ogromnego zagrożenia, jakie niosła bliskość Imperium Osmańskiego. Tym bardziej że Turcja postanowiła uzależnić od siebie znajdującą się dotychczas w polskiej strefie wpływów Mołdawię3). Profesor Pajewski dokładnie omawia przyczyny kolejnych konfliktów z Portą; nie ogranicza się jednak tylko i wyłącznie do jednego frontu działań. Aby przedstawić wszystkie zawiłości ówczesnej polityki prowadzonej przez Rzeczpospolitą, omawia je w znacznie szerszym kontekście. Dowiadujemy się więc, komu zależało najbardziej na skonfliktowaniu Polski z Turcją, a kto próbował doprowadzić do pojednania obu państw. Pojednania zazwyczaj bardzo krótkiego, bo jeśli nawet Warszawa i Stambuł jakimś cudem nie wojowały, to wciąż wyprawiali się przeciwko sobie ich lennicy – Kozacy i Tatarzy.
W „Buńczuku i koncerzu” zostały szczegółowo opisane wszystkie najważniejsze epizody wojen polsko-tureckich: począwszy od klęski hetmana Stanisława Żółkiewskiego pod Cecorą (w 1620 roku), poprzez zakończoną sukcesem obronę twierdzy chocimskiej przez hetmanów Jana Karola Chodkiewicza i Stanisława Lubomirskiego (w roku następnym), aż po – znacznie bardziej znane dzięki twórczości Henryka Sienkiewicza – wydarzenia z lat 70. i 80. XVII wieku. Chodzi tu przede wszystkim o klęskę roku 1672 i wspaniałe zwycięstwo hetmana – a wkrótce już także króla – Jana Sobieskiego pod Chocimiem (odniesione… 11 listopada 1673 roku)4). Ostatnim epizodem opisanym przez profesora Pajewskiego są dzieje odsieczy wiedeńskiej – jednego z najświetniejszych sukcesów oręża polskiego. Problem jednak w tym, że – przynajmniej do czasów bitwy warszawskiej z bolszewikami (a więc prawie 240 lat później) – ostatniego tak znaczącego.
Książka Pajewskiego napisana jest wspaniale, cudowną polszczyzną, która zauroczyć może każdego, kto nie stroni od wielkich dzieł literackich XIX wieku. I choć dzisiaj język ten może wydawać się już nieco anachroniczny, w niczym nie ujmuje to wartości dzieła. Wręcz przeciwnie: dzięki temu „Buńczuk i koncerz” czyta się jak najlepszą powieść „płaszcza i szpady”. Bo też bohaterów ma najprzedniejszych – Żółkiewskiego, Chodkiewicza, Sobieskiego (pułkownik Wołodyjowski i major Hayking też zresztą na kartach książki się pojawiają5)). Obdarzony nawet największą wyobraźnią pisarz nie byłby chyba w stanie stworzyć barwniejszych postaci. Narrację ozdabiają dodatkowo liczne ciekawostki i anegdoty, świadczące nie tylko o poczuciu humoru autora, ale nade wszystko jego ogromnej wiedzy i swobodzie, z jaką porusza się po meandrach historii nowożytnej.
PS. Niestety, to znakomite wrażenie skutecznie psuje strona edytorska książki. Nie dość, że została ona wydrukowana na kiepskim papierze, małą czcionką, to zdarzają się również liczne literówki. Jakby tego było mało, zapomniano nie tylko o spisie treści, ale także indeksie nazwisk i bibliografii. Przykro tym bardziej, że zepsuto w ten sposób dzieło autora, który sam w jego obronie stanąć już nie może…

1) Buńczuk był to rodzaj broni drzewcowej, zakończonej kulą i grotem oraz ozdobionej końskim włosiem. Stanowił on symbol władzy w armii tureckiej, jak również w armiach tatarskiej i kozackiej. W XVII wieku z powodu licznych wojen, jakie Rzeczypospolita toczyła z tymi narodami, broń ta przeniknęła również do armii polskiej. Koncerz był natomiast rodzajem broni białej, długim mieczem (nawet do 180 cm) o prostej głowni. Początkowo używany był jako broń sieczna, w późniejszym czasie głównie do kłucia. W Polsce kojarzony przede wszystkim z husarią.
2) Tylko „nieomal”, ponieważ formalnie I Rzeczpospolita z Imperium Osmańskim – przynajmniej na początku XVII wieku – nie graniczyła. Rozdzielały oba państwa terytoria bezpośrednio od nich zależne, czyli lenna (ze strony tureckiej – Księstwo Siedmiogrodu, ze strony polskiej – Hospodarstwo Mołdawskie, które zresztą w toku wojen znalazło się również pod władzą sułtanów). Dopiero po podpisaniu haniebnego traktatu w Buczaczu w 1672 roku Turcja zagarnęła część polskich ziem, tzn. Ukrainę i Podole (z osławioną dzięki „Panu Wołodyjowskiemu” twierdzą w Kamieńcu Podolskim).
3) Kanclerz i zarazem hetman wielki koronny Jan Zamoyski – człowiek, bezsprzecznie, światowego formatu – zawsze uważał Mołdawię za niezwykle ważną ze strategicznego punktu widzenia. Mawiał, że wpuścić doń silnego wroga – na myśli miał sułtana lub cesarza – to tyle, co pozwolić mu podejść do Przemyśla bądź Lwowa. A stamtąd był już, nie da się ukryć, przysłowiowy rzut kamieniem do założonego przez hetmana (w 1580 roku) Zamościa. Dlatego też Zamoyski starał się trzymać rękę na pulsie i gdy tylko istniała taka potrzeba, przekraczał z armią Dniestr, by zaprowadzić w Hospodarstwie Mołdawskim należyty porządek.
4) Warto wspomnieć – o czym nadmienia zresztą autor książki – że pruski generał Carl von Clausewitz (m.in. walczący przeciwko Napoleonowi pod Waterloo) uznał Chocim za najwspanialsze zwycięstwo Sobieskiego.
5) Sienkiewicz tak zawładnął wyobraźnią Polaków, że dzisiaj wielu z nas z niedowierzaniem przyjmuje fakt, że bohaterowie „Pana Wołodyjowskiego” istnieli naprawdę. Pułkownik Jerzy Wołodyjowski był starostą przemyskim, a major artylerii Hayking (czy też Hejking, protoplasta Sienkiewiczowskiego Ketlinga) – choć pochodził z Kurlandii – służył w armii polskiej. Obaj zginęli w Kamieńcu Podolskim w pamiętnym 1672 roku.



Tytuł: Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich
Data wydania: czerwiec 2006
Wydawca: De Facto
ISBN: 83-86667-50-9
Format: 166s. 171×243mm; oprawa twarda
Cena: 23,–
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

231
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.