powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Bardzo nam wesoło, bo z nami de Zoo!
ciąg dalszy z poprzedniej strony
JG: Pal licho ekologię! Ale miałeś Dziki Zachód, kosmos, a co masz teraz? Internet? Sorry, to taki sam eskapizm jak wcześniej harcerstwo, czyli żaden. Czekaj, a może jednak nie pallichaj tej ekologii – to w sumie tak samo jak z powyższym przykładem. Sam przyznałeś, że choć jasnowidzem nie był, to jednak Papcio z tą ekologią wychodził naprzód, mówił o czymś, co było stosunkowo nieznane i niecodzienne. Narkotyki nie są niecodzienne, nie są czymś, co dopiero rysuje się na horyzoncie. Po prostu mam wrażenie, że – pomijając już fakt i sposób ubierania tych tematów w przygody – kiedyś autor zajmował się czymś nieosiągalnym, marzeniami, a obecnie sprawami powszechnymi. Komiks zbliżył się do rzeczywistości. Może to trochę kwestia tego, że nasza polska rzeczywistość też zbliżyła się do ogólnoświatowej rzeczywistości – inaczej niż to było w PRL-u?
WG: Jasne, harcerstwo, zasady ruchu drogowego, a nawet dziennikarstwo były czymś nieosiągalnym…
KW: Nie wiem, na czym to polega, ale części tak po XVII (muzyczna, która miała jeszcze trochę całkiem fajnych motywów) zostały pozbawione tej lekkości i humoru, zaczęły sprawiać wrażenie wymuszonych, w najlepszym razie wtórnych. Co ciekawe – wydają mi się też dużo krótsze, co oznacza, że narracja Papciowi już tak dobrze nie szła, jak kiedyś.
Ale może jednak przyczyną jest to, że do części XVIII czytałem wszystko regularnie (w „Świecie Młodych” lub po I wydaniu), a potem już tylko sporadycznie, z doskoku…?
SCh: A może się po prostu zestarzeliśmy i przestał nas bawić ten rodzaj humoru…? Choć przyznam, że wolę wersję Konrada – Papcio Chmiel obniżył poziom. To bowiem pozwoli mi wciąż czuć się młodo. Inna sprawa, że rzeczywiście stare księgi, nawet gdy czytam je dzisiaj, wciąż mają dla mnie ten sam nieprzemijający urok. Jak koleżanki, które „podrywałem” w przedszkolu albo pierwszych klasach podstawówki.
WG: Ja z powyższych rozważań potrafię wysnuć jeden wniosek: nie można wpadać w pułapkę generalizowania, wrzucania wszystkich albumów do wspólnego worka – lub nawet z cezurą czasową, do kilku worków. Były albumy eskapistyczne czy romantyczne, były i mocno stojące na ziemi. Traktowały o nieznanym, nieosiągalnym – ale i o tym, co było wokół nas. Może rację ma Konrad, wnioskując, że przyczyn należy szukać gdzie indziej niż w przekazywanych treściach i tłach. Być może w nas samych.
MO: W jednym z numerów „Świata Komiksu” Tomasz Kołodziejczak napisał o komiksowej zmianie pokoleń, wskazując przykładowo Adlera jako następcę Polcha, a Śledzia jako następcę właśnie Papcia Chmiela. Nie traktując tego porównania dosłownie, zastanawiam się, jak wyglądałby „Tytus…”, gdyby Chmielewski zaczynał karierę komiksiarza teraz, w trzeciej czy tam czwartej RP. Bohaterowie byliby skejtami jak Jeż Jerzy, komiks uciekłby w surrealistyczne gry słów jak w przypadku „Fido i Mela”, czy też byłby pełen nawiązań do popkultury, co było nagminne jeszcze niedawno w polskich komiksach?
WG: Otwórz któryś z najnowszych albumów przygód Tytusa, to się przekonasz…
MO: Tak, ale każdy dzisiejszy album jest „obciążony” dziedzictwem poprzednich. Może doprecyzuję pytanie: Jak mogłyby wyglądać dzisiaj przygody dwóch nastolatków i gadającej małpy, gdyby Papcio Chmiel miał dzisiaj 25 lat i zabierał się właśnie do narysowania pierwszego albumu?
WG: Nie zgodzę się z tym obciążeniem. Najlepszym dowodem na jego brak jest to, co zrobiono z żoną Tytusa. Dlatego podtrzymuję moją odpowiedź: zakładając, że Autor chciałby robić komiksy o uczłowieczającej się małpie, mającej dwóch młodych kumpli, zwariowanego profesora i Papcia na telefon, wyszłoby mu zapewne coś w rodzaju obecnych nowych albumów.
SCh: Biorąc pod uwagę poglądy polityczne Papcia Chmiela i dzisiejsze ogólne tendencje do parodiowania w literaturze naszego życia codziennego, boję się, że współcześnie tworzony „Tytus” nie uniknąłby odwołań do polityki. I od razu zastanawiam się, czyj pysk miałaby małpa i do kogo podobne byłyby twarze Romka i A’Tomka.
JG: Oj, chłopaki, dajcie spokój. Najważniejsze, że wszyscy się zgadzamy, iż wyszło dobrze właśnie tak jak wyszło – że Papcio, zaczynając rysować Tytusa, nie miał mleka pod nosem, tylko był pod czterdziestkę, że robił to w Polsce Ludowej, a nie IV RP i tak dalej, i tak dalej. Bo przecież lubimy Tytusa takim, jakim był (bo tego późniejszego Tytusa lubimy trochę mniej) i zgadzamy się, że to jeden z najważniejszych i najlepszych polskich komiksów, prawda?
Wszyscy (chórem): Prawda!



Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga IX
Data wydania: czerwiec 2009
Gatunek: humor / satyra
Zobacz w:

Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XII
Data wydania: lipiec 2009
Gatunek: humor / satyra
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

783
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.