powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Niechciany klasyk science fiction
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Opinie o Burroughsie
Allen Ginsberg (1926-1997)
Najpopularniejszy poeta z kręgu beatników. Propagator LSD i marihuany. Idol hippisów. Żyd z pochodzenia. W latach 80-tych wiceprzewodniczący amerykańskiego Pen-Clubu. Kilkakrotnie był w Warszawie: w 1965, 1986 i 1993 roku. Często recytował swe teksty z towarzyszeniem muzyki. Autor kultowego poematu „Skowyt” (1955-56), zaczynającego się od słów: „Widziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne nagie (…).
Burroughsa poznał w okresie Świąt Bożego Narodzenia 1944 roku. Na początku lat 50-tych (gdy Burroughs przebywał w Meksyku i Tangerze) „obficie korespondowali” (listy zostały wydane w książce „The Yage Letters”).
O Burroughsie napisał kiedyś: „W miarę jak mijały lata zyskiwałem coraz większą pewność, że Billa naprawdę charakteryzuje nieśmiałość, którą przedtem wyczuwałem w nim tylko intuicyjnie, w związku z czym zacząłem go zachęcać, by silniej skoncentrował się na pisaniu prozy. Odpowiedział na moje listy rozdziałami z »Ćpuna«, które, sądzę, zrazu traktował jako wprawki, niebawem wszakże – co stwierdziłem z zaskoczeniem i podnieceniem – awansował do kategorii dopracowanych, spójnych fabularnie fragmentów książki, narracji na konkretny temat.
To w znacznej mierze dzięki staranności Ginsberga – chodzącego od wydawcy do wydawcy – w roku 1953 „Ćpun” ujrzał światło dzienne.
Charles Bukowski (1920-1994)
Z pochodzenia był – nie jak sugeruje nazwisko Polakiem, ale Niemcem, poetą, prozaikiem. Artysta zbuntowany. Namiętny hazardzista (u wielbiał konie) i amator muzyki klasycznej, czołowy przedstawiciel „beat generation”. Najważniejsze książki to: „Kobiety”, „Szmira”, „Listonosz”, „Hollywood”, „Z szynką raz!” oraz zbiór opowiadań „Na południe od nigdzie”.
O pierwszym „spotkaniu” (tak, tak, cudzysłów jest tu jak najbardziej uzasadniony, zaraz się przekonacie) z Burroughsem napisał w „Kobietach”. Było to w latach 70-tych, gdy poleciał do San Francisco na wieczór autorski. Siedział w pokoju hotelu „Holiday Inn”…
Joe stał przy oknie.
– Hej, spójrzcie, po drugiej stronie idzie William Burroughs. Mieszka w sąsiednim pokoju. Czyta swoje utwory jutro wieczorem.
Podszedłem do okna. Rzeczywiście szedł tam Burroughs. (…)
Burroughs wszedł po schodach, przeszedł pod moim oknem, otworzył drzwi swego pokoju i wszedł do środka.
– Chciałbyś go poznać? – spytał Joe.
– Nie.
(…) Wrócił Joe.
- Poinformowałem Burroughsa, że mieszkasz obok. Powiedziałem: Burroughs, Henry Chinaski [Bukowski] mieszka w pokoju obok. On na to: Och, naprawdę? Zapytałem go, czy chce się z tobą spotkać. Odparł: Nie. (…)
Kiedy wychodziliśmy, Burroughs siedział na krześle przy oknie. Nie zdradził w żaden sposób, że mnie widzi. Spojrzałem na niego i poszedłem dalej.
W „Zapiskach starego świntucha” (1969) tak natomiast odniósł się do twórczości autora „Nagiego lunchu”: „(…) w każdym razie, prawda to czy nie, Burroughs jako pisarz jest nudziarzem, i gdyby nie to, że ma w odwodzie niewątpliwie czadowe doświadczenia, byłby zupełnym zerem (…).
Z kolei w tomie opowiadań „Najpiękniejsza dziewczyna w mieście” (1967, opowiadanie pt. „Dzień, w którym rozmawialiśmy o Jamesie Thurberze”) wspomniał: „Wiekopomny francuski poeta widział, jak ślepy z przepicia Burroughs pełzał po podłodze u B. – Przypomina mi ciebie, Bukowski. Naturszczyk. Pije do upadłego, aż mu się oczy szklą. Tej nocy czołgał się po dywanie, zbyt pijany, żeby wstać, spojrzał na mnie i powiedział: Wyruchali mnie! Spili! Podpisałem umowę. Za pięćset dolarów sprzedałem prawa do sfilmowania »Nagiego lunchu«. Kurwa, już za późno! Oczywiście Burroughs miał farta – opcja wygasła i łyknął za friko pięć stów”.
Jack Kerouac (1922-1969)
Prozaik. Autor kultowej powieści „W drodze”, w której – pod pseudonimami – pojawiają się wszystkie najważniejsze postaci „beat generation”.
Opisał więc w niej również Burroughsa – jako Starego Byka Lee:
(…) był nauczycielem, można by też dodać, że miał wszelkie prawo uczyć innych, bo cały swój czas sam poświęcał nauce; a uczył czegoś, co nazywał faktami życia, których nauczył się nie tylko z konieczności, lecz również z własnej woli”.
A potem dodał:
[Burroughs, Genet, Ginsberg] ci pisarze już przeminęli, wymiękli, ześwirowali, zjajogłowieli, zniewieścieli – nie stali się homo, lecz właśnie zbabieli – i gdybym ja był gliniarzem, sam miałbym ochotę przyłożyć im pałą po ich przyćmionych mózgach”.
David Cronenberg
Reżyser filmowy, który przeniósł na ekran „Nagi lunch”.
Jeszcze za życia pisarza powiedział o nim: „Burroughs jest kontrkulturowym ekstremistą. Ciągle ma niekonwencjonalne pomysły i zachowuje się jak zbuntowany młodzieniaszek. Nie uznaje Boga ani religii. Dobro jest brakiem zła – powtarza, kpiąc ze znanej maksymy św. Augustyna. Burroughsa pociągają piekielne wizje i demony, w których istnienie szczerze wierzy. Nawet pod koniec XX wieku można go nazwać pisarzem awangardowym. Niektórzy spośród jego kontestujących przyjaciół dali się usidlić systemowi. Weszli do literackiej elity kraju. Stali się wykładowcami, profesorami. On nigdy nie przestał być odmieńcem, upominającym się o poszerzanie granic wyobraźni. Zapłaci za to zresztą wysoką cenę”.
I owszem, zapłacił!
powrót; do indeksunastwpna strona

350
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.