Po wydawniczym sukcesie książek Aleksandry Marininy oraz Tatjany Polakowej wprowadzanie na polski rynek nowych autorek kryminałów rodem z Rosji nie jest już obciążone takim ryzykiem jak jeszcze kilka lat temu. Zrozumiał to między innymi śląski Videograf II, który inaugurując nową serię „Z kobrą” sięgnął właśnie po dzieła Rosjanek. „Dla Nikity” Poliny Daszkowej uznać można za prawdziwy strzał w dziesiątkę. Tę opowieść o miłości i zbrodni czyta się bowiem jednym tchem.  |  | ‹Dla Nikity›
|
Polina Daszkowa to pseudonim literacki urodzonej w 1960 roku Tatjany Poliaczenko, absolwentki renomowanego moskiewskiego Instytutu Literackiego imienia Maksima Gorkiego. Przyszła autorka kryminałów zadebiutowała jednak jako poetka – miała wówczas siedemnaście lat, a jej wiersze ukazały się w czasopiśmie „Sielskaja mołodioż” (które porównać można do wydawanego w Polsce w latach 80. ubiegłego wieku przez Zjednoczone Stronnictwo Ludowe tygodnika „Zarzewie”). Po ukończeniu studiów pracowała w kilku periodykach, gdzie zajmowała się prowadzeniem kącików literackich. Pierwszy kryminał – „Krow nierożdiennych” („Krew nienarodzonych”) – opublikowała przed dwunastu laty. Od tamtej pory wydała siedemnaście książek; w tym także dwa tomy powieści historyczno-obyczajowej „Istocznik sczastja” („Źródło szczęścia”). Dużą popularność zdobyła także poza ojczyzną – przede wszystkim w Niemczech i we Francji. Po jej twórczość sięgnęli w końcu również filmowcy. W Rosji zrealizowano dwa seriale oparte na książkach Daszkowej: „Miesto pod sołncem” („Miejsce pod słońcem”, 2004) Aliego Chamrajewa oraz „Chieruwim” („Cherubin”, 2005) Nikołaja Giejki, ale sama autorka uznała je za bardzo nieudane. Co może dziwić, albowiem jej powieści to niemal gotowe scenariusze filmowe. Prywatnie pisarka jest wielką miłośniczką dziewiętnastowiecznej prozy rosyjskiej (Fiodora Dostojewskiego, Lwa Tołstoja, Nikołaja Gogola) oraz muzyki. Poza klasykami – Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem, Johannesem Brahmsem czy Fryderykiem Chopinem – chętnie słucha też starego jazzu (na przykład Louisa Armstronga) oraz rosyjskich bardów (Włodzimierza Wysockiego, Bułata Okudżawę, Aleksandra Galicza i Jurija Wizbora). Wydany właśnie w naszym kraju kryminał „Dla Nikity” (nie wiadomo dlaczego wydawnictwo Videograf II zdecydowało się na tłumaczenie z języka niemieckiego, nie zaś z rosyjskiego oryginału, tym samym nadało polskiemu wydaniu tytuł niemiecki – „Für Nikita”, a nie rosyjski – „Zołotoj piesok”) to trzecia książka Daszkowej, która swoją premierę miała równo dziesięć lat temu. Dość dawno, ale co najważniejsze – upływ czasu wcale powieści nie zaszkodził. Autorka „Dla Nikity” podeszła do swojego zadania nad wyraz poważnie, zapewne od samego początku zakładając, że ma to być – mówiąc delikatnie – bardzo niebanalna powieść detektywistyczna. I taką się też ostatecznie okazała! To, co zwraca uwagę już po przeczytaniu kilku pierwszych, niezbyt zresztą długich, rozdziałów, to niezwykle misterna i skomplikowana konstrukcja książki, której akcja rozgrywa się de facto na kilku płaszczyznach czasowych. Nie ma też, jak w tradycyjnym kryminale, jednego głównego bohatera, odpowiedzialnego za popychanie wielowątkowego śledztwa do przodu. Ale wróćmy do początku. Jest rok 1998, znany pisarz Nikita Rakitin, od lat publikujący powieści sensacyjne pod pseudonimem Wiktor Godunow, zostaje wynajęty przez ustosunkowanego polityka Grigorija Rusowa do napisania jego biografii. Rusow to postać bardzo kontrowersyjna. Jest psychologiem z wykształcenia, synem partyjnego syberyjskiego kacyka, po którym odziedziczył wpływy i znajomości. Po studiach rozpoczął karierę urzędniczą, jako wiceminister oświaty i przewodniczący komisji współpracy z alternatywnymi stowarzyszeniami kulturalnymi i medycznymi otwierał drogę do Rosji słynnym azjatyckim sektom. Wreszcie w demokratycznym głosowaniu został wybrany gubernatorem fikcyjnego syberyjskiego Siniedolska, w którym przed laty, jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, władzę sprawował jego ojciec. W fakcie zamówienia u wziętego autora własnej biografii nie byłoby może nic zaskakującego, gdyby nie pewne zdarzenia z odległej już przeszłości. Dwadzieścia lat wcześniej Rakitin vel Godunow kochał się bowiem na zabój – zresztą ze wzajemnością – w rok młodszej od siebie studentce medycyny Weronice Jelaginie, która później została żoną Rusowa. Związek Nikity i Niki wprawdzie się rozpadł, ale uczucie przetrwało. Trudno się więc dziwić słynnemu pisarzowi, że propozycję złożoną przez dawnego konkurenta traktuje z dużą dozą nieufności. Tym bardziej że obecny gubernator zawsze był o niego śmiertelnie zazdrosny… Bardzo szybko okazuje się, że niecodzienne zamówienie pociąga za sobą cały splot nieszczęśliwych wydarzeń. Rakitin, chcąc rzetelnie wypełnić swoje zadanie, wyrusza na Syberię, by zdobyć informacje na temat młodzieńczych lat polityka. Odkrywa tam jednak rzeczy, o których nigdy nie powinien się dowiedzieć, a już w ogóle o nich pisać. Jako autor poczytnych kryminałów natychmiast zdaje sobie sprawę, że wiedza, w której posiadanie wszedł, może się okazać dla niego niezwykle niebezpieczna. I rzeczywiście. Wkrótce po powrocie do Moskwy zostaje przeprowadzony zamach na jego życie. Ratuje go przypadek, a raczej należałoby stwierdzić, że wrodzona ślamazarność. Bojąc się, że bandyci wrócą, aby dokończyć spartolone zlecenie, postanawia uciec. Pytanie tylko, dokąd? W sukurs ponownie przychodzi mu zbieg okoliczności. Spotkana przypadkowo przyjaciółka z dawnych lat, dzisiaj natomiast ekscentryczna malarka, Zina Rieznikowa oferuje mu schronienie w swoim zagraconym mieszkaniu w pięciopiętrowym bloku w jednej z najbardziej podejrzanych dzielnic Moskwy. I tam jednak zostaje odnaleziony przez płatnych zabójców. W czasie szamotaniny wybucha pożar. Następnego dnia straż pożarna znajduje w spalonym pokoju zwęglone ciało człowieka. Identyfikacja zostaje dokonana na podstawie znalezionego na szyi nieboszczyka krzyżyka oraz dokumentów pozostawionych w pomieszczeniu obok. Moskiewska milicja nie ma wątpliwości, że trupem jest Nikita Rakitin. Wstępne dochodzenie w sprawie niecodziennej śmierci popularnego pisarza zaczyna prowadzić kapitan Andriej Leontiew. I chociaż w zasadzie nic nie wskazuje na to, że w tragedię były zaplątane osoby trzecie, kilka spraw wyraźnie nie daje spokoju ambitnemu milicjantowi. Jak się okaże, słusznie. Równolegle z polowaniem na Rakitina i dochodzeniem prowadzonym przez Leontiewa Daszkowa rozwija także – w sporej części w formie retrospekcji – trzeci wątek, którego główną postacią jest pilot Aerofłotu Iwan Jegorow. Pewnego dnia ten spokojny i nikomu nie wadzący człowiek, też zresztą rodem z Siniedolska, stwierdza, że jego żona Oksana oraz dwóch synów Fiedka i Sławik zostali najprawdopodobniej wciągnięci do sekty. Grupa terapeutyczna „Zdrowa Rodzina” działa wprawdzie zgodnie z rosyjskim prawem, ale jej destrukcyjny wpływ na najbliższych krewnych Jegorowa każe mu domyślać się, że Guru sekty – pochodzący z Korei Południowej lub Turkmenii Kim Shan Li – nie ma pokojowych zamiarów. Nadchodzi wreszcie taki dzień, kiedy Oksana i dzieci znikają. Szukając pomocy, pilot trafia do swego kolegi z lat szkolnych, a obecnie wiceministra oświaty… Griszy Ruskowa. Dziwi go bardzo fakt, że towarzysz dziecięcych zabaw nie tylko nie udziela mu pomocy, ale wyraźnie próbuje go unikać. Wówczas na własną rękę wszczyna on śledztwo, które i na jego głowę ściągnie poważne kłopoty… Prowadzenie jednocześnie kilku istotnych wątków, dodatkowo przy częstych czasowych skokach w przeszłość – służących przede wszystkim wyjaśnieniu skomplikowanych relacji łączących główne postaci powieści, czyli Rakitina, Jelaginy, Rusowa, Rieznikowej i Jegorowa – wymagało od Poliny Daszkowej niemałej ekwilibrystyki. Mimo czyhających na pisarkę pułapek, udało jej się uniknąć błędów konstrukcyjnych czy fabularnych, co świadczy tylko o ogromnym potencjalne twórczym Rosjanki. Owszem, miejscami może drażnić zbyt duża ilość nieoczekiwanych zbiegów okoliczności, które jak się potem okazuje, mają ważny wpływ na rozwój akcji. Ale mamy w końcu do czynienia z niezłym wprawdzie, lecz mimo wszystko czytadłem, nie zaś ambitną powieścią psychologiczną. Pomijając wątek kryminalny, „Dla Nikity” to również bardzo przyzwoity kawałek prozy obyczajowej, udanie przedstawiającej dwa obrazy Rosji – sowieckiej (z drugiej połowy lat 70.) oraz kapitalistycznej (z końca lat 90. ubiegłego wieku). W pierwszym przypadku autorka kreśli – co prawda, nieco zakamuflowany – portret bohemy artystycznej epoki Breżniewowskiej (ojciec Nikity to wybitny pianista, z kolei matka Weroniki jest aktorką, a jej mąż genialnym, choć trudnym w codziennym pożyciu, poetą), w drugim – bardzo ironicznie odzwierciedla środowisko „nowych Ruskich”, których fortuny wyrosły na nie zawsze uczciwych interesach, ale którzy nie cofną się przed niczym, aby je chronić. Powieść Daszkowej jest także peanem na cześć miłości – tej pierwszej i największej, która jest w stanie przetrwać najstraszniejsze nawet burze. I tylko trochę szkoda, że w tej powodzi wątków jedynie na dalszym planie pojawia się postać najsympatyczniejsza – dociekliwy i na wskroś uczciwy kapitan Leontiew.
Tytuł: Dla Nikity Tytuł oryginalny: Золотой песок Data wydania: 2 czerwca 2009 ISBN: 978-83-7183-703-6 Format: 312s. 145×205mm Cena: 32,90 Ekstrakt: 70% |