Kolejnym ważnym wątkiem powieści jest stosunek Komendy Głównej AK do ZSRR, czyli – mówiąc dosadniej – teza Mackiewicza o (mniej lub bardziej świadomej) prosowieckiej działalności władz Państwa Podziemnego, która doprowadziła do całkowitego ideologicznego i psychicznego rozbrojenia społeczeństwa polskiego wobec bolszewików i – w konsekwencji – do kolejnej utraty niepodległości. Jakie były tego przyczyny? Powieść Mackiewicza proponuje kilka odpowiedzi: „Po pierwsze, lewicowe sympatie znacznej części przedwojennej inteligencji, które osłabiły krytycyzm wobec ZSRR. Po drugie, nieznajomość problematyki Kresów Wschodnich. Po trzecie, bezkrytyczna wiara w aliantów, a zwłaszcza w Anglię, zakładająca, że tym sojusznikom Polski rzeczywiście zależy na wskrzeszeniu państwowości polskiej (…). Po czwarte, infiltracja prokomunistyczna i komunistyczna w szeregach Armii Krajowej. A na koniec (…) przekonanie, że komunizm nie jest takim strasznym diabłem, jakim go malują. A w każdym razie jest mniejszym złem niż hitleryzm”. Taka polityka doprowadziła do końca Europy Wschodniej. Alianci i pozostający z nimi w sojuszu Związek Radziecki świadomie wykreślili z mapy Europy państwa bałtyckie i Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej, pozostawiając rozdmuchane nacjonalizmy i rozpaloną na wiele lat nienawiść, tłamszone przez system sowiecki. Jest to zatem powieść o klęsce – klęsce Polski i klęsce wolnej Europy Wschodniej, klęsce świata, który Mackiewicz kochał. Pisarz dokonuje analizy tej klęski – odpowiada, dlaczego do niej doszło. Ma odwagę zakwestionować podstawowe aksjomaty polityki KG AK wobec ZSRR; wypomina wprost, iż jej działania, choć prowadzone z najlepszą wolą i bezgranicznym poświęceniem, ostatecznie jednak przyczyniły się do katastrofy całego kraju. Angielska polityka wobec Sowietów (której rząd polski w Londynie musiał się podporządkować) była zarazem polityką antypolską, a sojusz angielsko-sowiecki umacniany był właściwie kosztem Polski. Mackiewicz w powieści tej wyłamał się z zamkniętej polskocentrycznej perspektywy, dostrzegł interesy Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Estończyków i Łotyszy, którzy również – podobnie jak Polacy – marzyli o uzyskaniu (bądź odzyskaniu niedawno utraconej) niepodległości. I mieli takie samo do niej prawo. W rezultacie – stali się naszymi współbraćmi w nieszczęściu. Nieszczęściu, dopowiada Mackiewicz, za które sami w dużym stopniu odpowiadamy. Powieści tej wystawiono najwyższe oceny, ale również rozpętała ona najbardziej nienawistną nagonkę na pisarza, w której dawano mu do zrozumienia, że powinien milczeć albo… wisieć. Nie zauważono wielkiej rozpaczy Mackiewicza, która pchnęła go do jej napisania. Książka ta „jest niezwykle okrutna i pesymistyczna – pisał Piotr Kuncewicz. – (…) Nie wiem, czy nazwać ją szyderstwem i lamentacją, ale coś tak wstrząsającego rzadko się zdarza. Podli i okrutni są wszyscy, a nadziei nie ma i nie będzie”. Zdaniem Miłosza zaś „Droga donikąd i Nie trzeba głośno mówić tworzą epos końca. Jest to koniec Wielkiego Księstwa Litewskiego, czy też jego resztek, tak jak dotrwały do 1939 roku, koniec też Wilna jako miasta o ludności polskiej i żydowskiej”. I te dwie powieści, pierwsza i ostatnia w dorobku Mackiewicza – prozaika, klamrą spinają całą jego twórczość, bo przecież w zasadzie jej temat – poza „Karierowiczem” – jest jeden: walka z komunizmem bolszewickim. „Nazwano go człowiekiem skrajności, w którego duszy artysta i bojownik współistnieli w niewygodnej symbiozie” – napisała o Mackiewiczu Nina Taylor. Był pisarzem, który chciał walczyć i był bojownikiem, który chciał pisać. Negatywnym bohaterem jego pracy i publicystyki był, oprócz komunizmu, także nacjonalizm. Nie chciał się Mackiewicz pogodzić ze światem, w którym właśnie te dwie ideologie zatriumfowały. Dlatego też „przy każdej okazji wyraża swoją dezaprobatę dla naszego stulecia, które pod każdym względem nie może się równać z dostatnim i liberalnym wiekiem XIX. Nasza epoka to czas hańby i obłędu”. Jest zatem Mackiewicz konsekwentnym liberałem i antykomunistą, krytykuje przy tym cywilizację zachodnią za jej politykę, mentalność i konformizm, za wyższość, z jaką traktuje ona wschód Europy. Bierze w obronę ludy wschodnie. Dzięki temu „Rosjanie często widzą u Mackiewicza więcej niż Polacy, więcej rozumieją. (…) Jest niewątpliwie Mackiewicz pisarzem pojednania, którego dzieło pomoże obu narodom zrozumieć, jak bardzo są sobie nawzajem potrzebne”. Gdyby tak się naprawdę stało, ziściłoby się jedno z największych marzeń pisarza. Trafnie ujął jego postawę Marek Nowakowski, twierdząc, iż nie mieścił się Mackiewicz w powszechnie obowiązujących schematach polskości, „sprawy widział w innym wymiarze. Wilno nie było dla niego wcale bezspornie polskie. Tak samo litewskie. Białorusini byli dla niego takim samym narodem jak Polacy. A Rosja carska w zderzeniu z rzeczywistością sowiecką, przypominała mu chwilami raj utracony”. Dużą jego zasługą było to, iż nigdy nie łączył narodowości z ideologią, to pozwalało mu pisać z życzliwością o Żydach, Litwinach, Ukraińcach, Kozakach, Rosjanach. Mimo tej życzliwości „jego książki spowija ciężki mrok, brak jakiejkolwiek nadziei, jutrzenki. (…) Jego bohaterowie są więc udręczeni, zaszczuci i ostatecznie potępieni. Ma to takie natężenie, że powieść polityczna przeradza się ostatecznie w złowrogi moralitet”. Potwierdza to w swoim szkicu o Mackiewiczu Anna Bojarska: „Jego wizja świata nie jest wizją polityka, lecz moralisty: dlatego właśnie bijąca od niej groza jest aż tak wielka”. Cała twórczość autora „Kontry” to wyjście poza sprawy czysto polskie, to patetyczna opowieść o losach narodów Europy Wschodniej. Jednocześnie odrzuca Bojarska tezę o tendencyjności pisarstwa Mackiewicza: „polityczna tendencja – pisze – wprowadziłaby jakieś światło, ukazałaby wyjście z labiryntu. U Mackiewicza wyjścia nie ma”. Jego epika zawiera także jednak jeden element pozytywny: otóż pisał on po to, „żeby uchronić drogę rzesz ludzkich przez piekło od zapomnienia. I nie tylko od zapomnienia: także od wiedzy obojętnej”. Był kandydatem do Nagrody Nobla. Czy zasłużył na nią? Wielu krytyków literackich nie miało co do tego żadnych wątpliwości. Niestety, i tutaj zaważyła polityka. PS. O twórczości literackiej Józefa Mackiewicza pisali m.in. Jerzy Malewski (właściwie Włodzimierz Bolecki) w biograficznej książce „Ptasznik z Wilna. O Józefie Mackiewiczu” (Kraków 1991); Wacław Lewandowski we wstępie do pierwszego książkowego wydania „Wileńskiej powieści kryminalnej” (Londyn 1995) w seseju zatytułowanym „O Wileńskiej powieści kryminalnej i kilku sprawach wileńskich"; Jan Zieliński w „Leksykonie Polskiej Literatury Emigracyjnej” (Lublin 1989); Wit Tarnawski w książce „Od Gombrowicza do Mackiewicza. Szkice i portrety literackie” (Londyn 1980). Sporo słów twórczości męża poświęca Barbara Toporska w „Bibliografii Józefa Mackiewicza” dołączonej do zbioru jego opowiadań, artykułów i felietonów pt. „Droga Pani…” (Londyn 1984). Wiele ciekawych sądów wyrażono również w zbiorowej pracy „Nad twórczością Józefa Mackiewicza” (Warszawa 1990). Ciekawe artykuły dotyczące tego tematu ukazywały się także w prasie, a ich autorami byli m.in. Piotr Kuncewicz, Anna Bojarska i Marek Nowakowski. |