Space opera z elementami fantasy to najkrótsza charakterystyka gatunkowa komiksowego cyklu „Kukabura”, choć należało by jeszcze dorzucić słów parę o specyficznym humorze i tematyce dziecięcej. Wtedy jednak można by odnieść błędne wrażenie, iż jest to cykl przeznaczony jedynie dla młodzieży. Owszem, zapewne najchętniej sięgają po „Kukaburę” nastolatki, ale starsi czytelnicy znajdą tu coś dla siebie (zwłaszcza ci lubujący się w kosmicznych przygodówkach).  | ‹Kukabura #3: Projekt równonoc›
|
Space opera z elementami fantasy to najkrótsza charakterystyka gatunkowa komiksowego cyklu „Kukabura”, choć należało by jeszcze dorzucić słów parę o specyficznym humorze i tematyce dziecięcej. Wtedy jednak można by odnieść błędne wrażenie, iż jest to cykl przeznaczony jedynie dla młodzieży. Owszem, zapewne najchętniej sięgają po „Kukaburę” nastolatki, ale starsi czytelnicy znajdą tu coś dla siebie (zwłaszcza ci lubujący się w kosmicznych przygodówkach). W połowie czwartego tysiąclecia, po okresie wyniszczających wojen zapanował wreszcie pokój. Wszechświat podzielono na trzy strefy wpływów zwane Sektorami: Amazonek, Dakoi oraz Ziemski. Nie łączą ich jednak przyjazne stosunki. Wszystkie strony niedawnego konfliktu doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zawieszenie broni nie potrwa długo – starają się zatem, choćby za cenę złamania postanowień pokoju, zawczasu zyskać przewagę nad potencjalnymi rywalami. I oto nadarza się doskonała okazja. Komputery przechwytują przepowiednię mówiącą o nadejściu pięciorga dzieci obdarzonych nadzwyczajną mocą. Komu uda się zawładnąć nimi, dostanie do rąk najpotężniejszą broń. Rozpoczyna się więc natychmiastowa batalia o ustalenie miejsca pobytu małoletnich wybrańców i przekonanie ich – po dobroci bądź siłą – do poparcia danej strony konfliktu. Głównemu bohaterowi „Kukabury”, najemnikowi Ligi Ziemskiej Draganowi Preko powierzono zadanie ochrony głównodowodzącego sił Ziemi. Jakie jest zdziwienie najemnika, gdy okazuje się nim… nastolatek. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że generalissimus Brian North jest jednym z pięciorga dzieci wymienionych w tajemniczej przepowiedni. Ochranianie Briana szybko okazuje się być zadaniem nader niebezpiecznym. Na „Kowadle” – statku kosmicznym, na który przybył Brian – grasuje bowiem psychopatyczny morderca, najprawdopodobniej czyhający właśnie na niego. Akcja komiksu rozgrywa się jednocześnie na kilku płaszczyznach, w różnych miejscach wszechświata. W ten sposób Crisse skutecznie chroni czytelnika przed nudą. Wątki prowadzone są umiejętnie i najczęściej przerywane w najbardziej dramatycznych dla bohaterów momentach, co dodatkowo wzmaga zainteresowanie dalszym ciągiem opowieści. Sposób rysowania postaci (przerysowane zwłaszcza szczegóły anatomiczne twarzy) wskazywałby na humorystyczną proweniencję komiksu. Wrażenie to jest jednak mylące. Historia jest jak najbardziej serio, a dowcip słowny, który pojawia się tu i ówdzie (np. poszukiwanie imienia dla potworka należącego do Skullface’a), ma jedynie rozładować napiętą sytuację i uchronić całość przed nadmierną i zapewne ciężkostrawną powagą. W efekcie otrzymujemy komiks, który czyta się z niemałym zainteresowaniem, a który na dodatek potrafi rozśmieszyć. Dwa w jednym. I to na przyzwoitym poziomie.
Tytuł: Projekt równonoc Tytuł oryginalny: Projet Equinoxe Data wydania: listopad 2003 ISBN-10: 83-237-9004-3 Format: A4 Cena: 17,90 Gatunek: SF |