powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Trzy okupacje Józefa Mackiewicza (1939 – 1944): Okupacja niemiecka (VI 1941 – V 1944)
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Katyń: autopsja<br/>Źródło: www.polandsholocaust.org
Katyń: autopsja
Źródło: www.polandsholocaust.org
Kto wyrok odwołał?
Jeśli wyrok rzeczywiście zapadł przed 1 grudnia 1942 roku, dlaczego nie poinformowała o tym „Niepodległość”? Jerzy Malewski stawia tutaj następującą hipotezę: „Wyrok śmierci na Józefa Mackiewicza mógł zapaść w drugiej połowie 1942 r. Mackiewicz zostałby wówczas skazany razem z kilkunastoma osobami oskarżonymi o kolaborację z Niemcami i Sowietami. Nazwiska jego nie wymieniono jednak na liście skazanych (Niepodległość nr 10), ponieważ – pod wpływem protestów opinii publicznej (ciekawe jednak kogo?) – Komendant Okręgu, płk. Wilk, zawiesił lub odroczył wykonanie wyroku. – Z kolei, ponieważ redaktorzy Niepodległości byli przekonani o bezwzględnej konieczności wykonania wyroków na Ancerewiczu i Mackiewiczu, dali wyraz swemu stanowisku dwoma tekstami w numerze 12 pisma (luty 1943 r.). Pierwszy [pt. „Od Redakcji” – przyp. S. Ch.] był ogólną apologią miecza sprawiedliwości, który musi spaść już zaraz. (…) – Natomiast drugi (…) przysłowiowym wskazaniem palcem, a jego przesłanie było bez wątpienia następujące: oprócz osób skazanych za współpracę z Niemcami i wymienionych w numerze 10/1942 na karę śmierci, wyroki powinny być jeszcze wykonane na: Czesławie Ancerewiczu, Józefie Mackiewiczu i Rosjaninie Kotlarewskim”.
I dopiero wówczas, wiosną 1943 roku, jak sądzi Malewski, pod wpływem nacisków lewicy politycznej w wileńskim BIP-ie, którą reprezentowała „Niepodległość”, wyrok został zatwierdzony przez „Wilka” i skierowany do wykonania. Ancerewicz wtedy już nie żył. Wykonania wyroku na Mackiewiczu odmówiła jednak komórka do zadań specjalnych wileńskiego Kedywu, członkiem której był Sergiusz Piasecki. Być może decyzję o egzekucji wstrzymał osobiście Witold Swierzawski. Z kolei na skutek interwencji niektórych członków Kedywu i ludzi znających Mackiewicza „wyrok został formalnie odwołany” na przełomie marca i kwietnia 1943 roku, o czym także wspomina Piasecki. „Nie pomylę się chyba – napisał Malewski – twierdząc, że do skazania i wykonania wyroku na Mackiewiczu dążył pion polityczny wileńskiej organizacji AK (a ściślej: jej pion propagandowy – „Niepodległość”; organ BIP-u), natomiast powstrzymał egzekucję – jej pion wojskowy” .
Jak można sądzić, wyrok na Mackiewicza zapadł na podstawie „Statutu Wojskowych Sądów Specjalnych” (z listopada 1941 roku), który obowiązywał wstecz i podlegać mogły mu przestępstwa popełnione po 4 grudnia 1939 roku. Jakie były jednak podstawy kwalifikacji tego wyroku? Być może sędziowie z roku 1942 oparli się tutaj na „Kodeksie Moralności Obywatelskiej” (z drugiej połowy 1941 r.), na podstawie którego „karze śmierci podlegała również osoba, która podejmowała działania w celu osłabienia ducha obronnego narodu”. Pod tę zasadę można by podciągnąć artykuł z „Gońca” pt. „To dopiero byłaby klęska…”, ostro krytykujący układ angielsko-sowiecki i porozumienie Sikorski-Majski. Ale dlaczego wówczas zwlekano przez ponad rok z przeprowadzeniem procesu? Odbył się on w czasie, kiedy Mackiewicz od dawna już z „Gońcem” nie współpracował. Może więc prawdziwa była wersja (Piaseckiego i samego Mackiewicza) o intrydze komunistycznej. Malewski sądzi, iż skazano go z przyczyn politycznych, a wiązało się to bezpośrednio z powstaniem wiosną 1942 r. organu wileńskiego BIP-u „Niepodległość” i „oczywistą niechęcią członków redakcji (J.[erzego] Dobrzańskiego, J.[erzego] Wrońskiego, L.[ucjana] Krawca) do postaci Mackiewicza (…). Publikacje Mackiewicza w Gońcu z lata i jesieni 1941 r., otwarta krytyka polityki rządu Sikorskiego wobec ZSRR (…) mogły stać się w drugiej połowie 1942 r. wystarczającym powodem wszczęcia procesu przeciw pisarzowi. (…) Ale (…) publikacje z 1941 r. nie tłumaczą, dlaczego wyrok zapadł półtora roku później i dlaczego wszystkie okoliczności tej sprawy (…) są do dziś tak zagmatwane. Przypuszczam, że najtrafniej rzecz określił Swierzawski: u podstaw sprawy Mackiewicza z końca roku 1942 tkwiły jakieś wileńskie porachunki. Tyleż polityczne, co być może również osobiste”. Trzeba pamiętać, że był przecież Maciewicz wrogo nastawiony do ZSRR jako sojusznika polskiego, a więc także sojusznika jego siły zbrojnej – Armii Krajowej.
Z archiwów KGB
Nieco światła rzucają na tę sprawę upublicznione dopiero przed kilku laty dokumenty znajdujące się obecnie w byłym Archiwum KGB w Wilnie, które zdają się potwierdzać (jeśli nie przesądzają sprawy) tezę Mackiewicza o intrydze komunistycznej, mającej doprowadzić najpierw do wydania nań wyroku śmierci, a następnie do jego fizycznej likwidacji. Pisarz, podejrzewający niektórych redaktorów „Niepodległości” o współpracę z wywiadem sowieckim, za najważniejszą „czerwoną” wtyczkę w zespole redakcyjnym podziemnej gazety uważał Jerzego Wrońskiego, o którym wiedział, że w latach radzieckiej okupacji Wilna ten współpracował z koncesjonowaną przez Sowietów „Prawdą Wileńską”. Tymczasem – jak zaznacza Sławomir Andruszkiewicz (potomek Zygmunta Andruszkiewicza) – „czerwonych było zresztą więcej…”. Tu rodzi się pytanie: kto jeszcze? Dokumenty znajdujące się w wileńskim Archiwum KGB bezspornie wskazują na Lucjana Krawca – autora między innymi „Komunikatu Sądu Specjalnego R.P.” (w numerze 10. „Niepodległości” z grudnia 1942 roku). Warto więc bliżej przyjrzeć się tej postaci, która tak mocno zaważyła na całym późniejszym życiu Józefa Mackiewicza.
Przed wojną – nie wiadomo wprawdzie jak długo – był Krawiec członkiem rządowego Obozu Zjednoczenia Narodowego (popierającego mocarstwową politykę marszałka Rydza-Śmigłego). W czasie sowieckiej okupacji Litwy trafił nawet do więzienia NKWD w Wilnie – aresztowany został 12 lipca 1940 roku, wypuszczony na wolność natomiast 6 stycznia (to data formalnego zamknięcia śledztwa, widniejąca na teczce Krawca w NKWD). Wydarzenie to miało miejsce w niespełna trzy tygodnie po złożeniu przez Stefana Jędrychowskiego – wówczas delegata do Rady Najwyższej ZSRR oraz współpracownika „Prawdy Wileńskiej” i „Nowych Widnokręgów”, a przed wojną jednego z członków, współpracującej ze „Słowem”, grupy „Żagary” (Jędrychowski był już wtedy obok Henryka Dembińskiego i Teodora Bujnickiego zdeklarowanym komunistą) – osobistego oświadczenia na jego temat (co miało miejsce 18 grudnia 1940 roku). W Archiwum KGB zachował się zarówno oryginał, jak i rosyjskie tłumaczenie tego dokumentu, w którym Jędrychowski – późniejszy członek PKWN i PRL-owski minister – poddaje analizie postępowanie Krawca w roku 1939. Analiza ta jest na tyle pochlebna, że NKWD niebawem wypuszcza Lucjana Martynowicza Krawca na wolność. „Krawca Lucjana, nauczyciela, znam mniej więcej od roku 1931 – napisał w swoim oświadczeniu Jędrychowski. – Należał wtedy do Legionu Młodych, a poprzednio wiem, że był członkiem P.P.S. W P.P.S. nigdy nie należał do grupy reakcyjnych wodzów tej partii i nie miał tam żadnego wpływu. Mam wrażenie, że po prostu uwierzył on w prawdziwość haseł propagandowych, głoszonych przez tę partię. (…) Do Legionu Młodych wstąpił w tym okresie, w którym organizacja ta uprawiała daleko idącą demagogię socjalną, rzucając nawet hasła pseudorewolucyjne. Krawiec należał do tych, którzy się złapali na lep tej demagogii, a gdy przekonał się o reakcyjnym obliczu i charakterze faszystowskim tej grupy, usunął się od współpracy z nią”.
Najciekawsze informacje dotyczą jednak późniejszego okresu i działalności politycznej Krawca. „W okresie po jego ustąpieniu z Legionu Młodych – analizował dalej Jędrychowski – w latach 1934-1939 zawsze uważaliśmy [Kto uważał? Osoba piszącego zdaje się nie pozostawiać co do tego żadnych wątpliwości – przyp. S. Ch.] Lucjana Krawca za jednego z tych przedstawicieli inteligencji pracującej, na których można liczyć przy tworzeniu jednolitego frontu lub ludowego frontu. Wśród nauczycieli szkół średnich, gdzie takich ludzi było mało, Krawiec był jednym z najbardziej postępowych. W 1939 tworząc jednolitofrontowy blok wyborczy przy wyborach do Rady Miejskiej, my, grupa jednolitofrontowych działaczy (gdyż partii komunistycznej wtedy nie było), wykorzystywaliśmy Krawca w akcji wyborczej”. Tych słów zlekceważyć już na pewno nie można, dowodzą bowiem bezsprzecznie, że jeszcze w II Rzeczypospolitej Krawiec miał bliskie kontakty z komunistami i – najprawdopodobniej stwierdzenie to nie będzie nadużyciem – był jednym z nich. Znamienny jest jednak również ostatni akapit oświadczenia Jędrychowskiego: „Wydaje mi się, że Lucjan Krawiec mógłby być pożytecznym pracownikiem sowieckim i że pracowałby lojalnie dla dobra naszej socjalistycznej ojczyzny, gdyby miał dobre kierownictwo”. Oczywiście, słowa te nie przesądzają, że był Krawiec agentem komunistycznym (po roku 1941), ale każdy, kto poznał sowieckie realia, każdy, kto zetknął się z NKWD (a Mackiewiczowi było to dane), musiałby nabrać podejrzeń. Musiałby także wiele sądów wydawanych przez Krawca – jeszcze w trakcie wojny, jak i już po jej zakończeniu – poddać weryfikacji.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

395
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.