Piąty tom serii "Tellos", zatytułowany "Drugi wybraniec", kończy tę, powstałą z myślą o dwunasto- bądź trzynastoletnich czytelnikach, osadzoną w świecie fantasy minisagę.  |  | ‹Tellos #5: Drugi wybraniec›
|
Zeszyt ostatni, co oznacza, że wszystkie wcześniejsze wątki muszą tu zostać doprowadzone do szczęśliwego - inaczej nie ma prawa się zdarzyć - końca. I tak się rzeczywiście staje. Nim jednak do owego końca dotrzemy, przez kilka stron będziemy się pasjonować - nie, "pasjonować" to jednak zdecydowanie za mocno powiedziane! - pojedynkiem głównych bohaterów serii, czyli powiernika amuletu Jareka i towarzyszących mu osób: pięknej i odważnej Serry, przystojnego, aczkolwiek parającego się złodziejstwem Hawke′a (jego imię, jak się okaże w tym zeszycie, jest bardzo znaczące), lisa Rikka oraz lwa Koja, z przerażającym i okrutnym Malesurem. Ten ostatni, wzorowany na Sauronie, względnie Sarumanie, dąży do opanowania dotychczas cichej i spokojnej krainy, jaką była Tellos. Jak zakończy się ów pojedynek, informować chyba nie muszę, bo mamy przecież do czynienia z komiksem z gatunku heroic fantasy, nie zaś dramatem psychologicznym, w którym palce maczał przykładowo Philip K. Dick (gdyby oczywiście zajmował się komiksami). Z tej pułapki oczywistości zakończenia doskonale zdawał sobie sprawę również scenarzysta serii, dlatego też postanowił wprowadzić w końcówce pewien nowy element. Element, który, jak sądzę, miał - przynajmniej jego zdaniem - przewrócić całą historię do góry nogami i spowodować głośny okrzyk "wow!", wyrywający się z ust powalonych na kolana z wrażenia nastolatków. I, kto wie, dzieciarnia może będzie tym zaskoczona, nieco starszy czytelnik jednak mocno się rozczarowuje. Rozwiązania typu deus ex machina nie należą bowiem do moich ulubionych, ponieważ zawsze naruszać będą logikę narracji, a poza tym - narzucać przekonanie, że autor chwycił się tego sposobu tylko dlatego, iż nie wiedział, w jaki sposób wydostać swych bohaterów z opresji, w które wcześniej ich wpędził. A tak właśnie jest w przypadku "Drugiego wybrańca". W poprzednich tomach serii bardzo ważnym detalem były dowcipy sytuacyjne; w ostatnim zeszycie elementów humorystycznych nie ma w ogóle - jest za to wszechogarniający patos, ckliwość i rozrzewnienie, na dodatek podrasowane jeszcze wyjątkowo podniosłymi dialogami typu: "Zawsze będę z tobą", "Zawsze będę ci wdzięczna" czy też nad wyraz oryginalnymi wyznania miłosnymi: "Kocham cię", "Kocham was oboje" itp. Stwierdzi ktoś: a co w tym złego, skoro komiks propaguje pozytywne wartości? Na pozór nic, ale nawet głoszenie takich pozytywów, jak przyjaźń, szacunek czy wiara w drugiego człowieka, nie może służyć za usprawiedliwienie twórczej niemocy, bądź też braku dobrych pomysłów na rozwinięcie i - co jeszcze istotniejsze - zakończenie akcji. "Tellos" nie jest komiksem nudnym; problem jednak w tym, że wydarzenia, które w nim opisano, prowadzą w rzeczywistości donikąd. Jak to kiedyś wyśpiewali osobno i do spółki Grzegorz Turnau i Jacek Wójcicki: "Tak naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic, aż do końca". Czyżby na myśli mieli właśnie serię panów Dezago i Wieringo?
Tytuł: Drugi wybraniec Data wydania: wrzesień 2003 ISBN-10: 83-237-9658-0 Format: 170×260 mm, stron 48 Cena: 9,50 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 40% |