Historia Polski bywa fascynująca. Czasami jednak trudno przekonać do tego sądu samych Polaków. Próbę taką podjęli autorzy rozpoczętego właśnie przez Mandragorę cyklu „Strażnicy Orlego Pióra”. Zapowiada się jednak na spektakularny falstart, albowiem pierwsze zeszyty serii rozczarowują pod każdym niemal względem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Lata temu – jeszcze za czasów miłościwie nam panującego Peerelu – ukazywała się seria dwujęzycznych komiksów opowiadających o najwcześniejszych dziejach Polski. Młodzi sympatycy sztuki rysunkowej poznawali dzięki niej nie tylko pre- i historię własnego kraju, ale mieli również okazję podszkolić się w znajomości języków obcych (rosyjskiego, angielskiego i niemieckiego). Komiksy – wśród których znalazły się opowieści o Piaście Kołodzieju, Kraku i Wandzie, Mieszku I i innych władcach dynastii piastowskiej – ozdabiał swoimi rysunkami m.in. Grzegorz Rosiński, a scenariusze doń zdarzało się pisać także Leszkowi Moczulskiemu (temu od Konfederacji Polski Niepodległej, nie od poezji i Skaldów). Temat był w miarę bezpieczny, cenzura zatem ingerować nie musiała. Wartość komiksów była różna, ale faktem pozostaje, że poniżej pewnego poziomu – raczej przyzwoitego – ich jakość nie spadała. Po kilku dekadach do starego pomysłu postanowiła wrócić Mandragora i zapoczątkowała serię baśniowo zatytułowaną „Strażnicy Orlego Pióra”. „Skarb Walezjusza” jest drugim zeszytem zaliczonym do podcyklu „Królowie elekcyjni"; pierwszy („Szara drużyna”) i trzeci („Drzewo Peruna”) przypisane natomiast zostały do „Polski Piastów”. „Skarb…” poświęcony został, co sugeruje już sam tytuł, pierwszemu polskiemu królowi elekcyjnemu Henrykowi Walezemu (Francuzi nie nazwą go jednak inaczej jak Henryk III Walezjusz czy też de Valois). Choć powyższe twierdzenie i tak jest mocno na wyrost… Komiks tak naprawdę nie opowiada bowiem ani o samym królu, ani tym bardziej o jego krótkich, ale istotnych dla kształtowania demokracji szlacheckiej w Polsce rządach. Scenarzysta postanowił przedstawić zaledwie jeden, ale za to najgłośniejszy epizodzik z okresu pobytu Walezjusza w kraju nad Wisłą – jego potajemną ucieczkę z Krakowa do Francji, gdzie właśnie wyzionął ducha nieudolny król, a prywatnie starszy brat Henryka, Karol IX. Mając do wyboru koronę francuską i polską, Walezjusz nie wahał się praktycznie ani chwili. Temat to, zaiste, bardzo ciekawy i na pewno można go było przedstawić w sposób interesujący dla czytelnika. Pytanie tylko: jakiego czytelnika? Do kogo bowiem adresowana jest seria „Strażnicy Orlego Pióra"? Po lekturze dochodzę do wniosku, że do dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej, które dopiero co nauczyły się czytać. A jeśli to rzeczywiście właśnie one są docelowym odbiorcą całej serii, nie powinien nas dziwić infantylizm scenariusza. Dzieci nie interesują się raczej poważną historią, postanowiono więc dorzucić nieco bajdurzenia i w ten sposób sklecono zdecydowanie nazbyt sensacyjną opowiastkę o ucieczce Walezjusza. Bardziej legendarną niż historyczną. O ile można sobie jednak pozwolić na takie zabiegi odnośnie wydarzeń sprzed tysiąca lat (z braku dużej ilości wartościowych źródeł pisanych), lepiej unikać ich, gdy opowiadamy o zdarzeniach dobrze udokumentowanych. Ale mimo wszystko nie z tego czyniłbym autorom komiksu największy zarzut. Bywa przecież, że i historycy lubią sobie pogdybać. Ich jednakże obowiązują pewne zasady, gdybanie naukowców musi mieć swoje uzasadnienie i logikę, a polega przede wszystkim na spójnym i sensownym uzupełnieniu luk w przekazach. Autorzy „Skarbu Walezjusza” takiego wędzidła nie mieli – mogli więc pofantazjować. Problem w tym, że zawiodła ich wyobraźnia. W efekcie powstał scenariusz schematyczny, przewidywalny i… nudny. Jeśli miała to być choćby namiastka opowieści spod znaku płaszcza i szpady, to nie powiodło się, niestety. Zabrakło charyzmatycznego bohatera (bez którego tego typu literatura zdecydowanie traci na wartości), zabrakło też emocji. Mam więc poważne wątpliwości, czy „Skarb Walezjusza” w istotny sposób wpłynie na wzrost zainteresowania polskich dzieci historią naszego kraju. Niezaprzeczalnym plusem jest natomiast dwujęzyczność komiksu – historii się na nim dzieci nie nauczą, ale może chociaż lizną trochę języka angielskiego… Uczciwie trzeba też przyznać, że graficznie – na tle rysującego pod Janusza Christę Sławomira Kiełbusa, autora „Szarej drużyny” – rysunki Arkadiusza Klimka, starającego się naśladować Enrico Mariniego, prezentują się ciut lepiej.
Tytuł: Skarb Walezjusza Data wydania: styczeń 2006 ISBN-10: 83-89698-85-4 Format: 24s. 165×235mm; oprawa miękka, kolor: Cena: 5,- Ekstrakt: 20% |