 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W dwudziestoleciu międzywojennym wykształciły się trzy odrębne ośrodki literatury jidysz. Pierwszy, tworzony przede wszystkim przez emigrantów ze środkowej i wschodniej części Europy, powstał w Stanach Zjednoczonych, a jego centrum był Nowy Jork. Drugi rozwijał się w Związku Radzieckim, gdzie – jak powszechnie uważano (i w czym wszystkich starała się utwierdzać propaganda antysemicka) – Żydom miało się żyć jak w raju; największymi centrami stały się Moskwa, Kijów i Mińsk. Trzecim ośrodkiem była Polska, z Warszawą i Wilnem – najbardziej żydowskim miastem kresowym, zwanym nawet „Jerozolimą Północy”. O ile w Ameryce związki literatury jidysz z krajami wschodniej Europy były bardzo silne (przecież zarówno pisarze, jak i ich czytelnicy byli emigrantami w pierwszym pokoleniu), o tyle w ZSRR znalazła się ona pod niezwykle silną presją ideologiczną, co w bardzo krótkim czasie doprowadziło do tego, iż utraciła ona swój pierwotny, mistyczny i religijny charakter, stając się typową literaturą sowiecką, podobnie jak wszystkie inne literatury narodów zaprzęgniętych w kierat radzieckiego imperium. Rozczarowanie było wielkie, a gwoździem do trumny – i to dosłownie – stały się wydarzenia z 1952 roku, kiedy to dokonano egzekucji najwybitniejszych pisarzy jidysz. W Europie zatem tylko międzywojenna Polska – tak często oskarżana o antysemityzm i odsądzana od czci i wiary (zwłaszcza w czasach PRL-u) – stworzyła naturalne warunki do dalszego rozwoju literatury jidysz. Ponad 80% polskich Żydów mówiło i czytało w jidysz; był on językiem wykładowym w żydowskich szkołach (chederach i jeszybotach). Wydawano nie tylko książki, ale też dzienniki, tygodniki i miesięczniki, w których literatura ta była stale obecna. Do najwybitniejszych autorów tamtych czasów, żyjących w II Rzeczypospolitej, zaliczyć należy: Izraela Joszuę Singera, jego młodszego brata Izaaka Bashevisa Singera, Ojzra Warszawskiego, Mordechaja Gebirtiga, Abrahama Sutzkevera, Icka Mangera, Anatola Szterna, Abrahama Zeitlina oraz Chaima Grade. Wielkim poważaniem wśród polskich Żydów cieszył się również emigrant Szalom Asz, często powracający do międzywojennej Polski, by pooddychać „żydowskim powietrzem”. Natomiast dopiero po wojnie objawiono światu talent Icchaka Kacenelsona, który wyzwolenia nie dożył.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Szalom Asz urodził się w 1880 roku w Polsce, w Koninie. Pisarstwa uczył się we Włocławku, gdzie zarabiał, pisząc listy dla analfabetów. Później przeniósł się do Warszawy i tam powstały jego pierwsze dzieła. Okres I wojny światowej spędził w USA; w 1917 roku wrócił do Polski, skąd jednak szybko przeniósł się do Francji, a stamtąd z powrotem do Ameryki Północnej. Jego dorobek obejmuje kilkadziesiąt książek, m.in.: dramat „Bóg zemsty”, „Motke Złodziej”, „Kidusz Haszem”, „Matka”, „Przed potopem”. Pisał też – co było dla Żyda nietypowe – o narodzinach chrześcijaństwa; wydał na ten temat głośną (i bardzo kontrowersyjną, zwłaszcza w środowiskach żydowskich) trylogię: „Nazarejczyk”, „Apostoł” oraz „Maria”. Zmarł w Los Angeles w 1957 roku. Sześć lat młodszy od Asza był natomiast Icchak Kacenelson. Urodził się w 1886 roku w Kareliczu na Białorusi. Zajmował się głównie pisaniem poezji i dramatów. Gdy jego ojciec przeniósł się do Zgierza koło Łodzi, także Icchak tam zamieszkał. Pracował w warsztacie tkackim, ale był również nauczycielem w żydowskiej szkole. Wiele podróżował po Europie i Palestynie, dopóki po wybuchu II wojny światowej nie znalazł się w getcie – najpierw w Łodzi, potem w Warszawie. To wtedy zaczął pisać w jidysz, aby trafić do mas żydowskich i w ich imieniu opowiedzieć o agonii całego narodu. W 1943 roku udało mu się przedostać do aryjskiej części Warszawy, a po otrzymaniu paszportu poświadczającego, że jest obywatelem Hondurasu, wyjechał do Francji. Rok później został aresztowany przez Niemców i najprawdopodobniej – dokładnie nie wiadomo, bo wszelki ślad po nim zaginął – odtransportowany do obozu w Oświęcimiu. Tematyce Holokaustu poświęcił dramat „Hiob” (jedyną żydowską książkę opublikowaną w okupowanej Polsce) oraz wstrząsający poemat „Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie”. Izrael Joszua Singer to starszy brat noblisty Izaaka. Urodził się w 1893 roku. Z uwagi na swoje komunizujące poglądy szybko zerwał z rabinicznym domem. W latach 1918-21 przebywał nawet w Kijowie i Moskwie, ale gdy ostatecznie zniechęcił się do komunizmu, wrócił do Warszawy. Do 1933 roku był jedną z najważniejszych postaci kulturalnego środowiska żydowskiego polskiej stolicy. Sławę przyniósł mu dramat „Erd-wej” oraz opublikowana w 1932 roku debiutancka powieść „Josie Kałb”. Rok później, opromieniony już sławą bardzo zdolnego pisarza, wyjechał do Nowego Jorku i tam publikował kolejne książki, przede wszystkim wspaniałe epickie sagi rodzinne: „Rodzina Karnowskich” i „Bracia Aszkenazy”. Zmarł w 1944 roku w USA. Niektórzy z krytyków uważają nawet, że talentem przewyższał Izaaka, tyle że nie dane mu było szeroko rozwinąć skrzydeł.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Isaac młodszy był od Izraela o jedenaście lat (urodził się w 1904 roku). Dzieciństwo spędził w Radzyminie, gdzie jego ojciec był rabinem; potem, wzorem starszego brata, przeniósł się do Warszawy. Trochę komunizował, ale przede wszystkim zajmował się pisaniem. Zadebiutował znakomitą powieścią „Szatan w Goraju” (1932) i była to jedyna książka, którą wydał w przedwojennej Polsce. Gdy opuściła go żona – komunistka, wraz z synem wyjeżdżając do ZSRR, ponownie podążył śladem brata – do Nowego Jorku. Tam, począwszy od lat 50., nastąpiła eksplozja jego talentu. Pisał opowiadania, powieści, wspomnienia... Najważniejsze to: „Rodzina Muszkatów”, „Sztukmistrz z Lublina”, „Niewolnik”, „Dwór”, „Spuścizna”, „Wrogowie”, „Pokutnik” i „Szosza”. Tłem ich wydarzeń niezmiennie była Polska. Singer opisywał świat, który przestał istnieć wraz z wybuchem II wojny światowej – wielkomiejskie i małomiasteczkowe środowiska żydowskie. Sprawną ręką kreślił niezwykle barwne portrety obyczajowe, z niespotykanym wcześniej rozmachem ukazywał stany ludzkich umysłów i sumień. Są to więc w dużej mierze książki psychologiczne. Gdy po otrzymaniu w 1978 roku literackiej nagrody Nobla spytano go, dlaczego pisze w martwym języku (jidysz), odpowiedział: „Po pierwsze, lubię opowieści o duchach. A nic bardziej do ducha nie pasuje niż martwy język, im bardziej martwy język, tym bardziej żywy duch. Duchy kochają jidysz i wszystkie mówią w tym języku. Po drugie wierzę w zmartwychwstanie. Jestem pewien, że wkrótce przyjdzie Mesjasz i pewnego dnia miliony zmarłych mówiących językiem jidysz powstanie z grobu. Ich pierwsze pytanie będzie brzmiało: Czy jest coś nowego do czytania w naszym języku? (...).” Singer zmarł w 1991 roku. Czy wraz z nim umarła również literatura jidysz...? Należy mieć nadzieję, że wręcz przeciwnie, że ogromna popularność jego książek przyczyni się raczej do jej wielkiego renesansu. Problem jedynie w tym, czy znajdą się inni pisarze, którzy zechcą pisać dla... duchów. W Polsce Ludowej w jidysz nie miał już kto pisać, mimo że nie brakowało wybitnych pisarzy pochodzenia żydowskiego. Zdecydowana większość z nich wybrała jednak język polski i do historii literatury – i zarazem szkolnych podręczników – przeszli właśnie jako... Polacy, bez wyróżniania ich żydowskiego pochodzenia. Warto tu wymienić przynajmniej tych najwybitniejszych, jak: Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jan Brzechwa, Julian Stryjkowski, Mieczysław Jastrun, Stanisław Jerzy Lec, Henryk Grynberg, Arnold Słucki czy Stanisław Lem. Nie można też zapomnieć o tych, którzy kształtowali obraz polskiej literatury jeszcze przed wojną, jak Bruno Schulz, Janusz Korczak czy Bolesław Leśmian. Nietrudno sobie wyobrazić, o ileż uboższa byłaby bez nich literatura polska. |