powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXXIV)
marzec 2023

Dekada TM-Semic: Czy tańczyłeś już z diabłem w bladym świetle księżyca?
W 1990 roku wydawnictwo TM-Semic wystartowało z publikacją komiksów Marvela. Wkrótce dołączyło reprezentację konkurencyjnego DC z „Batmanem” na czele. Choć akurat jego pierwszy numer był nietypowy, bo stanowił adaptację kinowego hitu Tima Burtona.
‹Batman #1 (1/1990)›
‹Batman #1 (1/1990)›
Śmieszna sprawa z tym pierwszym „Batmanem”. Przez dekady mogliśmy w Polsce jedynie obejrzeć (bo chyba mało kto mógł przeczytać) komiksy o Mrocznym Rycerzu kierowane na rynek skandynawski, które były drukowane w Polsce. Ci, co mieli dojścia, mogli więc sobie wyszarpać jeden numer czy dwa. Jeśli więc gdzieś przez przypadek znajdziecie u rodziców lub krewnych zeszyt z Człowiekiem Nietoperzem na okładce, ale pod niezrozumiałym tytułem „Läderlappen”, oznacza, że masz w rękach kontrabandę.
W każdym razie legalnie „Batman” po raz pierwszy nad Wisłą ukazał się dopiero w 1990 roku. Nie dość, że zabrały się za niego równolegle dwa wydawnictwa, to jeszcze oba wydały dokładnie tę samą pozycję. Chodzi o „Batman: Oficjalna komiksowa adaptacja filmu Warner Bros”, którą to, poza TM-Semic, opublikowało Wydawnictwo Książkowe „Linia”, dla którego była to jedyna wycieczka do świata historii obrazkowych. Radzę sprawdzić swoje archiwa, ponieważ być może od 30 lat żyjecie w błędnym przekonaniu, że posiadacie nie ten egzemplarz.
Wydanie TM-Semic posiada tradycyjny, zeszytowy format, nie tak, jak „Linii”, gdzie mieliśmy do czynienia z twardszą okładką (ale także fatalnym klejeniem – nie wierzę, by ktokolwiek miał dziś ten album bez wypadających kartek). Do tego na froncie dodano dwa niezbyt gustowne, żółte napisy: „nazywają go człowiekiem nietoperzem” i „Wydanie specjalne! 68 stron!”. Ze względu na ten drugi, powstało później nieporozumienie, kiedy wystartowała seria faktycznie nazywająca się „Wydania specjalne”. Długo trwała batalia o właściwą numerację. Czy „Batmany” zaczęły się w 1990 roku, czy raczej jest to pierwsze „Wydanie specjalne”. Wydaje się jednak, że należy uznać, że mamy do czynienia z debiutem serii o Mrocznym Rycerzu, co potwierdza notatka w stopce, iż „Batman” wydawany jest 12 razy do roku”.
Jeśli chodzi o sam komiks, to mamy do czynienia z absolutnym mistrzostwem w kategorii przenoszenia filmu na język komiksu. Złożyły się na to dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest zgrabny scenariusz, za który odpowiadał zmarły w 2020 roku Dennis O′Neil. To spod jego ręki wyszły słynne już historie „Batman: Narodziny demona”, „Batman: Jad” czy cykl „Legends of the Dark Knight”. Tworząc skrypt adaptacji wybrał najbardziej smakowite kąski z filmu Tima Burtona i zaprezentował je w skondensowanej formie. Z tego też powodu nie można mówić o żadnych dłużyznach, które produkcji kinowej są zarzucane. Czasem nawet jest zbyt szybko, przez co romans Bruce′a Wanye′a i Vicki Vale trochę stracił na wyrazie. Niemniej, jeśli weźmie się pod uwagę, że Burton umieścił w swoim dziele całą masę kultowych scen, było w czym wybierać i O′Neil dokonał właściwego researchu.
Drugą rzeczą świadczącą o sukcesie albumu jest strona wizualna autorstwa Jerry′ego Ordwaya. Choć kojarzony jest głównie z „Supermanem”, to trzeba przyznać, że tutaj poradził sobie mistrzowsko. Nie tylko zadbał o wiele szczegółów, by jak najwierniej odwzorować filmową rzeczywistość, ale wręcz z niemalże fotorealistycznym zaangażowaniem przyłożył się do twarzy postaci. W związku z czym bez trudu można rozpoznać Michaela Keatona (Bruce Wayne), Kim Besinger (Vicki Vale) i Jacka Nicholsona (Joker). Świetnie i pomysłowo przeprowadził nas też z taśmy filmowej do kadrów komiksu na pierwszej stronie.
Polskie tłumaczenie komiksu też nie jest najgorsze, biorąc pod uwagę ówczesne standardy TM-Semic. Jego autorem jest Agnieszka Szajkowska (choć w zeszycie taka informacja się nie pojawia), która zasadniczo rozumiała świat Gotham (albo po prostu wcześniej widziała film). Nie mogę jednak nie przyczepić się do przełożenia jednego z najbardziej znanych cytatów burtonowskiej produkcji, a mianowicie tekstu wygłaszanego przez Jacka Napiera, kiedy chciał uśmiercić młodego Bruce′a: „chłopcze, czy tańczyłeś ze złym w bladym świetle księżyca”, podczas, gdy o wiele lepiej brzmi wersja Wojciecha Łyska, przygotowana dla „Linii": „powiedz mi mały, czy tańczyłeś już z diabłem w bladym świetle księżyca”.
Z dzisiejszego punktu widzenia można śmiało stwierdzić, że wybór adaptacji filmowego „Batmana” na forpocztę startującej serii był strzałem w dziesiątkę. W końcu produkcja Burtona był ogromnym hitem i w ten sposób łatwo było się podpiąć pod jej popularność. Poza tym od razu otrzymaliśmy genezę naszego bohatera. Może nie do końca kanoniczną, ale dającą pojęcie o tym, czemu milioner przebiera się nocą za latającą mysz. Inną sprawą jest, że na dość długo w świadomości polskich czytelników utrwaliła się informacja, że to Joker zabił rodziców Bruce′a, co oczywiście jest nieprawdą, ale to już była kwestia do wypracowania przez fandom, do powstania którego poczyniono odważny i zamaszysty krok.



Tytuł: Batman #1 (1/1990)
Scenariusz: Dennis O’Neil
Data wydania: 1990
Rysunki: Jerry Ordway
Wydawca: TM-Semic
Cykl: Batman
Gatunek: superhero
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

89
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.