powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXXIV)
marzec 2023

Z filmu wyjęte: Dama przed podróżą
Zażywanie „kąpieli” na planie filmowym zawsze stwarzało rozmaite kłopoty. Niektóre z nich rozwiązywano w sposób z dzisiejszego punktu widzenia dyskusyjny.
Na dzisiejszym kadrze proponuję jedną z bolączek starszego kina, czyli udawanie, że aktorka kąpie się nago. Męska widownia w dawnych latach zapewne łatwo łapała się na haczyk apetycznego kobiecego ciała, po którego krzywiznach spływają krople gorącej wody, ale nowoczesna technika – a konkretnie możliwość wykonywania całkiem wyraźnych stopklatek – na ogół brutalnie weryfikuje te wyobrażenia. Tak jak tutaj – ekipa odziała młodą, zgrabną aktorkę w stanik cielistego koloru, który jednak pod wpływem wody ściemniał i jego obecność daje się dostrzec wręcz gołym okiem. Dzisiaj albo nie stosuje się takich wygibasów wcale, albo robi zdjęcia tak, żeby nie zahaczyć obiektywem o wrażliwe tematy. Wrażliwe głównie dla cenzury obyczajowej.
Powyższa scena pochodzi z sędziwej już komedii sensacyjnej „Our Man Flint”, czyli „Flint – nasz człowiek” (co jest trochę bez sensu, bo powinno być raczej „Nasz człowiek Flint”). Została nakręcona w 1966 roku i w zamierzeniu była parodią Bondów – wówczas dopiero czterech. Niestety, film zauważalnie się zestarzał i obecnie jest co najwyżej czerstwawą komedią, która owszem, jest sympatyczna i potrafi dostarczyć sporo zabawy, ale sprawia wrażenie gościa z innych czasów. Odrębnym problemem jest przeciętne wykorzystanie potencjału, jaki dawała produkcja – zarówno pod kątem fabularnym, jak i aktorskim.
Zaczynem akcji są narastające globalne kataklizmy, ewidentnie przez kogoś wywoływane. Żadna z grup agentów nie zdołała dotrzeć sedna sprawy i ostatnią szansą uspokojenia rozszalałych żywiołów jest przekazanie sprawy w ręce niezawodnego superagenta – Dereka Flinta (w tej roli James Coburn). Jako chodzący ideał zna wszystkie sztuki walki, medytuje praktycznie bez pulsu, uczy baletu, wybornie zna się na światowej kuchni (po smaku jest np. w stanie stwierdzić, z którego rejonu Francji pochodzi konkretna zupa rybna), a to tylko kilka z jego tysięcznych zdolności. Do tego ma cztery absolutnie mu oddane kochanki. Ale jego megalomania i niesubordynacja rodzą rozmaite problemy natury organizacyjnej (m.in. odmawia używania rządowego kodu) i wywołują spięcia z mocodawcami.
Ciut więcej o przebiegu akcji napiszę za tydzień, przy okazji drugiego, znacznie ciekawszego kadru.
powrót; do indeksunastwpna strona

57
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.