Marian Butrym zapisał się w pamięci fanów rocka i jazzu przede wszystkim jako dziennikarz muzyczny i redaktor naczelny „Magazynu Muzycznego Jazz”, aczkolwiek „od święta” bywał też prozaikiem, który realizował się w tworzeniu tekstów kryminalnych i fantastycznonaukowych. „Cień Archanioła” to historia sensacyjna, w której pozytywnymi bohaterami są nie tylko milicjanci, ale również oficer kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Marian Butrym (1942-1988) to kolejny – obok między innymi Zbigniewa Kubikowskiego („ Brydż”, 1971), Marii Starzyńskiej („ Szafir jak diament”, 1971) czy Jerzego Janickiego („ Amerykańska guma do żucia «Pinky»”, 1972) – autor, którego raczej nie kojarzymy z peerelowską „powieścią milicyjną”, a który, jakby na to nie patrzeć, miał wpływ na jej rozwój. Przez lata zajmował się dziennikarstwem muzycznym; w połowie lat 80. ubiegłego wieku wydał cieszącą się popularnością książkę „Dola idola”; był też od 1983 roku, czyli od przekształcenia czasopisma „Jazz” w dwu-, a potem miesięcznik „Magazyn Muzyczny Jazz” (więcej miejsca poświęcający jednak muzyce rockowej), jego redaktorem naczelnym. Rzadziej zajmował się prozą literacką, ale miał na koncie i teksty fantastyczno-naukowe (opowiadanie „Gość z tamtego świata” w wydanej na początku lat 70. antologii „Kroki w nieznane 3”), i kryminalne. W tej ostatniej dziedzinie dał się poznać jako twórca trzech mikropowieści z serii Iskier „Ewa wzywa 07…”; były to: „Umarłym wstęp wzbroniony” (zeszyt 50., 1972), „Horoskop” (zeszyt 63., 1974) oraz „Pajęczyna” (zeszyt 80., 1975). Czy scenariusz „Cienia Archanioła” również miał swój beletrystyczny pierwowzór – tego nie wiem. Całkiem jednak możliwe, że był to oryginalny tekst powstały na potrzeby telewizyjnego Teatru Sensacji. Premiera spektaklu odbyła się w czwartkowy wieczór 6 lutego 1975 roku. Co ciekawe, przedstawienia nie poprzedziła żadna z animowanych czołówek cyklu – widzowie nie zobaczyli więc ani charakterystycznej „kobry”, ani trochę mniej znanego „pająka”. Chyba że, chociaż to raczej mało prawdopodobne, usunięto je przed kolejnymi emisjami. Reżyserką produkcji była związana z Teatrem Telewizji od początku lat 60. Barbara Borys-Damięcka (rocznik 1937), której pierwotnie najczęstszą funkcją była „reżyseria telewizyjna”. Oznaczało to tyle, że odpowiadała ona za bezpośrednie „przeniesienie” przetestowanego wcześniej przedstawienia na ekran, co przez wiele lat odbywało się „na żywo”. Ona odpowiadała za całokształt, dyrygowała na planie, podczas gdy właściwy reżyser w tym czasie jedynie przyglądał się pracy aktorów i ekipy realizatorskiej.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Aż wreszcie od końca 1966 roku coraz częściej sama zajmowała się reżyserią. Zadebiutowała jednym (z czternastu) odcinków teatralnej wersji „Stawki większej niż życie”; konkretnie był to nie mający swego odpowiednika filmowego „Człowiek, który stracił pamięć” (po raz pierwszy zaprezentowany – oczywiście „na żywo” – 22 grudnia 1967 roku). A niemal dekadę później powstał „Cień Archanioła” – spektakl o tyle zaskakujący, że spora jego część rozgrywała się w plenerach bądź poza studiem (głównie na terenie piętnastowiecznego gotyckiego zamku w Oporowie pod Kutnem); niestety, zdjęcia te kręcono kamerą telewizyjną, nie filmową, w efekcie czego ich jakość techniczna, co zwłaszcza teraz rzuca się to oczy, jest bardzo słaba. Ale to sprawa drugorzędna. Biorąc pod uwagę, jak wiele „Kóbr” w ogóle nie dotrwało do naszych czasów – należy być wdzięcznym za każdą zachowaną, nawet jeśli poziom jej realizacji znacząco odbiega od współczesnych standardów.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pewnego dnia do Mławy, do dyrektora regionalnego muzeum Lewandowskiego (w tej roli Marian Friedmann, ojciec Stefana) zgłasza się mieszkający w nieodległych Rudzienicach Jan Wilski (Zbigniew Kryński, kojarzony przede wszystkim jako murarz Osuch z serialu „Dom”), współpracujący z „Orbisem” właściciel pensjonatu, w którym odpoczywają zagraniczni goście. Ma ze sobą stary obraz, który chętnie by spieniężył, ponieważ akurat potrzebuje gotówki na remont. Dyrektor prosi, aby zostawił płótno na kilka dni – przyjrzy mu się i oszacuje jego wartość, gdy tylko będzie miał trochę więcej czasu. Ciekawość jednak sprawia, że rzuca na nie okiem tuż po wyjściu niespodziewanego gościa. Jakież jest jego zdziwienie, kiedy rozpoznaje dzieło siedemnastowiecznego hiszpańskiego portrecisty Diega Velázqueza. Dzieło – dodajmy – zaginione podczas drugiej wojny światowej. Jakim cudem odnalazło się teraz? I czy to na pewno oryginał?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dyrektor Lewandowski pakuje obraz i natychmiast zabiera go do Warszawy, do specjalistów z Muzeum Narodowego, ci natomiast zawiadamiają o niezwykłym odkryciu milicję. Ostatecznie sprawa trafia na biurko pułkownika Gonczara (Bogusz Bilewski), który z kolei przekazuje ją jednemu ze swoich podwładnych, porucznikowi Ryszardowi Brzozowskiemu (niezwykle popularny w latach 70. i 80., od ponad trzech dekad przebywający na emigracji w Stanach Zjednoczonych Maciej Góraj). Brzozowski jest absolwentem historii sztuki, więc zna się na rzeczy. Swoje dochodzenie zaczyna od wizyty w muzeum, gdzie poznaje malarza Zygmunta Kruka (Gabriel Nehrebecki), który jest nie tylko zastępcą dyrektora Lewandowskiego, ale również narzeczonym Joanny (Ewa Borowik, która w tamtym czasie była na fali dzięki udziałowi w serialu sensacyjnym „S.O.S.”). Po przejrzeniu muzealnego archiwum porucznik udaje się do Rudzienic, aby porozmawiać z Wilskim. Tyle że do tego spotkania nigdy nie dochodzi. Następnego dnia w magazynie przy pensjonacie Joanna znajduje zwłoki ojca; z kolei przypadkowy kajakarz nad brzegiem jeziora trafia na ciało Brzozowskiego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Teraz już Gonczar nie ma wątpliwości, że sprawa jest nadzwyczaj poważna. W każdym razie na tyle, aby zaangażować w nią kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa w osobie majora Ziętary (gra go Krzysztof Kumor, którego wielbiciele „07 zgłoś się” powinni pamiętać jako robotnika Masłowicza z „Brudnej sprawy”, jednego z najlepszych odcinków całego serialu). Wraz z przyjacielem porucznika Brzozowskiego, kapitanem Piotrem Morskim (wciela się w niego Piotr Garlicki, który rok później zagrał świetną rolę w „ Barwach ochronnych” Krzysztofa Zanussiego), wysyła go na miejsce dwóch zbrodni z zadaniem odnalezienia mordercy i rozwiązania sprawy „wypłynięcia” po trzydziestu latach od zaginięcia obrazu Velázqueza, który – jak zdołano ustalić – był częścią kolekcji hrabiego Alfreda Kossowskiego. Hrabia, powiązany rodzinnie z Rudolfem von Schwerinem – nie tylko przedwojennym attaché ambasady niemieckiej w Warszawie, ale także agentem Abwehry i uczestnikiem spisku na życie Hitlera – pod koniec okupacji został z powodu tych koligacji aresztowany. W tym samym czasie w majątku hrabiego pojawił się oficer nazistowskiej Służby Bezpieczeństwa (SD) Klaus von Neumann, który miał zabezpieczyć zbiór obrazów. Wkrótce zniknęła zarówno kolekcja, jak i sam Niemiec.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po tym, jak Wilski wszedł w posiadanie dzieła Velázqueza, można domniemywać, że ktoś odkrył kryjówkę. Pytanie tylko, czy zabity właściciel pensjonatu działał sam, czy może we współpracy z von Neumannem? Wszak wśród goszczących u niego osób nie brakuje cudzoziemców z Zachodu. Kto zapewni, że Szwajcar Ringe (Tadeusz Cygler) bądź Holender Larsen (Janusz Cywiński, pamiętny pan Marian, kierowca dyrektora Karwowskiego z serialu „Czterdziestolatek”), nie mają w swojej „karierze” służby w SS czy SD? Pułkownik Gonczar, mając świadomość, że gra toczy się o bardzo wysoką stawkę, wysyła do Mławy i Rudzienic jeszcze jednego oficera – tajnego agenta, który ma czuwać nad bezpieczeństwem Ziętary i Morskiego (oj, zdziwicie się bardzo, widząc, kto nim jest!). Jak widać, choć od zakończenia wojny minęło już wtedy trzydzieści lat – temat działających przeciwko Polsce eksnazistów nieustannie powracał w peerelowskich opowieściach milicyjnych: i tych książkowych (ba! w tych obecny był jeszcze w latach 80.), i filmowo-teatralnych (wystarczy przypomnieć omawiany już w tym cyklu „ Kryptonim Maks”). Rozmach historii spisanej przez Mariana Butryma bardziej predestynował ją do przedstawienia w formie filmu, który zapewne nie odbiegałby poziomem od telewizyjnych „Zapalniczki” (1970) Krzysztofa Szmagiera bądź „Skarbu trzech łotrów” (1972) Jana Rutkiewicza. Trochę szkoda, że stało się inaczej.
Tytuł: Cień Archanioła Data premiery: 6 lutego 1975 Obsada: Piotr Garlicki, Bogusz Bilewski, Krzysztof Kumor, Maciej Góraj, Bożena Dykiel, Ewa Borowik, Gabriel Nehrebecki, Zbigniew Kryński, Marian Friedmann, Barbara Gołębiowska, Janusz Cywiński, Tadeusz Cygler, Tadeusz Grabowski, Jerzy Januszewicz, Piotr Grabowski, Józef Osławski, Edward SosnaRok produkcji: 1975 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 77 min Gatunek: kryminał, sensacja Ekstrakt: 70% |