powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CCXXV)
kwiecień 2023

Z filmu wyjęte: Prosimy nie regulować monitora
Jak niewiele trzeba wysiłku do nakręcenia filmu – można się przekonać na przykładzie dzisiejszego kadru. Nie znaczy to jednak, że metoda ta jest zalecana.
Dzisiaj proponuję kadr z „brutalnie zamordowaną kobietą”. Jak należy zgadywać, w trakcie kręcenia sceny reżyser nie zgłaszał żadnych pretensji, gdy „zabita zdradzieckim ciosem” aktorka złożyła głowę na biurku. Problem pojawił się dopiero w postprodukcji, gdy zauważono, że niewiasta bardziej sprawia wrażenie pogrążonej w drzemce niż martwej. Możliwe, że rozegrał się wówczas następujący dialog:
– Jeju, to straszne! Cóż, ach, cóż zrobić w takiej sytuacji?
– No jak to, nakręcić jeszcze raz!
– Nie da się, aktorka jest na wakacjach w Meksyku, a plan goni! Widzowie się niecierpliwią!
– No to może dorobić krew?
– Świetny pomysł! Dorób!
– JA?! Załatw grafika!
– Nie mam budżetu! Ostatnia ćwiartka wpadła mi do studzienki w centrum. Zrób to, bardzobardzoproszę.
– Ale ja nie jestem grafikiem.
– Do tego nie trzeba doktoratu. Kobita się nie rusza, więc robota prosta. Bierzesz Photoshopa…
– Nie mam.
– No to rysuj w tym, co masz.
Nieszczęśnik miał tylko Painta, więc wyszło, jak wyszło – krew w postaci rysowanych drżącą dłonią kreseczek.
Tutaj powściągnę galopujące konie złośliwości, bo pastwienie się nad tym kadrem jest jak kopanie czegoś, co zmarło 315 lat temu i nie może się bronić nawet malutką kosteczką. Bowiem film, z którego powyższe zdjęcie pochodzi to… „Jurassic Shark 2: Aquapocalypse”, czyli „Jurajski rekin 2: Wodna apokalipsa”. Ów filmopodobny produkt wyszedł w 2021 roku spod ręki Marka Polonii, który po śmierci brata dzielnie dostarcza na rynek filmy bardziej przerażające jakością wykonania niż przysłowiowy patyk z kupą. Powyższy film jest bezpośrednią kontynuacją (z fabułą przesuniętą dosłownie o kilka dni) równie fatalnego filmu z roku 2012.
Długi na 20 metrów megalodon uwolniony z lodowej groty podczas morskich wierceń wciąż grasuje przy morskim wybrzeżu. Tym razem zjada pływaczkę, właściciela mariny, jego leniwego pracownika wraz z tłustawym kumplem (popłynęli motorówką szukać obrazu zgubionego przez rabusiów w poprzedniej części), a następnie szarpie za grube wiertło platformy wiertniczej i doprowadza do pożaru zakończonego eksplozją. Z katastrofy uchodzi z życiem dwóch leniwych pracowników, którzy w magiczny sposób docierają wpław na odległą, pokrytą moczarami wyspę. Tam – ścigani przez megalodona śmigającego po bajorach głębokich na pół metra – spotykają parkę od mokrej roboty, która nie do końca wie, co robić, bo ich szefowa padła ofiarą grafika od Painta.
Film daje miłośnikom złej kinematografii (szczególnie tej rekiniej) mnóstwo radości – jest zrobiony po partacku, ma strasznie badziewne efekty (występuje tu np. rozdeptywanie złożonych na brzegu jaj rekina, z gumowymi rekinkami w środku), absolutnie bzdurne sceny (nokautowanie przeciwnika płetwą ogonową, wysadzanie megalodona torbą, której chyba nikt nie rzucił) i znudzonych aktorów, którzy ani umieją, ani chcą grać. No i te dialogi, będące wypraną z emocji recytacją ledwo wykutych na pamięć kwestii…
Jak już napisałem, miłośnicy kiczu za dolara dwadzieścia znajdują tu sporo frajdy, natomiast zwykli śmiertelnicy powinni omijać tę produkcję z bardzo, bardzo daleka.
powrót; do indeksunastwpna strona

75
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.