"Aquarica" to pozycja dla wszystkich, którzy lubią marynistyczne opowieści o pięknych kobietach, dzielnych młodzieńcach i paskudnych rybakach. Przede wszystkim jednak wielbią baśnie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Mamy rok 1930 i małe, ponure nadmorskie miasteczko Roodhaven, w którym kultywuje się pamięć o zaginionych w czasie połowów rybakach. Dotyczy to zwłaszcza historii sprzed kilkudziesięciu lat o potworze, który w drobny mak roztrzaskał potężny kuter. Dlatego też wiadomość o tym, że fale wyrzuciły na brzeg olbrzymiego kraba, spowodowała niezdrową sensację, wszak skoro on istnieje, jest szansa, że istnieje również wspominany potwór. Tymczasem do miasteczka przyjeżdża młody naukowiec John Greyford by zbadać niezwykłe znalezisko. Tak oto zaczyna się dwuczęściowa "Aquarica", która u nas została wydana w jednym, zbiorczym albumie. Chciałbym powiedzieć coś więcej, ale każde dodatkowe zdanie o fabule sprawi, że traci ona na atrakcyjności. Nie mamy tu bowiem do czynienia z pełnym akcji odpowiednikiem "Piratów z Karaibów", a dość wolno toczącą się opowieścią o onirycznym i baśniowym klimacie. W moim odczuciu trochę zbyt wolno toczącą się, ponieważ po pierwszych zaskoczeniach, następuje mozolne dochodzenie do tego, co się właściwie stało. Ma to swoje uzasadnienie w kreowaniu przekonującego świata, w którym spotykamy istoty z mitów, ale jednak porcja dynamiki także by się przydała. Być może to wina bezbarwnego głównego bohatera - Johna Greyforda, który z jednej strony jest postępowym naukowcem, ale w głębi duszy, to niepoprawny marzyciel. W efekcie zdaje się za łatwo przyjmować na wiarę rzeczy, których nie daje się ogarnąć rozumem. Z drugiej strony mamy starych rybaków, rządnych zemsty na mitycznym stworze. Ci z kolei są aż nazbyt wyraziści. Robią bowiem za obowiązkowe w baśniach czarne charaktery. Twórcy jednak pod koniec przesadzili z ich demonicznością w efekcie czego wypadli mało przekonująco. Wreszcie jest też ona - tytułowa Aquarica. Dziewczyna piękna, tajemnicza, o niezliczonych talentach. Przez swoją niejednoznaczność wypada najciekawiej ze wszystkich. Jest to przypadek postaci dramatycznej, której czyny zawsze będą powodowały krzywdę innych. Za nią na pewno należy się autorom duży plus. Komiks stworzył duet belgijskich artystów François Schuiten i Benoît Sokal. Obaj pracowali nad scenariuszem "Aquariki", wymieniając się pomysłami. Głównym rysownikiem był zmarły w 2021 roku Sokal, preferujący bardzo staranny styl. Jego kadry wypełnione są szczegółami, zaś ich ogrom dodaje im mroku i niesamowitości. Jedno z czym nie do końca sobie poradził, to z twarzami postaci, które często wypadają bardzo groteskowo, co niekoniecznie jest uzasadnione fabularnie. Niestety przed śmiercią nie dokończył "Aquariki". Zrobił to za niego Schuiten, starając się oddać klimat prac przyjaciela. Z zadania wywiązał się całkiem nieźle, choć różnica w stylach jest widoczna. W żadnym razie nie przeszkadza to w odbiorze komiksu. Co tu dużo mówić, "Aquarica" na pewno jest ciekawą pozycją, po którą warto sięgnąć. Trzeba jednak mieć odpowiedni nastrój by wczuć się w jej nastrój. Nie jest to lektura, którą pochłania się w czasie jazdy komunikacją publiczną. Nie sprzyja temu także format wydania, czyli powiększony A4 i lakierowana, twarda okładka. Niemniej, kiedy znajdziemy już wygodny, cichy kącik, album ten na chwilę zabierze nas w odległy, fantastyczny świat, w którym legendy są prawdziwe, a to co niemożliwe, nie istnieje.
Tytuł: Aquarica (wyd. zbiorcze) Data wydania: 18 listopada 2022 ISBN: 978-83-67270-22-9 Format: 152s. 240×320 mm Cena: 115,00 Ekstrakt: 60% |