powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CCXXVI)
maj 2023

Tu miejsce na labirynt…: Człowiek z innego świata
Hawkwind ‹The Future Never Waits›
Nie ma znaczenia, ile lat ma lider Hawkwind Dave Brock. Można być pewnym, że tak długo, jak nie będzie zawodzić go zdrowie – znajdzie w sobie motywację i siły, by wejść do studia i nagrać nowy album, a później wyjść na scenę, by promować go podczas koncertów. Dowodem na to pierwsze – wydany parę dni temu „The Future Never Waits”; na to drugie – przygotowywany do publikacji w połowie maja „We Are Looking in on You, Vol. 2”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹The Future Never Waits›
‹The Future Never Waits›
Hawkwind to jeden z nielicznych współcześnie działających zespołów rockowych, który ma szansę trafić do dwóch „esensyjnych” rubryk: zajmującej się klasyką „Non omnis morar” oraz penetrującej świat nowości muzycznych „Tu miejsce na labirynt…”. Grupa, która powstała pod koniec lat 60. ubiegłego wieku i pierwszy pełnowymiarowy album wydała w 1970 roku (chodzi o longplay „Hawkwind”), wciąż bowiem jest bardzo aktywna. Choć trafniej byłoby stwierdzić, że dotyczy to jej lidera – gitarzysty, wokalisty i głównego kompozytora Dave’a Brocka, który jest motorem napędowym londyńskiej formacji od pierwszych dni jej istnienia. Owszem, bywały okresy, gdy popadał on w letarg, zapadał w dłuższy zimowy sen, ale ostatnia dekada na pewno do nich nie należy. Dość wspomnieć o takich (między innymi) premierowych produkcjach studyjnych, jak „Onward” (2012), „All Aboard the Skylark” (2019) czy „Somnia” (2021). Do tego dochodzi jeszcze krążek „Carnivorous” (2020) wydany pod szyldem Hawkwind Light Orchestra oraz liczne wydawnictwa koncertowe (vide „Hawkwind 50 Live”; 2020; „We Are Looking in on You”, 2022; „We Are Looking in on You, Vol. 2”, 2023).
Rzeczą naturalną jest również i to, że na przestrzeni ponad półwiecza często zmieniał się skład formacji. Muzycy przychodzili i odchodzili, niektórzy – jak szczególnie zasłużeni dla Hawkwind gitarzysta Huw Lloyd-Langton (2012), basista Lemmy Kilmister (2015) czy saksofonista Nik Turner (2022) – już, niestety, na zawsze. Na wydanej przed dwoma laty płycie „Somnia” zespół był triem, które oprócz Brocka tworzyli jeszcze gitarzysta basowy i rytmiczny Magnus Martin oraz perkusista Richard Chadwick. W 2021 roku, głównie z myślą o koncertach promujących album, Dave dokooptował do składu jeszcze dwóch instrumentalistów, którzy, jak się okazało, pozostali na dłużej. To ukrywający się pod pseudonimem „Thighpaulsandra” klawiszowiec Timothy Lewis (mający na koncie występy w Coil, Spiritualized, Queen Elizabeth oraz współpracę z Julianem Cope’em) i basista Doug MacKinnon (związany z psychodeliczno-stonerowym Cybernetic Witch Cult).
W takim zestawieniu pod wodzą niezawodnego Dave’a Brocka Hawkwind wszedł do studia, by zarejestrować materiał na nowy album studyjny – „The Future Never Waits”, który ujrzał światło dzienne w ostatni piątek kwietnia nakładem londyńskiej wytwórni Cherry Red (która, gwoli ścisłości, jest młodsza od zespołu występującego w jej barwach). Na pojedynczy kompakt i podwójny winyl trafiło dziesięć kompozycji, które trwają niemal siedemdziesiąt minut. Jak widać, muzycy nie mieli najmniejszego zamiaru oszczędzać się, co wydawałoby się całkiem zrozumiałe, wziąwszy pod uwagę fakt, że lider grupy będzie za niespełna cztery miesiące (20 sierpnia) obchodził osiemdziesiąte drugie urodziny (sic!). A energii w nim tyle, że mógłby obdzielić nią wiele znacznie od siebie młodszych artystów z rockowego kręgu.
Longplay otwiera ponad dziesięciominutowa kompozycja tytułowa. „The Future Never Waits” oparta jest głównie na dźwiękach syntezatorów – i trudno dziwić się temu, skoro aż trzech muzyków – Brock, Martin i Lewis – odpowiada za ich ścieżki. ale za to jak bardzo wysmakowane są to dźwięki. MacKinnon i Chadwick dołączają do kolegów w piątej, a nastrojowa gitara, wprowadzająca nowy wątek opowieści, pojawia się dopiero na początku ósmej minuty. Warto wziąć to sobie do serca i przyzwyczaić się od razu do tej myśli, ponieważ nawet w najbardziej energetycznych, przywodzących na myśl Hawkwindową klasykę utworach dominować będą klawisze. Nic w tym oczywiście złego, zwłaszcza że, jak się okazuje, twórcy większości materiału, czyli Brock i Martin, wciąż mają spory talent do komponowania wpadających w ucho melodii. Nawet jeżeli są one lżejsze i przyjemniejsze niż w latach 70., wciąż oznaczone są odpowiednim znakiem jakości.
„The End” chyba trochę na przekór, biorąc pod uwagę tytuł, umieszczono na miejscu drugim tracklisty. To jeden z tych numerów, które przypominają stare dobre czasy. Motoryczna sekcja rytmiczna, zadziorna gitara, nałożone na siebie wokale Brocka i Martina przydają temu numerowi mocy, jednocześnie nie odbierając mu uroku, za który odpowiadają głównie syntezatory. Gwoli ścisłości należy dodać, że muzycy Hawkwind robią z klawiszy odpowiedni użytek, wykorzystując przede wszystkim do budowania zmieniających się nastrojów. Jeśli jeden z nich będzie generował kojące melodyjne tony, to możemy być pewni, że drugi wprowadzi niepokój w tle, a trzeci wbije się w nasze uszy świstami i zgrzytami. Każdy ma ściśle określoną rolę. A niekiedy dochodzi jeszcze do tego fortepian, jak chociażby w wyciszonym „Aldous Huxley” (z wsamplowanym głosem pisarza) czy długaśnym „The are So Easily Distracted”.
Tu syntezatory zapewniają całą masę efektów (od szumu wiatru po dźwięki przypominające… saksofon), przede wszystkim jednak – wciągają słuchacza w trans, dzięki czemu Brock ma szansę na zagranie wyjątkowo rozbudowanej solówki gitarowej. Kolejne jego popisy gitarowe pojawiają się w dynamicznym, aczkolwiek melodyjnym i wcale nie rozpędzonym „Rama (The Prophecy)”. Instrumentalny „USB1” to z kolei pierwsza kompozycja, w której rozbrzmiewa, obok rytmicznego fortepianu, subtelna gitara akustyczna, która następnie ustępuje miejsce swojej elektrycznej koleżance (za sprawą tej ostatniej utwór nabiera zaś majestatyczności). Numer ten płynnie przechodzi w „Outside of Time”, w którym po nastrojowym wstępie (vide syntezatory i gitara akustyczna) zaczyna się część improwizowana. Z czasem – robiące wrażenie nieskoordynowanych – dźwięki zazębiają się, co daje początek kolejnemu, opartemu przede wszystkim na syntezatorach, wątkowi.
„I’m Learning to Live Today” to jeden z tych utworów, które mają skłonić do głębszej refleksji. Dużo w nim niepokoju – począwszy od warstwy instrumentalnej, na przejmującym śpiewie skończywszy. Do tego dochodzą mocna gitara i mrocznie brzmiące syntezatory. Widocznie jednak kompozytorzy tego utworu (podpisali się pod nim Dave, Doug i Magnus) doszli do wniosku, że można zbyt mocno przybijać słuchaczy, więc na finał zafundowali trochę więcej optymistycznych, lekko kołyszących rytmów. Drugi od końca „The Beginning” (znów chyba dała o sobie znać przekora!) toczy się wolno i ciężko, lecz z czasem rozkręca się, dochodzą nawet smaczki w postaci gitar (akustycznej i elektrycznej) oraz fortepianu. Całość wieńczy najkrótszy na płycie „Trapped in This Modern Age” (czy można go uznać za opis sytuacji, w jakiej znalazł się wiekowy już Dave Brock?), w którym treść jest wprawdzie rockowa, ale forma – za sprawą śpiewu i gitary – zmierza ku muzyce pop. Czy tak powinien kończyć się ten album, mam wątpliwości, ale to w końcu kwestia gustu. Z drugiej strony taka piosenka jeszcze bardziej obco prezentowałaby się w części środkowej albumu.
Skład:
Dave Brock – śpiew, gitara solowa, gitara akustyczna (6-9), syntezatory, instrumenty klawiszowe
Magnus Martin – śpiew, gitara rytmiczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Timothy Lewis „Thighpaulsandra” – syntezatory, instrumenty klawiszowe
Doug MacKinnon – gitara basowa
Richard Chadwick – perkusja, instrumenty perkusyjne



Tytuł: The Future Never Waits
Wykonawca / Kompozytor: Hawkwind
Data wydania: 28 kwietnia 2023
Wydawca: Cherry Red
Nośnik: CD
Czas trwania: 69:00
Gatunek: rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) The Future Never Waits: 10:16
2) The End: 04:10
3) Aldous Huxley: 04:38
4) The are So Easily Distracted: 10:25
5) Rama [The Prophecy]: 08:30
6) USB1: 03:56
7) Outside of Time: 07:38
8) I’m Learning to Live Today: 08:05
9) The Beginning: 08:22
10) Trapped in This Modern Age: 03:00
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

137
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.