„Kult Kogi Thuna” to jedna z tych przygód Conana, która nie wnosi zupełnie nic ani do świata przedstawionego, ani do naszej wiedzy na temat muskularnego Cymmeryjczyka.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Komiks przywodzi na myśl rozmaite powieści o Conanie wydawane przed laty przez Amber, a tworzone przez wielu różnych autorów. Choć każdy z nich trzymał się z grubsza ram nakreślonych przez Howarda, to jednak bardzo nieliczni byli w stanie dorównać pomysłowości i klimatowi oryginalnych opowieści. Nie inaczej jest w przypadku „Kultu Kogi Thuna”. Jak zauważył już Piotr Gołębiewski, akcja komiksu gna cały czas do przodu, nie dając ani czytelnikowi, ani samemu Conanowi nawet chwili na złapanie oddechu. Walka następuje po walce, bohaterowie drugoplanowi są jedynie dodatkiem, a świat przedstawiony, cóż, po prostu jest. Dobrze, że przynajmniej motywacje Cymmeryjczyka są bardzo przyziemne i poszukiwanie skarbu skłania go do podejmowania ryzyka. Niestety, fabularnie wszystko to jest bardzo miałkie, a nagły zwrot akcji, kiedy przyjaciel okazuje się wrogiem, nie ma zupełnie sensu. Conan robi swoje, pokonuje złego czarnoksiężnika i rusza w stronę zachodzącego słońca. W ten sam sposób należy podejść do tego komiksu: przeczytać, odstawić na półkę i zapomnieć.
Tytuł: Conan – Miecz barbarzyńcy #1: Kult Kogi Thuna Data wydania: 20 maja 2020 ISBN: 9788328198289 Format: 128s. 167x255mm Gatunek: fantasy, superhero Ekstrakt: 50% |