powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CCXXVIII)
lipiec-sierpień 2023

Tu miejsce na labirynt…: Wierni i nadzwyczaj pojętni uczniowie
One Shot ‹111›
Powrócili po dziesięciu latach milczenia, aby koncertem upamiętnić swego zmarłego gitarzystę. Występ ten stał się, jak okazało się później, pretekstem do wznowienia przez grupę stałej działalności. W efekcie tej decyzji w marcu tego roku dyskografia francuskiego zeuhlowego kwartetu One Shot wzbogaciła się o siódmą (a czwartą studyjną) płytę zatytułowaną „111”.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹111›
‹111›
Zeuhl to oryginalny francuski wkład w rozwój światowego rocka i jazzu. Pomysł na nowy styl muzyczny, łączący w sobie wyrafinowanie rocka progresywnego z nieokiełznaniem free jazzu, zrodził się w zasadzie w głowie jednego człowieka – perkusisty Christiana Vandera, twórcy zespołu Magma, przez który w ciągu już ponad pięciu dekad przewinęły się dziesiątki muzyków. Pożegnawszy się z charyzmatycznym liderem, wielu z nich tworzyło własne formacje, często jednak podążając drogą wytyczoną przez Magmę na albumach „Kobaïa” (1970), „1001° Centigrades” (1972), „Mëkanïk Dëstruktïẁ Kömmandöh” (1973) i kolejnych. Jedną z takich grup jest kwartet One Shot, którego dwudziestopięcioletnią historię można podzielić na dwa etapy.
Pierwszy to lata 1998-2011. W tym czasie zespół wydał pięć płyt: „One Shot [Reforged]” (1999), koncertową „Vendredi 13” (2001), „Ewaz Vader” (2006), „Dark Shot” (2008) oraz jeszcze jedną zarejestrowaną „na żywo” – „Live in Tokyo” (2011). Ach! jedną z najistotniejszych informacji jest ta, że wśród członków-założycieli znalazło się aż trzech instrumentalistów będących na różnych etapach kariery muzykami Magmy; to klawiszowiec Emmanuel Borghi (1990-2008), brytyjski gitarzysta James Mac Gaw (1998-2017) oraz basista Philippe Bussonnet (1996-2019). Jedynie perkusista Daniel Jeand’heur nie zaliczył stażu u boku Vandera, za to dał się wcześniej poznać z występu w zeuhlowych Snake Oil oraz Éléphant Tôk. Po nagraniu „Dark Shot” rozstał się z kolegami Borghi, którego zastąpił Bruno Ruder. Zaprosili go James i Philippe, z którymi od 2008 roku grał w – uwaga! uwaga! – Magmie (do 2012).
Rudera można było usłyszeć tylko na jednym albumie One Shot – „Live in Tokyo”, ponieważ krótko po jego wydaniu grupa rozpadła się. By wrócić po dziesięciu latach! Z nader zresztą przykrej okazji. 9 marca 2021 zmarł bowiem James Mac Gaw. Pozostali koledzy postanowili uczcić jego pamięć w najlepszy możliwy sposób, czyli organizując specjalny koncert. Odbył się on 9 listopada, a zespół wystąpił w składzie: Borghi, Ruder, Bussonnet i Jeand’heur. Tak, nie mylicie się – muzycy zagrali bez gitarzysty, za to z dwoma klawiszowcami. Występ ten cztery miesięcy później ukazał się na doskonałej, choć jedynie podsumowującej wcześniejszy dorobek kwartetu, płycie „À James”. Jej recenzję zakończyłem następującymi słowy: „Na kolejny krążek Francuzów raczej bym nie liczył. Aczkolwiek niezbadane są wyroki boskie…”.
Dziś mogę spokojnie spojrzeć w lustro jedynie dzięki ostatniemu zdaniu tamtego tekstu. Emmanuel, Bruno, Philippe i Daniel postanowili bowiem – zachęceni przez szefostwo wytwórni Le Triton – kontynuować karierę w tym nieco eksperymentalnym składzie. Ba! w październiku ubiegłego roku weszli nawet do studia w podparyskim Les Lilas, aby zarejestrować zupełnie nowy materiał. Tak powstał, wydany dokładnie rok po publikacji „À James”, krążek „111”. To ponad czterdzieści trzy minuty klasycznego progresywnego jazz-rocka, czyli – mówiąc w skrócie – Zeuhlu w stylu charakterystycznym dla Magmy. Choć z jedną zasadniczą różnicą: One Shot, w przeciwieństwie do formacji Christiana Vandera, pozostał zespołem instrumentalnym.
Płytę otwiera niespełna dziesięciominutowy „Off the Grid”, którego autorem jest Emmanuel Borghi. Po kilkudziesięciosekundowej marszowej introdukcji basu i perkusji do sekcji rytmicznej dołączają kolejno klawisze – najpierw jazzowo brzmiący fortepian elektryczny, a następnie znacznie bliższy stylistyce rocka progresywnego syntezator. Ten pierwszy, nieco zgrzytliwy, przesterowany, z powodzeniem zastępuje gitarę elektryczną; ten drugi dba natomiast o odpowiedni nastrój, zapętlając wpadający w ucho melodyjny motyw. Gdy dodamy do tego jeszcze majestatycznie intensywne partie basu i bębnów oraz efekty elektroniczne, będziemy mieć ogląd całości – utworu gęstego od dźwięków jak, nomen omen, wulkaniczna magma.
Następny w kolejności, dłuższy od poprzednika o prawie dwie minuty, „Mérovée” wyszedł spod ręki drugiego z klawiszowców, Brunona Rudera. Jego początek pod wieloma względami przypomina „Off the Grid”, jest jednak bardziej melodyjny i nie tak ciężki, aczkolwiek fakturę dźwiękową ma równie gęstą. Z czasem Ruder decyduje się jednak na eksperymenty, zahaczając wręcz o muzykę tak zwanego „trzeciego nurtu”. Ba! pozwala sobie nawet na freejazzowe improwizacje – odważne i dynamiczne, zawstydzające pozostających nieco z tyłu Bussonneta i Jeand’heura, którzy, nie chcąc zbyt długo trzymać się w ariergardzie, podkręcają tempo. Efekt jest taki, że im bliżej końca, tym zespół brzmi bardziej czadowo i – za sprawą szalonych improwizacji – schizofrenicznie. Myślę, że Christian Vander, słuchając zarówno „Off the Grid”, jak i „Mérovée”, będzie miał uzasadnione prawo czuć wielką dumę ze swoich byłych podopiecznych.
„Don’t Ask Me Why” to jeszcze jedna (i zarazem ostatnia) kompozycja Borghiego. Pierwsze minuty można uznać za przykład potęgi współczesnego Zeuhlu, zbudowanej na zapętlonym motywie sekcji rytmicznej i dominującym syntezatorze (wspieranym w tle bądź przez fortepian elektryczny, bądź przez drugi syntezator). Emmanuel, podobnie jak w „Off the Grid”, nie stroni też od zagranej na klawiszu „gitarowej” solówki. Po niej pozwala sobie z kolei na uspokojenie i spięcie całego utworu syntezatorową klamrą. Końcówka płyty należy natomiast do Philippe’a Bussonneta – autora dwóch ostatnich numerów: „Mustang” i „Mustang Coda”. Pierwszy z nich łączy w sobie hardrockową energię, jazzową finezję i typowy dla fusion niepokój spod znaku Mahavishnu Orchestra. Drugi – dla odmiany – wycisza emocje, kojąc skołatane nerwy odgłosami deszczu. Piękne to zwieńczenie kapitalnej płyty. Chętnie napisałbym, że po takim albumie jak „111” możemy być pewni, że dalsza kariera One Shot będzie rozwijać się bez najmniejszych przeszkód, ale… boję się, że zapeszę.
Skład:
Emmanuel Borghi – fortepian elektryczny, syntezatory
Bruno Ruder – fortepian elektryczny, syntezatory
Philippe Bussonnet – gitara basowa, kontrabas
Daniel Jeand’heur – perkusja



Tytuł: 111
Wykonawca / Kompozytor: One Shot
Data wydania: 31 marca 2023
Wydawca: Le Triton
Nośnik: CD
Czas trwania: 43:33
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Off the Grid: 09:26
2) Mérovée: 11:13
3) Don’t Ask Me Why: 07:14
4) Mustang: 12:06
5) Mustang Coda: 03:32
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

152
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.