To już trzeci tom zbiorczego wydania tej doskonałej i niezwykle oryginalnej serii. Dobrze znani polskim czytelnikom twórcy: Lewis Trondheim („Ralph Azham”, „Lapinot”, „Mucha”) i Joann Sfar („Kot Rabina”, „Wampir”, „Profesor Bell”, „Klezmerzy”) wymyślili plan na cykl, który miałby liczyć aż 500 albumów. Seria wystartowała w 1998 roku, jednak celu nie udało się osiągnąć i do czasu jej oficjalnego zamknięcia w 2014 roku powstało 36 komiksów (w 2020 roku cykl wznowiono z udziałem innych autorów, ale tych komiksów, jak na razie, polskie wydanie nie uwzględnia). Ich akcja rozgrywa się w różnych okresach, tworząc osobne cykle. W wydanych do tej pory w Polsce dwóch albumach mieliśmy Zenit (prezentujący apogeum Donżonu) oraz Świt (opowiadający o początkach Donżonu). Tym razem autorzy przedstawiają Zmierzch mówiący o końcu Donżonu, uzupełniony o kilka powiązanych historii z cyklu „Monstra”.  |  | ‹Donżon #3 (wyd. zbiorcze)›
|
Choć to nowy cykl, to do lektury tego albumu nie ma co się zabierać bez znajomości pierwszego tomu „Donżonu”. Za dużo tu większych i mniejszych nawiązań, więc żeby rozkoszować się bogactwem tego świata, najlepiej zrobić sobie powtórkę albumu wydanego w 2019 roku. Od przedstawionych w nim wydarzeń minęło wiele lat. Wtedy po raz ostatni widzieliśmy bohaterów, gdy uciekają w pośpiechu przed szalejącym pożarem. Teraz Herbert jest Wielkim Hanem, opętanym przez Mroczny Byt i mordującym przychodzących do niego nieszczęśników. Natomiast Marvin (znany teraz jako Król Kurz) jest stary, ślepy i czuje, że zbliża się kres jego życia. Dlatego z pomocą nietoperza w roli przewodnika, wyrusza w swą ostatnią podróż na cmentarzysko smoków. Tak naprawdę jednak Herbert i Marvin nie są wiodącymi postaciami w tym albumie. Na pierwszy plan wybija się królik, który urodził się czerwony i na pamiątkę smoka Marvina otrzymał jego imię. Sam siebie nazywa Marvinem Niszczycielem, gdyż ma duszę wojownika i potrafi biegle posługiwać się swym olbrzymim mieczem. Jest arogancki, nieokrzesany i nadpobudliwy, a cechy jego charakteru sprawiają, że co rusz wchodzi z kimś w konflikt. Jest w tym albumie też trochę smaczków, do których wychwycenia jest potrzebna dobra znajomość wcześniejszych tomów. Pamiętacie Bubulu, króla Olfów, który pojawił się, gdy Herbert po raz pierwszy poznał moc swego Miecza Przeznaczenia i sprawnie zabił wszystkich wrogów? Był tylko w jednej scenie. A teraz Bubulu staje się jedną z najważniejszych postaci drugoplanowych i przewija się niemal przez cały czas, bo los sprawia, że co rusz krzyżuje ścieżki z innymi bohaterami i udowadnia, że jest to bezwzględny władca i wielki, choć niskiego wzrostu, wojownik. Autorzy nie wyjaśniają, co się działo z Marvinem i Herbertem przez te wszystkie lata. Mamy w zasadzie tylko jedną retrospekcję, która pokazuje przyczynę oślepnięcia smoka. Jednak wielu rzeczy można się domyślać – jak choćby tego, że związek Herberta i Izydy zaowocował dwójką dzieci. Pojawia się też trzecie dziecko – dobrze już znany z pierwszego albumu Elyacin – który wówczas był malutkim trollem, a teraz zdecydowanie urósł. Wiadomo też, że Herbert zdołał zebrać wszystkie siedem Przedmiotów Przeznaczenia. Jednak te lata, gdy ich poszukiwał, są dla czytelników białą plamą, która nie została już wypełniona. Ale to nie jest problem dla tej opowieści, bo bohaterowie szybko zostają wrzuceni w wir wydarzeń, a rozpad planety na niewielkie kawałki dryfujące nad płynnym jądrem, nie jest wcale ich największym zmartwieniem. Te historie na pierwszy rzut oka nie mają aż tak misternej konstrukcji, jak komiksy z pierwszych dwóch tomów. Akcja nie zawsze przebiega płynnie, jednak okazuje się, że wynika to jedynie z zazębiania się pewnych scen za pomocą równoległej akcji tomów cykli „Zmierzch” i „Monstra”. Dopiero po przeczytaniu całego tego albumu mamy pełen obraz tego, co się działo. Te same wydarzenia pokazane z perspektywy kilku bohaterów wyjaśniają wszystkie wątpliwości i po raz kolejny stanowią potwierdzenie geniuszu autorów. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że to najlepsza seria, jaka ukazuje się obecnie w Polsce. I w zasadzie to może dobrze, że skończyło się tylko na 36 albumach. Dlatego jesteśmy już na półmetku i jeśli wydawnictwo utrzyma tempo, to w 2025 roku będzie można cieszyć się kompletem sześciu tomów. Choć szczerze mówiąc, mam nadzieję, że mogłoby to się stać szybciej. A jeśli ktoś nadal nie zna „Donżonu”, bo przegapił, bo wahał się, czy warto, to nie powinien dłużej czekać. Premiera trzeciego tomu to doskonała okazja, aby zapoznać się z tym niezwykle bogatym światem, jego zwariowanymi mieszkańcami, bezwzględnymi mordercami, żądnymi władzy szaleńcami i masą różnych oryginalnych monstrów. To naprawdę znakomita i niezapomniana podróż. Plusy: - bardzo bogaty i zaskakujący świat fantasy
- powrót Marvina i Herberta
- te same wydarzenia pokazane z perspektywy różnych postaci
Tytuł: Donżon #3 (wyd. zbiorcze) Data wydania: 12 kwietnia 2022 ISBN: 9788366347748 Format: 256s. 220x290 mm Cena: 149,00 Gatunek: fantasy, humor / satyra Ekstrakt: 100% |