A więc to na razie koniec. Rat Queens przechodzą na emeryturę. Niestety, zanim do tego doszło, do księgarń trafił jeszcze jeden, ósmy tom o ich przygodach z podtytułem „Boski dylemat”.  |  | ‹Rat Queens #8: Boski dylemat›
|
Dziś nie wiadomo, czy „Rat Queens” stanowią zamknięty rozdział, czy może wydawca robi sobie tylko dłuższą przerwę. Faktem jest, że ostatni zeszyt serii w Stanach Zjednoczonych ukazał się w lutym 2021 roku. Nad Wisłą, jak zwykle, jesteśmy opóźnieni, ale też otrzymywaliśmy od razu zbiorcze wydania pojedynczych odcinków. Te z kolei na przestrzeni lat prezentowały bardzo różny poziom. Zdarzały się takie, które szorowały pod dnie żenady, ale także mieliśmy do czynienia z nagłą zwyżką formy. Ta nastąpiła przy okazji tomu 7 „Niech żyje król” ze scenariuszem Ryana Ferriera. Wydawało się, że po latach poszukiwań nareszcie trafił się człowiek, który czuje konwencję prześmiewczego fantasy i ma pomysł na to, co zrobić z grupą najemniczek. Niestety, jak wspomniałem – tylko się wydawało. Choć początek jeszcze nie był taki zły. Szczurze Królowe wciąż żyją od jednego zlecenia do drugiego, wypełniając wolny czas libacjami suto zakrapianymi alkoholem. Dobre czasy się jednak kończą. O ile pojawienie się olbrzyma, stojącego na polu pewnego wieśniaka, nie jest dla dziewczyn żadnym wyzwaniem, to już zmierzenie się z Pustką, jaka zaczęła pochłaniać świat po zniknięciu wszystkich bogów, daje im się we znaki. Zwłaszcza że na ich życie dybie zła wersja Hannah. Trzeba przyznać, że każdy z wymienionych powyżej elementów daje mnóstwo możliwości, zapewniających niezłą rozrywkę. Niestety Ryan Ferriera kompletnie nie potrafi ich wykorzystać. Zamiast zebrać je do kupy i skleić z nich ciekawą, choć okraszoną niewyszukanym humorem fabułę, praktycznie całkiem ją ignoruje. Zamiast tego przerzuca Królowe z miejsca na miejsce, serwując im niejednokrotnie psychodeliczne jazdy, jak po ciasteczkach babci Ganji. Cóż z tego, skoro nic z tego nie wynika, zdarzenia zaś toczą się na zasadzie perpetuum mobile. Podobnie wygląda konstruowanie relacji między dziewczynami, a właściwie ich kompletny brak. Podczas gdy jedne Królowe są aż nadto reprezentowane, jak Hannah czy Dee, pozostałe stanowią zaledwie tło i nic by się nie stało, gdyby ich zabrakło (Braga). Ponadto dziewczyny w ogóle nie wyglądają, jakby od lat stanowiły zżytą grupę przyjaciółek. To raczej zbieranina, niczym na początku kolonii, kiedy każdy chce jak najlepiej wypaść przed innymi, więc rzuca się kwaśne suchary i imponuje morzem niczym nieuzasadnionych przekleństw. Koniec komiksu (a także serii) również nie wypada najlepiej. Zamiast wielkiego starcia ze Złą Hannah mamy coś na kształt musicalu. Rozumiem, że chodziło o parodię, ale to nawet nie jest śmieszne. Podobnie rozwiązany został wątek boskości Dee. O pozostałych dziewczynach i ich problemach, jak wspomniałem, scenarzysta raczył zapomnieć. Nie do końca przekonuje mnie również szata graficzna, za którą odpowiadają Moritat i Casey Silver. Ich styl można określić jako balansowanie na granicy kiczu i kreskówkowości. Szkoda, że zrezygnowano z usług ilustrującej poprzedni tom „Rat Quenns” Priscilli Petraites. Co prawda naszkicowała pierwszy zeszyt znajdujący się w omawianym zestawie, ale to zdecydowanie za mało. Ci, którzy mają w swojej kolekcji większość albumów „Rat Queens” mniej więcej wiedzą, czego można się spodziewać po „Boskim dylemacie”. Zwłaszcza jeśli podpowie się im, by przypomnieli sobie te gorsze momenty serii. Pozostali mogą sobie ten tytuł darować. Szczególnie że dotyczy zamknięcia wątków, rozpoczętych dawno temu. W związku z tym ostrzegam, że po lekturze może nawiedzić was pustka. Po pięciu minutach od lektury nie będziecie jej kompletnie pamiętali. Szkoda, bo Szczurze Królowe zasługiwały na o wiele ciekawsze zakończenie.
Tytuł: Rat Queens #8: Boski dylemat Data wydania: 28 czerwca 2023 ISBN: 9788382304978 Format: 136s. 170x260 mm Cena: 56,90 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 50% |