powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CCXXIX)
wrzesień 2023

Trzy siostry i kowboj, nie licząc konia
Maciej Jasiński
Matthieu Bonhomme ‹Lucky Luke: Wanted Lucky Luke!›
„Lucky Luke” od samego początku był serią humorystyczną, która miała w założeniu bawić czytelników. Jednak Matthieu Bonhomme w wydanym kilka lat temu albumie „Człowiek, który zabił Lucky Luke’a” udowodnił, że z tym bohaterem można też opowiedzieć nieco poważniejszą historię. Po dość udanym eksperymencie otrzymujemy teraz drugi album z tego pobocznego cyklu. Czy autorowi udało się stworzyć równie ciekawy komiks?
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹Lucky Luke: Wanted Lucky Luke!›
‹Lucky Luke: Wanted Lucky Luke!›
Wszystko zaczyna się gdzieś na terytorium Apaczów. Lucky Luke próbuje namierzyć człowieka, który do niego strzelał, natrafia na grupę Indian atakujących wóz osadników. Jednak ich łuki to marna broń w starciu z rewolwerem najszybszego człowieka na Dzikim Zachodzie. Okazuje się, że zaatakowany wóz należy do trzech pięknych sióstr, które zmierzają do miasteczka Liberty, aby sprzedać tam niewielkie stado krów. Dla zapewnienia bezpieczeństwa niewiastom Lucky Luke postanawia im towarzyszyć. Wkrótce okazuje się, że każda z nich zaczyna darzyć go jakimś uczuciem, a szlakiem podróżników podążają nie tylko Apacze, ale też inni ludzie.
W „Człowieku, który zabił Lucky Luke’a”, mimo jego poważniejszego charakteru, nie brakowało humorystycznych scen, jak chociażby wszystkie nieudane próby zrobienia przez bohatera skręta, które w konsekwencji doprowadziły do rzucenia przez niego palenia. W „Wanted Lucky Luke” autor kontynuuje ten wątek i kilka razy naśmiewa się z trawki, którą teraz – zamiast papierosa – bohater ma nawyk trzymania w ustach. Można tu się też doszukać sporego podobieństwa jednego z przestępców do René Goscinnego. Niejaki Pete Kurek na Dachu ma jego posturę, nos, fryzurę, a nawet charakterystyczny uśmiech.
Matthieu Bonhomme udowadnia tym albumem, że doskonale czuje Dziki Zachód. Okładka nawiązuje do ostatniej walki Custera w czasie bitwy nad Little Bighorn, natomiast nawiązań do różnych westernów na planszach komiksu czytelnicy znajdą sporo. Oczywiście pod warunkiem, że znają stare dzieła tego nieco już zapomnianego gatunku filmowego. Nawet nazwa miasteczka, do którego zmierzają bohaterowie, nie jest przypadkowa, wzięła się bowiem z tytułu znakomitego filmu „Człowiek, który zabił Liberty Valance’a” z 1962 roku, do którego nawiązywał w pierwszym swym komiksie Bonhomme.
„Wanted Lucky Luke” to album lepszy od „Człowieka, który zabił Lucky Luke’a” i to zarówno jeśli chodzi o scenariusz, jak i ilustracje. Matthieu Bonhomme ograniczył gęstość kadrów na planszach, a także liczbę dymków. Dzięki temu ma więcej miejsca na zaprezentowanie swych umiejętności graficznych, które jeszcze poprawił od czasu narysowania pierwszego tomu z tym bohaterem. Super, że obok głównego cyklu istnieje poboczna seria na takim poziomie. Jakieś 4 lata temu z podobnym pomysłem na kontynuację „Binio Billa” autorstwa Jerzego Wróblewskiego wyszedł Arkadiusz Klimek. Zostało po tym pomyśle sporo znakomitych rysunków. Kto wie, może pewnego dnia doczekamy się też poważniejszych przygód najsłynniejszego polskiego kowboja?
Plusy:
  • oprawa graficzna
  • sporo nawiązań do westernów
  • Goscinny jako jeden z bohaterów



Tytuł: Lucky Luke: Wanted Lucky Luke!
Scenariusz: Matthieu Bonhomme
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Przekład: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328154919
Format: 64s. 215x285 mm
Cena: 49,99
Gatunek: przygodowy
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

99
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.