powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CCXXIX)
wrzesień 2023

Z filmu wyjęte: Ogrodowy nielot
Dzisiaj – zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia – statek, którym na naszą planetę przybył Homoti.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dzisiaj kadr zapowiedziany w poprzednim odcinku cyklu, przedstawiający statek, na pokładzie którego przyleciał na naszą poczciwą Ziemię pokraczny, turecki E.T. Owszem, obiekt udający UFO ma z grubsza odpowiedni kształt, ale jak się dokładniej przyjrzeć, pozbawieni sensownego budżetu twórcy pojechali po bandzie, bowiem jako podstawy do zbudowania modelu statku… Stój, źle. Nie budowali przecież żadnego statku. Inwencję twórców trudno wyrazić słowami tak, żeby nie zabrzmiało to głupio.
Otóż statek Homotiego „zrobiono” z dużego, ogrodowego parasola. Parasol po prostu wbito w ziemię (jego stelaż doskonale widać na drugim zdjęciu), na jego czaszy namalowano pas czerwonych rombów, blisko szczytu wykonano nieznaną techniką pas czarnych krop, a dla zamaskowania parasolowatości konstrukcji dorzucono zewnętrzny fartuch, być może faktycznie wykonany z blachy. A przynajmniej, czegoś, co wygląda na blachę, sądząc z podwiniętych krawędzi tegoż fartucha.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Statek widać dosłownie przez chwilkę, więc nikt nie rozdzierał szat, bo film powstał w czasach, gdy stopklatkę można było sobie zrobić jedynie na VHS-ie, tyle że dla uzyskania przyzwoitego obrazu musiały się zejść trzy czynniki – dobre oko, wprawna ręka i nie zajechana taśma. A chyba nie muszę mówić, że poza Turcją mało kto wówczas słyszał o „Homotim”, sami zaś Turcy byli niejako przyzwyczajeni do kręconej pęczkami tandety.
Na koniec jeszcze dwa słowa o fabule, bo kawałek intrygi zostawiłem na deser. Homoti zostaje w pewnym momencie porwany przez dziennikarza-rywala, gdyż bowiem wywiad z obcym (ciekawe, jak uwiarygodniony) ma przynieść porywaczowi miliony. Przypomnijmy, że rzecz toczy się w środowisku dziennikarzy specjalizujących się w informacjach wyssanych z palca…
Jak już zaznaczyłem w poprzednim odcinku, „Homoti” jest tylko dla twardych zawodników, zaprawionych w bojach z kiczowatą kinematografią klasy ostatnich liter alfabetu.
powrót; do indeksunastwpna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.