Świat Akwilonu wciąż się rozwija. Pomału poznajemy jego mroczne tajemnice. Chociażby związane z okrucieństwem krasnoludów, którzy zrobią wszystko, by strzec swoich kosztowności. O tym opowiada „Ordo z Bractwa Monety”, drugi tom podserii „Krasnoludy”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tytułowy Ordo w wieku sześciu lat został oddany przez ojca w ręce Czarnej Loży. Jest to organizacja wewnątrz Bractwa Monety, mająca na celu strzeżenie jej sekretów i dbanie o jej bezpieczeństwo. Krótko mówiąc – zrzeszała zabójców na zlecenie. Ordo okazał się jednym z najlepszych w swoim fachu. Nie dlatego, że lubił mordować – chciał zemścić się na tych, którzy sprawili, że jego beztroskie dzieciństwo zamieniło się w niekończący się koszmar. Teraz wreszcie nastał czas, by zrealizować ten plan. Tak, jak to miało miejsce w poprzednim odcinku „Krasnoludów”, scenarzysta i współtwórca konceptu „Świata Akwilonu” Nicolas Jarry nie bawi się w złożoną, epicką historię, której celem byłoby doprowadzenie do wielkiej bitwy pięciu (albo więcej) armii. Skupia się na konkretnych osobach i fragmencie świata Akwilonu, w którym żyją. W tym konkretnym przypadku chodzi o zabójców Bractwa Monety i ich twarde reguły, których złamanie karze się śmiercią. Tego typu podejście sprawia, że każdy z wydanych do tej pory albumów cyklu można traktować jako osobną opowieść i można je śmiało czytać bez znajomości pozostałych. Z drugiej strony wszystkie układają się w tętniącą życiem mozaikę, ukazując wielowymiarowość tego ambitnego wydawniczego przedsięwzięcia. A jednak, pomimo swoich niezaprzeczalnych zalet, „Ordo…” wypada nieco gorzej od swojego poprzednika „Redwina z Bractwa Kuźni”. Oba tytuły wiele łączy. Śledzimy w nich drogę, jaką muszą przebyć tytułowi bohaterowie, od dzieciństwa do mistrzów w swoim fachu. Obaj zaczynają także jako niewinni młodzieńcy. A jednak Redwin, pomimo swojego okrucieństwa, od początku wzbudzał w nas sympatię. Z Ordo już tak nie jest. Śledząc jego poczynania, można często mieć do niego bardzo ambiwalentny stosunek. Oczywiście nie jest to wada, a wręcz tego typu nieoczywistość może nawet stanowić zaletę. Mamy jednak wrażenie, że kreując wizję zabójców Czarnej Loży działających na zlecenie Bractwa Monety, Nicolas Jarry trochę przesadził – zarówno pod względem lekkości, z jaką morduje się kolejnych krasnoludów, którzy nie przestrzegają zasad, jak i patosu towarzyszącemu opowieści Orda. Czarna Loża działa bowiem z takim entuzjazmem, że w ciągu kilku dekad nie miałaby komu służyć. Na zasztyletowanie skazuje się nie tylko za celowe przewinienie, ale także tych, którzy po prostu za dużo wiedzą. W związku z tym wydaje się, że wśród członków Bractwa nie istnieje coś takiego, jak śmierć ze starości. Podobnie przesadzone wydają się niektóre dialogi, balansujące na granicy dopuszczalnego patosu. Niewiele brakuje, by stały się swoją własną parodią. Także rysunki o wiele bardziej odpowiadały mi w „Redwinie…”. Tym razem mamy do czynienia z pracami Stéphane′a Créty′ego, sprawiającymi przyciężkie wrażenie. Z drugiej strony może być to winą grubych linii tuszu i ciemnej kolorystyki. Co ciekawe, artysta pozwala sobie na nutę frywolności, prezentując odrobinę golizny, której poprzednio nie uświadczyliśmy. Pomimo swoich mankamentów „Ordo z Bractwa Monety” to bardzo sprawnie napisana pozycja fantasy, którą przyjemnie się czyta. Do tego oferuje kilka nieźle zaplanowanych zwrotów akcji. W związku z tym nie mam serca skrzywdzić jej zaniżoną oceną ekstraktu.
Tytuł: Świat Akwilonu: Krasnoludy #2: Ordo z Bractwa Monety Data wydania: 14 czerwca 2023 ISBN: 9788328166608 Format: 56s. 215 x 290 mm Cena: 34,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 70% |