Po dwóch fatalnych tomach napisanych przez Charlesa Soule’a serię „Astonishing X-Men” przejął Matthew Rosenberg, znany z całkiem przyzwoitego albumu „Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey”. Czy nowy scenarzysta zaprezentował coś ciekawszego od poprzednika?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zacznijmy od początku. Album „Dopóki starczy tchu” składa się z dwóch historii: dłuższej zbierającej zeszyty 13-17 cyklu i krótszej zawartej w „X-Men Annual (2018) #1”. Pierwsza z nich skupia się na postaci Havoka, który wraca do gry i próbuje zebrać nową drużynę. Musi mierzyć się z niechęcią niektórych mutantów oraz apatią innych dawnych towarzyszy broni. Ponadto pojawia się nowe zagrożenie ze strony dawno niewidzianych Reavers. I nie tylko. To dosyć typowa opowieść o X-Men – pełna akcji, walk i wybuchów. Jednak wyraźnie napisana jest lepiej niż wcześniejsze rozdziały tego cyklu. Przede wszystkim nowy autor operuje mniejszą liczbą postaci – co sprawia, że narracja jest spójniejsza. To duży plus, zwłaszcza w historiach o mutantach, gdzie bohaterów zawsze jest zatrzęsienie. Rosenberg nie stara się pokazać jak największej ilości herosów, dzięki czemu może się mocniej skupić na bardziej osobistych problemach kilku z nich: Havoka, Colossusa i Dazzler. Właśnie te sceny wypadają najlepiej z całego albumu. Myślę, że gdyby Rosenberg napisał komiks, w którym większy nacisk byłby położony na wątki obyczajowe, to mogłoby powstać naprawdę ciekawe dzieło. Bo reszta tej fabuły nie grzeszy oryginalnością. Jest poprawnie napisana, czyta się bez większego bólu, ale nie zostaje ani na moment w pamięci. W historii z „Annuala…” ponownie spotykamy odrodzoną wersję Charlesa Xaviera. Profesor zbiera swoich byłych uczniów, członków pierwszego składu X-Men, i zabiera ich do pewnego miasteczka – na pierwszy rzut oka spokojnego i zupełnie zwyczajnego. To komiks, który zaczynał się bardzo zachęcająco. Rosenberg stawiał na początku ciekawe pytania, jednak w miarę rozwoju akcji fabuła coraz bardziej grzęzła w niedorzecznościach i typowych superbohaterskich zagraniach, a całość zdaje się ucięta zbyt pospiesznie. Rysunkowo album nie zachwyca. Większa część narysowana jest przez Grega Landa, rysownika, który wsławił się nieudolnym przerysowaniem zdjęć i tym, że wszystkie jego bohaterki wyglądają identycznie. W trzecim tomie „Astonishing X-Men” nie jest to aż tak widoczne, jednak wciąż jego prace nie należą do przesadnie udanych – są kiczowate, zbyt gładkie oraz pokryte nadmiernie jaskrawymi kolorami (co akurat jest "zasługą" Franka D’Armaty). Lepiej prezentują się plansze w „Annualu…”, za które odpowiada Travel Foreman. Artysta posługuje się uproszczonym, surowym stylem, co stanowi miłą odmianę po "wylizanych" planszach Landa. Choć nie da się ukryć, że też zdarzają mu się drobne potknięcia i słabsze kadry. Rozdziały pisane przez Rosenberga są zdecydowanie lepsze od tych, które zaserwował nam Soule, jednak albumu „Dopóki starczy tchu” nie można uznać za w pełni udaną produkcję. Może gdyby autor miał więcej miejsca, mógłby lepiej rozwinąć swoje pomysły – a tak dostaliśmy produkt nie do końca dopracowany. Plusy: - poprawnie prowadzona narracja
- skupienie się na mniejszej ilości bohaterów
- zgrabnie wplecione wątki osobiste postaci
Minusy: - główne osie fabularne nie grzeszą oryginalnością
- autor miał za mało czasu na rozwinięcie swoich pomysłów
- rysunki Grega Landa
Tytuł: Astonishing X-Men #3: Dopóki starczy tchu Data wydania: 10 lutego 2021 ISBN: 9788328149397 Format: 144s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |