Dwa lata oczekiwania na kolejny tom cyklu „W poszukiwaniu ptaka czasu” to nie jest wcale tak długo. Na poprzedni tom musieliśmy czekać cztery lata. W obydwu przypadkach było warto.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Było warto, bo tak samo jak w przypadku poprzednich albumów tej serii dostajemy wielowątkową historię, która od samego początku wciąga i trzyma do samego końca. Ponieważ jednak trochę czasu minęło, a opowieść jest dosyć długa, „Ziarno szaleństwo” jest siódmym tomem, to warto sobie przypomnieć, gdzie zostawili nas twórcy, z genialnym Regisem Loiselem na czele. Nad światem Akbaru wisi widmo pojawienia się boga Ramora, będącego wcieleniem wszelkiego zła. Do jego przywołania zmierza złowróżebny Zakon Znaku, sekta nieprzebierająca w środkach w dążeniu do swojego celu. Bragon, będąc już rycerzem, po zakończeniu szkolenia u Łowcy (powinniśmy go pamiętać z pierwszego cyklu) powrócił do swej ukochanej Mary. Niestety, rzucony na niego urok powoduje, że – pozbawiony woli – zabija ojca księżniczki. Mara niby wie, że to nie była wina Bragona, ale przecież nie może przejść nad całym tym dramatycznym wydarzeniem do porządku dziennego. Wojownik wyrusza spełnić ostatnią wolę swojej matki, a jednocześnie podejmuje bezwzględną krucjatę przeciwko Zakonowi. W „Ziarnie szaleństwa” Bragona czeka znowu spotkanie z Marą. Wraz z nim do Tha, miasta w Marchii Pienistych Zasłon, przybywają rozrabiaka Bulrog oraz urocza, acz zabójczo skuteczna w walce, Kryll. I od samego początku jest ciekawie. Na pierwszy plan wychodzą osobiste relacje między głównymi bohaterami. Oczywiście Bragon jest zakochany z wzajemnością w Marze, jednak gdzieś z boku krąży książę Bodias, myślący o sojuszu dwóch marchii, przypieczętowanym małżeństwem z księżniczką. Kryll podkochuje się w Bragonie, a Bulrog w Kryll. Do tego Mara widzi, co się dzieje, i nie kryje swoje irytacji. Jednak sprawy sercowe nie zdominowały całkowicie tego albumu. Przede wszystkim Mara w księgach magii znajduje sposób na pokonanie Zakonu Znaku. Do realizacji tego planu konieczny jest pewien artefakt i w ten sposób zaczyna się kolejna wyprawa, tym razem z udziałem całej czwórki. Równolegle rozwijany się wątek Zakonu Znaku, a konkretnie – okrutnej bandy morderców niejakiego Rochemarta, która napadając na przypadkowe siedliska, stara się zasiać jak największy strach i przerażenie. To dobrze poprowadzony element. Czytelnik, widząc bezwzględność i okrucieństwo zwyrodnialców Rochemarta, nie może się doczekać ich spotkania z Bragonem, jego przyjaciółmi i słynna Kostuchą, czyli bojowym toporem głównego bohatera. Czy się doczeka? Mogę tylko zdradzić, że w „Ziarnie szaleństwa”, wbrew tytułowi, wszystko jest poukładane w bardzo sensownych proporcjach. Przejścia między wątkami następują wtedy, kiedy powinny nastąpić. Lektura tego komiksu to czysta przyjemność. Od strony graficznej jest tak, jak było we wcześniejszych albumach, czyli bardzo, bardzo dobrze. Przypominają się stare czasy, gdy na początku lat dziewięćdziesiątych pierwszy cykl publikowany był w „Komiksie”. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej zapadły w pamięć sceny z dużą liczbą ptaków unoszących się na pierwszym planie. Było i jest w tym coś niepokojącego.
Tytuł: W poszukiwaniu ptaka czasu. Cykl I #7: Ziarno szaleństwa Data wydania: kwiecień 2023 ISBN: 9788328166363 Format: 72s. 215x290 mm Cena: 39,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 100% |